71
«Nie wiem, ktore z nas pierwsze wydalo okrzyk zdumienia na widok niesionej przez
«Smok» – mruknela Helen, kiedy odprowadzalismy wzrokiem stare kobiety.
«Wlasnie – odpowiedzialem. – Musimy dowiedziec sie, gdzie te ikone trzymaja i jak bardzo jest stara. Chodz. Ksiadz obiecal, ze oprowadzi nas po kosciele».
«A Ranow?» – zapytala z niepokojem Helen.
«Powiemy, ze idziemy sie tylko pomodlic, a wtedy da nam swiety spokoj – odparlem. – Nie sadze, by zauwazyl ikone».
Kaplan wrocil do kosciola, a wierni zaczynali sie rozchodzic. Ruszylismy powoli do swiatyni. Ksiadz zawieszal wlasnie ikone ze
«Czy moglby ksiadz oprowadzic nas po kosciele?» – zapytalem, wykonujac szeroki ruch ramieniem.
«Oprowadzic?»
Zmarszczyl brwi, ale po chwili sie usmiechnal. Oczywiscie – ale najpierw musial sie przebrac. Kiedy wrocil, mial juz na sobie codzienny, czarny stroj duchownego. Prowadzil nas od niszy do niszy, pokazujac
Kamienne schody byly bardzo strome. W porownaniu z bijacym z katakumb chlodem, sam kosciol wydawal sie wyjatkowo cieplym miejscem. Mocno scisnalem dlon Helen i zgodnie postepowalismy za ksiedzem, ktorego latarnia oswietlala otaczajace nas starodawne, kamienne sciany. Mala krypta nie byla jednak pograzona w kompletnym mroku. Przy oltarzu plonely w dwoch lichtarzach swiece. W ich blasku ujrzelismy, ze nie jest to wcale oltarz, lecz relikwiarz nakryty bogato haftowanym, czerwonym adamaszkiem. Obok wisialy dwie ikony w srebrnych ramach. Jedna z nich przedstawiala Dziewice, a druga – dalem krok do przodu – smoka i rycerza.
Wskazalem na wizerunek Dziewicy, a on powiedzial cos, z czego wychwycilem jedynie slowa
«Zapewne znaczy to smok» – powiedziala cicho Helen.
Kiwnalem glowa.
«Ale jak go zapytac, ile lat ma ta ikona?»
Kaplan pokrecil potakujaco glowa.
Wyciagnalem dlon i zaczalem liczyc na palcach. Trzy? Cztery? Piec? Usmiechnal sie. Piec. Piec palcow – okolo pieciuset lat.
«Twierdzi, ze ikona pochodzi z pietnastego wieku – stwierdzila Helen. – Boze, jak zapytac go, skad pochodzi ta ikona?»
Skierowalem palec na malowidlo, szerokim gestem pokazalem krypte, a nastepnie unioslem ramie, pokazujac znajdujacy sie nad nami kosciol. Kiedy wreszcie kaplan zrozumial, o co mi chodzi, wykonal ramionami uniwersalny gest niewiedzy. Nie wiedzial. Zapewne probowal nam powiedziec, ze ikona w kosciele Sveti Petko znajduje sie od setek lat, poza tym nic nie wie.
Usmiechnal sie i ruszylismy w blasku jego lampy z powrotem. Tak zatem opuszczalismy to miejsce rownie madrzy jak wczesniej. W pewnej chwili jednak Helen potknela sie na jednym ze stopni, kiedy obcas jej pantofla uwiazl w szczelinie miedzy kamieniami. Schylila sie, by uwolnic but, a ja pospieszylem jej z pomoca. Blask latarni ksiedza niknal w gorze schodow, lecz mrok rozswietlaly palace sie przy relikwiarzu swiece. Ujrzalem wyryty niezdarnie na kamiennym stopniu, tuz przy stopie Helen, wizerunek smoka, taki sam jak w mojej ksiazce. Opadlem na kolana i zaczalem wodzic po nim palcami. Byl mi tak znajomy, jakbym to ja sam wyryl go w kamiennym schodku. Helen, zapominajac o trzewiku, ukleknela obok mnie.
«Wielki Boze! – szepnela. – Co to za miejsce?»
«Sveti Georgi – odparlem cicho. – To musi byc Sveti Georgi».
Popatrzyla na mnie w polmroku zalegajacym krypte. Wlosy opadaly jej na oczy.
«Przeciez kosciol pochodzi z dziewietnastego wieku… – Urwala, po czym twarz sie jej rozjasnila. – Myslisz, ze…»
«Wiele kosciolow stoi na starych fundamentach, prawda? A wiemy, ze ten zostal odbudowany po spaleniu poprzedniego przez Turkow. Zostal postawiony na miejscu monasteru, o ktorym dawno juz zapomniano – szepnalem podekscytowany. – Odbudowano go dziesiatki lub setki lat pozniej i nadano imie powszechnie znanego meczennika».
Helen obejrzala sie za siebie i popatrzyla ze zgroza na relikwiarz.
«Tez myslisz, ze…»