niego naprawde czujesz».
«A co myslales? – spytala. – Od pierwszej chwili, kiedy sie tu znalezlismy, staralam sie unikac go jak morowego powietrza».
«Niemniej wyczulem w tobie bardzo mieszane uczucia, kiedy ujrzalas go na konferencji – wyznalem. – Pomyslalem sobie, ze bardzo go kochalas lub wciaz jeszcze kochasz… Cos w tym rodzaju».
«Nie. – Potrzasnela glowa i popatrzyla w ciemny nurt rzeki. – Nigdy nie pokochalabym sledczego… oprawcy… a zapewne i mordercy. Ale gdybym go nawet nie opuscila z tych powodow, odrzucilabym z calkiem innych. – Zerknela niesmialo w moja strone, lecz wyraznie unikala mego wzroku. – Moze drobnych, ale dla mnie niezwykle istotnych. Nie byl mily. Nie wiedzial, kiedy powiedziec cos serdecznego, a kiedy po prostu milczec. Historia nie obchodzila go nic a nic. Nie mial lagodnych szarych oczu i krzaczastych brwi. Nie podwijal rekawow koszuli. – Popatrzyla mi prosto w oczy z desperacka odwaga. – Mowiac krotko, caly problem w tym, ze nie byl i nie jest toba».
Niczego nie potrafilem wyczytac z jej twarzy. Po chwili jednak, jakby wbrew wlasnej woli, lekko sie usmiechnela. A usmiech miala piekny, taki sam, jaki zaobserwowalem u innych kobiet z jej rodziny. Przez chwile gapilem sie na nia w oslupieniu, po czym wzialem w ramiona i zaczalem namietnie calowac.
«A co myslales? – mruknela, kiedy na chwile wypuscilem ja z objec. A co myslales?»
Stalismy tak dlugie minuty, moze nawet cala godzine, kiedy nagle Helen cicho jeknela i dotknela dlonia szyi.
«0 co chodzi?» – zapytalem szybko.
«Moja rana – wyjasnila po krotkim wahaniu. – Wprawdzie juz sie zagoila, ale czasami, przez chwile, piekielnie boli. I wlasnie pomyslalam… ze moze nie powinnam cie dotykac?»
Popatrzylismy sobie gleboko w oczy.
«Pozwol mi na nia zerknac – przerwalem milczenie. – Helen, pozwol mi na nia zerknac».
Bez slowa zdjela apaszke i w swietle ulicznej latarni zadarla glowe. Na skorze jej umiesnionej szyi ujrzalem dwie purpurowe rany, prawie calkowicie juz zasklepione. Na chwile poczulem ulge. Po pierwszym ataku nikt jej ponownie nie ugryzl. Pochylilem sie i dotknalem wargami czerwonych szram.
«Och, Paul, nie rob tego!» – wykrzyknela, cofajac sie gwaltownie.
«Nic mnie to nie obchodzi – odparlem. – Sam cie ulecze. – Popatrzylem uwaznie w jej oczy. – A moze moj dotyk sprawil ci bol?»
«Nie, wrecz przeciwnie, ukoil go».
Oslonila jednak, jakby w obronnym gescie, blizne dlonia, po czym znow zakryla szyje chustka. Pomyslalem, ze jesli nawet skazenie bylo niewielkie, musze obserwowac Helen jeszcze baczniej niz dotad. Siegnalem do kieszeni.
«Powinnismy byli to zrobic znacznie wczesniej. Chce, zebys to nosila».
Byl to jeden z medalikow, ktore zabralismy z kosciola Najswietszej Maryi Panny. Zapialem go tak, ze dyskretnie zwieszal sie pod apaszka. Odnioslem wrazenie, ze Helen odetchnela z ulga, kiedy dotknela go palcem.
«Wiesz, ze nie jestem wierzaca, za bardzo zaangazowalam sie w nauke, aby…»
«Wiem. Ale w kosciele Najswietszej Maryi Panny zachowalas sie inaczej».
«Najswietszej Maryi Panny?» – zapytala, marszczac brwi.
«W Stanach, nieopodal uniwersytetu. Wstajpilismy do niego, by przeczytac listy Rossiego. Przy wejsciu wlozylas dlon do swieconej wody i skropilas nia czolo».
«Tak, to prawda – przyznala po glebszym namysle. – Ale nie byla to oznaka wiary, lecz tesknoty za domem».
Nie dotykajac sie wzajemnie, ruszylismy powoli mostem, a nastepnie ciemnymi ulicami. Ale wciaz czulem oplatajace ma szyje jej ramiona.
«Czy pozwolisz mi wstapic do swego pokoju?» – zapytalem, kiedy ujrzelismy przed soba hotel.
«Nie tutaj. – Jej wargi wyraznie zadrzaly. – Jestesmy obserwowani».
Nie nalegalem. Mimo to bylem rad z niespodzianki, jaka czekala nas przy ladzie recepcji. Kiedy poprosilem o klucz do swego pokoju, pelniacy dyzur urzednik wreczyl mi kartkj z napisana po niemiecku wiadomoscia: telefonowal Turgut i chcial koniecznie, abym do niego oddzwonil. Helen czekala w milczeniu, gdy odprawialem zwyczajowy rytual blagania o telefon, odpowiednio motywujac recepcjoniste – na Wegrzech szybko nauczylem sie nisko schylac, zeby cos osiagnac – po czym zaczalem beznadziejnie dlugo wykrecac numer, az w koncu po drugiej stronie rozlegl sie sygnal. Uslyszalem tubalny glos Turguta, ktory natychmiast przeszedl na angielski.
«Paul, kochany! Dzieki bogom, ze dzwonisz. Mam dla ciebie wiadomosci… bardzo wazne wiadomosci!»
Serce podskoczylo mi do gardla.
«Znalazles… Mape? Grobowiec? Rossiego?»
«Nie przyjacielu, nic az tak cudownego. Przetlumaczylismy w koncu znaleziony przez Selima list. To zdumiewajacy dokument. Napisal go ortodoksyjny mnich w Stambule w roku tysiac czterysta siedemdziesiatym siodmym… czy slyszysz mnie?»
«Tak, tak! – wrzasnalem tak glosno, ze recepcjonista obrzucil mnie plonacym wzrokiem, a Helen popatrzyla w moja strone z niepokojem. Mow dalej!»
«Ale w dokumencie tym jest o wiele wiecej. Sadze, ze musisz podazyc tropem tego listu. Wszystko opowiem wam jutro, kiedy wrocicie do Stambulu. Slyszysz?»
«Slysze! – krzyknalem. – Ale czy list wspomina cos o tym, ze pochowano go w Stambule?»
Helen potrzasnela glowa, a ja natychmiast zrozumialem jej intencje. Linia z pewnoscia byla na podsluchu.
«List nic o tym nie mowi – zadudnil w sluchawce glos Turguta. – Nie jestem pewien, gdzie zlozono jego zwloki, ale zapewne nie tutaj. Sadze, ze musicie przygotowac sie na nastepna wyprawe. Bardzo przydalaby sie wam kolejna dobra ciocia».
Mimo silnych zaklocen na linii wyczulem w jego glosie jakies posepne tony.
«Kolejna wyprawa? Dokad?»
«Do Bulgarii!» – dobiegl mnie z oddali wrzask Turguta.
Popatrzylem na Helen. Sluchawka slizgala mi sie w spoconej dloni.
«Bulgaria?!»'
Czesc trzecia
DRACULA
Bram Stoker,
(w przekl. M. Wydmucha i L. Nicpana)
49
Kilka lat temu znalazlam wsrod papierow mego ojca list, ktory nie wiazalby sie z ta historia, gdyby nie to, iz stanowi jedyna pamiatke jego milosci do Helen, nie liczac oczywiscie listow kierowanych do mnie. Nie prowadzil dziennikow, a listy, ktore pisal do samego siebie, dotyczyly wylacznie jego pracy – byly to rozwazania o dyplomacji, o historii, a zwlaszcza o niektorych konfliktach miedzynarodowych. Owe osobiste refleksje,