Tyton mial delikatna i bardzo wytworna won. Zastanawialem sie, czy jest to ow slynny, turecki tyton, tak wysoko ceniony w Stanach Zjednoczonych. Turgut wydmuchnal z pluc dym, a Helen zrzucila z nog pantofle i podwinela pod siebie na otomanie nogi. Od tej strony jeszcze jej nie znalem. Pod wplywem czyjejs serdecznej goscinnosci stawala sie kobieta pelna wdzieku i gracji.

«W jaki sposob spotkalem sie z wami w restauracji? – odezwal sie z zaduma w glosie Turgut. – Ha, kilkakrotnie sam zadawalem siebie to pytanie, i nie mam na nie odpowiedzi. Ale szczerze wam mowie, przyjaciele, kiedy siadalem przy sasiednim stoliku, nie wiedzialem, kim jestescie ani po co przybyliscie do Stambulu. To prawda, czasami zachodze do tego lokalu, gdyz jest to moja ulubiona restauracyjka w starej dzielnicy. Tak samo wczoraj do niej wpadlem, a gdy zobaczylem, ze poza mna przebywa tam jedynie dwoje cudzoziemcow, zatesknilem za towarzystwem i nie chcialem samotnie tkwic w kacie. Moja zona twierdzi, ze jestem beznadziejny z tym nieustannym zawieraniem nowych znajomosci.

Usmiechnal sie, strzasnal tyton z papierosa na miedziana popielniczke i podsunal naczynie Helen.

«Ale nie ma w tym chyba nic nagannego, prawda? Tak czy owak, kiedy zorientowalem sie, ze zainteresowani jestescie moim archiwum, bylem zaskoczony i do zywego poruszony, a teraz, kiedy poznalem opowiedziana przez was nadzwyczajna historie, czuje sie w jakis sposob waszym wspolnikiem w Stambule. Ostatecznie dlaczego trafiliscie akurat do mojej ulubionej restauracji? Dlaczego poszedlem na kolacje z moja ksiazka? Wiem, ze traktuje mnie pani podejrzliwie, ale nie potrafie odpowiedziec na pytanie. Moge tylko oswiadczyc, ze ow zbieg okolicznosci budzi we mnie glebokie nadzieje. Wiecej jest rzeczy dziwnych na niebie i ziemi…

Popatrzyl na nas z zaduma, twarz mial otwarta i szczera. Malowal sie na niej wyraz ogromnego smutku.

Helen wydmuchnela smuge dymu z tureckiego tytoniu w rozswietlona slonecznym blaskiem przestrzen.

«W porzadku. Zatem wszyscy mamy nadzieje. 1 co z tym zrobimy? Widzielismy na wlasne oczy oryginaly map, widzielismy bibliografie Zakonu Smoka, ktorej tak bardzo poszukiwal Paul. Ale wlasciwie co nam to daje?»

«Chodzcie ze mna – odezwal sie nieoczekiwanie Turgut. Podniosl sie energicznie z otomany. Helen zgasila niedopalek papierosa i tez zerwala sie na rowne nogi, rekaw jej koszuli musnal mi dlon. – Zapraszam was na chwile do swego gabinetu».

Turgut otworzyl drzwi zasloniete starodawnymi, welnianymi i jedwabnymi draperiami, po czym uprzejmie przepuscil nas przodem'.

31

Wstrzymujac oddech, trwalam w bezruchu i gapilam sie na gazete siedzacego naprzeciwko mnie mezczyzny. Czulam, ze powinnam sie troche poruszyc, zachowywac naturalnie, by nie zwracac na siebie uwagi.

Ale on siedzial tak nieruchomo, ze odnosilam wrazenie, iz nawet nie oddycha. Odkrylam, ze sama tez mam trudnosci z oddechem. Po chwili spelnily sie moje najgorsze obawy, mezczyzna, nie opuszczajac gazety, przemowil. Glos mial dokladnie taki sam jak jego buty i doskonale skrojone spodnie. Mowil po angielsku, ale z akcentem, ktorego nie potrafilam okreslic. Odnosilam wrazenie, iz wyczuwam w nim nalecialosci francuskiego, ale moze tylko zasugerowalam sie tytulami na pierwszej stronie «Le Monde'. W Kambodzy i Algierii, w miejscach, o ktorych nawet nie slyszalam, dzialy sie przerazajace rzeczy, a ja przez ostatni rok mocno poprawilam swa francuszczyzne. Mezczyzna mowil zza gazety, ktora nie przesunela sie nawet o milimetr. Scierpla mi skora, gdyz nie moglam wprost uwierzyc w to, co slysze. Glos mial cichy i kulturalny. Zadal mi jedno pytanie: «Gdzie jest twoj ojciec, moja droga?'

Zerwalam sie z miejsca i skoczylam do drzwi. Zza plecow dobiegl mnie szelest opadajacej gazety, ale cala uwage skupialam na klamce. Na szczescie nie byla zamknieta na zatrzask. Ogarnieta najwieksza zgroza, nie ogladajac sie za siebie, pobieglam korytarzem do Barleya, w strone wagonu restauracyjnego. Na szczescie tu i owdzie dostrzegalam ludzi, w przedzialach ktorych firanki byly przewaznie odsloniete. Pasazerowie czytali ksiazki lub gazety, miedzy nimi staly koszyki z podroznym prowiantem. Ze zdziwieniem odwracali w moja strone glowy, kiedy mijalam ich w szalenczym pedzie. Nie zatrzymalam sie ani razu, by sprawdzic, czy ktos mnie nie goni. Nagle przypomnialam sobie, ze w przedziale, na gornej polce, zostawilam nasz bagaz. Czy go zabierze? Przeszuka? Torebke mialam na ramieniu, w miejscach publicznych nigdy jej nie zdejmowalam.

Barley zajal miejsce na samym koncu wagonu. Przed nim, na szerokim stoliku, lezala otwarta ksiazka. Przyniesiono mu wlasnie herbate i kilka innych rzeczy, wiec zajelo mu dluzsza chwile, zanim uniosl glowe znad swego malego krolestwa i dostrzegl moja obecnosc. Musialam rzeczywiscie wygladac dziko, gdyz blyskawicznie pociagnal mnie za ramie i posadzil obok siebie na fotelu.

– Co sie stalo?

Wtulilam twarz w jego szyje i robilam wszystko, by nie wybuchnac placzem.

– Kiedy sie obudzilam, w naszym przedziale siedzial mezczyzna i czytal gazete. Nie moglam dostrzec jego twarzy.

Barley czule poglaskal mnie po glowie.

– Mezczyzna z gazeta? I to ciebie tak przerazilo?

– Nie pozwolil mi zobaczyc swojej twarzy – szepnelam, spogladajac trwozliwie w strone wejscia do wagonu restauracyjnego. Nie dostrzeglam nikogo, zadnej ubranej na czarno postaci, ktora zamierzalaby przeszukac wagon. – Ale odezwal sie do mnie zza gazety.

– Tak? – zapytal Barley, wciaz gladzac mnie lagodnie po wlosach.

– Zapytal, czy wiem, gdzie jest moj ojciec.

– Co? – Barley wyprostowal sie jak razony pradem. – Jestes pewna?

– Tak, mowil po angielsku. – Rowniez sie wyprostowalam. – Ucieklam. Nie sadze, by mnie gonil, ale jest w pociagu. Musialam nawet zostawic caly nasz bagaz.

Barley zagryzl usta. Przez chwile myslalam, ze z jego bladej twarzy wytrysnie krew. Dal znak kelnerowi, wstal, przez chwile o czyms z nim konferowal, a nastepnie wyjal z kieszeni bardzo hojny napiwek i polozyl go przy filizance z herbata.

– Najblizszy przystanek mamy w Boulois – wyjasnil mi szeptem. Bedziemy tam za szesnascie minut.

– A co z naszym bagazem?

– Ty masz swoja torebke, a ja swoj portfel, wiec… – Urwal gwaltownie i spojrzal na mnie rozszerzonymi oczyma. – Listy…

– Mam w torebce – powiedzialam szybko.

– Laska boska! Zapewne bedziemy musieli zostawic w pociagu bagaz, ale to bez znaczenia.

Ujal mnie za reke i ku memu zdziwieniu ruszyl w kierunku kuchni. Kelner szybko zaprowadzil nas do niewielkiej wneki obok lodowek. Barley wskazal na drzwi. Przeczekalismy tam szesnascie minut. Z calej sily sciskalam w spoconych dloniach torebke. Sila rzeczy w ciasnym pomieszczeniu stalismy do siebie przytuleni; jak dwoje zbiegow. Przypomnialam sobie nagle o darze mego ojca i ujelam go w palce. W widocznym miejscu na mej szyi wisial krzyzyk. Nic dziwnego zatem, ze tamten typ ani na chwile nie opuscil gazety.

W koncu pociag zaczal zwalniac, zapiszczaly hamulce. Kiedy pojazd stanal, kelner pociagnal za jakas dzwignie i otworzyl drzwi. Przeslal Barleyowi porozumiewawczy usmiech. Zapewne sadzil, ze laczy nas romans, a rozwscieczony ojciec gania nas po wszystkich wagonach.

– Wysiadaj z pociagu, ale stoj tuz przy stopniach – polecil Barley cichym glosem i zeskoczylam na peron. Budynek stacyjny pokryty byl stiukami, nad nim zwieszaly sie o srebrzystym zabarwieniu drzewa. Powietrze bylo gorace, przesaczala je mila won. – Czy widzisz go?

Popatrzylam wzdluz pociagu i w koncu, w oddali, posrod wysiadajacych pasazerow, dostrzeglam wysoka, barczysta postac ubrana na czarno. Bylo w niej jakby cos niekompletnego – ni to czlowiek, ni to jakas zbudowana z cienia istota, na widok ktorej skurczyl mi sie zoladek. Glowe miala nakryta ciemnym kapeluszem z opuszczonym rondem, tak ze nie sposob bylo rozroznic rysow twarzy. Postac trzymala w reku czarna teczke, a pod pacha jakis bialy rulon, zapewne gazete.

– To on – powiedzialam, nie wskazujac nieznajomego palcem, a Barley gwaltownie wciagnal mnie na stopien wagonu.

– Schowaj sie. Sam popatrze, gdzie pojdzie. Na razie rozglada sie wzdluz pociagu. – Przezornie skrylam sie w

Вы читаете Historyk
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату