powodu przemeczenia sluzba, jak to lad nie nazywaja.
– W jaki sposob moge przedostac sie do sasiedniej czesci? Zalezy mi na tym, zeby to bylo mozliwie szybko i bez zadnych problemow.
– Rozumiem, ze jestes zdecydowany wspiac sie na nastepny szczebel wtajemniczenia?
– Oczywiscie. Z tych map juz nic wiecej sie nie dowiem.
– W porzadku. – Beniamin siegnal do kieszeni i wyjal z niej nieduzy czarny przedmiot zblizony wielkoscia do karty kredytowej, ale nieznacznie od niej grubszy. Rzucil go Jasonowi, ktory zlapal go w locie i zaczal mu sie uwaznie przygladac. – Cos takiego maja tylko wyzsi oficerowie i urzednicy. Jezeli ktorys zgubi to albo straci z oczu chocby na kilka minut, musi o tym natychmiast zameldowac.
– Nie widze zadnych napisow ani znakow…
– Wszystko jest w srodku, odpowiednio zakodowane. W kazdej bramie laczacej poszczegolne czesci znajduje sie specjalny zamek z czytnikiem. Wystarczy to wsunac, a brama sama sie otwiera. Oczywiscie kazde wejscie i wyjscie jest rejestrowane w centralnym komputerze.
– Cholernie sprytne jak na zacofanych marksistow.
– Pamietam, ze juz cztery lata temu uzywali czegos takiego w hotelu w Los Angeles… A teraz do rzeczy.
– Czyli na ten wyzszy stopien?
– Krupkin nazwal to po prostu srodkami bezpieczenstwa, przydatnymi zarowno nam, jak i tobie. Jesli mam byc szczery, to on raczej nie oczekuje, ze wyjdziesz stad zywy. Gdybys zginal, kazal nam cie spalic, a popiol rozsypac na cztery wiatry.
– To milo z jego strony.
– Bardzo cie lubi, Bourne… To znaczy, Archie.
– Zdaje sie, ze chciales mi cos powiedziec.
– Jezeli chodzi o dowodztwo osrodka, to sa przekonani, ze jestes inspektorem z Moskwy, specjalista od spraw amerykanskich, ktory ma za zadanie skontrolowac caly system zabezpieczen. Wszyscy instruktorzy, pracownicy i kursanci otrzymali polecenie, zeby zapewnic ci wszelka mozliwa pomoc, z dostarczeniem broni wlacznie, ale nikomu nie wolno sie do ciebie odzywac, chyba ze ty zagadniesz go pierwszy. Ja, ze wzgledu na moja przeszlosc, zostalem twoim lacznikiem.
– Jestem ci bardzo zobowiazany.
– Osmielam sie w to watpic – odparl Beniamin, usmiechajac sie krzywo. – Mam chodzic za toba krok w krok.
– To niemozliwe.
– Ale tak musi byc.
– Wcale nie.
– Dlaczego?
– Dlatego ze chce miec swobode ruchow, a takze dlatego ze po wyjsciu stad mam zamiar pomoc matce pewnego czlowieka, zeby jak najszybciej wrocila do Moskwy.
Mlody Rosjanin umilkl i przez chwile wpatrywal sie w Bourne'a wzrokiem, w ktorym bol walczyl o lepsze z nadzieja.
– Naprawde myslisz, ze uda ci sie nam pomoc?
– Jestem tego pewien… Jesli ty mi pomozesz. Prosze cie, dostosuj sie do moich regul gry, Beniaminie.
– Jestes dziwnym czlowiekiem.
– Przede wszystkim jestem glodnym czlowiekiem. Mozemy tu dostac cos do jedzenia? Przydaloby mi sie tez troche bandaza. Jakis czas temu zostalem trafiony i dzis rana znowu sie odezwala.
Jason zdjal marynarke; koszula na karku i ramionach byla przesiaknieta krwia.
– Dobry Boze! Zaraz wezwe lekarza…
– Nikogo nie wezwiesz. Wystarczy pielegniarka, zeby zmienic opatrunek. Pamietaj, ze obowiazuja moje reguly gry, Ben.
– W porzadku… Archie. Pojdziemy na ostatnie pietro, do apartamentu goscinnego. Zamowimy cos do jedzenia, a ja zadzwonie do ambulatorium po pielegniarke.
– Co prawda powiedzialem ci, ze jestem glodny i dokucza mi rana, ale to nie sa rzeczy, ktorymi bym sie teraz najbardziej przejmowal.
– Mozesz byc spokojny – odparl radziecki Kalifornijczyk. – Zawiadomia nas natychmiast, jak tylko cos sie stanie. Zaczekaj chwile, tylko zwine mapy.
'Cos' stalo sie dokladnie dwie minuty po polnocy, zaraz po zmianie warty, pod oslona najglebszej ciemnosci. W apartamencie rozlegl sie przerazliwy dzwonek telefonu, podrywajac Beniamina z kanapy, na ktorej sie ulozyl. Przesadziwszy trzema susami obszerny pokoj, znalazl sie przy aparacie i chwycil za sluchawke.
– Tak…? Gdie…? Kogda…? Szto eto znaczit…? Da! – Rzucil sluchawke na widelki i odwrocil sie do Bourne'a siedzacego przy stole zastawionym polmiskami i talerzami. – Niewiarygodne! W tunelu prowadzacym do czesci hiszpanskiej… Na tamtym brzegu znaleziono dwoch martwych straznikow, a na naszym oficera dyzurnego z kula w gardle. Przejrzeli wszystkie kasety wideo i wiesz, kogo zobaczyli? Jakiegos nie zidentyfikowanego czlowieka z torba turystyczna na ramieniu, oczywiscie w mundurze straznika!
– To chyba nie wszystko, prawda? – zapytal chlodno Delta Jeden.
– Owszem… Wyglada na to, ze jednak miales racje. Po drugiej stronie rzeki razem ze straznikami lezal niezywy wiesniak z resztkami podartych dokumentow w dloni. Jak on to zrobil, do jasnej cholery?
– Dokladnie tak, jak przewidywalem – mruknal Bourne, siegajac po mape hiszpanskiej czesci Nowogrodu. – Najpierw poslal podstawionego czlowieka z falszywymi dokumentami, a potem pojawil sie w ostatniej chwili, odgrywajac rola rannego oficera KGB, ktory sciga groznego przestepca, usilujacego przeniknac na teren osrodka… Mowilem ci, Ben, ze wlasnie tak wyglada schemat jego dzialania: przetestowac, wprowadzic zamieszanie, wywolac panika i blyskawicznie ja wykorzystac. Potem przebral sie w mundur jednego ze straznikow i po prostu przeszedl przez tunel.
– Ale przeciez kazdy, kto poslugiwalby sie tymi dokumentami, mial byc natychmiast sledzony! Wiem, ze Krupkin wydal takie polecenie.
– Kubinka – odparl lakonicznie Jason, wpatrujac sie z uwaga w rozlozona mape.
– Ten magazyn, o ktorym mowili w komunikacie z Moskwy?
– Tak. Musi tutaj miec kogos, tak samo jak tam. Kogos na wystarczaja co wysokim stanowisku, zeby mogl nieco zmodyfikowac otrzymane z gory rozkazy.
– To calkiem mozliwe – zgodzil sie mlody instruktor. – Modyfikacja mogla polegac na tym, zeby najpierw przyprowadzic kazdego podejrzanego do niego. Ten, kto wszczalby falszywy alarm, strasznie by sie skompromitowal, wiec…
– W Paryzu powiedziano mi – przerwal mu Bourne, podnoszac wzrok znad mapy – ze najwiekszym wrogiem KGB jest obawa przed kompromitacja. Czy to prawda?
– Na skali od jednego do dziesieciu – co najmniej osiem – odparl Beniamin. – Ale kogo on moze tutaj miec? Przeciez nie bylo go tu ponad trzydziesci lat!
– Gdybysmy mieli kilka godzin czasu i duzy komputer z danymi wszystkich ludzi zwiazanych z Nowogrodem, byc moze udaloby nam sie ustalic krag podejrzanych, ale nie mamy nawet minut, a co dopiero mowic o godzinach! Zreszta, o ile znam Szakala, to i tak nie mialoby to wiekszego znaczenia.
– Mialoby, i to ogromne! – wykrzyknal zamerykanizowany Rosjanin. – Dowiedzielibysmy sie, kto z nas jest zdrajca!
– Podejrzewam, ze i tak juz wkrotce sie tego dowiecie… To sa wszystko szczegoly, Ben. Najwazniejsze jest to, ze on tu jest! Chodzmy juz. Po drodze wstapimy jeszcze tam, gdzie mnie odpowiednio wyposazysz.
– W porzadku.
– We wszystko, czego bede potrzebowal.
– Upowazniono mnie do tego.
– A potem znikniesz. Wierz mi, wiem, co mowie.
– Zero szans, koles.
– Jestes pewien?
– Przeciez slyszales, co powiedzialem.
– W takim razie matka pewnego mlodego czlowieka po powrocie do Moskwy znajdzie tylko jego cialo.
– Niech i tak bedzie.