Wewnetrznych i jest tam osoba raczej prominentna. To dzieki niej udalo mi sie zdobyc wyksztalcenie. W moim kraju bez wplywowej ciotki lub wuja niczego by czlowiek nie osiagnal. Jest najstarsza siostra mojej matki i wraz z mezem pomogli jej uciec z Rumunii na Wegry. Ciotka mieszkala tam jeszcze przed moim urodzeniem. Zawsze bylysmy sobie bardzo bliskie i uczyni wszystko, o co ja poprosze. W przeciwienstwie do matki ma telefon, wiec do niej zadzwonie».
«A ona sprowadzi do telefonu twoja mame?»
«Moj Boze, ales ty naiwny! -jeknela Helen. – Przeciez nie moge rozmawiac z nia o takich sprawach przez publiczny telefon!»
«Przepraszam» – wybakalem.
«Udamy sie tam osobiscie. Ciotka wszystko zorganizuje. W ten sposob porozmawiamy z moja matka twarza w twarz. Poza tym spotkanie ze mna sprawi im wielka przyjemnosc – dodala nagle lagodnym tonem. To niedaleko stad, a ja nie widzialam sie z nimi od dwoch lat».
«Coz, dla Rossiego zrobilbym prawie wszystko, ale jakos nie widze siebie, jak beztrosko przekraczam granice komunistycznych Wegier».
«A jeszcze znacznie mniej beztrosko, jak to okresliles, bedziesz przekraczal granice Rumunii».
«Wiem – odparlem po chwili milczenia. – O tym tez myslalem. Jesli okaze sie, ze w Stambule nie ma grobowca Draculi, gdziez indziej moze sie znajdowac, jesli nie tam?»
Dluga chwile siedzielismy pograzeni we wlasnych myslach. Cisze przerwala dopiero Helen.
«Pojde zapytac wlascicielke, czy pozwoli nam skorzystac z telefonu. Niedlugo ciotka wroci z pracy, a chce pomowic z nia niezwlocznie».
«Czy moge isc z toba? W koncu sprawa ta dotyczy rowniez mnie».
«Oczywiscie».
Helen nalozyla rekawiczki i zeszlismy na parter do saloniku naszej gospodyni. Wyjasnienie calej sprawy zajelo nam dziesiec minut, ale obietnica dodatkowych lir tureckich plus calkowite oplacenie rozmowy skruszyla wszelkie lody. Helen rozsiadla sie na krzesle w salonie i zaczela wykrecac dziesiatki numerow. W koncu na jej obliczu pojawil sie wyraz szczescia.
«Jest polaczenie – powiedziala z zadowoleniem. – Mojej ciotce wcale sie to nie spodoba… Eva? Tu Elena!».
Przysluchujac sie uwaznie ich rozmowie, pojalem, ze mowia po wegiersku. Rumunski nalezy do rodziny jezykow romanskich, tak ze niektore slowa bym rozumial. Ale mowa Helen przypominala oszalaly, konski galop, potop ugrofinskich slow, z ktorych nic nie pojmowalem. Zaczynalem w ogole watpic, czy kiedykolwiek rozmawiala ze swoja rodzina po rumunsku. Urodzila sie na Wegrzech, gdzie reszta jej krewnych byla juz zasymilowana. Jej glos to rosl, to cichl, od czasu do czasu twarz rozjasnial usmiech, czasami marszczyl gniewny grymas. Odnosilem wrazenie, ze ciotka Eva po drugiej stronie linii ma siostrzenicy wiele do powiedzenia. Helen sluchala jej uwaznie i po chwili przerywala potokiem tych dziwacznych slow.
Helen jakby zapomniala o mojej obecnosci. W pewnej chwili jednak przeniosla na mnie wzrok i przesylajac lekki usmiech, triumfalnie pokiwala glowa. Zrozumialem, ze
«Helen, blagam, ta niepewnosc mnie zabije!» -jeknalem, rozsiadajac sie ponownie na krzesle.
«Same dobre wiesci – odrzekla spokojnie. – Wiedzialam, ze ciotka nam pomoze».
«Ale co, do licha, jej powiedzialas?»
«Nie moglam mowic za duzo. Musialam byc bardzo oficjalna. Powiedzialam, ze prowadze z innym naukowcem badania w Stambule i potrzebujemy pieciu dni w Budapeszcie, by je dokonczyc i podsumowac. Wyjasnilam, ze jestes amerykanskim profesorem i wspolnie piszemy obszerny artykul».
«Na jaki temat?» – spytalem z niejaka obawa.
«0 stosunkach gospodarczych w krajach europejskich pod okupacja osmanska».
«Niezle. Aleja niewiele o tym wiem».
«Ale ja wiem. – Helen wygladzila niewielka zmarszczke na sukience. – Wprowadze cie w temat».
«Poszlas w slady ojca».
Jej niedbala erudycja przypomniala mi tak nagle Rossiego, ze uwaga ta wyrwala mi sie calkiem mimowolnie. Szybko popatrzylem na Helen w obawie, czyjej nie urazilem. Uswiadomilem tez sobie, iz po raz pierwszy pomyslalem o niej w calkiem naturalny sposob jak o corce Rossiego, zupelnie jakbym w pewnej chwili zaakceptowal ten fakt. Na twarzy Helen pojawil sie nieoczekiwanie wyraz smutku.
«To chyba dobry argument przemawiajacy za wyzszoscia genetyki nad uwarunkowaniami srodowiska – stwierdzila krotko. – Ale tak czy owak, Eva bardzo zaniepokoila sie, kiedy powiedzialam jej, ze jestes Amerykaninem. Wiem to, gdyz zawsze uwazala mnie za narwana i impulsywna osobe, ktora uwielbia ryzyko. I tu ma calkowita racje. Poza lym w rozmowie telefonicznej musiala udawac wielkie zaniepokojenie».
«To rozumiem».
«Musi myslec o swojej pracy i pozycji. Ale powiedziala, ze cos wymysli i zebym zadzwonila do niej jutro wieczorem. I to na razie tyle. Moja ciotka to bardzo sprytna osobka i nie watpie, iz znajdzie najlepsze rozwiazanie. Kiedy dowiemy sie wiecej, bedziemy musieli wymyslic sposob, by kupic bilety do Budapesztu. Najlepiej lotnicze».
Westchnalem w duchu, myslac o wydatkach, jakie nas czekaly. Zastanawialem sie, czy na poszukiwania starczy mi funduszow.
«Odnosze wrazenie, ze twoja ciotka jest cudotworczynia, skoro potrafi sprowadzic nas na Wegry i zadbac o nasze bezpieczenstwo».
«Bo jest – odrzekla ze smiechem Helen. – Gdyby nie ona, siedzialabym teraz w wiosce wraz z matka i pracowala w jakims zapyzialym osrodku kultury».
Jakby za obopolna, milczaca zgoda zeszlismy na parter i wyszlismy na ulice.
«Na razie nie mamy nic do roboty – odezwalem sie z zaduma. – Musimy czekac do jutra, kiedy dowiemy sie, co zwojowal Turgut i twoja ciotka. Nie wiem, jak zniose to oczekiwanie. Co robimy tymczasem?»
Helen zatrzymala sie w zlocistym swietle zmierzchu i dluzsza chwile sie zastanawiala. Na dloniach znow miala rekawiczki, a na glowie kapelusz, spod ktorego wymykalo sie kilka kosmykow jej czarnych wlosow. W ostatnich przeblyskach slonca nabraly miedzianej barwy.
«Chcialabym jeszcze pozwiedzac miasto – powiedziala zdecydowanym tonem. – Zwlaszcza ze zapewne nigdy do niego ponownie nie przyjade. Czy mozemy jeszcze raz udac sie do Hagia Sophii? Pospacerujemy tam sobie przed kolacja».
«Doskonaly pomysl».
W drodze na miejsce nie zamienilismy ze soba ani jednego slowa, lecz gdy znalezlismy sie ponownie w poblizu wielkiej budowli, ktorej kopuly i minarety rzucaly na ulice gesty cien, odnioslem dziwaczne wrazenie, ze nasze milczenie stalo sie jeszcze glebsze. Zastanawialem sie przez chwile, czy Helen czula to samo i czy byl to wynik czaru, jaki na nasza znikomosc rzucala olbrzymia swiatynia. Rozwazalem to, co powiedzial nam poprzedniego dnia Turgut: ze jest swiecie przekonany, iz Dracula w jakis sposob rzucil na to wielkie miasto klatwe wampiryzmu.
«Helen – przerwalem niezbyt taktownie milczenie. – Czy twoim zdaniem mogl zostac pochowany tutaj, w Stambule? To tlumaczyloby strach, jaki po swojej smierci wzbudzal w sultanie Mehmedzie».
«On? Naturalnie. – Skinela glowa, doceniajac to, ze nie wymowilem lego imienia na ulicy. – To ciekawy pomysl, ale czy Mehmed nie wiedzialby o tym albo czy Turgut nie znalazlby jakichs na to dowodow? Nie sadze, by przez tyle stuleci udalo sie ukryc taka rzecz».
«Trudno tez uwierzyc, by Mehmed pozwolil pochowac swego najzacieklejszego wroga w Stambule».
Dotarlismy do ogromnej bramy wiodacej do Hagia Sophii. Otaczal nas tlum turystow i pielgrzymow tloczacych sie u wejscia do swiatyni.
«Helen» – odezwalem sie z wahaniem.
Przysunalem sie do niej tak blisko, ze moglem mowic cicho, prawie w samo jej ucho.
«Tak?»
«Jesli istnieje mozliwosc, ze grob znajduje sie tutaj, mogloby to oznaczac, ze Rossi rowniez tu