przyziemne kwestie.
– Zwrocilas uwage na oparzenia i rany na ciele Laszlo Molnara?
Wzdrygnela sie.
– Nie przypominaj mi tego.
– Torturowano go przez wiele godzin… moze nawet kilka dni.
Spojrzala na niego pytajaco spod zmarszczonych brwi.
– A to znaczy – wyjasnil – ze mogl zdradzic kryjowke doktora Schiffera.
– Mogl tez nie zdradzic – zaoponowala. – To tez bylby powod, by go zabic.
– Nie sadze, bysmy mogli sobie pozwolic na takie zalozenie.
– Co masz na mysli, mowiac 'my'?
– Tak, wiem, od teraz jestem zdany tylko na siebie.
– Probujesz wzbudzic we mnie poczucie winy? Zapomnij o tym, nie interesuje mnie odnalezienie doktora Schiffera.
– …Nawet gdyby to, ze wpadne w niewlasciwe rece, grozilo ogolno swiatowa katastrofa?
– O co ci chodzi?
Siedzacy w wynajetym samochodzie Chan wcisnal sluchawke glebiej do ucha. Slyszal wyraznie kazde slowo.
– Alex Conklin byl swietnym fachowcem. W planowaniu i realizowaniu skomplikowanych misji byl chyba najlepszy ze wszystkich ludzi, ktorych znalem. Jak juz ci mowilem, tak bardzo potrzebowal doktora Schiffera, ze wylowil go ze scisle tajnego programu Departamentu Obrony, przeniosl do CIA, a zaraz potem sprawil, ze zniknal. Zatem to, nad czym pracowal Schiffer, bylo tak istotne, ze Aleksowi zalezalo na jego ukryciu. I slusznie, jak sie okazalo, bo Schiffera ktos porwal. W wyniku operacji, ktora przeprowadzil dla Aleksa twoj ojciec, udalo sie go odbic i ukryc w jakims miejscu znanym tylko Laszlo Molnarowi. Teraz twoj ojciec nie zyje – tak jak Molnar. Jedyna roznica jest to, ze Molnara torturowano, a dopiero potem zabito.
Chan wyprostowal sie na siedzeniu, serce bilo mu szybko. 'Twoj ojciec?' Czy to mozliwe, zeby kobieta, z ktora byl Bourne – ta, na ktora do tej pory nie zwracal uwagi – byla Annaka?
Annaka stala w smudze slonecznego swiatla padajacego przez wykuszowe okno.,
– Jak sadzisz, nad czym pracowal doktor Schiffer, ze interesuje to wszystkich tych ludzi?
– Myslalem, ze ciebie nie interesuje Schiffer – odparl Bourne.
– Daruj sobie. Po prostu odpowiedz na pytanie.
– Schiffer jest swiatowej klasy ekspertem w dziedzinie badania zachowania nietrwalych kolonii bakteryjnych. Tyle sie dowiedzialem z serwisu www, ktory odwiedzal Molnar. Mowilem ci o tym, ale bylas zbyt zajeta znajdowaniem ciala biedaka.
– Niewiele mi to mowi.
– Pamietasz, co bylo w tym serwisie?
– Waglik, argentynska goraczka krwotoczna…
– Kryptokokoza, dzuma plucna… Mysle, ze nasz doktorek mogl pracowac nad tymi – lub jeszcze gorszymi – smiercionosnymi zarazkami.
Annaka przygladala mu sie przez chwile, po czym potrzasnela z niedowierzaniem glowa.
– Sadze – ciagnal Bourne – ze Alex byl tak podekscytowany – i wystraszony – bo ten caly Schiffer wynalazl urzadzenie, ktorego mozna uzyc jako broni biologicznej. Jesli tak, to ma w rekach Swietego Graala terrorystow.
– O Boze! Ale… to tylko twoje domysly. Jak mozesz sie upewnic, ze sie nie mylisz?
– Musze po prostu dalej szperac. Nadal jest ci obojetne, gdzie znajduje sie doktor Schiffer?
– A jak my mielibysmy go znalezc? – Odwrocila sie i podeszla do fortepianu, jakby byl amuletem, ktory ochroni ja przed zlem.
– Czyzbys powiedziala 'my'?
– To przejezyczenie.
– Najwyrazniej Freudowskie przejezyczenie.
– Przestan! – rzucila ostro.
Poznal ja juz na tyle, by wiedziec, ze mowi powaznie. Podszedl do sekretarzyka i usiadl przed komputerem. Spostrzegl kabel sieciowy laczacy laptop z Internetem.
– Mam pomysl – zaczal, lecz wlasnie wtedy ujrzal zadrapania. Slonce padalo na wypolerowana powierzchnia stolka od fortepianu, ujawniajac swieze slady. Ktos byl w mieszkaniu podczas ich nieobecnosci. Ale po co? Rozejrzal sie za innymi oznakami czyjejs bytnosci.
– Co jest? – spytala Annaka. – Co sie stalo?
– Nic – odparl. Zauwazyl jednak, ze poduszka lezy w nieco innej pozycji, niz ja zostawil, troche przesunieta w prawo.
– Jaki masz pomysl? – nalegala, wsparlszy reke na biodrze.
– Najpierw musze cos zabrac z hotelu – zaimprowizowal. Nie chcial jej zaalarmowac, ale musial zrobic mozliwie dyskretne rozpoznanie. Bardzo prawdopodobne, ze ktos, kto tu byl, nadal kreci sie w poblizu. W koncu ktos ich sledzil w mieszkaniu Laszlo Molnara. Ale jak, u licha, trafil tutaj za nimi? Przeciez zachowal najwyzsza ostroznosc. Istniala jedna prosta
odpowiedz: to Chan go znalazl.
Bourne zlapal skorzana kurtke i ruszyl do wyjscia.
– Zaraz wracam, slowo. Jesli chcesz mi pomoc, wejdz tymczasem na te strone www, moze odkryjesz cos wiecej.
Jamie Hull, szef amerykanskiej ochrony szczytu antyterrorystycznego w Reykjaviku, mial obsesje na punkcie Arabow. Nie lubil ich i nie ufal im. Oni nawet nie wierza w Boga – przynajmniej w tego wlasciwego – a co dopiero w Chrystusa Zbawiciela, myslal cierpko, przemierzajac hol ogromnego hotelu Oskjuhlid.
Byl jeszcze jeden powod, by ich nie lubic: kontrolowali trzy czwarte swiatowych zloz ropy. Bo w koncu gdyby nie to, nikt nie zwracalby na nich uwagi, a oni sami wyrzneliby sie nawzajem w rozmaitych wojnach plemiennych. Nic dziwnego, ze powolano odrebne zespoly ochrony dla delegacji kazdego z obecnych na szczycie krajow arabskich. Na szczescie prace wszystkich koordynowal Fejd al- Saud.
Jak na Araba Fejd al- Saud nie byl taki zly. Byl Saudyjczykiem… czy moze sunnita? Hull potrzasnal z rezygnacja glowa. Nie mial pojecia. No prosze, kolejny powod, by ich nie lubic, nigdy nie wiadomo, kim, do diabla, sa i komu odrabaliby reke, gdyby dac im sposobnosc. Jednak Fejd al- Saud odebral nawet zachodnia edukacje – gdzies w Londynie, w Oksfordzie… a moze w Cambridge? Zreszta bez roznicy! Rzecz w tym, ze mozna z nim bylo rozmawiac po angielsku, a on nie patrzyl na czlowieka, jakby mu wlasnie wyrosla druga glowa.
I wydawal sie Hullowi rozsadny – ktos, kto zna swoje miejsce. Kiedy szlo o potrzeby i zachcianki prezydenta, prawie we wszystkim ustepowal Hullowi, czego nie mozna bylo powiedziec o tym komunistycznym sukinsynu Borysie Iljiczu Karpowie. Gorzko zalowal, ze poskarzyl sie na niego Staremu i zostal zlajany, ale Karpow byl najbardziej irytujacym skurwielem, z jakim Hull mial nieszczescie pracowac.
Wszedl do sali konferencyjnej, w ktorej mial odbyc sie szczyt. Pomieszczenie bylo idealnie owalne, sufit pokrywaly niebieskie faliste panele stanowiace ekran akustyczny. Za panelami znajdowaly sie ogromne przewody wentylacyjne, doprowadzajace powietrze przefiltrowane przez skomplikowany system klimatyzacji, calkowicie niezalezny od klimatyzacji hotelu. Sciany wykonano z polerowanego drzewa tekowego, fotele mialy niebieska tapicerke, a blaty wykonano albo z brazu, albo z przydymionego szkla.
To tu wlasnie kazdego ranka spotykal sie ze swymi dwoma partnerami w celu omowienia szczegolow organizacyjnych ochrony szczytu. Po poludniu zas kazdy z nich spotykal sie z kolei na odprawie ze swym personelem i przekazywal mu informacje o najnowszych procedurach. Odkad przybyli, hotel byl zamkniety dla gosci, by mozna bylo go przeszukac i upewnic sie, ze jest odpluskwiony i calkowicie bezpieczny.
Kiedy wszedl do jasno oswietlonego forum, ujrzal swoich odpowiednikow: Fejda al- Sauda, szczuplego i ciemnookiego, z orlim nosem, o niemal krolewskiej postawie, i Borysa Iljicza Karpowa, szefa elitarnej jednostki Alfa nalezacej do KGB, krzepkiego niczym byczek, o szerokich ramionach i waskiej talii. Jego plaska tatarska twarz pod grubymi brwiami i gestymi ciemnymi wlosami emanowala brutalna sila. Hull nigdy nie widzial, zeby Karpow sie usmiechal, a jesli chodzi o Fejda al- Sauda, to chyba nie wiedzial nawet, jak to sie robi.
– Dzien dobry, koledzy – odezwal sie Borys Iljicz Karpow ze smiertelna powaga, przywodzaca Hullowi na mysl spikera z lat piecdziesiatych ubieglego wieku. – Zostaly zaledwie trzy dni do rozpoczecia szczytu, a przed nami