przeslicznego, kamiennego kosciolka. Przewoznik zawiazal cume na slupku pirsa i podal mi sekata dlon, pomagajac opuscic poklad lodzi. Ojciec zaplacil mu kolorowymi banknotami socjalistycznej waluty, a zeglarz, w podziece, dotknal dwoma palcami beretu. Kiedy juz zajal miejsce za sterem, odwrocil sie w nasza strone.
– Dziewczyna?! – zawolal po angielsku. – Corka?!
– Corka! – odkrzyknal nieco zaskoczony ojciec.
– Blogoslawie ja! – powiedzial mezczyzna i nakreslil reka w powietrzu znak krzyza.
Ojciec wynajal pokoje z oknami wychodzacymi na lad, a kolacje zjedlismy pod golym niebem, w usytuowanej w poblizu dokow restauracji. Powoli zapadal zmrok, nad morzem rozblysly pierwsze gwiazdy. Znacznie juz chlodniejszy wiatr nawiewal wonie, ktore zdazylam pokochac: cyprysow i lawendy, roz i macierzanki.
– Dlaczego po zmroku mile zapachy tak bardzo nabieraja mocy? zapytalam.
Sprawa ta zawsze bardzo mnie intrygowala, a jednoczesnie zagadnienie to pozwalalo odlozyc rozmowy na inne tematy. Potrzebowalam czasu, by dojsc do siebie w miejscu, gdzie palily sie swiatla i rozbrzmiewal gwar ludzkich glosow. Musialam na chwile chocby zapomniec o trzesacych sie nieustannie dloniach mego ojca.
– Naprawde tak sadzisz? – zapytal, jakby byl nieobecny, ale przynioslo mi to pewna ulge.
Ujelam jego dlonie, ktore przestaly na chwile drzec. Zacisnal palce na moich rekach. Byl stanowczo za mlody, by zaczac sie starzec. Mroczne odbicia gor na glownym ladzie tanczyly na wodzie, rzucaly cien na plaze i na cala nasza wyspe. Kiedy w dwadziescia lat pozniej kraine te rozdarla wojna domowa, zdumiona zamykalam oczy. Nie bylam w stanie wyobrazic sobie, ze stoki te zamieszkiwali kiedys ludzie, ktorzy wszczeli te wojne. Ujrzalam pierwotny wrecz krajobraz, wyludniony, pokryty ruinami ludzkich sadyb. Gory ochronily jedynie klasztor postawiony na morskiej wysepce.
19
– Kiedy Helen Rossi cisnela na stol ksiazke zatytulowana
«Panno Rossi – powiedzialem spokojnie, siegajac po ksiazke i wkladajac ja do teczki. – Pani opowiesc jest niezwykla i musze uczciwe przyznac, ze zajmie mi troche czasu, by uporzadkowac sobie to wszystko. Ale musze tez pani wyznac pewna wazna rzecz. – Dwukrotnie wzialem gleboki oddech. – Profesora Rossiego znam bardzo dobrze. Od dwoch lat jest moim promotorem i wiele godzin spedzilismy na rozmowach i wspolnej pracy. Jestem przekonany, ze pani -jesli dojdzie do waszego spotkania – spojrzy na niego zupelnie innym wzrokiem, ujrzy pani znacznie lepsza i serdeczniejsza osobe, niz sadzi pani teraz. – Poruszyla sie, jakby chciala cos powiedziec, ale ja nie dalem sobie przerwac. – Cala kwestia polega na tym, ze mowiac o nim, nie wie pani jeszcze, ze profesor Rossi, pani ojciec, zaginal'.
Spogladala na mnie nieruchomym wzrokiem. Nie wyczuwalem w nim zadnej chytrosci ani podstepu, jedynie wielkie zmieszanie. Moje slowa wyraznie ja zaskoczyly. A wiec o niczym nie wiedziala. Doznalem ulgi.
«O czym pan mowi?' – zapytala.
«Mowie… Trzy dni temu wieczorem jeszcze z nim jak zwykle rozmawialem, a nastepnego dnia zniknal. Poszukuje go obecnie policja. Zniknal bez sladu ze swojego gabinetu, a w chwili porwania byl zapewne poraniony, gdyz na biurku znaleziono slady krwi'.
W skrocie opisalem przebieg wypadkow tamtego wieczoru, zaczynajac od swojej dziwnej ksiazki, choc nie zajaknalem sie slowem o jego opowiesci.
Popatrzyla na mnie ze zdumieniem.
«Zartuje pan sobie ze mnie?'
«W zadnym razie. Prosze mi wierzyc, od tamtej chwili nie moge spokojnie spac ani niczego przelknac'.
«A policja nie natrafila na jego slad?'
«Jak dotad nie'.
Popatrzyla na mnie przenikliwie.
«A pan?'
«Moze – odrzeklem z wahaniem. – To dluga historia. Zajelaby co najmniej godzine'.
«Chwileczke. – Popatrzyla na mnie twardym wzrokiem. – Kiedy wczoraj w bibliotece czytal pan te listy, oswiadczyl mi, ze maja zwiazek z jakims profesorem. Czy chodzilo o Rossiego?'
«Tak'.
«A jaki on mial problem? Czy w ogole go mial?'
«Nie chce wplatac pani w nieprzyjemnosci czy tez sciagnac niebezpieczenstwo, o ktorym sam niewiele wiem'.
«Obiecal mi pan, ze odpowie na wszystkie moje pytania, kiedy ja odpowiem na panskie. Ale i tak jest juz na wszystko za pozno. Czy listy te mialy jakis zwiazek z jego zaginieciem?'
Gdyby miala oczy niebieskie, a nie czarne, przypominalaby w tamtej chwili do zludzenia Rossiego. Ale jak mogla byc jego corka, skoro zastrzegal sie, ze nigdy nie byl w Rumunii? Twierdzil, ze nigdy nie odwiedzil okolic jeziora Snagov. Z drugiej jednak strony w swoich papierach zostawil mape drogowa Rumunii. Kobieta spogladala na mnie plonacym wzrokiem.
«Nie jestem pewien. Potrzebuje opinii eksperta. Nie znam wynikow pani badan… – Znow spoczal na mnie jej uwazny wzrok. – Ale jestem najglebiej przekonany, ze przed zaginieciem Rossi czul, iz grozi mu powazne niebezpieczenstwo'.
Sprawiala wrazenie, jakby probowala ogarnac to wszystko mysla, poznac ojca, ktorego od tak dawna traktowala jako wyzwanie swego zycia.
«Jakie niebezpieczenstwo? Z czyjej strony?'
Zabila mi cwieka. Rossi prosil mnie, zebym nie dzielil sie jego zwariowana opowiescia ze znajomymi historykami. Zastosowalem sie do jego woli, lecz oto, niespodziewanie, moglem dostac.pomoc ze strony prawdziwego eksperta. Ta kobieta zapewne posiadla wiedze, ktorej zdobycie zajeloby mi kilka miesiecy. Wiedziala zapewne wiecej niz sam Rossi. Profesor zawsze kladl nacisk na to, by szukac pomocy u fachowcow… coz, kogos takiego mialem wlasnie pod reka. Wybaczcie mi modlilem sie do bogow dobra -jesli naraze te kobiete na niebezpieczenstwo. Ale tkwila w tym wszystkim jakas dziwaczna logika. Jesli rzeczywiscie byla jego corka, miala wszelkie prawo znac cala historie.
«Co dla pani znaczy slowo «Dracula»?'
«Co dla mnie znaczy? – zmarszczyla brwi. – Jako pojecie? Sadze, ze to moj odwet. Nieustanna gorycz'.
«Rozumiem. Ale czy Dracula znaczy dla pani cos wiecej?'
«Co ma pan na mysli?'
Trudno bylo mi stwierdzic, czy mowi wykretnie, czy szczerze.
«Rossi – powiedzialem z wahaniem. – Pani ojciec byl… jest… przekonany, ze Dracula wciaz zyje i chodzi po ziemi. – Wytrzeszczyla na mnie oczy. – Czy to cos pani mowi? Czy wydaje sie szalone?'
Oczekiwalem, ze wybuchnie smiechem lub bez slowa podniesie sie z miejsca i wyjdzie, jak zrobila to w bibliotece.
«To zabawne – odezwala sie po chwili Helen Rossi. – Normalnie powiedzialabym, ze to jakas ludowa legenda. Zabobon dotyczacy krwawego tyrana. Ale dziwne w tym jest to, ze moja matka absolutnie w niego wierzy'.
«Pani matka?'
«Tak. Mowilam juz panu, ze jest chlopskiego pochodzenia. Wierzy w takie zabobony, aczkolwiek nie az tak swiecie, jak wierzyli jej rodzice. Ale wybitny, zachodni naukowiec?'
Byla antropologiem, lecz jej zainteresowanie tym tematem bardzo mnie zaskoczylo.
«Panno Rossi – powiedzialem, podejmujac nagla decyzje. – Nie wiem dlaczego, ale nie mam najmniejszych watpliwosci, ze zechce pani zapoznac sie osobiscie z ta sprawa. Dlaczego nie mialaby pani przeczytac listow Rossiego? Ostrzegam pania uczciwie, z tego, co wiem, kazda osoba zajmujaca sie ta sprawa narazona jest na powazne niebezpieczenstwo. Lecz jesli pani sie nie boi, prosze, udostepnie pani te papiery. Przynajmniej