Eva skinela glowa i znow zaczela cos mowic cichym, bardzo spokojnym glosem. Helen jeszcze bardziej sie zasepila.
«Fatalnie – szepnela Helen. – Ciocie wzieli na przesluchanie. Na przesluchanie o tobie… o nas. Dzis po poludniu zlozyl jej wizyte tajniak, ktorego zreszta dobrze zna od wielu lat. Bardzo sie krygowal, mowil, ze to rutynowe przesluchanie, wypytywal o twoja obecnosc na Wegrzech oraz o nasz… o nasz zwiazek. Ciotka jest bardzo w takich sprawach cwana i sama zaczela go wypytywac. Wyznal, ze wiaze sie to ze sprawa… jak to powiedziec?… ze sprawa Jozsefa Gezy». – Znizyla glos do prawie nieslyszalnego szeptu.
«Gezy?» – zapytalem z najwyzszym zdumieniem.
«Mowilam ci, ze jest bardzo niebezpieczny. Probowal juz podpytywac mnie podczas konferencji, ale go zbylam. Zdenerwowalo go to bardziej, niz sadzilam. – Na chwile umilkla. – Ciotka mowi, ze nalezy do bezpieki i moze nam z jego strony grozic powazne niebezpieczenstwo.
Oni nie lubia liberalnych reform obecnego rzadu. Tesknia za dawnymi czasami».
Jakis osobliwy ton w jej glosie sklonil mnie do pytania:
«Wiedzialas o tym wczesniej? Kim naprawde jest?»
Skruszona skinela glowa.
«Powiem ci o tym pozniej».
Tak naprawde wcale nie chcialem tego wiedziec, ale swiadomosc, ze tropi nas ten wysportowany przystojniak, zaczela dzialac mi na nerwy.
«A czego od nas chce?»
«Uwaza, ze sprowadzila cie do tego kraju nie tylko historia. Sadzi, ze szukasz czegos innego».
«I ma racje» – odrzeklem cicho.
«Ale on za wszelka cene chce dowiedziec sie, o co ci dokladnie chodzi. Jestem przekonana, ze wie, gdzie spedzilismy dzisiejszy dzien… mam tylko nadzieje, ze nie dobiora sie do matki. Ciotka zwodzila go jak mogla, ale wciaz sie bok.
«Czy wie, czego… kogo… szukam?»
Helen dlugo milczala. Kiedy uniosla twarz, w jej oczach malowal sie wyraz winy.
«Tak. Myslalam, ze moglaby nam w czyms pomoc».
«Ico?»
«Oswiadczyla, ze koniecznie musimy jutro wyjechac. I przy odprawie na lotnisku nie rozmawiac z nikim obcym».
«Naturalnie – odrzeklem kpiaco. – Zapewne Geza bedzie chcial podyskutowac tam z nami o dokumentach dotyczacych Draculi».
«Prosze, Paul, nie zartuj – szepnela. – Sprawa jest bardzo powazna. Jesli kiedykolwiek bede chciala tu wrocic…»
Zamilklem. Nie mialem najmniejszego zamiaru stroic sobie zartow. Moje slowa swiadczyly jedynie, ze sie zirytowalem. Kelner przyniosl deser – ciastka i kawe. Ciotka Eva z tak macierzynska troska zachecala nas do jedzenia, jakby tak ogromna ilosc kalorii miala uchronic nas przed zlem calego swiata. Kiedy jedlismy, Helen opowiedziala ciotce o listach Rossiego. Eva z powaga pokiwala glowa, ale nic nie odrzekla. Gdy skonczylismy kolacje, pochylila sie w moja strone, a Helen, ze spuszczonym wzrokiem, tlumaczyla jej slowa.
«Moj drogi, mlody czlowieku – mowila, sciskajac mi dlon, tak samo jak uczynila to wczesniej tego dnia jej siostra. – Nie wiem, czy jeszcze kiedykolwiek sie spotkamy, choc bardzo bym tego chciala. Lecz niezaleznie od wszystkiego opiekuj sie moja ukochana siostrzenica i pozwol, aby ona sie o ciebie troszczyla. – Popatrzyla chytrze na Helen, ale dziewczyna udala, ze nie dostrzega tego spojrzenia. – Musicie koniecznie bezpiecznie wrocic do swoich studiow. Helen opowiedziala mi o twej misji. Jest to bardzo szlachetne przedsiewziecie, ale jesli nawet zakonczy sie ono niepowodzeniem, odjedziesz do domu z przekonaniem, ze zrobiles wszystko, co w ludzkiej mocy. Wrocisz do swych zajec i obowiazkow. Jestes mlody i masz przed soba cale zycie».
Wytarla usta papierowa serwetka i wstala od stolu. W drzwiach hotelu w milczeniu mocno przytulila do siebie Helen, a mnie pocalowala w oba policzki. Byla powazna, ale w oczach nie blysnela jej ani jedna lza. Dostrzeglem jednak gleboki smutek. Czekala juz wytworna limuzyna. Ostatni raz zobaczylem ja, jak macha do nas przez tylna szybe auta.
Odnioslem wrazenie, ze Helen przez dluzszy czas nie potrafila wykrztusic slowa. Popatrzyla na mnie, ale natychmiast odwrocila twarz. Po chwili jednak najwyrazniej zebrala sie w sobie i powiedziala stanowczo:
«Chodzmy, Paul. To nasze ostatnie godziny w Budapeszcie. Jutro z rana musimy byc juz na lotnisku. Mam ochote na spacer».
«Na spacer? A co z tajna policja, ktora sie mna interesuje?»
«Oni chca wiedziec, co wiesz, a nie zamordowac cie w ciemnej uliczce. Nie badz taki zadufany – dodala z lekkim usmiechem. – W takim samym stopniu jak toba interesuja sie mna. Poza tym bedziemy trzymac sie glownych, jasno oswietlonych ulic. Chce, bys jeszcze raz pochodzil ze mna po tym miescie».
Wiedzac, ze jestem w Budapeszcie zapewne po
Byl to olbrzymi pajak, ktory spokojnie tkal na jej plecach nic. Wyraznie widzialem polyskliwe pasma przedzy. Przypomnialem sobie, ze balustrade mostu, po ktorej wodzila reka, oplatalo mnostwo pajeczyn.
«Helen – szepnalem. – Cos lazi ci po plecach».
«Co?» – spytala, zatrzymujac sie w pol kroku.
«To tylko pajak. Zaraz go zrzuce».
Przeszly ja ciarki, ale stala spokojnie, dopoki nie stracilem stworzenia. Musze przyznac, ze i ja poczulem lodowaty dreszcz, gdyz tak wielkiego pajaka nigdy jeszcze w zyciu nie spotkalem. Byl wielkosci prawie polowy mojej dloni. Kiedy spadl na kamienna balustrade mostu z glosnym trzaskiem, dziewczyna wydala glosny okrzyk przerazenia. Nigdy jeszcze nie okazala w mojej obecnosci oznak strachu.
«Juz po wszystkim» – powiedzialem, biorac ja uspokajajaco za reke.
Ale ona ku memu zdumieniu wydala jeszcze kilka zdlawionych westchniec, zanim nad soba zapanowala. Dziwilo mnie, ze kobiete gotowa zabijac wampiry tak bardzo przerazil zwykly pajak. Ale ostatecznie miala za soba dlugi i pelen wrazen dzien. I znow mnie zadziwila. Odwrocila sie bowiem w strone rzeki i oswiadczyla cicho:
«Obiecalam opowiedziec ci o Gezie».
«Nie musisz o niczym mowic» – odrzeklem, starajac sie ukryc rozdraznienie.
«Chce byc w stosunku do ciebie calkiem szczera – powiedziala, oddalajac sie kilka krokow od miejsca, gdzie spadl pajak, ktory zapewne i tak znalazl sie w Dunaju. – Na studiach przez jakis czas sie w nim podkochiwalam, tak w kazdym razie sadzilam, a on w zamian pomogl ciotce zalatwic stypendium i paszport, dzieki czemu udalo mi sie opuscic Wegry».
Nie spuszczajac z niej wzroku, cofnalem sie odruchowo.
«Och, to nie bylo tak jak myslisz. Wcale nie powiedzial mi: Przespij sie ze mna, a bedziesz mogla wyjechac do Anglii. Byl raczej mily i uprzejmy. A ja wcale mu nie dalam tego, czego oczekiwal. I zanim jeszcze jego osoba stracila w moich oczach cala atrakcyjnosc, mialam w reku paszport. Byl to moj bilet do wolnosci na Zachodzie i bynajmniej nie zamierzalam z niego rezygnowac. Poza tym dzieki niemu moglam odszukac ojca. Tak zatem chytrze pogrywalam z Geza i dopiero gdy nadarzyla mi sie sposobnosc ucieczki do Londynu, zostawilam mu list, w ktorym definitywnie z nim zrywalam. Chcialam przynajmniej zachowac sie w stosunku do niego uczciwie. Musial byc wsciekly, ale nigdy do mnie nie napisal».
«A skad wiedzialas, ze nalezy do tajnej policji?»
«Byl zbyt prozny, by sie tym nie pochwalic. Chcial zrobic na mnie wrazenie. Ale ja mu nie wyjasnilam, ze bardziej mnie przerazil, niz wywarl wrazenie, a odraza, jaka do niego poczulam, byla wieksza od strachu. Snul opowiesci o ludziach, ktorych posylal do wiezienia, na tortury lub zgotowywal im jeszcze gorszy los. Znienawidzilam tego czlowieka z calego serca».
«Nie podoba mi sie to, ze sledzi kazdy moj krok – odparlem. – Ciesze sie jednak, iz powiedzialas mi, co do