na to?

– Chcesz powiedziec, ze macie tu wlasna pralnie?

– Gdzie tam, zawozimy wszystko do… O nie, nie zlapiesz mnie tak latwo, doktorku! – Straznik pokazal w usmiechu zoltawe zeby. – Myslisz, ze jestes strasznie sprytny, co? Chciales wyciagnac ze mnie, gdzie jestesmy?

– Zapytalem tylko z ciekawosci.

– Jasne. Mam takiego siostrzenca, co tez ciagle zadaje z ciekawosci pytania, na ktore ani mi sie sni odpowiadac. Na przyklad: 'Wujku, a jak udalo ci sie wepchnac mnie na Akademie?'. Ha! Jest lekarzem, tak jak ty. I co na to powiesz?

– Powiem, ze brat jego matki jest bardzo uczynnym czlowiekiem.

– A co mialem robic? Ubieraj sie, doktorku, bo jedziemy na mala przejazdzke. – Straznik podal Panovowi ubranie.

– Przypuszczam, ze byloby z mojej strony glupota pytac dokad – powiedzial Mo, zdejmujac szpitalna koszule i wciagajac slipy.

– Racja.

– Ale na pewno mniejsza glupota od tej, jaka popelnil twoj siostrzeniec nie mowiac ci o pewnych objawach, ktorymi na twoim miejscu natychmiast bym sie zainteresowal – zauwazyl Mo, jakby nigdy nic zapinajac spodnie.

– O czym ty mowisz?

– Byc moze o niczym – odparl Panov, zakladajac koszule, po czym usiadl na krzesle, zeby wciagnac skarpetki. – Kiedy widziales sie ostatnio ze swoim siostrzencem?

– Pare tygodni temu. Dalem mu troche forsy, zeby mial na ubezpieczenie. Cholera, te matki sa jak pijawki! A czemu pytasz?

– Jestem ciekaw, czy cos ci wtedy powiedzial.

– O czym?

– O twoich ustach. – Mo nachylil sie, zeby zawiazac sznurowadla. – Nad szafka wisi lustro. Idz i sobie obejrzyj.

– Co mam obejrzec? – Capo subordinato podszedl szybko do lustra.

– Usmiechnij sie.

– Do kogo?

– Do siebie. Widzisz? Masz zolte zeby i blade dziasla, wyraznie ciensze u gory.

– I co z tego? Zawsze takie byly…

– Moze to nic powaznego, ale powinien zwrocic na to uwage.

– Na co, do jasnej cholery?

– Ameloblastoma jamy ustnej. Prawdopodobnie, choc nie na pewno.

– Co to jest, do diabla? Rzadko myje zeby i prawie wcale nie chodze do dentysty, bo to wszystko rzeznicy.

– Chcesz przez to powiedziec, ze od jakiegos czasu nie byles u dentysty ani u chirurga szczekowego?

– Nie, bo co? – Capo ponownie wyszczerzyl zeby do lustra.

– Moze wlasnie dlatego twoj siostrzeniec nic ci nie powiedzial…

– Jak to?

– Pewnie mysli, ze chodzisz regularnie na kontrole, i wolal, zeby ci to wyjasnil specjalista. – Mo wstal, zawiazawszy sznurowadla.

– Nie rozumiem.

– Coz, jest ci wdzieczny za wszystko, co dla niego zrobiles, wiec nic dziwnego, ze nie chcial ci o tym mowic.

– O czym, do diabla? – Straznik odwrocil sie raptownie od lustra.

– Byc moze sie myle, ale moim zdaniem powinienes jak najszybciej zglosic sie do dentysty. – Mo wciagnal marynarke. – Jestem gotow – oznajmil. – Co teraz?

Capo subordinato, z czolem zmarszczonym od nadmiaru mysli i podejrzen, wyciagnal z kieszeni duza, czarna chusteczke.

– Przykro mi, doktorku, ale musze zawiazac ci oczy.

– Zebym nie widzial, jak strzelacie mi w glowe?

– Nie, doktorku. Jestes dla nas zbyt cenny.

Cenny? – zapytal retorycznie capo supremo w swoim luksusowym brooklynskim apartamencie. – To za malo powiedziane. Ten Zydek ma wartosc swiezo odkrytej dziewiczej zyly zlota. Wysluchiwal zwierzen najwiekszych szych z Waszyngtonu. Jego kartoteka jest warta tyle, co cale Detroit.

– Nigdy nie uda ci sie do niej dotrzec, Louis – odparl ubrany w kosztowny garnitur mezczyzna w srednim wieku, siedzacy naprzeciwko gospodarza. – Schowaja ja tak gleboko, ze nic nie poradzisz.

– Pracujemy nad tym, panie Park Avenue. Powiedzmy – tylko powiedzmy – ze jednak ja mamy. Ile bylbys gotow za nia zaplacic?

Na twarzy goscia pojawil sie powsciagliwy, arystokratyczny usmiech.

– Detroit? – zapytal.

– Va bene! Podobasz mi sie, masz poczucie humoru. – Mafioso natychmiast spowaznial, a jego rysy zastygly na wzor nieruchomej, budzacej odraze maski. – Za tego Bourne'a- Webba dalej obowiazuje cena pieciu baniek, zgadza sie?

– Plus premia.

– Nie lubie premii, panie prawniku. Bardzo ich nie lubie.

– Mozemy z tym pojsc gdzie indziej. Nie jestescie jedyni w tym miescie.

– Prosze mi pozwolic, ze cos panu wyjasnie, signor avvocato. W wielu sprawach my – wszyscy my – jestesmy naprawde jedyni w tym miescie. Tyle tylko ze nigdy nie odbieramy tego rodzaju roboty innym rodzinom, bo to sa bardzo osobiste sprawy i powoduja potem wiele nieporozumien.

– Nie chcesz sie dowiedziec, o jaka premie chodzi? Nie wydaje mi sie, zebys mial jakies zastrzezenia.

– Strzelaj.

– Bylbym ci wdzieczny, gdybys uzyl innego slowa…

– W takim razie, wal.

– Chodzi o dodatkowe dwa miliony dolarow, ktore otrzymacie za zone Webba i jego przyjaciela Conklina.

– Zalatwione, panie Park Avenue.

– To dobrze. Przejdzmy wiec do nastepnej sprawy.

– Chce porozmawiac o tym Zydku…

– Dojdziemy i do niego.

– Teraz.

– Prosze cie, nie probuj mi rozkazywac – powiedzial adwokat z jednej z firm cieszacych sie na Wall Street najlepsza opinia. – Naprawde nie dorosles do tego, makaroniarzu.

– Ejze, farrabutto! Nie mow do mnie w ten sposob!

– Bede do ciebie mowil tak, jak uznam za stosowne… Na zewnatrz, na pokaz, jestes supersamcem, prawdziwym macho. – Prawnik spokojnie zalozyl noge na noge. – Ale w rzeczywistosci sprawy maja sie zupelnie inaczej, czyz nie tak? Masz bardzo miekkie serce, a zarazem twarda zupelnie inna czesc ciala, szczegolnie dla przystojnych, mlodych chlopcow…

– Silenzio! – ryknal Wloch, siadajac prosto na kanapie.

– Nie mam najmniejszej ochoty wdawac sie w szczegoly, choc jednoczesnie nie wydaje mi sie, zeby w Cosa Nostra homoseksualisci cieszyli sie jakimis specjalnymi wzgledami.

– Ty sukinsynu!

– Wiesz, kiedy bylem w Sajgonie jako mlody wojskowy prawnik, bronilem pewnego kapitana, ktorego przylapano flagrante delicto z wietnamskim chlopcem. Dzieki roznym sztuczkom udalo mi sie uchronic go przed degradacja, ale bylo jasne, ze musi zrezygnowac ze sluzby. Niestety, niewiele zdazyl osiagnac w zyciu jako cywil, bo zastrzelil sie w dwie godziny po ogloszeniu wyroku. Byl kims, a nagle stal sie calkowitym pariasem i nie mogl sobie poradzic z tym ciezarem.

– Mow, o co ci chodzi – odparl capo supremo glosem przesyconym nienawiscia.

Вы читаете Ultimatum Bourne’a
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату