podciagnac do tej pozycji. Byla ciezko ranna, byc moze smiertelnie, choc z tej odleglosci nie potrafili tego stwierdzic. Patrzyla na nich wzrokiem pelnym cierpienia, ale Bourne byl pewien, ze widzi w jej oczach nie tylko bol fizyczny.

Chan zabral wczesniej kalasznikowa jednej z zywych bomb i teraz celowal w kobiete.

– Nie wyjdziesz stad – ostrzegl.

Bourne wpatrywal sie w jej oczy. Podszedl blizej i opuscil kalasznikowa.

– Zawsze jest wyjscie – odrzekl. Przykucnal obok niej. – Mozesz mowic? – zapytal, nie odrywajac od niej wzroku. – Mozesz mi powiedziec, jak sie nazywasz?

Przez moment panowalo milczenie i Bourne zmusil sie, zeby patrzec na jej twarz, nie na palec zagiety na spuscie.

Rozchylila wargi. Zaczely drzec. Szczekala zebami i po jej brudnym policzku splynela lza.

– Co cie obchodzi, jak ona sie nazywa? – odezwal sie pogardliwie Chan. – To nie czlowiek, tylko maszyna do zabijania.

– Ktos moglby powiedziec to samo o tobie – odparl Bourne. W jego lagodnym glosie nie bylo wyrzutu, lecz wspolczucie calkiem obce jego synowi. Z powrotem skupil uwage na terrorystce. – To wazne, zebys mi powiedziala, jak sie nazywasz, mam racje?

Otworzyla usta i z wielkim wysilkiem wyrzezila:

– Zina.

– Okej, Zina, to koniec gry – powiedzial Bourne. – Nic juz nie zostalo, tylko zycie albo smierc. Wyglada na to, ze wybralas smierc. Jesli nacisniesz spust, trafisz w chwale do nieba i zostaniesz houri. Ale zastanawiam sie, czy tak bedzie. Bo co po sobie zostawisz? Martwych rodakow, z ktorych przynajmniej jednego sama zastrzelilas. Jest jeszcze Stiepan Spalko. Ciekawe, dokad uciekl. Ale to bez znaczenia. Wazne jest to, ze w decydujacym momencie opuscil cie. Zostawil cie, zebys zginela. Uciekl. Wiec domyslam sie, ze musisz zadawac sobie pytanie, co bedzie, jesli nacisniesz spust. Okryjesz sie chwala czy zostaniesz potepiona? Biorac pod uwage twoje zycie, co im odpowiesz, kiedy cie zapytaja, kto jest twoim Stworca, kto jest twoim Prorokiem? Tylko ludzie prawi pamietaja, wiesz o tym.

Zina plakala. Ale jej piers dziwnie sie unosila i opadala i Bourne obawial sie, ze nagly spazm spowoduje odruchowe sciagniecie spustu. Musial do niej dotrzec natychmiast.

– Jezeli nacisniesz spust, jezeli wybierzesz smierc, nie bedziesz mogla im odpowiedziec. Wiesz o tym. Zostalas opuszczona i zdradzona przez najblizsze ci osoby. I w zamian ty je zdradzilas. Ale jeszcze nie jest za pozno. Odkupienie jest mozliwe. Zawsze jest wyjscie.

W tym momencie Chan zdal sobie sprawe, ze Bourne mowi to rowniez do niego. Doznal uczucia podobnego do porazenia pradem. Rozeszlo sie blyskawicznie po jego ciele, dotarlo do konczyn i mozgu. Poczul sie jak nagi, w koncu odsloniety, i przestraszyl sie samego siebie – wlasnego prawdziwego ja, ktore pogrzebal tyle lat temu w dzungli poludniowowschodniej Azji. Tak dawno, ze juz nie pamietal dokladnie, gdzie i kiedy to zrobil. Byl dla siebie obcy. Nienawidzil swojego ojca za to, ze uswiadomil mu te prawde, ale nie mogl dluzej zaprzeczac, ze rowniez go za to kocha.

Przykleknal obok czlowieka, ktorego znal jako swojego ojca, odlozyl kalasznikowa tak, zeby Zina go widziala, i wyciagnal do niej reke.

– On ma racje – powiedzial zupelnie innym tonem niz zwykle. – Jest sposob, zebys sie zrehabilitowala za swoje grzechy, zabojstwa i zdrade tych, ktorzy cie kochali, choc byc moze nawet o tym nie wiedzialas.

Przysuwal sie centymetr po centymetrze, az zamknal dlon na jej rece. Wolno i delikatnie odgial jej palec wskazujacy na spuscie. Puscila bron i pozwolila, zeby wyjal biodyfuzor z jej objec.

– Dziekuje, Zina – powiedzial Bourne. – Chan zajmie sie toba. Wstal, scisnal krotko ramie syna, odwrocil sie i pobiegl cicho korytarzem za Spalka.

Rozdzial 30

Stiepan Spalko pedzil nagim betonowym korytarzem z ceramicznym pistoletem Bourne'a gotowym do strzalu. Wiedzial, ze strzelanina sciagnie ochrone do glownej czesci hotelu. Przed soba zobaczyl szefa saudyjskich sil bezpieczenstwa, Fejda al- Sauda, i jego dwoch ludzi. Ukryl sie. Jeszcze go nie zauwazyli, wiec wykorzystal element zaskoczenia. Zaczekal, az sie zbliza, i otworzyl do nich ogien, zanim zdazyli zareagowac.

Przez moment stal bez tchu nad lezacymi mezczyznami. Fejd al- Saud jeknal. Spalko dobil go z bliskiej odleglosci strzalem w czolo. Szef saudyjskich sil bezpieczenstwa szarpnal sie i znieruchomial. Spalko zabral identyfikatory jednemu z jego ludzi, przebral sie w mundur i pozbyl kolorowych szkiel kontaktowych. Kiedy to zrobil, pomyslal o Zinie. Byla bardzo odwazna, to fakt, ale miala fatalna wade – fanatyczna lojalnosc wobec niego. Chronila go przed wszystkimi, zwlaszcza przed Arsienowem. Musial przyznac, ze to mu sie podobalo. Ale jej slepa milosc, odrazajaca slabosc do poswiecen, sprawila, ze ja zostawil.

Uslyszawszy odglos szybkich krokow z tylu, ruszyl dalej. Spotkanie z Arabami bylo jak miecz obosieczny – wprawdzie zapewnilo mu przebranie, ale i spowolnilo go. Kiedy zerknal przez ramie, zobaczyl postac w mundurze sil bezpieczenstwa. Zaklal. Poczul sie jak Achab, ktory scigal swoje przeznaczenie, dopoki nie nastapil nieoczekiwany zwrot i ono nie zaczelo scigac jego. Czlowiekiem w mundurze byl Jason Bourne.

Bourne zobaczyl, ze Spalko – teraz w mundurze arabskich sil bezpieczenstwa – otwiera drzwi i znika na klatce schodowej. Przeskoczyl nad cialami ludzi zabitych przez Spalke i pobiegl za nim. Wmieszal sie w chaos w holu. Kiedy z Chanem weszli do hotelu, ta wielka oszklona przestrzen byla cicha i niemal pusta. Teraz roilo sie tu od ludzi z sil bezpieczenstwa biegajacych tam i z powrotem. Jedni otaczali pracownikow hotelu i dzielili ich na grupy wedlug wykonywanych obowiazkow i miejsca zatrudnienia, inni zaczeli zmudne i czasochlonne przesluchania personelu: kazdy musial podac, gdzie i jak dlugo przebywal przez ostatnie dwa dni. Jeszcze inni byli w drodze do podziemi lub kierowano ich przez siec bezprzewodowa do roznych czesci budynku. Kazdy sie spieszyl; nikt nie mial czasu na zadawanie pytan dwom mezczyznom, ktorzy kierowali sie przez zatloczony hol do drzwi frontowych.

Co za ironia, ze Spalko przechodzi miedzy nimi, wtapia sie w tlo, staje sie jednym z nich, pomyslal Bourne. Przez chwile rozwazal, czy wszczac alarm, ale szybko zrezygnowal. Spalko bez watpienia uzylby blefu – to Bourne byl poszukiwany przez CIA za zabojstwo. Kiedy Jason wychodzil za Spalka z hotelu, uswiadomil sobie jeszcze cos: teraz obaj sa tacy sami – dwa kameleony uzywajace kamuflazu do ukrycia prawdziwej tozsamosci. Swiadomosc, ze miedzynarodowe sily bezpieczenstwa sa dla niego takimi samymi wrogami jak Spalki, byla dziwna i niepokojaca.

Tuz za progiem zdal sobie sprawe, ze hotel jest odgrodzony od swiata. Patrzyl z fascynacja i przerazeniem, jak Spalko bezczelnie wchodzi na parking sluzb bezpieczenstwa. Plac byl wewnatrz zamknietej strefy, ale calkiem pusty. Nawet ochronie nie wolno bylo tu przebywac.

Ruszyl za Spalka, lecz niemal natychmiast zgubil go wsrod rzedow samochodow. Zaczal biec. Z tylu ktos krzyknal. Bourne otworzyl szarpnieciem drzwi pierwszego pojazdu z brzegu – amerykanskiego dzipa. Oderwal plastikowa oslone pod kolumna kierownicza i pogrzebal w przewodach.

Wtedy odpalil inny silnik i z parkingu wyjechal ukradzionym samochodem Spalko.

Rozlegly sie kolejne krzyki i odglosy ciezkich butow na chodniku. Padlo kilka strzalow. Bourne koncentrowal sie na tym, co musial zrobic. Sciagnal z przewodow izolacje i splotl je razem. Wreszcie uruchomil silnik i wrzucil bieg. Wystartowal z piskiem opon, skrecil z parkingu i przemknal przez punkt kontrolny.

Nie swiecil ksiezyc, ale to nie byla prawdziwa noc. Slonce wisialo tuz ponizej horyzontu i w Reykjaviku panowala mdla ciemnosc. Bourne scigal Spalke slalomem przez miasto i w kierunku poludniowym.

Zaskoczylo go to, bo spodziewal sie, ze Spalko pojedzie na lotnisko. Na pewno mial jakis plan ucieczki i na pewno musial uciekac samolotem. Im dluzej Bourne o tym myslal, tym mniej byl zaskoczony. Poznawal swojego przeciwnika coraz lepiej. Juz wiedzial, ze Spalko nigdy nie stosuje oczywistych rozwiazan. Robi manewry mylace i lubi wciagac wroga w pulapke, zamiast zabic go od razu.

Wiec nie Keflavik. Lotnisko to zbyt oczywista droga ucieczki i Spalko bez watpienia przewidzial, ze bedzie dobrze strzezone. Bourne sledzil w wyobrazni mape, ktora studiowal na laptopie Oszkara. Co lezy na poludnie od miasta? Hafnarfjordur. Osada rybacka. Zbyt mala, zeby mogl tam wyladowac samolot, jakiego uzylby Spalko. Wybrzeze! W koncu sa na wyspie. Spalko chce uciec lodzia.

O tak poznej porze panowal maly ruch, zwlaszcza za miastem. Drogi byly waskie i wily sie wzdluz zboczy

Вы читаете Dziedzictwo Bourne'a
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату