potege milosci Bartolomea. Wierzylam, ze na pewno o mnie nie zapomni.

Minely trzy miesiace od jego odjazdu. Wiedzialam, ze musze opuscic wioske, zanim sprowadze wstyd na cala moja rodzine i naraze sie na straszliwy gniew mego ojca. Myslalam nawet o odnalezieniu staruchy, ktora dala mi monete. Pochodzila z jednej z wiosek polozonych nad Argesem, w poblizu zamku pricolici, ale nie wiedzialam, ktora to wioska ani czy czarownica jeszcze zyje. W gorach mieszkaly niedzwiedzie, wilki, gniezdzily sie zle duchy i balam sie samotnie wybierac w taka podroz.

W koncu postanowilam napisac do mojej siostry, Cvy, co czasami juz robilam. Od ksiedza, w ktorego kuchni czasami pracowalam, wzielam kartke papieru i koperte. W liscie opisalam siostrze moja sytuacje. Po pieciu tygodniach przyszla odpowiedz. Na szczescie rolnik, ktory przywiozl z miasta list, wreczyl go mnie, a nie ojcu. Przeczytalam list w naszym sekretnym miejscu w lesie. Z trudem usiadlam na znajomych kamieniach, gdyz zaczynal juz rosnac mi brzuch. Nawet fartuch z trudem juz go maskowal.

Do listu zalaczone byly pieniadze, rumunskie banknoty. Tylu pieniedzy nigdy jeszcze w zyciu nie widzialam. List Cvy byl krotki i tresciwy. Musialam natychmiast na piechote opuscic wioske, udac sie do odleglej o piec kilometrow miejscowosci i stamtad pojechac wozem lub autem do Tirgoviste. Nastepnie udac sie do Bukaresztu i pojechac koleja do granicy z Wegrami. Dwudziestego wrzesnia, na posterunku granicznym w T., mial czekac na mnie jej maz. Pamietam te date do dzis. Eva podkreslala, ze musze tam byc dokladnie tego wlasnie dnia. Do listu zalaczone bylo zaproszenie do Wegier, ktore umozliwialo mi przekroczenie granicy. Przesylala ucalowania i zyczyla bezpiecznej podrozy. Na koniec serdecznie ucalowalam jej podpis.

Spakowalam swoj nieliczny dobytek, w tym skorzane trzewiki, w ktorych zamierzalam odbyc podroz pociagiem, listy Bartolomea oraz jego srebrny pierscionek. Opuszczajac dom, przytulilam i ucalowalam matke, ktora bardzo sie juz postarzala i trapily ja liczne choroby. Zamierzalam dopiero pozniej napisac do niej, ze bylo to nasze pozegnanie. Byla troche zaskoczona, ale nie zadawala zadnych pytan. Tego ranka nie poszlam juz na pole, lecz ruszylam lasami, unikajac drogi. Pozegnalam sie jeszcze z naszym sekretnym miejscem, gdzie lezalam z Bartolomeem na jego rozlozonej na ziemi kurtce. Naciecia na korze drzewa, ktore robilam przez cztery tygodnie, powoli znikaly. W tym tez miejscu nalozylam na palec pierscionek i owinelam glowe chustka jak kobieta zamezna. Nadeszla juz jesien, pozolkly liscie, powietrze bylo chlodne i cierpkie. Przez chwile jeszcze stalam pod drzewem, po czym ruszylam samotnie sciezka w strone najblizszej wioski.

Nie przypominam sobie dobrze tej wedrowki. Pamietam jedynie ogromne zmeczenie i wielki glod. Jedna noc spedzilam w chacie starej kobiety, ktora nakarmila mnie pyszna zupa i oswiadczyla, ze moj maz nie powinien byl puszczac mnie samotnie w tak daleka podroz. Inna noc spedzilam w opuszczonej stodole. Pozniej spotkalam woznice, ktory podwiozl mnie furka do Tirgovicte, a z innym dotarlam do Bukaresztu. Raz kupilam sobie chleb, ale nie wiedzialam, ile bede potrzebowac pieniedzy na pociag, wiec bardzo ograniczalam sie w wydatkach. Zachowywalam wielka czujnosc. Bukareszt byl wielkim i pieknym miastem, ale przerazaly mnie tlumy elegancko ubranych ludzi sunacych po ulicach i spogladajacy na mnie zaczepnie mlodziency. Noc spedzilam na stacji kolejowej. Widok pociagu rowniez mnie przerazil – olbrzymi, czarny potwor. Kiedy juz zajelam w przedziale miejsce przy oknie, ogarnal mnie spokoj. Za szyba rozciagaly sie przepiekne widoki – gory, rzeki, otwarte pola, tak inne od transylwanskich lasow.

Na przygranicznej stacji dowiedzialam sie, ze jest dopiero dziewietnasty wrzesnia. Postanowilam przespac sie na lawce. W srodku nocy obudzil mnie jeden z kolejarzy, zaprowadzil do swego kantorka i poczestowal kawa. Zapytal, gdzie jest moj maz. Odparlam, ze jade do niego na Wegry. Z rana pojawil sie mlody mezczyzna w ciemnym garniturze i kapeluszu na glowie. Mial niezwykle sympatyczna twarz. Na powitanie ucalowal mnie w oba policzki, nazywajac siostra. Od pierwszej chwili pokochalam swego szwagra. Kochalam go az do jego smierci i kocham do dzisiaj. Byl dla mnie bratem bardziej niz moi rodzeni bracia. Niebywale o mnie zadbal. W pociagu zamowil obiad, ktory jedlismy przy stoliku nakrytym snieznobialym obrusem. A za oknem pedzacego wagonu rozciagaly sie przepiekne krajobrazy.

Na dworcu w Budapeszcie czekala na nas Eva. Miala na sobie garsonke, a na glowie sliczny kapelusz. Pomyslalam sobie, ze wyglada jak krolowa. Przytulila mnie i obsypala pocalunkami. Dziecko urodzilam w najlepszym budapesztenskim szpitalu. Poczatkowo chcialam coreczce nadac imie Eva, ale moja siostra oswiadczyla, ze dziecko powinno nosic wlasne imie i nazwala je Elena. Bylo sliczne, z wielkimi, ciemnymi oczyma i majac zaledwie piec dni, zaczelo sie usmiechac. Nikt nigdy nie slyszal, by dziecko w takim wieku juz sie smialo. Mialam nadzieje, ze odziedziczy po ojcu niebieskie oczy, lecz przejelo wszelkie cechy mojej rodziny.

Z napisaniem listu do Bartolomea czekalam, az dziecko sie juz urodzi. Kiedy Elena skonczyla pierwszy miesiac zycia, poprosilam szwagra, by pomogl mi znalezc adres uniwersytetu w Oksfordzie, i osobiscie napisalam na kopercie owa intrygujaca nazwe. Szwagier przetlumaczyl list na niemiecki, a ja podpisalam go wlasna reka. Wyjasnilam, ze po trzech miesiacach oczekiwania musialam opuscic wioske, gdyz koniecznie chcialam miec jego dziecko. Opisalam mu swoja podroz i dom mojej siostry w Budapeszcie. Opowiedzialam o Elenie, o tym, jak slicznym i radosnym jest dzieckiem. Napisalam, ze bardzo go kocham i trwozy mnie mysl, iz spotkala go jakas zla przygoda, ktora nie pozwolila mu do mnie wrocic. A nastepnie, ze bardzo chce go zobaczyc, pytajac jednoczesnie, kiedy przyjedzie do Budapesztu, by zabrac mnie i dziecko. Dodalam tez, ze bez wzgledu na to, co sie wydarzylo, bede go kochac do konca zycia.

Na odpowiedz czekalam bardzo, bardzo dlugo. Kiedy Elena stawiala juz pierwsze kroczki, nadszedl list od Bartolomea. Wyslany zostal z Ameryki, nie z Anglii, i pisany byl po niemiecku. Szwagier odczytal mi go bardzo lagodnym glosem, a ja wiedzialam, ze jest zbyt uczciwym czlowiekiem, by cokolwiek w tlumaczeniu zmieniac. Bartolomeo pisal, iz list odeslano mu z Anglii, gdzie poprzednio mieszkal. W uprzejmy sposob informowal, ze nigdy o mnie nie slyszal, ze pierwszy raz zetknal sie z moim imieniem i nazwiskiem, ze nigdy nie byl w Rumunii, a dziecko, o ktorym pisalam, z cala pewnoscia nie jest jego. Z wielka przykroscia przeczytal o moim smutnym losie i zyczyl wszystkiego najlepszego na przyszlosc. Byl to zwiezly, bardzo uprzejmy list, w ktorym jednak nie bylo Bartolomea, jakiego znalam.

