– Czy naprawde zabiles w Brukseli generala Teagartena?

– Zejdzmy ze mnie, dobrze?

– Jak sobie zyczysz. Zdaje sie, ze chciales cos powiedziec?

– Krupkin powinien mnie to pozostawic.

– Co?

– Kwestie wejscia Szakala na teren Nowogrodu.

– O czym ty mowisz, do cholery?

– Jesli chcesz, mozesz zrobic to za jego posrednictwem, ale zawiadom straznikow we wszystkich tunelach i przy bramach, zeby wpuszczali kazdego, kto wylegitymuje sie skradzionymi dokumentami. Przypuszczam, ze bedzie ich czterech lub pieciu. Oczywiscie, nie wolno ani na chwile spuscic ich z oka, ale musza bez przeszkod tu wejsc, rozumiesz?

– To, co mowisz, kwalifikuje cie do dlugiego pobytu w pokoju wylozonym gruba, miekka gabka.

– Wcale nie. Przeciez powiedzialem, ze trzeba tych ludzi pilnowac i meldowac nam o kazdym ich ruchu.

– Dlaczego?

– Dlatego ze najdalej po kilku minutach jeden z nich zniknie, nie wiadomo gdzie ani kiedy. To wlasnie bedzie Carlos.

– I co dalej?

– Uzna, ze nic mu nie grozi i ze moze robic, co chce, bo ja jestem juz martwy. Przestanie byc ostrozny.

– Dlaczego?

– Bo wie, zreszta tak samo jak ja, ze tylko my dwaj mozemy sie nawzajem wytropic, wszystko jedno, w dzungli czy w miescie. Pozwala nam na to nienawisc, Beniaminie. I desperacja.

– To jakas bardzo osobista sprawa, prawda? Zupelnie abstrakcyjna.

– Wrecz przeciwnie – odparl Jason. – Musze teraz myslec tak jak on… Uczono mnie tego wiele lat temu. Rozpatrzmy wszystkie mozliwosci. Jak daleko wzdluz rzeki ciagnie sie Nowogrod? Trzydziesci, czterdziesci kilometrow?

– Dokladnie czterdziesci siedem, z czego kazdy metr jest pilnie strzezony. W wodzie sa ukryte kratownice z magnezowych rur, umozliwiajace jej swobodny przeplyw, ale jesli wpadnie na nie cos o wadze przekraczajacej czterdziesci piec kilogramow, natychmiast uruchamiaja alarm. Tak samo specjalne plyty wkopane plytko pod ziemie na wschodnim brzegu. Nawet gdyby jakiemus czterdziestokilogramowemu cudakowi udalo sie dotrzec do ogrodzenia, pierwsze dotkniecie skonczyloby sie ciezkim porazeniem pradem. Oczywiscie, przewracajace sie drzewa i wieksze zwierzeta co jakis czas powoduja falszywe alarmy, ale to nawet dobrze, bo dzieki temu straznicy nie wychodza z wprawy.

– Z tego wynika, ze pozostaja mu tylko tunele, prawda?

– Sam dostales sie tutaj przez jeden z nich. Wszystko widziales, wiec co wiecej moge ci powiedziec? Moze tylko to, ze w razie najmniejszego nie bezpieczenstwa zatrzaskuja sie stalowe wrota, a tunele moga zostac calkowicie zalane woda.

– Carlos wie o tym wszystkim, bo przeciez przeszedl tutaj szkolenie.

– Krupkin powiedzial mi, ze bylo to wiele lat temu.

– Zgadza sie. – Jason skinal glowa. – Ciekaw jestem, ile sie przez ten czas zmienilo.

– Pod wzgledem technologii bardzo duzo, szczegolnie jesli chodzi o lacznosc i poziom zabezpieczen, ale zasada pozostala taka sama. Tunele i kratownice w rzece istnieja juz od bardzo dawna, a jesli chodzi o zmiany na samym terenie osrodka, to na pewno bylo ich sporo, ale raczej niezbyt istotnych.

Nikt nie burzyl domow ani nie przesuwal ulic. Latwiej byloby przebudowac kilka normalnych miast niz jedno tutaj.

Dotarli do miniaturowego skrzyzowania, na ktorym zdegustowany kierowca chevroleta z poczatku lat siedemdziesiatych otrzymywal wlasnie mandat od niezbyt uprzejmego policjanta.

– A to po co? – zapytal ze zdziwieniem Bourne.

– Chodzi o to, zeby zaszczepic naszym agentom zachowania, do jakich sa zupelnie nie przyzwyczajeni. W Stanach czesto sie zdarza, ze kierowca kloci sie z policjantem. Tutaj jest to nie do pomyslenia.

– Chodzi o kwestionowanie autorytetow, prawda? Dokladnie taka sama sytuacja jak ze studentem przeciwstawiajacym sie profesorowi. Przypuszczam, ze to rowniez nalezy do rzadkosci.

– To zupelnie inna sprawa.

– Skoro tak uwazasz… – Jason uslyszal przytlumiony warkot i spojrzal w gore. Lekki, jednosilnikowy hydroplan sunal powoli po niebie wzdluz rzeki. – Moj Boze, przeciez moze przyleciec… – wyszeptal, nie spuszczajac wzroku z maszyny.

– Zapomnij o tym – poradzil mu Beniamin. – To nasz… Poza tym, sa tu tylko ladowiska dla helikopterow, a caly obszar powietrzny nad osrodkiem jest pod stala kontrola radarowa. Jezeli w promieniu piecdziesieciu kilometrow pojawi sie jakis nie zidentyfikowany samolot, z bazy w Bielopolu wystartuja mysliwce i zestrzela go w ciagu kilku minut. – Po drugiej stronie ulicy zebral sie tlumek gapiow, obserwujacych sprzeczke policjanta i kierowcy; kiedy ten ostatni z wsciekloscia rabnal piescia w dach chevroleta, rozlegl sie aprobujacy pomruk. – Amerykanie bywaja nieraz strasznie glupi – wymamrotal z zazenowaniem mlody instruktor.

– W kazdym razie, niektorzy tak wlasnie ich sobie wyobrazaja – odparl z usmiechem Bourne.

– Chodzmy – powiedzial Beniamin i ruszyl przed siebie chodnikiem. – Kilka razy zwracalem kierownictwu uwage, ze to nie najlepszy pomysl, ale oni uparli sie, ze wyrobienie tego niepokornego nastawienia jest bardzo wazne.

– Przez brak pokory rozumiesz zapewne dyskusje studenta z profesorem i to, ze zwykly obywatel odwaza sie skrytykowac publicznie kogos z Biura Politycznego. Musicie tego uczyc? Wydaje mi sie, ze kazdy ma to we krwi, nie uwazasz?

– Nie badz taki zgryzliwy, Archie.

– Odprez sie, mlody Leninie. Gdzie sie podzialo twoje amerykanskie podejscie do zycia?

– Zostawilem je w Los Angeles.

– Chce obejrzec mapy. Wszystkie.

– Zalatwilem to. Sa juz przygotowane.

Siedzieli w sali konferencyjnej kwatery glownej dowodztwa Nowogrodu przy duzym, prostokatnym stole uslanym mapami terenu osrodka. Pomimo czterech godzin maksymalnej koncentracji Boume nie mogl sie powstrzymac, zeby od czasu do czasu nie potrzasnac ze zdumieniem glowa. Mial do czynienia z czyms zakrojonym na wieksza skale i bardziej skomplikowanym, niz kiedykolwiek bylby gotow przypuszczac. Uwaga Beniamina, ze latwiej byloby przebudowac kilka prawdziwych miast niz choc czesc treningowego kompleksu polozonego nad rzeka Wolchow, nie byla czcza przechwalka, tylko prostym stwierdzeniem faktu. Znajdowaly sie tu dokladne, choc zmniejszone repliki miast, osad, stoczni, portow lotniczych, instalacji wojskowych i przemyslowych od Morza Srodziemnego po Atlantyk na zachodzie i Zatoke Botnicka na pomocy, a takze zminiaturyzowane kopie wielu amerykanskich miejscowosci, budowli i zakladow przemyslowych. Wszystko to udalo sie pomiescic na wydartym gestemu lasowi pasie gruntu dlugosci czterdziestu kilku i szerokosci od pieciu do osmiu kilometrow.

– Egipt, Izrael, Wlochy… – wyliczal powoli Jason, przechadzajac sie dookola stolu i spogladajac na rozlozone mapy. – Grecja, Portugalia, Hiszpania, Francja, Wielka Brytania… – Dotarl do przeciwleglego rogu, kiedy przerwal mu Beniamin, rozparty niedbale w jednym z foteli.

– Niemcy, Holandia i kraje skandynawskie – uzupelnil. – Jak juz mowilem, wiekszosc czesci dzieli sie na dwa lub trzy segmenty, kazdy przedstawiajacy jeden z sasiadujacych ze soba krajow. Projektanci kierowali sie checia podkreslenia kulturowych i geograficznych wiezi, a przy okazji chcieli zaoszczedzic troche miejsca. Mamy dziewiec glownych czesci, a wiec dziewiec tuneli oddalonych od siebie przecietnie o siedem kilometrow, zaczynajac od tego tutaj i posuwajac sie na polnoc wzdluz rzeki.

– Czyli nastepny tunel prowadzi do Wielkiej Brytanii, zgadza sie?

– Tak, a kolejne do Francji, Hiszpanii wraz z Portugalia, Egiptu z Izraelem…

– Rozumiem – przerwal mu Jason, siadajac przy stole i opierajac na blacie splecione dlonie. – Zawiadomiles straznikow, zeby wpuszczali kazdego, kto wylegitymuje sie papierami skradzionymi przez Carlosa, bez wzgledu na to, kto to bedzie?

– Nie.

– Jak to? – Bourne uniosl gwaltownie glowe i spojrzal ostro na mlode go instruktora.

– Poprosilem o to towarzysza Krupkina. Jest teraz w szpitalu w Moskwie, wiec nie beda mogli go zamknac z

Вы читаете Ultimatum Bourne’a
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату