wyjasnien lub pomocy…'

Kiwnela ze zniecierpliwieniem glowa zaglebiona juz w lekturze pierwszego listu, wiec oddalilem sie bezszelestnie. Widzialem, jak dokladnie studiuje moje drogocenne papiery, szybko przelatujac je wzrokiem. Przez nastepne pol godziny ogladalem bogato rzezbiony oltarz, malowidla w kaplicy, ozdobna, recznie rzezana w drewnie ambone, marmurowa postac Matki tulacej w ramionach drobniutka postac Dzieciatka. Moja uwage przykulo jedno malowidlo: wampiryczny, prerafaelicki Lazarz wychodzacy chwiejnym krokiem z grobu, podtrzymywany przez swoje siostry. Kostki u nog mial szarozielone, szate zbrukana grobowym brudem. Na jego obliczu, zamglonym wielowiekowym dymem kadzidel, goscil wyraz goryczy i znuzenia, jakby wdziecznosc za wskrzeszenie byla ostatnia rzecza, jaka czul. Stojacy u wejscia do grobowca wyraznie zniecierpliwiony Chrystus wznosil nad glowa reke, a na jego obliczu malowal sie iscie piekielny, pelen zla i wiekuistego ognia wyraz. Zamrugalem oczyma, potrzasnalem gwaltownie glowa i odwrocilem sie od obrazu. Najwyrazniej po nieprzespanej nocy wzrok platal mi zlosliwe figle.

«Skonczylam – dobiegl mnie zza plecow glos Helen Rossi. Mowila cicho, twarz miala blada i zmeczona. – Mial pan racje. Ani slowa o romansie z moja matka ani w ogole o podrozy do Rumunii. Nie klamal pan. Zupelnie tego nie rozumiem. Ale musialo to sie dziac dokladnie wtedy, dotyczy bowiem tej samej podrozy na kontynent, poniewaz dziewiec miesiecy pozniej przyszlam na swiat'.

«Przepraszam. – W jej mrocznej twarzy nie widac bylo zalu, ale czulem go. – Myslalem, ze dostarcze pani jakichs wskazowek, ale sama pani widzi, jak to jest. Tez nie umiem tego wytlumaczyc'.

«W kazdym razie teraz juz sobie ufamy, prawda?' – powiedziala, patrzac mi prosto w oczy.

«Tak?'

Nie wiem dlaczego, ale mimo calej tej okropnej sytuacji poczulem wielka radosc.

«Tak. Nie wiem, czy cos o nazwie Dracula istnieje naprawde ani czym to jest, ale gleboko wierze, ze mial pan racje, mowiac Rossiemu, memu ojcu, iz grozi mu niebezpieczenstwo. Najwyrazniej czul to juz przed wielu laty. Dlaczego wiec te leki nie mialy wrocic, kiedy zobaczyl panska ksiazke, ktora przez przypadek przypomniala mu jego przeszlosc?'

«A co pani sadzi o jego tajemniczym zniknieciu?'

Potrzasnela glowa.

«Moglo byc to oczywiscie zalamanie nerwowe. Ale teraz wiem, co ma pan na mysli. Jego listy swiadcza… – zawahala sie. – Swiadcza o logicznym i nieustraszonym umysle, tak jak wszystkie inne jego prace. Jak wszystkie jego dziela o tematyce historycznej. Znam je na pamiec. Sa wytworem wybitnego umyslu'.

Wrocilismy do lawki, gdzie lezaly listy i moja teczka. Balem sie zostawiac je chocby na kilka minut. Helen Rossi zlozyla dokladnie kartki i wsunela je do koperty dokladnie w pierwotnym porzadku. Prawie w towarzyskim nastroju zajelismy miejsca w koscielnej lawce.

«Zalozmy, ze za jego zniknieciem tkwia jakies sily nadprzyrodzone powiedzialem kontrolnie. – Nie wierze w to, ale wnosze ten temat do dyskusji. Co, pani zdaniem, powinnismy robic dalej?'

«Coz mam powiedziec? – Pochylila twarz w moja strone. – Listy te nie pomoga panu w racjonalnych badaniach nad tym tematem. Lecz jesli przyjmie pan wiedze o Draculi, musi pan rowniez przyjac, ze Rossi zostal zaatakowany i porwany przez wampira, ktory albo go zabil, albo – co bardziej prawdopodobne – rzucil nan klatwe nieumarlego. Trzy ataki Draculi, jesli polacza czyjas krew z jego, lub ataki ktoregos z jego uczniow czynia czlowieka na cala wiecznosc wampirem. Jesli Rossi zostal ugryziony tylko raz, musi go pan niezwlocznie odnalezc'.

«Ale dlaczego Dracula pojawil sie akurat tutaj? I dlaczego porwal Rossiego? Dlaczego zrobil to tak, ze wszyscy sie o tym dowiedzieli?'

«Nie wiem – powiedziala, potrzasajac glowa. – Zgodnie z przekazami ludowymi to niezwykle zachowanie. Rossim -jesli juz przyjmujemy istnienie zjawisk nadprzyrodzonych – Vlad Dracula interesuje sie szczegolnie. Moze nawet profesor, w jakis sposob, stanowi dla niego zagrozenie'.

«I zdaniem pani to, ze znalazlem te ksiazke i zanioslem ja profesorowi, ma zwiazek z jego zniknieciem?'

«Logika mowi mi, ze to pomysl absurdalny. Ale… – Zlozyla rekawiczki i polozyla je sobie na kolanie. – Zastanawiam sie wlasnie, czy nie przeoczylismy jeszcze jakiegos zrodla informacji'.

Wykrzywila usta, a ja w duchu podziekowalem jej za te liczbe mnoga, za «my'.

«O czym pani mowi?'

Westchnela i znow rozlozyla rekawiczki.

«O mojej matce'.

«O pani matce? Ale co ona moze wiedziec o…'

Zanim dokonczylem pytanie, poczulem na plecach zimny podmuch powietrza i odwrocilem glowe. Z miejsca, gdzie siedzielismy, mielismy widok na glowne drzwi, choc kazdy wchodzacy nie mogl nas widziec. Dogodne miejsce, z ktorego obserwowalem przekraczajaca prog swiatyni Helen. W uchylonych drzwiach pojawila sie czyjas dlon oraz spiczasta twarz. Do srodka zagladal bibliotekarz o dziwacznym wygladzie.

Nie jestem w stanie opisac ci uczucia, jakie mnie ogarnelo na jego widok. Wyobrazilem sobie nagle ostry pysk zwierzecia, jakies skradajace sie, weszace stworzenie, lasice lub szczura. Siedzaca obok mnie Helen, zmrozona strachem, wpatrywala sie w drzwi. W kazdej chwili przybysz mogl wyczuc nasza won. Skalkulowalem, ze pozostalo nam jeszcze kilka sekund. Bezszelestnie wzialem do jednej reki teczke i plik papierow, a drugim ramieniem objalem Helen… nie mialem czasu, by pytac o pozwolenie… i skrylismy sie w bocznej nawie. Znajdowaly sie tam drzwi prowadzace do jakiegos pomieszczenia. Wslizgnelismy sie do srodka, a ja cichutko zamknalem drzwi. Niestety, nie mozna ich bylo od srodka domknac, choc pod klamka widniala wielka dziurka od klucza.

W pomieszczeniu bylo ciemniej niz w nawie bocznej. Posrodku stala chrzcielnica, a pod scianami ciagnely sie wyscielane pluszem lawki. Popatrzylismy na siebie. Niewiele potrafilem wyczytac z jej twarzy z wyjatkiem czujnosci, przekory i leku. Bez slowa czy gestu przesunelismy sie za chrzcielnice. Helen, dla zlapania rownowagi, chwycila sie jej krawedzi. Po minucie nie wytrzymalem. Wreczylem kobiecie papiery, a sam przenioslem sie pod drzwi i zerknalem przez dziurka od klucza. Ujrzalem bibliotekarza przesuwajacego sie miedzy kolumnami. Naprawde przypominal lasice, ktora, wysunawszy pysk, badala wzrokiem rzedy koscielnych law. Odwrocil sie w moja strone, a ja odruchowo cofnalem glowe. Odnioslem wrazenie, iz bada wzrokiem drzwi prowadzace do naszej kryjowki, a nawet dal dwa kroki w jej strone, po czym gwaltownie sie zatrzymal. W polu widzenia ujrzalem fioletowa bluzke jednej z kobiet krzatajacych sie przy oltarzu. Uslyszalem jej stlumiony odlegloscia glos:

«W czym moge pomoc?' – spytala uprzejmie.

«Hm… szukam kogos. – Bibliotekarz mial ostry, swiszczacy glos, stanowczo za glosny jak na przybytek bozy. – Czy widziala moze pani mloda kobiete, ktora weszla do tego kosciola? Ubrana jest w czarny zakiet. Ciemnowlosa'.

«Widzialam. – Uprzejma niewiasta rozejrzala sie wokol siebie. – Jakis czas temu rzeczywiscie sie tu pojawila. Towarzyszyl jej mlody mezczyzna. Siedzieli w tylnych lawkach. Ale dawno juz wyszli'.

Przypominajacy lasice mezczyzna rozgladal sie bacznie wokol.

«A moze ukryla sie w ktoryms z bocznych pomieszczen?' – zapytal bezczelnie.

«Ukryla sie? – Ubrana w fioletowa bluzke kobieta rowniez rozejrzala sie po kosciele. – Co pan opowiada? W naszym kosciele nikt sie nie ukrywa. A moze mam pojsc po proboszcza? Czy potrzebuje pan jego pomocy?'

Bibliotekarz gwaltownie sie cofnal.

«O, nie, nie. Widocznie musialo mi sie cos pomylic'.

«Czy chce pan kilka naszych broszur?'

«O, nie, dziekuje bardzo'. – Ruszyl nawa glowna do wyjscia.

Rozejrzal sie jeszcze raz, po czym zniknal z pola mojego widzenia. Nastapil glosny szczek oraz gluche uderzenie i zamknely sie za nim koscielne wrota. Przeslalem Helen pelne ulgi spojrzenie, ale jeszcze przez kilkanascie minut trwalismy na swoich miejscach w bezruchu, spogladajac na siebie ponad chrzcielnica. W koncu Helen spuscila wzrok i zmarszczyla brwi. Bylem przekonany, ze drazy ja ciekawosc, dlaczego znalazla sie w tak osobliwej sytuacji i co to wszystko znaczylo. Miala lsniace, kruczoczarne wlosy. Tego dnia znow byla bez kapelusza.

«Szuka pani' – oswiadczylem cicho.

«A moze pana' – odpowiedziala, wskazujac koperte.

«Przychodzi mi do glowy dziwaczna mysl, ze moze wiedziec, gdzie jest Rossi' – powiedzialem powoli.

Znow zmarszczyla brwi.

Вы читаете Historyk
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату