samochodu i pojechal do domu dyrektora. W nocy Starego zmogla grypa. Musi z nim byc zle, myslal Lindros, skoro nie przyszedl do biura mimo kryzysu w czasie szczytu.

Kierowca zatrzymal samochod sluzbowy przed wysoka zelazna brama, wychylil sie przez okno i wcisnal przycisk domofonu. Cisza. Lindros zaczal sie zastanawiac, czy Stary nie poczul sie lepiej i nie pojechal do biura, nikomu nic nie mowiac.

Nagle w domofonie zatrzeszczal wiecznie niezadowolony glos. Kierowca zaanonsowal Lindrosa. Brama otworzyla sie bezszelestnie i w chwile potem Lindros zastukal mosiezna kolatka do drzwi. W progu stanal dyrektor CIA. Mial pomarszczona twarz i potargane wlosy. Byl w grubym szlafroku na pasiastej pizamie i w rannych pantoflach.

– Chodz, chodz, Martin – powiedzial i odwrocil sie, nie czekajac, az Lindros przestapi prog. Lindros wszedl i zamknal za soba drzwi. Stary poczlapal do gabinetu na lewo. W domu panowaly ciemnosci, jakby ni kogo nie bylo.

Lindros wszedl do przestronnego pokoju z zielonymi scianami, kremowym sufitem, wielkimi skorzanymi fotelami i sofa. Telewizor wsrod polek z ksiazkami wbudowanych w sciane byl wylaczony. Przy wszystkich poprzednich wizytach Lindrosa w tym pokoju byl nastawiony na CNN, z dzwiekiem lub bez.

Stary usiadl ciezko w swoim ulubionym fotelu. Na stoliku przy jego prawym lokciu stalo duze pudelko chusteczek higienicznych i buteleczki aspiryny, Tylenolu Cold amp; Sinus, NyQuilu, Vicks VapoRub, Coricidinu, DayQuilu i syropu na kaszel.

– Co to jest, szefie? – spytal Lindros.

– Nie wiedzialem, co mi pomoze – odrzekl dyrektor – wiec wyjalem wszystko z apteczki.

Lindros dostrzegl butelke bourbona i szklanke. Zmarszczyl brwi.

– Co sie dzieje, szefie? – Wyciagnal szyje, zeby wyjrzec przez otwarte drzwi gabinetu. – Gdzie jest Madeleine?

– Madeleine? – Stary uniosl szklanke i wypil lyk whisky. – Pojechala do Phoenix do swojej siostry.

– I zostawila pana samego? – Lindros zapalil lampe. Stary zamrugal jak sowa. – A kiedy wroci?

– Hmm… – mruknal Stary, jakby rozwazal slowa swojego zastepcy. – Problem w tym, Martin, ze nie wiem, kiedy wroci.

– Co sie stalo, szefie? – zapytal z niepokojem Lindros.

– Odeszla ode mnie. Przynajmniej tak mysle. – Stary mial niewidzace spojrzenie, kiedy oproznial szklanke bourbona. Zacisnal mokre wargi, jakby sie zdziwil. – Skad czlowiek ma wiedziec takie rzeczy?

– Rozmawialiscie?

– Czy rozmawialismy? – Stary ocknal sie nagle. Patrzyl przez moment na Lindrosa. – Nie. Nie rozmawialismy o tym wszystkim.

– Wiec skad pan wie?

– Myslisz, ze sobie to ubzduralem, co? Burza w szklance wody. – Oczy dyrektora na chwile ozyly i w jego glosie natychmiast zabrzmialy ledwo tlumione emocje. – Ale zniknely jej rzeczy osobiste. Bez nich ten dom jest cholernie pusty.

Lindros usiadl.

– Wspolczuje panu, szefie, ale mam cos…

– Byc moze nigdy mnie nie kochala, Martin. – Stary siegnal po butelke. – Ale skad czlowiek ma znac taka tajemnice?

Lindros pochylil sie i delikatnie zabral mu bourbona. Stary nie wydawal sie zaskoczony.

– Jesli pan chce, szefie, popracuje nad tym dla pana.

Stary lekko skinal glowa.

– Dobra.

Lindros odstawil butelke.

– Ale na razie mamy inna pilna sprawe do omowienia. – Polozyl na stoliku akta od Ethana Hearna.

– Co to jest, Martin? Nie jestem teraz w stanie niczego czytac.

– Wiec panu opowiem – odrzekl Lindros.

Kiedy skonczyl mowic, w domu zapadla dzwoniaca cisza. Po jakims czasie Stary spojrzal na swojego zastepce zalzawionymi oczami.

– Dlaczego Alex to zrobil, Martin? Dlaczego zlamal wszystkie zasady i porwal jednego z naszych ludzi?

– Mysle, ze dostal cynk, na co sie zanosi. Bal sie Spalki. Jak sie okazalo, nie bez powodu.

Stary westchnal i odchylil glowe do tylu.

– Wiec to jednak nie byla zdrada.

– Nie, szefie.

– Dzieki Bogu.

Lindros odchrzaknal.

– Szefie, trzeba natychmiast odwolac wyrok na Bourne'a i ktos musi z nim pogadac.

– Tak, oczywiscie. Uwazam, ze ty sie do tego najlepiej nadajesz, Martin.

– Tak jest, szefie. – Lindros wstal.

– Dokad sie wybierasz?

– Do komisarza policji stanowej w Wirginii. Chce mu podrzucic druga kopie tych akt. Zamierzam nalegac, zeby detektywa Harrisa przywrocono do sluzby z rekomendacja od nas. A co do pani doradczyni do spraw bezpieczenstwa narodowego…

Stary wzial akta i pogladzil je lekko. Ozywil sie troche, jego twarz odzyskala normalny kolor.

– Daj mi czas do jutra, Martin. – W jego oczach znow pojawil sie dawny blysk. – Wymysle cos odpowiedniego. – Rozesmial sie po raz pierwszy od bardzo dawna. – Kara musi pasowac do zbrodni, mam racje?

Chan byl z Zina do konca. Ukryl NX 20 i jego straszliwy, zabojczy pocisk. Kiedy w stacji grzewczej zaroilo sie od ludzi z sil bezpieczenstwa, uznali go za bohatera. Nic nie wiedzieli o broni biologicznej ani o nim.

Czul sie dziwnie. Trzymal za reke umierajaca mloda kobiete, ktora nie mogla mowic i ledwo oddychala, a jednak wyraznie nie chciala go puscic. Moze po prostu nie chciala umrzec.

Kiedy Hull i Karpow uswiadomili sobie, ze Zina jest o krok od smierci i nie dostarczy im zadnych informacji, przestali sie nia interesowac i zostawili ja sama z Chanem. A on, choc przyzwyczajony do smierci, doznawal czegos nieoczekiwanego. Kazdy trudny i bolesny oddech Ziny byl jej calym zyciem. Widzial to w jej oczach. Tonela w ciszy, pograzala sie w ciemnosc. Nie mogl na to pozwolic.

Jej cierpienie sprawilo, ze na powierzchnie wyplynelo jego wlasne i opowiedzial jej o swoim zyciu: o porzuceniu, uwiezieniu go przez wietnamskiego przemytnika broni, uczenia sie na pamiec wersetow Biblii pod okiem misjonarza i o politycznym praniu mozgu, ktore robil mu jego rozmowca z Czerwonych Khmerow. A potem wyjawil jej najbardziej bolesny sekret.

– Mialem siostre – powiedzial cicho. – Lee- Lee bylaby teraz mniej wiecej w twoim wieku, gdyby zyla. Byla dwa lata mlodsza ode mnie, wpatrzona we mnie… A ja… ja bylem jej obronca. Chcialem, zeby byla bezpieczna. Nie tylko dlatego, ze rodzice kazali mi jej strzec. Po prostu uwazalem, ze tak trzeba. Moj ojciec czesto byl daleko. Wiec kiedy szlismy sie bawic, kto mial ja chronic, jesli nie ja? – Nie wiadomo dlaczego zapiekly go oczy i zaczal niewyraznie widziec. Zaczerwienil sie ze wsty du i chcial odwrocic glowe, ale dostrzegl w oczach Ziny wspolczucie. Bylo dla niego lina ratunkowa i wstyd zniknal. Mowil dalej, czujac coraz wieksza bliskosc miedzy nimi. – Ale w koncu zawiodlem Lee- Lee. Zostala zabita razem z moja matka. Ja tez powinienem byl zginac, ale ocalalem. – Odnalazl reka Budde wyrzezbionego w kamieniu i zaczerpnal z niego sile, jak tyle razy przedtem. – Dlugo sie zastanawialem, po co przezylem. Przeciez ja zawiodlem.

Kiedy Zina lekko rozchylila wargi, Chan zobaczyl na jej zebach krew. Jej reka, ktora mocno trzymal, scisnela jego dlon i zrozumial, ze Zina chce, zeby mowil dalej. Nie tylko ja uwalnial od cierpienia; rowniez siebie. Choc Zina nie mogla mowic i powoli umierala, jej mozg jeszcze funkcjonowal. Slyszala slowa Chana i wzrokiem mowila, ze cos dla niej znacza.

– Zina – powiedzial – na swoj sposob jestesmy pokrewnymi duszami. Widze w tobie siebie – wyobcowanego, porzuconego, calkiem samotnego. Wiem, ze to nie bedzie mialo dla ciebie wielkiego sensu, ale poczuciem winy, ze nie ochronilem siostry, wywolalo u mnie bezpodstawna nienawisc do ojca. Widzialem tylko to, ze nas porzucil, ze mnie porzucil. -

W tym momencie dokonal zdumiewajacego odkrycia: uswiadomil sobie, ze rozpoznal w Zinie siebie tylko

Вы читаете Dziedzictwo Bourne'a
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату