Dla nauki i Pol­ski – smial sie w duchu.

Tego dnia mial imieniny. Chociaz nie wszystkie kalendarze wymie­niaja imie Jakub tego dnia, obchodzil swoje imieniny wlasnie 30 kwiet­nia. Tak jak chciala jego matka. Poniewaz byl srodek tygodnia, zapro­sil wszystkich na przyjecie do siebie w najblizsza sobote. Zblizala sie polnoc, a on ciagle jeszcze pracowal w swoim biurze. Nagle uslyszal ci­chutkie pukanie.

Jennifer.

Zupelnie inna. Bez sluchawek na szyi i ubrana nie na czarno!

Miala na sobie obcisle jasnofioletowe spodnie zwezane do dolu i jasnorozowa rozpinana koszulowa bluzke wpuszczona w spodnie. Nie wlozyla stanika, co przy jej piersiach wyraznie bylo widac przez mate­rial bluzki. Wlosy miala upiete w kok zwiazany fantazyjnie jedwabna chusteczka w kolorze spodni. Zalzawione, blyszczace oczy zaznaczyla lekko fioletowym kolorem i podkreslila wargi szminka w tym samym kolorze. Kontury warg obrysowala innym ciemniejszym odcieniem fio­letu, co dawalo wrazenie, ze jej usta sa wyjatkowo duze. Patrzyl na nia jak oczarowany, nie mogac ukryc zdziwienia.

– Myslisz, ze Szopen tez obchodzil swoje imieniny? Nigdzie nie moglam sie tego dowiedziec. Chcialam zdazyc przed polnoca z zycze­niami. Zdazylam. Jest dopiero za osiem dwunasta.

Zblizyla sie do niego, podniosla na palce i musnela jego usta swoimi wargami. Przytulila sie do niego. Postanowil, ze zapyta ja, jaka to firma tak genialnie miesza jasmin z wanilia w jej perfumach. Pachniala do­ kladnie tak samo jak pierwszego dnia, gdy ja poznal.

Widzac, ze stoi, nie wiedzac, co zrobic z rekami, odsunela sie i pa­trzac mu w oczy, podala malego zoltego pluszowego tygrysa, ktory mial na brzuchu wyszyty czarna nicia napis po angielsku Get physical. Powiedziala:

– To imieninowy prezent dla ciebie. A teraz przestan juz wreszcie pracowac. Zapraszam na drinka do mnie. Obiecuje, ze nie bede ci robic egzaminu z Szopena.

Usmiechnal sie, zaskoczony, myslac caly czas, czy Get physical na pewno znaczy, ze maja zaczac dotykac. Chcial, aby to wlasnie znaczy­lo. Wygladala dzis niezwykle. Kobieco, tajemniczo, tak bardzo inaczej niz zwykle. Ten zapach, ten glos, te biodra. I ten tygrysek. Postanowil, ze zacznie sie od teraz uczyc angielskich idiomow.

Chcial isc z nia natychmiast, ale przypomnial sobie, ze musi za­mknac program, ktory uruchomil, gdy ona zapukala do drzwi jego biu­ra, i wylaczyc komputer. Pocalowal wewnetrzna strone jej prawej dlo­ni i wrocil do swojego biurka. Gdy wprowadzal komendy z klawiatury, nagle poczul, ze stanela za nim, dotknela jego glowy swoimi piersiami, nachylila sie nad nim i zaczela delikatnie oddychac za jego uszami. Za­trzymal dlonie na klawiaturze. Nie wiedzial, co zrobic. To znaczy wie­dzial, ale nie mogl sie zdecydowac, jak zaczac. Sytuacja byla dziwna. On siedzial nieruchomo, jak sparalizowany, z dlonmi na klawiaturze, a ona stala za nim i calowala jego wlosy. W pewnym momencie odsu­nela sie na chwile. Nie poruszyl sie. Uslyszal szelest tkaniny i za chwi­le rozowa koszula przykryla jego dlonie znieruchomiale na klawiaturze komputera. Odwrocil powoli krzeslo obrotowe, na ktorym siedzial. Od­sunela sie, aby zrobic mu miejsce. Jej piersi znalazly sie dokladnie na wysokosci jego oczu. Weszla miedzy jego rozsuniete kolana i powoli podsunela piersi do ust. Byly wieksze, niz sobie wyobrazal. Zaczal je delikatnie ssac.

W pewnym momencie wstal i przytulil ja do siebie. Drzal. Zawsze drzal w takich momentach. Tak jak inni ludzie drza z zimna. Nieraz az szczekal zebami. Wstydzil sie troche tego, ale nie umial sie opanowac. Wepchnal swoj jezyk w jej szeroko otwarte usta. Calowal ja przez chwile. Nagle odsunela sie od niego, usmiechnela sie, podniosla swoja bluzke, narzucila na siebie, nie zapinajac guzikow, wziela go za reke i wyprowadzila na korytarz.

– Chodzmy juz do mnie – wyszeptala.

Prawie biegla, ciagnac go poprzez oswietlone tylko zielonymi lam­pami oznakowan wyjsc awaryjnych korytarze jego instytutu. Musiala czuc, ze on drzy caly czas. W pewnym momencie zwolnila, wziela go za obie rece i wciagnela do ciemnej sali wykladowej. Calujac caly czas, pchala go tak dlugo, az oparla o sciane przy drzwiach wejsciowych. Uklekla przed nim. Trzymal obie dlonie na jej glowie, gdy ona to robi­la. Oparty o sciane poddawal sie jej ruchom, przyciskajac i zwalniajac plecami znajdujacy sie za nim wylacznik swiatla. Kolumny jarzenio­wek podwieszonych do sufitu ogromnej sali z halasem zapalaly sie i ga­sly na przemian. W momentach, gdy rozblyskalo swiatlo, widzial ja kleczaca przed nim. Ten widok potegowal jeszcze bardziej jego pod­niecenie. Ale juz nie drzal. Bylo mu cudownie.

To nie moglo jednak trwac dlugo. Nie byl na to w ogole przygoto­wany. Poza tym niepokoily go – nie umial nie myslec o tym – dwie rzeczy. To, ze za chwile, tak bardzo przedwczesnie, bo chcial, aby to trwalo znacznie dluzej, bedzie ejakulowal, a takze to, ze nie wie, czy wolno mu przekroczyc az tak odlegla granice intymnosci i ejakulowac w jej ustach. Nie uzgodnili przeciez tego!

Jennifer wiedziala, ze to nadchodzi. Zlapala go obiema dlonmi za biodra i nie pozwolila sie wycofac. Krzyknal. Podniosl jej dlon do swo­ich ust i zaczal delikatnie gryzc i calowac. Ona ciagle kleczala przed nim. Trwali tak przez jakis czas. Nic nie mowiac. W pewnym momencie ona wstala, objela go, polozyla glowe na jego ramieniu i wyszeptala:

– Eljot, juz nie masz imienin. Ale to nic. Ciagle chce, zebys przy­szedl do mnie. Teraz nawet bardziej niz wczoraj przed kilkoma minuta­mi. Chce, abysmy teraz zrobili cos dla mnie. Zrobimy, prawda?

Odsunela sie, zapiela jeden guzik swojej bluzki, wziela go za reke i ciagnac za soba, wybiegla z sali. Biegl za nia z zamknietymi oczyma przez ciemny labirynt korytarzy i myslal, ze pierwsze, co zrobi, to zapa­li papierosa. Wciagnie gleboko dym, zamknie oczy i pomysli, jak bylo cudownie. Bez papierosa «zaraz po» seks jest jak «niedokonczony». Po­za tym ten papieros bedzie szczegolny, poniewaz bedzie to takze papie­ros na «zaraz przed». Po chwili staneli przed drzwiami jej pokoju we wschodniej czesci campusu. Nie zapalili swiatla. Nie mial juz ochoty na papierosa. Chcial jak najszybciej byc w niej.

Zasneli, wyczerpani, gdy zaczynalo switac.

W laboratorium pojawil sie tego dnia dopiero okolo poludnia. Se­kretarka wykrzyknela z radosci, gdy go zobaczyla.

– Szukamy pana od kilku godzin. – powiedziala. – Chcielismy na­wet zawiadomic policje. Odkad pan przyjechal z Polski, byl pan tutaj zawsze przed siodma rano. Zaraz zadzwonie do profesora, ze sie pan odnalazl. Tak bardzo martwilismy sie o pana. Jak to dobrze, ze nic sie panu nie stalo – dodala z wyrazna ulga.

Bylo mu troche nieswojo, ze narobil az takiego zamieszania. Nie mogl jednak przewidziec scenariusza tej nocy. Poza tym – pomyslal, usmiechajac sie do siebie – stalo sie przeciez. I to az szesc niezapo­mnianych razy, nie liczac zdarzenia w sali wykladowej.

Nad zdarzeniem w sali wykladowej nie przeszedl tak zupelnie do porzadku dziennego. Nad ranem, gdy lezac w jej lozku przytuleni do siebie palili papierosy, pili zielona herbate z sokiem grejpfrutowym i lo­dem – Jennifer uwazala, ze zielona herbata «oczyszcza nie tylko cialo, ale i dusze» – i sluchali nokturnow Szopena, zapytal ja wprost o zdarze­nie w sali wykladowej. Jej odpowiedzi nigdy nie zapomni. Wydostala sie z jego objec, usiadla po turecku na poscieli przed nim – na wprost jego oczu bylo dokladnie rozwarcie jej ud – zmienila szept na normal­ny glos i powiedziala:

– Martwisz sie, co sie stalo z twoja sperma? Eljot, popatrz na to tak. Sperma sklada sie leukocytow, fruktozy, elektrolitow, kwasu cytryno­wego, weglowodanow i aminokwasow. Ma tylko od pieciu do czter­dziestu kalorii i nie powoduje prochnicy. Ma zawsze stala temperature twojego ciala. Poza tym jest zawsze swieza, bo stara obumiera. Jest w zasadzie bez smaku... Gdybys pil sok ananasowy i nie palil tyle, by­laby slodka. Poza tym z powodu tych piecdziesieciu do trzystu milio­now plemnikow, ktore zawiera, uwazana jest za eliksir zycia. Przynaj­mniej w kulturach Wschodu. To wyszlo od Hindusow. Wiem to nie tylko z ksiazek. Moj ostatni nauczyciel muzyki, jeszcze na Wyspie, za­nim przyjechalam tutaj, do Dublina, byl Hindusem. Oni z seksu zrobili sztuke. Ta sztuka to tantra. Dla tantry milosc fizyczna to sakrament. W tantrze nie kopuluje sie. W tantrze Lingam, czyli swietliste berlo al­bo po angielsku penis, wypelnia Joni, czyli swieta przestrzen kobiety, czyli po angielsku wagine. Twoje inicjaly, «JL», to inicjaly tantry. Juz przez samo to obiecywales od poczatku rozkosz.

Usmiechnela sie, pochylila nad nim i zaczela calowac jego oczy. Po chwili opowiadala dalej:

– Czy wiesz, ze symbolem hinduskiego boga Sziwy jest sliczny, zy­lasty, pulsujacy penis i ze na wiekszosci obrazow Sziwa medytuje z piekna ostrokatna erekcja? Poza tym tak cenil swoja sperme jako zro­dlo niesmiertelnosci, ze wedlug wierzen Hindusow, potrafil przez setki lat doprowadzac do bezgranicznej ekstazy swoja zone Parvati nigdy, ani razu, przy tym nie ejakulujac. To glownie dlatego mniej boscy hin­duscy jogini po akcie plciowym natychmiast wysysaja swoja sperme z pochwy partnerki. Uwazaja, ze w ten sposob ratuja swoja

Вы читаете S@motnosc w sieci
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ОБРАНЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату