jakis falszywy ruch, tak jak na Wyspie Spokoju, i wtedy jego armia starcow odnajdzie mnie bez trudu, szukajac we wlasciwych miejscach i wiedzac, za kim sie rozgladac. Cwaniak z niego! Chce mna wstrzasnac, zeby zmusic mnie do popelnienia bledu. Ja go znam, Aleks, wiem, jak mysli, i wlasnie dlatego uda mi sie go przechytrzyc. Zostane na odkrytym terenie, dosc juz mam krycia sie w jaskiniach!

– W jakich jaskiniach?

– Niewazne, to taka przenosnia. Zjawilem sie tutaj przed smiercia Teagartena, nic mi nie bedzie.

– Wpadles po uszy! Uciekaj!

– Przykro mi, swiety Aleksie, ale tutaj mi dobrze. Ruszam za Szakalem.

– Moze jednak uda mi sie wykurzyc cie stamtad. Rozmawialem kilka godzin temu z Marie. Znasz najnowsze wiadomosci, stetryczaly neandertalczyku? Ona leci do Paryza, zeby cie odszukac!

– Nie moze tego zrobic!

– Powiedzialem jej dokladnie to samo, ale nie byla w nastroju do sluchania rad. Powiedziala, ze zna wszystkie miejsca, w ktorych kryliscie sie trzynascie lat temu, kiedy was szukalismy, i ze ty na pewno znowu z nich skorzystasz.

– To prawda, ale ona nie moze…

– Powiedz to jej, nie mnie.

– Jaki jest numer do pensjonatu? Nie chcialem do niej dzwonic… Szczerze mowiac, robilem wszystko, zeby nie myslec ani o niej, ani o dzieciach.

– To najrozsadniejsze stwierdzenie, jakie ostatnio od ciebie slyszalem. Uwazaj, dyktuje. – Conklin podal mu numer; jak tylko skonczyl, Bourne przerwal polaczenie, by wdac sie w nie majacy konca rytual podawania numerow kolejnych kart kredytowych, przerywany sygnalami miedzynarodowych central telefonicznych. Wreszcie, pokonawszy opor jakiegos debila w recepcji Pensjonatu Spokoju, dotarl do swojego szwagra.

– Daj mi Marie! – zazadal.

– David?!

– Tak… David. Popros Marie.

– Nie moge. Wyjechala godzine temu.

– Dokad?!

– Nie chciala mi powiedziec. Wynajela samolot z Blackburne, ale nawet nie pisnela, na jaka wyspe ma zamiar leciec. Z wiekszych w poblizu sa Antigua i Martynika, choc rownie dobrze moglaby dotrzec na St. Maartens albo Puerto Rico. A w ogole to wybierala sie do Paryza.

– Dlaczego jej nie zatrzymales?

– Probowalem, Davidzie. Jak Boga kocham, probowalem!

– Nie przyszlo ci na mysl, zeby ja zamknac?

– Marie?

– Tak, rozumiem… Moze tu byc najwczesniej jutro rano.

– Slyszales najnowsze wiadomosci? – zapytal St. Jacques. – Zamordowano generala Teagartena, a w telewizji podaja, ze to podobno Jason…

– Zamknij sie – warknal Bourne, odkladajac sluchawke, po czym wyszedl z budki i powloczac noga ruszyl przed siebie ulica, usilujac zebrac resztki rozproszonych mysli.

Peter Holland, dyrektor Centralnej Agencji Wywiadowczej, zerwal sie z fotela i ryknal na siedzacego przed biurkiem mezczyzne z proteza zamiast stopy:

– Mam nic nie robic?! Czys ty postradal zmysly?

– A czy ty postradales swoje, kiedy wydales oswiadczenie o wspolnej operacji brytyjskiego i amerykanskiego wywiadu w Hongkongu?

– Przeciez to prawda, do cholery!

– Istnieja rozne rodzaje prawdy. Jeden z nich to klamstwo, ktore stosuje sie wtedy, kiedy wymaga tego dobro sprawy.

– Gowniane gadanie trzesacych portkami politykow!

– Nie powiedzialbym tego, Dzyngis- chanie. Slyszalem o wielu takich, ktorzy woleli zginac niz zdradzic te prawde, od ktorej najwiecej zalezalo… Nie wiesz, o czym mowisz, Peter.

Zirytowany Holland usiadl z powrotem w fotelu.

– Moze rzeczywiscie nie nadaje sie do tego.

– Niewykluczone, ale daj sobie jeszcze troche czasu. Jeszcze zdazysz sie ubabrac, tak jak my wszyscy. Wszystko moze sie zdarzyc.

Dyrektor CIA odchylil sie do tylu, opierajac glowe na miekkiej poduszce fotela.

– Bylem ubabrany bardziej niz ktokolwiek z was, Aleks – powiedzial cichym glosem. – Jeszcze teraz budze sie w nocy, widzac przed soba twarze mlodych ludzi, ktorym wlasnorecznie podrzynalem gardla, zdajac sobie doskonale sprawe, ze oni nie maja najmniejszego pojecia, dlaczego tam sie znalezli…

– Wybor byl prosty: albo ty, albo oni. Gdyby mogli, na pewno wpakowaliby ci kule w glowe.

– Chyba masz racje. – Holland nagle pochylil sie nad biurkiem i utkwil w Aleksie ostre spojrzenie swoich oczu. – Ale mam wrazenie, ze nie o tym rozmawiamy, prawda?

– Mozna by to nazwac wariacja na temat.

– Przestan pieprzyc.

– To nie pieprzenie, tylko termin muzyczny, a ja lubie muzyke.

– Skoro tak, to wroc do glownej linii melodycznej. Ja tez lubie muzyke.

– W porzadku. Bourne zniknal. Powiedzial mi, ze znalazl jaskinie – to jego okreslenie, nie moje – w ktorej na pewno uda mu sie wytropic Szakala. Nie wspomnial jednak, gdzie to jest, a tylko jeden Bog raczy wiedziec, kiedy znowu zadzwoni.

– Wyslalem do hotelu Pont Royal czlowieka z ambasady, zeby zapytal o Simona. Powiedzieli ci prawde: Simon wynajal pokoj, wyszedl i nie wrocil. Gdzie on moze byc, do diabla?

– Gdzies, gdzie nie zwroci na siebie niczyjej uwagi. Bernardine mial pewien pomysl, ale nic z tego nie wyszlo. Myslal, ze uda mu sie zlokalizowac Bourne'a dzieki numerowi rejestracyjnemu tego wynajetego samochodu, ale woz stoi w garazu, tak jak stal. Bourne nikomu nie ufa, nawet mnie, a biorac pod uwage jego dotychczasowe doswiadczenia, trudno mu sie dziwic. Oczy Hollanda miotaly zimne blyskawice gniewu.

– Chyba nie probujesz mnie oklamac, Conklin?

– Dlaczego mialbym klamac w sytuacji, kiedy chodzi o zycie mojego przyjaciela?

– To nie jest odpowiedz, tylko pytanie.

– W takim razie nie, nie klamie. Nie wiem, gdzie on jest. Byla to swieta prawda.

– W zwiazku z tym proponujesz nic nie robic.

– Bo nic nie mozemy zrobic. Predzej czy pozniej znowu do mnie zadzwoni.

– Czy masz chocby mgliste pojecie, co powie komisja Senatu, kiedy za kilka tygodni albo miesiecy ta sprawa wybuchnie, bo co do tego, ze wybuchnie, nie mam najmniejszych watpliwosci? Potajemnie wysylamy do Paryza czlowieka znanego jako Jason Bourne, a Paryz lezy od Brukseli w takiej samej odleglosci, co Nowy Jork od Chicago…

– Chyba nawet blizej.

– Dzieki, ze starasz sie mnie pocieszyc… Glownodowodzacy NATO ginie w zamachu bombowym, za ktory odpowiedzialnosc bierze na siebie wlasnie 'Jason Bourne', a my trzymamy geby na klodke! Boze, do konca zycia bede czyscil latryny na jakims parszywym holowniku!

– On go nie zabil.

– Ty o tym wiesz i ja o tym wiem, ale przeciez on byl chory psychicznie, co wyjdzie na jaw w piec minut po rozpoczeciu sledztwa!

– Ta choroba nazywa sie amnezja i nie ma nic wspolnego z przemoca.

– Racja, ale to jeszcze gorzej. On nie pamieta, co zrobil. Conklin zacisnal mocniej dlon na uchwycie laski.

– Nic mnie nie obchodzi, o czym swiadcza pozory, bo i tak to sie kupy nie trzyma. Jestem przekonany, ze zabojstwo Teagartena ma zwiazek z 'Meduza'. Ktos gdzies przechwycil jakas wiadomosc i w grze pojawily sie nowe zaskakujace elementy.

– Mam wrazenie, ze mowie po angielsku i rozumiem, co do mnie mowia rownie dobrze jak ty, ale teraz zupelnie sie zgubilem – odparl Holland.

Вы читаете Ultimatum Bourne’a
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату