streszczenia wykladow oraz artykuly, ktore wyszly spod jego piora, znajduja sie obecnie w bibliotece zalozonej przez niego fundacji, a mnie pozostaly jedynie te najbardziej osobiste listy, pisane do siebie… i do Helen. Wiedzialam, ze moj ojciec najwyzej cenil sobie fakty i idee, nie poezje, co sprawia, iz dokumenty te sa dla mnie tym bardziej wazne. Poniewaz nie jest to ksiazka dla dzieci, staram sie, mimo wielu skrupulow natury osobistej, zamiescic w niej tyle dokumentow, ile tylko mozliwe. Zapewne napisal wiele innych listow takich jak ten, ale mial zwyczaj niszczenia ich – zapewne palil je w niewielkim ogrodzie naszego domu w Amsterdamie, gdzie jako dziewczynka czesto znajdowalam w palenisku kamiennego grilla popiol po zweglonym papierze. Ten list mogl ocalec przez zwykly przypadek. Nie nosi daty, wiec trudno mi dokladnie umiejscowic go w chronologii wydarzen. Cytuje go jednak, gdyz odnosi sie do czasow narodzin ich milosci, a przebijajace przez niego bol i rozpacz prowadza do wniosku, ze ojciec napisal go, kiedy Helen nie mogla go juz otrzymac.

Och, Moja Najdrozsza!

Tak bardzo chce opowiedziec Ci o mojej milosci do Ciebie. Myslami wciaz jestem przy Tobie, nieustannie przywodze w pamieci nasze pierwsze, wspolne chwile. Wielokrotnie pytalem sam siebie, dlaczego uczucie do kogos innego nie moze zastapic mi Twojej obecnosci, i zawsze wracalem do zludzenia, ze wciaz jestesmy razem… a wtedy – bardzo niechetnie – dochodzilem do wniosku, iz calkowicie zniewolilas moja pamiec. W najmniej spodziewanych momentach dopadalo mnie wspomnienie Twego wyznania. Znow czulem w dloni Twoja dlon. Nasze splecione rece krylismy pod pola mojej kurtki zlozonej miedzy nami na fotelu, czulem delikatnosc Twych smuklych palcow, widzialem Twoj profil, kiedy odwracalas ode mnie glowe, pamietalem Twoj okrzyk radosci, gdy przekroczylismy granice z Bulgaria, kiedy po raz pierwszy przelatywalismy nad bulgarskimi gorami.

Od czasow gdy bylismy mlodzi, Kochanie, swiat ogarnela rewolucja seksualna, istne bachanalia, i jestem pewien, ze nie chcialabys dozyc chwili, aby ujrzec to na wlasne oczy. Teraz, przynajmniej w zachodnim swiecie, mlodziez zazywa milosci bez skrepowania i zbednych ceregieli. Ale widzac taka beztroske i brak wszelkich zahamowan, z najwiekszym zalem i sentymentem wspominam krepujace nas ograniczenia i chwile, kiedy moglo juz dojsc miedzy nami do zblizenia… oczywiscie znacznie pozniej. Ale tych wspomnien nie mam juz z kim dzielic: o naszej intymnosci, choc bylismy calkowicie ubrani, o sytuacji, ktora powodowala, ze musielismy opozniac tak bardzo wyczekiwana chwile pelnego spelnienia, gdy zrzucenie z siebie ubran stanowilo dla nas palacy problem. Z przerazajaca klarownoscia przypominam sobie – i to w chwilach najmniej stosownych – zarowno delikatna skore Twej szyi, jak i delikatny kolnierzyk Twojej bluzki, a pod nia rysujace sie rozkoszne ksztalty. Zanim jeszcze po raz pierwszy dotknalem Twych perlowych guzikow, wielokrotnie zglebialem je oczyma wyobrazni. Pamietam won pociagu, ostry zapach mydla przesaczajacy kolnierz Twego czarnego zakietu, delikatna szorstkosc czarnego, slomkowego kapelusza i jedwabistosc Twych wlosow tej samej barwy. Kiedy przed kolejnym ponurym posilkiem w restauracji odwazylismy sie spedzic razem pol godziny w moim hotelowym pokoju w Sofii, myslalem, ze zwariuje z tesknoty. Powiesilas wowczas na poreczy krzesla swoj zakiet, a na nim polozylas bluzke -powoli i rozmyslnie. Odwrocilas sie potem w moja strone i nie spuszczalas ze mnie nieruchomego wzroku. Wtedy ogarnal mnie plomien pozadania. A gdy polozylas me dlonie na swej talii, kazac im wybierac miedzy gladkoscia Twojej sukienki i jeszcze gladsza skora Twych bioder, myslalem, ze wybuchne placzem.

Wtedy tez zapewne odkrylem na Twojej skorze jedna skaze – jedyne miejsce, ktorego nigdy nie pocalowalem. Byl to niewielki wizerunek smoka z rozpostartymi skrzydlami i skreconym ogonem umieszczony na Twojej lopatce. Moje dlonie niejednokrotnie musialy po nim bladzic, zanim zobaczylem go na wlasne oczy. Pamietam, ze kiedy po raz pierwszy ujrzalem ow symbol i z ciekawoscia, choc bardzo niechetnie, dotknalem go palcem, ze swistem wciagnalem w pluca powietrze - Ty zreszta tez. Z czasem wizerunek ten stal sie dla mnie nieodlacznym punktem topograficznym Twoich plecow, ale w pierwszej chwili trwoga wziela gore nad pozadaniem. Nieistotne, czy wydarzylo sie to w naszym hotelu w Sofii, czy gdzie indziej. Stalo sie to mniej wiecej wtedy, gdy dostrzeglem pierwsze, leciutkie pekniecia na Twych dolnych, nieskazitelnie rownych dotad zebach oraz delikatne, niczym pajecza przedza, zmarszczki wokol oczu, mowiace o wieku…

Tu list mego ojca sie urywal i moge jedynie wrocic do innych, adresowanych do mnie tekstow.

50

«Turgut Bora i Selim Aksoy czekali juz na nas na stambulskim lotnisku.

«Paul!»

Turgut, najwyrazniej uradowany, wzial mnie w ramiona, ucalowal serdecznie w oba policzki i kilka razy grzmotnal po plecach.

«Madame profesor! – Ujal dlon Helen w obie rece. – Dzieki Bogu, ze jestescie juz bezpieczni i wciaz zdrowi na ciele i umysle. Gratuluje triumfalnego powrotu!»

«Nie nazwalbym go triumfalnym» – baknalem, ale na przekor samemu sobie wybuchnalem smiechem.

«Porozmawiamy, porozmawiamy!» – wykrzyknal Turgut i ponownie wyrznal mnie w plecy.

Selim Aksoy powital nas mniej halasliwie, lecz rownie serdecznie. Po godzinie przekraczalismy juz prog mieszkania Turguta. Czekala tam jego zona wyraznie uradowana nasza ponowna wizyta. Na jej widok oboje z Helen wydalismy okrzyk zachwytu. Tego dnia miala na sobie wielkiej urody jasna bluzke kojarzaca sie z wiosennym kwiatem. Obrzucila nas wzrokiem zdradzajacym lekkie zdziwienie.

«Po prostu jest pani dzis slicznie ubrana» – wyjasnila Helen, ujmujac na powitanie jej dlon.

«Dziekuje. – Pani Bora rozesmiala sie, wyraznie zadowolona z komplementu. – Bardzo starannie dobieram swoje stroje».

Nastepnie, przy pomocy Selima Aksoya, wniosla na stol cos, co nazwala borek, zawiniety w ciapaty slonawy ser, piec czy szesc innych dan oraz kawe.

«A teraz, przyjaciele, powiedzcie, czego sie dowiedzieliscie».

Byla to dluga opowiesc, ale oboje z Helen ze szczegolami opowiedzielismy o konferencji w Budapeszcie, o Hugh Jamesie, o listach Rossiego i zrelacjonowalismy opowiesc matki Helen. Turgut sluchal z uwaga. Do zywego poruszyla go wiadomosc, iz Hugh James rowniez natrafil na ksiazke z wizerunkiem smoka. Podsumowujac nasza opowiesc, stwierdzilem, ze wprawdzie poznalismy rzeczywiscie wiele faktow, ale cala ta wiedza nie przybliza nas ani na krok do odnalezienia Rossiego.

Turgut ze swej strony poinformowal, ze podczas naszej nieobecnosci w Stambule mieli bardzo powazne klopoty. Dwie noce wczesniej jego przyjaciel, archiwista, zostal w wynajetym mieszkaniu zaatakowany po raz drugi, a zatrudniony czlowiek, ktory mial go strzec, zasnal na sluzbie i niczego nie widzial. Wynajeli innego straznika i mieli nadzieje, ze ten juz okaze sie bardziej czujny i odpowiedzialny. Podjeli wszelkie mozliwe srodki ostroznosci, ale z nieszczesnym Erozanem bylo bardzo zle.

Mieli tez dla nas inne wiadomosci. Turgut duszkiem dopil druga filizanke kawy i ruszyl spiesznie do swojego makabrycznego gabinetu. (Bylem rad, ze tym razem juz mnie tam nie zapraszal). Wrocil z notesem i ponownie zajal miejsce przy stole obok Selima. Skierowali na nas powazny wzrok.

«Przez telefon powiedzialem ci, ze pod wasza nieobecnosc natknelismy sie na pewien list – odezwal sie Turgut. – Oryginal napisano w jezyku staroslowianskim, dawnym jezyku tamtejszych kosciolow chrzescijanskich. Napisal go mnich pochodzacy z Karpat i dotyczy on jego podrozy do Stambulu. Selim jest zdziwiony, ze nie napisal go po lacinie, ale zapewne sam mnich byl Slowianinem. Czy moge go wam juz przeczytac?»

«Oczywiscie» – odparlem, ale Helen uniosla reke.

«Chwileczke. Jak i gdzie znalezliscie ten list?»

Turgut z aprobata pokiwal glowa.

«Aksoy odnalazl go w dobrze znanym nam wszystkim archiwum. Przez trzy dni i noce wertowal wszystkie pietnastowieczne rekopisy znajdujace sie w jego zbiorach. Odkryl go w niewielkiej kolekcji dokumentow pochodzacych ze swiatyn niewiernych, to znaczy z kosciolow chrzescijanskich, ktore mogly dzialac w Istambule za panowania Mehmeda Zdobywcy i jego nastepcow. W samym archiwum takich dokumentow bylo niewiele, gdyz wiekszosc z nich gromadzily monastery, a zwlaszcza sam patriarcha Konstantynopola. Lecz niektore dokumenty koscielne trafily do rak sultana, szczegolnie te dotyczace jego nowych rozkazow odnosnie do funkcjonowania kosciolow na terenie imperium – dokumenty te nosza nazwefirmanow. Czasami tez

Вы читаете Historyk
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату