a jego kraj nalezal do nas».
«Nie musimy sie klocic o to, gdzie go znajdziemy» – warknal Ranow.
Dotarlo nieoczekiwanie do mnie, ze rozmawiaja po angielsku i serdecznie sie nie znosza. W tej samej chwili uswiadomilem sobie tez, kogo Ranow mi przypomina. Jego toporne rysy i gesty czarny was do zludzenia przypominaly mi fotografie mlodego Stalina, ktora kiedys ogladalem. Jednak ludzie pokroju Ranowa czy Gezy czynili niewielkie szkody z tego wzgledu, ze mieli niewielkie wplywy.
«Powiedz swojej ciotce, by bardziej uwazala z rozmowami telefonicznymi^ – Geza obrzucil ja nienawistnym spojrzeniem. Poczulem, ze Helen zesztywniala. – Niech twoj przeklety mnich pilnuje tego miejsca dodal pod adresem Ranowa, ktory wydal stosowne polecenie.
Nieszczesny brat Iwan zadrzal. W tej samej chwili swiatlo latarki Ranowa padlo nieoczekiwanie w inna strone. Oswietlilo twarz przybranego w ciemny garnitur i kapelusz drobnego urzednika, ktory, stal w milczeniu obok pustego sarkofagu Draculi. Zapewne nie zwrocilbym na niego uwagi, gdyby swiatlo latarki Ranowa nie oswietlilo jego osobliwej twarzy.
«Helen! – wrzasnalem. – Popatrz!»
Kobieta wytrzeszczyla oczy.
«0 co chodzi?» – Geza odwrocil sie gwaltownie w jej strone.
«Ten czlowiek!… – wykrzyknela przerazona. – Ten czlowiek tam… To…»
«To wampir – oswiadczylem beznamietnie. – Podaza za nami az z uniwersytetu w Stanach Zjednoczonych».
W tej samej chwili stwor zaczal uciekac. Probowal nas wyminac. Przechytrzyl Geze, ktory probowal go zlapac, ale Ranow byl szybszy. Zderzyl sie z bibliotekarzem, chwycil go wpol, po czym z krzykiem odskoczyl, a bibliotekarz podjal ucieczke. Ranow blyskawicznie sie odwrocil i zaczal strzelac do znajdujacej sie juz kilkanascie metrow od niego postaci. Ale z rownie dobrym skutkiem mogl strzelac w powietrze. Upiorny bibliotekarz zniknal – zniknal tak nagle, ze nie bylem pewien, czy w ogole pojawil sie w tych podziemnych lochach. Ranow ruszyl za nim, lecz szybko wrocil. Gapilismy sie na niego jak sroki w gnat. Twarz mial blada, a kiedy siegnal do swojej potarganej marynarki, spod palcow wyplynela mu struzka krwi. Popatrzyl na nas i zapytal drzacym glosem:
«0 co w tym wszystkim chodzi?»
«Wielki Boze! -jeknal Geza. – On cie ugryzl. – Cofnal sie gwaltownie od Ranowa. – A ja kilkakrotnie bylem z tym'malym czlowieczkiem sam na sam. Powiedzial mi, gdzie znajde Amerykanow, ale nie zajaknal sie slowem, ze jest…»
«Pewnie, ze nic ci nie powiedzial – odezwala sie pogardliwie Helen, choc probowalem ja uspokoic. – Szukal nas dla swego pana. Ciebie wcale nie chcial zabijac. W ten sposob byles mu bardziej uzyteczny. Czy przekazal ci nasze notatki?»
«Zamknij sie».
Geza sprawial wrazenie, ze chce ja uderzyc, ale w jego glosie wyczulem straszliwy lek i po prostu odsunalem Helen.
«Idziemy stad – powiedzial Ranow, wskazujac droge lufa pistoletu. Druga dlon przyciskal do krwawiacego ramienia. – Niewiele mi pomogliscie. Pragne jedynie zawiezc was do Sofii i jak najszybciej wsadzic do samolotu. Macie szczescie, ze nie dostalismy polecenia, abyscie zagineli bez sladu, ale to byloby dla nas bardzo niezreczne».
Odnioslem wrazenie, ze chce nas kopnac, tak jak Geza kopnal noge stolu, ale on tylko w szorstki sposob wyprowadzil nas z biblioteki. Przodem puscil Stoiczewa. Z bolem serca myslalem, co sedziwy profesor przezyl, kiedy zmuszono go do poscigu za nami. Najwyrazniej Stoiczew nie podejrzewal, iz naszym tropem pojda agenci. Zalosny wyraz jego twarzy mowil o tym najdobitniej. Czy wrocil do Sofii i tam dopiero zmuszono go do kolejnej podrozy? Mialem tylko nadzieje, ze miedzynarodowa slawa uchroni naukowca – tak jak juz wielokrotnie w przeszlosci – od dalszych szykan. Ale Ranow… to bylo w tym wszystkim najgorsze. Zainfekowany Ranow wroci do swych obowiazkow w tajnej policji. Zastanawialem sie chwile, czy Geza nie powinien cos z tym zrobic, ale widzac jego odpychajacy wyraz twarzy, nie odwazylem sie zwracac do niego o pomoc.
W drzwiach odwrocilem sie, by po raz ostatni popatrzec na ksiazecy sarkofag spoczywajacy tam od blisko pieciuset lat. Jego mieszkaniec mogl w obecnej chwili przebywac wszedzie lub zmierzac dokadkolwiek. Na gorze schodow przepelzlismy przez waski otwor – mialem nadzieje, ze zaden z pistoletow przypadkowo nie wypali. W krypcie ujrzalem przedziwny widok. Stojacy na podwyzszeniu relikwiarz swietego Petka byl otwarty. Wlamywacze musieli dysponowac narzedziami, jakich nam zabraklo. Marmurowa plyta, na ktorej spoczywal, lezala na swoim miejscu. Przykrywala ja bogato wyszywana kapa. Helen przeslala mi tepe spojrzenie. Kiedy mijalismy relikwiarz, zerknalem przelotnie do srodka. Dostrzeglem kilka kosci i lsniaca czaszke – wszystko, co zostalo po miejscowym meczenniku.
Przed kosciolem, w glebokim nocnym mroku, stalo wiele samochodow, wokol ktorych roili sie ludzie – najwyrazniej Geza pojawil sie w otoczeniu calej swity. Drzwi swiatyni strzeglo dwoch jego ludzi. Tedy Dracula na pewno nie uciekl – pomyslalem. Wokol nas majaczyly gory, ciemniejsze niz nocne niebo. Nieopodal tloczyli sie mieszkancy wioski, ktorzy przybyli przed kosciol z pochodniami. Na widok Ranowa cofneli sie gwaltownie. Wytrzeszczali oczy na jego rozdarta, zakrwawiona marynarke. A migotliwy blask pochodni oswietlal ich spiete twarze.
Poczulem na ramieniu dotyk dloni Stoiczewa, ktory przysunal glowe do mego ucha.
«Zamknelismy go» – szepnal.
«Slucham?» – Pochylilem sie w jego strone.
«Wraz z mnichem pierwsi weszlismy do krypty, podczas gdy tamte zbiry przeszukiwaly lasy i kosciol, tropiac wasze slady. Ujrzelismy w grobie czlowieka – ale nie Dracule. Od razu wiedzialem, ze tu byliscie. Zamknelismy grobowiec, a wtedy nadeszli tamci i tylko otworzyli relikwiarz. Byli tak rozwscieczeni, ze w pierwszej chwili myslalem, iz porozrzucaja nieszczesne kosci swietego. – Brat Iwan rzeczywiscie sprawial wrazenie bardzo krzepkiego mezczyzny. Pomyslalem, ze i profesor Stoiczew, wbrew pozorom, musial byc czlowiekiem obdarzonym niemala sila fizyczna. Popatrzyl na mnie przenikliwie. – Ale kim byl ten czlowiek w grobowcu, jesli moge…?»
«To byl profesor Rossi» – szepnalem, kiedy Ranow otwieral drzwi samochodu, ktorym mielismy wrocic do Sofii.
Stoiczew przeslal mi tylko szybkie, wymowne spojrzenie. «Tak mi przykro».
«I tak opuscilismy naszego najdrozszego przyjaciela w Bulgarii, ktory wkrotce odszedl. Niech spoczywa w pokoju'.
75
«Po przygodzie w krypcie salon Bory wydawal sie rajem na ziemi. Z niewyslowiona ulga siedzielismy z filizankami parujacej, wonnej herbaty w dloniach – choc byl juz czerwiec, na dworze od tygodnia panowal niespotykany chlod – a Turgut, rozparty na poduszkach rozlozonych na kanapie, spogladal na nas z usmiechem. Helen przy wejsciu do domu zdjela buty i nalozyla ozdobne, czerwone pantofle, ktore przyniosla jej pani Bora. Towarzyszyl nam tez Selim Aksoy. Siedzial milczaco w kacie, ale Turgut zapewnil nas, ze zarowno on, jak i pani Bora, doskonale zrozumieja nasza rozmowe, prowadzona po angielsku.
«Czy jestescie pewni, ze grobowiec byl pusty?» – zapytal natychmiast Turgut.
«Calkowicie – odparlem, spogladajac na Helen. – Nie jestesmy pewni, czy naprawde cos uslyszelismy. Czy byl to Dracula? Wszystko spowijal mrok».
«Jesli legendy mowia prawde, mogl zmienic ksztalt. – Ciezko westchnal. – Jego przeklete oczy! Przyjaciele, byliscie bliscy schwytania go. Blizej niz kiedykolwiek udalo sie to przez piecset lat Gwardii Polksiezyca. Jestem rad, ze zyjecie, ale jednoczesnie niewymownie mi przykro, iz nie udalo sie wam go zniszczyc».
«Dokad, twoim zdaniem, sie udal?» – zapytala Helen, przewiercajac go swoimi czarnymi oczyma.
«Coz, moja droga… – odezwal sie zamyslonym glosem, drapiac sie po brodzie. – Nie mam najmniejszego pojecia. Potrafi przemieszczac sie szybko i daleko. Moze byc blisko lub na drugiej polkuli. Z pewnoscia w jakims starozytnym miejscu – miejscu nieniepokojonym od stuleci. Opuszczenie monasteru Sveti Georgi musialo stanowic dla niego cios, ale zrozumial, ze tam nie ma juz dla niego miejsca. Dalbym odciac sobie prawa reke, by