– W porzadku – mruknal ojciec. – Chodzi mi tylko o to, dlaczego nie zadzwonilas do pani Clay lub do mnie, ze wrocisz pozniej?
Nie chcialam sie spierac, wiec odpowiedzialam, ze rzeczywiscie powinnam byla zadzwonic. Tego wieczoru ojciec wrocil do domu wczesniej i po kolacji czytal mi na glos
Nastepnym razem, kiedy zamierzalam wrocic do domu pozniej, zadzwonilam do pani Clay. Wyjasnilam, ze z kilkoma kolezankami z klasy zamierzamy pojsc do herbaciarni i tam wspolnie odrobic lekcje. Gospodyni wyrazila zgode. Odwiesilam sluchawke, po czym samotnie udalam sie do uniwersyteckiej biblioteki. Johan Binnerts, bibliotekarz pracujacy w dziale sredniowiecznym, byl juz przyzwyczajony do moich wizyt. Zapytal, jak idzie mi praca nad esejami historycznymi. Wynalazl mi dziewietnastowieczny tekst, ktory analizowalam ze szczegolnym upodobaniem. Spedzilam nad nim wiele upojnych godzin, robiac szczegolowe notatki. Teraz, studiujac na Oksfordzie, mam jego kopie, przed kilku laty natknelam sie na nia w antykwariacie:
Tutaj konczyl sie zapis o Draculi. Jak na ten dzien mialam dosc zagadek historycznych, ale gdy zawedrowalam do dzialu literatury angielskiej, z przyjemnoscia siegnelam po
Tam pozwolilam, by bez reszty wciagnela mnie gotycka opowiesc grozy Stokera oraz mile, wiktorianskie romanse, ktore czytalam na przemian z ksiazka o wampirze. Sama dobrze nie wiedzialam, czego spodziewam sie po tej powiesci. Ojciec twierdzil, ze w opinii profesora Rossiego dzielko to nie stanowilo zadnego wiarygodnego zrodla odnosnie do prawdziwego Draculi. Ale krotko mowiac, odrazajacy hrabia Dracula z powiesci byl postacia zniewalajaca, nawet jesli mial niewiele wspolnego z rzeczywistym Vladem Tepesem. Tak czy owak Rossi byl przekonany, ze Dracula stal sie jednym z nieumarlych w miare biegu historii. Zastanawialam sie, czy to powiesc mogla powolac do zycia cos tak dziwacznego. Ostatecznie Rossi dokonal swojego odkrycia w wiele lat po opublikowaniu
Ale profesor Rossi twierdzil tez, iz Stoker ujawnil wiele niebywale istotnych informacji o wampirach. Nie widzialam w zyciu ani jednego filmu o tych stworach – moj ojciec nie znosil horrorow – wiec konwencja powiesci byla dla mnie czyms zupelnie nowym. Wedlug Stokera wampir mogl zaatakowac swoja ofiare wylacznie miedzy zachodem a wschodem slonca. Potwor zyl bez konca, zywiac sie krwia smiertelnikow i zamieniajac ich przy tym w nieumarlych. Potrafil przybierac postac nietoperza, wilka lub mgly. Odstraszaly go kwiaty czosnku oraz krzyz. Wampira mozna bylo zabic wylacznie za dnia, kiedy spal w swojej trumnie, przebijajac mu serce osinowym kolkiem, odcinajac glowe, a nastepnie wkladajac w usta czosnek.
Szczegoly te nie budzily we mnie zadnych emocji. Pomysl wydawal sie zbyt odlegly i obcy, zbyt zabobonny i egzotyczny. Jeden tylko watek przykuwal moja uwage po kazdej bibliotecznej sesji, kiedy odstawialam ksiazke na polke, notujac uprzednio strone, na ktorej skonczylam lekture. Mysl ta towarzyszyla mi, gdy opuszczalam biblioteke po obszernych schodach i przechodzilam po licznych mostach nad kanalami w drodze do domu. Zrodzony w wyobrazni Stokera Dracula mial ulubiony typ ofiar: mlode kobiety.
Moj ojciec, jak sam mi to oswiadczyl, coraz bardziej tesknil za wiosenna wyprawa na poludnie. Pragnal tez, bym i ja poznala urode tamtych stron o tej porze roku. Zblizaly sie ferie, a jego spotkania w Paryzu mialy trwac tylko kilka dni. Nauczylam sie juz nie naciskac na niego, zarowno by zabieral mnie ze soba, jak tez kontynuowal opowiesci. Kiedy bedzie gotow, sam zacznie, ale nigdy w Amsterdamie. Podejrzewalam, ze bal sie sprowadzic owa mroczna istote do naszego domu.
Do Paryza pojechalismy pociagiem, a stamtad wynajetym samochodem do Cevennes. Rankami pracowalam nad dwoma z trzech esejow w jezyku francuskim, ktorym wladalam coraz bieglej. Pozniej wyslalam je poczta do szkoly. Wciaz pozostal mi jeden z nich i choc od tamtego czasu uplynelo kilkadziesiat lat, jego widok ciagle budzi we mnie wspomnienie niemozliwego do wyrazenia slowami klimatu Francji w maju. Zapach trawy, ktora wcale nie byla trawa, lecz /
W mijanych gospodarstwach kupowalismy artykuly, jakich nie zapewnilaby nam najlepsza restauracja: pudelka z truskawkami lsniacymi na sloncu krwista czerwienia, ktorych wcale nie trzeba bylo myc, czy tez sztaby koziego sera, rowne ciezarem hantlom atlety, o skorce porowatej, jakby toczono je po kamiennej posadzce piwnicy. Ojciec po kazdym posilku odkorkowywal pozbawiona etykietki butelke ciemnego, czerwonego wina – kosztowalo ono zaledwie pare centymow – i popijal je z niewielkiej szklaneczki starannie owinietej serwetka. Na deser pochlanialismy cale bochenki cieplego jeszcze chleba kupionego w ostatnio mijanym miasteczku. Miedzy pajdy wkladalismy kawalki ciemnej czekolady, a ojciec zawsze ponuro stwierdzal, ze po powrocie do domu bedzie musial znow przejsc na diete.
Posuwalismy sie na poludniowy zachod i po dwoch dniach podrozy dotarlismy do gor.
–
Wodzilam palcem po mapie, zauwazajac, ze jestesmy juz bardzo blisko Hiszpanii. Mysl ta, jak tez slowo
– Sadze, ze do miasteczka dotrzemy pod wieczor, a jutro podejmiemy wspinaczke – powiedzial.
– Czyzby znajdowal sie tak wysoko?
– W polowie gorskiego stoku. Gory skutecznie ochronily klasztor przed obcymi najezdzcami. Wybudowano go okolo tysiecznego roku. Niewiarygodne, ale ten niewielki sakralny zabytek wykuto w zywej skale i w miejscu, do ktorego z trudem docieraja nawet najbardziej oddani pielgrzymi. Ale samo miasteczko bardzo ci sie spodoba. Jest to miejscowosc kuracyjna. Pelna uroku.