Dlugo plakalam. Bylam mloda i nie wiedzialam jeszcze, ze ludzie sie zmieniaja, ze zmieniaja sie ich uczucia. Po kilku latach pobytu na Wegrzech zrozumialam, iz czlowiek moze byc w domu jedna osoba, a zupelnie inna w cudzym kraju. Pojelam, ze takim wlasnie mezczyzna byl Bartolomeo. Ale nie miescilo mi sie w glowie, iz tak sie mnie wyparl. Przeciez wtedy, w wiosce, zachowywal sie honorowo i uczciwie. Nie chcialam dopuscic mysli, ze okazal sie az tak zla osoba.

Dzieki wsparciu siostry i jej meza wychowalam corke na sliczna, blyskotliwa kobiete. Wiedzialam, ze w jej zylach plynie krew Bartolomea. Powiedzialam jej cala prawde o ojcu… zreszta nigdy w niczym jej nie oklamalam. Nie o wszystkim jej mowilam, gdyz byla zbyt mloda, by zrozumiec, ze milosc czasami czyni czlowieka glupim i slepym. Rozpoczela studia na uniwersytecie, z czego bylam bardzo dumna. Powiedziala mi, ze jej ojciec jest w Ameryce znanym naukowcem. Mialam nadzieje, iz kiedys go spotka. – Ale nie wiedzialam, ze rozpoczelas studia na tym samym uniwersytecie, na ktorym pracuje on‹^ – dodala matka Helen, patrzac na corke z ogromnym wyrzutem i nieoczekiwanie konczac opowiesc.

Helen mruknela cos pod nosem, slowa przeprosin lub usprawiedliwienia, i potrzasnela glowa. Byla rownie jak ja poruszona opowiescia starszej kobiety. Caly czas siedziala bez ruchu i z zapartym tchem tlumaczyla mi slowa matki. Zajaknela sie tylko w chwili, kiedy byla mowa o wytatuowanym na ramieniu wizerunku smoka. Znacznie pozniej Helen wyznala mi, ze jej matka nigdy nie rozbierala sie w jej obecnosci ani nie zabierala do publicznej lazni, tak jak robila to Eva.

Przez dluga chwile siedzielismy przy stole pograzeni w glebokim milczeniu. W koncu Helen odwrocila sie w moja strone i bezradnie wskazala na pakiet listow spoczywajacych na stole. Zrozumialem jej gest, myslalem o tym samym.

«Zapytaj, dlaczego nie przeslala ich Rossiemu, udowadniajac tym samym, ze jednak byl w Rumunii?»

Popatrzyla na matke z duzym wahaniem, ale w koncu przetlumaczyla moje slowa. Odpowiedz starej kobiety sprawila, ze cos scisnelo mnie w gardle. Poczulem sie obrzydliwie za tak perfidne pytanie.

«Poczatkowo chcialam tak zrobic, lecz po przeczytaniu jego listu zrozumialam, ze calkowicie zmienil zdanie. Doszlam do wniosku, ze to by i tak niczego nie zmienilo, a ja stracilabym drogocenna pamiatke. Postanowilam wiec zostawic je dla siebie. – Wyciagnela reke, jakby chciala dotknac tych listow, ale natychmiast ja cofnela. – Zaluje tylko, ze nie zwrocilam mu jego wlasnosci. Ale listy te tyle dla mnie znaczyly… chyba nie postapilam zle?»

Przeniosla wzrok z Helen na mnie. W jej oczach nie bylo juz spokoju, a jednoczesnie malowal sie w nich wyraz jakiejs rezygnacji i straszliwej tesknoty za tym, co minelo. Odwrocilem glowe.

Ale twarz Helen, w przeciwienstwie do lagodnego oblicza jej matki, zacieta byla w wyrazie uporu i

Вы читаете Historyk
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату