zaoszczedzi nam to czasu na przekonywanie pani, ze historia ta jest prawdziwa'.
«Zaoszczedzi nam czasu? – jak echo powtorzyla pogardliwie. – Zaczyna juz pan planowac mi czas?'
Ale bylem zbyt zdesperowany, by zwracac uwage na jej uszczypliwosci.
«Zerknie pani na te listy okiem fachowca, lepiej je oceni niz ja'.
Oparla brode na dloni i dluzsza chwile rozwazala moja propozycje.
«Zgoda – powiedziala w koncu. – Swoja propozycja dotknal pan mego najczulszego punktu. Nie potrafie oprzec sie mozliwosci dokladniejszego poznania ojca, zwlaszcza ze pozwoli mi to jeszcze bardziej wyprzedzic go w badaniach. Lecz jesli okaze sie tylko niespelna rozumu, niech nie spodziewa sie pan po mnie litosci. Zrobie wszystko, by zamknieto go w stosownym zakladzie'.
Powiedziala to z usmiechem, ktory wcale usmiechem nie byl.
«Swietnie – odparlem, ignorujac jej ostatnie slowa i upiorny grymas. Staralem sie tez nie patrzec na jej przednie zeby, choc zdazylem sie juz przyjrzec im na tyle dobrze, by nabrac pewnosci, ze nie roznia sie dlugoscia od innych, ludzkich zebow. – Musze jednak zastrzec, ze listow tych w tej chwili nie mam. Balem sie zabrac je tu ze soba'.
Tak naprawde balem sie zostawiac je w mieszkaniu i trzymalem je w teczce, ktora mialem przy sobie. Ale bylbym przeklety – zapewne w doslownym tego slowa znaczeniu – gdybym wyciagnal je w zatloczonym lokalu. Nie mialem zielonego pojecia, kto mogl nas obserwowac. Moze jacys pomocnicy upiornego bibliotekarza? Mialem tez inny jeszcze powod, zeby nie wyciagac tych listow natychmiast. Musialem przeprowadzic najpierw pewna probe, choc na mysl o niej sciskalo mi sie serce. Musialem zdobyc calkowita pewnosc, ze Helen Rossi, bez wzgledu na to, kim naprawde byla, nie jest w spolce… Coz, czy wrog jej wroga nie jest juz jej przyjacielem.
«Musze wrocic po nie do domu. 1 prosic, by przeczytala je pani w mojej obecnosci. Sa kruche i bardzo dla mnie cenne'.
«Nie ma sprawy – odrzekla chlodno. – Mozemy spotkac sie jutro po poludniu?'
«Za pozno. Przykro mi, ale chce, zeby przestudiowala je pani jeszcze dzis. Wiem, brzmi to dziwacznie, ale zrozumie pani przyczyne mego pospiechu po przeczytaniu listow'.
«Jesli nie zajmie to zbyt wiele czasu…' – mruknela, wzruszajac ramionami.
«Zalatwie to w mig. Czy mozemy sie spotkac w… w kosciele Najswietszej Maryi Panny? – Te probe moglem przynajmniej przeprowadzic z dokladnoscia, jakiej nauczylem sie od Rossiego. Helen Rossi popatrzyla na mnie ze stoickim spokojem. – Znajduje sie na Elm Street, dwie przecznice od…'
«Wiem, gdzie to jest – powiedziala i nalozyla rekawiczki. Owinela szyje niebieska chustka, ktora zalsnila niczym lapis-lazuli. – O ktorej godzinie?'
«Wszystko zajmie mi pol godziny'.
«A wiec do zobaczenia w kosciele. Ja tymczasem zajrze jeszcze do biblioteki po pewien artykul, ktory bedzie mi dzis potrzebny. I prosze, niech pan sie nie spozni. Czeka mnie jeszcze duzo pracy'.
Przez chwile, kiedy oddalala sie od stolika, obserwowalem jej plecy okryte czarnym zakietem. Poniewczasie dotarlo do mnie, ze Helen Rossi uiscila rachunek za nasze kawy.
20
– Kosciol Najswietszej Maryi Panny – opowiadal moj ojciec – byl mala, nieladna wiktorianska budowla, jakich wiele stalo na skraju starej czesci campusu. Wielokrotnie przechodzilem obok niego, lecz nigdy nawet nie zaswitala mi mysl, by wejsc do srodka. Teraz jednak doszedlem do wniosku, iz w obliczu takiego horroru i zgrozy katolicka swiatynia jest jak najbardziej na miejscu. Czyz to nie katolicyzm para sie na co dzien krwia i wskrzeszanym cialem? Czyz nie jest ekspertem od przesadow i zabobonow? Z jakichs wzgledow watpilem, aby goscinne, proste protestanckie kaplice, od ktorych az roilo sie na terenie uniwersytetu, mogly mi wiele pomoc. Nie bylyby w stanie powstrzymac nieumarlego. Bylem przekonany, ze wszystkie wielkie, kwadratowe swiatynie purytanskie w miescie nie poradzilyby sobie z europejskim wampirem. Wystarczaly, by palic na stosach poszczegolne wiedzmy i ograniczaly dzialania do najblizszej okolicy. Oczywiscie, w kosciele Najswietszej Maryi Panny stawie sie na dlugo przez przybyciem mego niechetnego goscia. Czy w ogole przyjdzie? Stanowilo to dopiero polowe proby.
Kosciolek byl na szczescie otwarty, a jego wylozone ciemna boazeria sciany pachnialy woskiem i kurzem tapicerki. Dwie starsze niewiasty w kapeluszach przystrojonych sztucznymi kwiatami ustawialy na centralnym, bogato rzezbionym oltarzu prawdziwe kwiaty. Wszedlem do srodka z pewnym zazenowaniem i zajalem miejsce w ostatniej lawce, w miejscu, gdzie moglem widziec kazdego wchodzacego. Bylo to dlugie, nerwowe czekanie, lecz panujacy w kosciele spokoj i szepty dwoch kobiet troche mnie uspokoily. Zaczelo ogarniac mnie znuzenie po nieprzespanej nocy. W koncu zaskrzypialy dziewietnastowieczne zawiasy w drzwiach i w progu stanela Helen Rossi. Niepewnie obejrzala sie za siebie, po czym weszla do srodka.
Sloneczne swiatlo naplywajace z bocznych okien rzucalo turkusowe i fiolkoworozowe smugi na jej postac. Popatrzyla na ciagnacy sie nawa glowna w strone oltarza dywan. Kiedy nikogo w lawkach nie zobaczyla, ruszyla przed siebie. Bacznie wypatrywalem jakichkolwiek oznak kulenia sie, marszczenia skory, grymasu na jej twarzy… czegokolwiek. Sam zreszta nie wiedzialem, jaka powinna byc reakcja Draculi na obecnosc jego odwiecznego wroga – kosciola. A moze maly wiktorianski relikt nie byl w stanie stawic czola silom ciemnosci? Lecz kosciolek najwyrazniej wywarl na Helen Rossi wielkie wrazenie, gdyz przeszla przez barwne smugi swiatla padajacego z witrazy i przystanela przy chrzcielnicy. Skrepowany nieco swoim podgladactwem, patrzylem, jak zdejmuje rekawiczke, macza w swieconej wodzie czubki palcow i dotyka nimi czola. Gest byl czuly, a wyraz twarzy powazny. Tak, zrobilem to dla Rossiego. Teraz juz z cala pewnoscia wiedzialem, ze Helen Rossi, na przekor twardemu, czasami groznemu wygladowi, nie byla
Przy koncu nawy odwrocila sie i dopiero wtedy mnie zobaczyla.
«Czy przyniosl pan listy? – zapytala szeptem, wpatrujac sie we mnie oskarzycielsko. – O pierwszej musze byc na wydziale' – dodala, rozgladajac sie wokol siebie.
«Czy cos nie tak? – rowniez zapytalem cicho, czujac na ciele gesia skorke. Odnosilem wrazenie, ze po ostatnich dwoch dniach wyostrzyl mi sie szosty zmysl. – Czy pani sie czegos boi?'
«Nie. – Wciaz mowila szeptem. Miela w dloni rekawiczki, tak ze na tle jej ciemnego zakietu przypominaly jasny kwiat. – Po prostu zastanawiam sie… czy za chwile ktos jeszcze sie tu nie pojawi?'
«Nie'. – Rowniez rozejrzalem sie po kosciele. Swiatynia byla pusta. Przy oltarzu tylko uwijaly sie dwie niewiasty z konfraternii.
«Ktos mnie sledzil – oznajmila cichym glosem. Jej trupio blada twarz, w burzy gestych, czarnych wlosow, miala dziwny wyraz – podejrzliwosci i zawadiactwa. Po raz pierwszy zastanowilem sie, ile musi ja kosztowac ta proba odwagi. – Wydaje mi sie, ze ktos mnie sledzil. Drobny, chudy mezczyzna w podniszczonym ubraniu: tweedowa marynarka, zielony krawat'.
«Jest pani tego pewna? Gdzie go pani zauwazyla?'
«W katalogach – wyjasnila cicho. – Chcialam zweryfikowac panska relacje o powyrywanych kartach. Po prostu w nia nie uwierzylam. – Powiedziala to bardzo rzeczowo, bez usprawiedliwiania sie. – Tam zobaczylam go po raz pierwszy, a pozniej, w oddali, na Elm Street. Czy pan wie, kto to jest?'
«Wiem – odrzeklem posepnie. – To bibliotekarz'.
«Bibliotekarz?'
Najwyrazniej czekala na blizsze wyjasnienia, ale przeciez nie moglem jej powiedziec o ranach na jego szyi. Bylo to zbyt niesamowite, zbyt dziwaczne. W jednej chwili wzielaby mnie za wariata.
«Chodzilo mu zapewne o mnie, o to, co robie. Musi go pani absolutnie unikac. Wiecej powiem pani o nim pozniej. A teraz prosze sie uspokoic i usiasc. Oto listy'.
Przesunalem sie na obitej pluszem lawce, robiac jej miejsce, i otworzylem teczke. W jednej chwili twarz jej spowazniala. Wziela ostroznie w dlonie koperte i wyjela z niej listy z takim samym uszanowaniem, jak ja uczynilem to poprzedniego dnia. Bylem ciekaw, jakie wzbudza w niej uczucia, zwlaszcza te pisane reka jej ojca, ktory byl zrodlem calego gniewu i nienawisci kobiety. Zerknalem nad jej ramieniem. Trzymala czule listy w wyprostowanych rekach. Byc moze zaczynala mgliscie dostrzegac w swoim ojcu zwyklego czlowieka? Postanowilem dluzej jej nie obserwowac i wstalem z lawki.
«Zwiedze kosciol, dajac pani tyle czasu, ile bedzie potrzeba. W razie czego, gdyby potrzebowala pani jakichs