wrazenie osoby rubasznej i bezceremonialnej. Byl w srednim wieku, mial ciemne, krecone wlosy, a na sobie biala, wypuszczona ze spodni koszule z podwinietymi do lokci rekawami. W pracy pomagalo mu dwoch chlopcow, ktorzy ostroznie przegarniali ziemie rekami. Sam archeolog rowniez czasami odkladal lopate i zaczynal przebierac palcami wykopana ziemie. Grzebali w jednym tylko miejscu, jakby znalezli tam cos interesujacego, a praca tak ich pochlaniala, ze nie zauwazyli nawet naszego nadejscia. Dopiero kiedy przewoznik pozdrowil ich gromkim glosem, uniesli glowy.

Mezczyzna w bialej koszuli odlozyl lopate, obrzucil nas przenikliwym spojrzeniem swych ciemnych oczu, po czym sie zblizyl. Nastapil moment prezentacji, w ktorej pomagal moj szofer. Wyciagnalem reke i uzywajac kilku znanych mi rumunskich slow, powiedzialem:

«Md numesc Bartolomeo Rossi. Nu va suparati… '

Tego pieknie brzmiacego zwrotu nauczylem sie od jakiegos czlowieka, ktory pytal o cos w recepcji mego hotelu. Znaczy dokladnie: «Prosze sie nie gniewac… ' – czy wyobrazasz sobie slowa bardziej pachnace historia, a uzywane tu na co dzien? «Nie wyciagaj sztyletu, przyjacielu… po prostu zagubilem sie w tym lesie i nie znam powrotnej drogi'. Nie wiem, czy uzycie przeze mnie tego zwrotu, czy tez moj okropny akcent sprawily, ze archeolog wybuchnal smiechem i uscisnal mi dlon.

Z bliska okazal sie krzepkim, smaglym jegomosciem. Wokol jego ust i oczu pojawialy sie zmarszczki. Brakowalo mu dwoch przednich zebow, a wiekszosc pozostalych miala zlote koronki. Jego dlon byla niezwykle silna, sucha i szorstka, jak u rolnika.

«Bartolemeo Rossi -powiedzial, nie przestajac sie usmiechac. – Md numesc Velior Georgescu. Co slychac? Czym moge sluzyc? '

Na chwile przenioslem sie myslami do mej wyprawy sprzed roku. Do zludzenia przypominal jednego z ogorzalych gorali, ktorych nieustannie wypytywalismy o kierunek, z tym tylko, ze Georgescu mial wlosy piaskowego koloru, a tamci czarne.

«Mowi pan po angielsku? ' – zapytalem glupawo.

«Troche – odrzekl Georgescu. – Od dawna nie mialem okazji uzywac tego jezyka, ale mysle, ze jeszcze wroce do dawnej wprawy'.

Mowil plynnie, slownictwo mial bogate, wyraznie akcentowal litere «r '.

«Prosze mi wybaczyc, ale slyszalem, ze szczegolnie interesuje sie pan Vladem IV. Bardzo chcialbym porozmawiac na ten temat. Jestem historykiem z uniwersytetu w Oksfordzie '.

Kiwnal glowa.

«Ciesza mnie panskie zainteresowania. Czy przebyl pan taki szmat drogi, by zobaczyc jego grob? '

«Coz, spodziewalem sie…'

«Ha, spodziewal sie pan, spodziewal! – wykrzyknal Georgescu, klepiac mnie po ramieniu. -Ale musze troche ostudzic panskie oczekiwania, miody przyjacielu '.

Zamarlem. Czy to mozliwe, ze ten czlowiek rowniez uwazal, iz Vlad zostal pochowany gdzie indziej? Postanowilem jednak cierpliwie wysluchac wszystkiego, co archeolog mial mi do powiedzenia. Mezczyzna popatrzyl na mnie zagadkowo i ponownie sie rozesmial.

«Prosze za mna, oprowadze pana po terenie'.

Wydal swoim pomocnikom kilka polecen, ktore w moim odczuciu znaczyly, ze chwilowo moga przerwac prace, gdyz chlopcy radosnie odlozyli narzedzia i z wyrazna ulga rzucili sie na trawe pod drzewem. Sam Georgescu oparl lopate o fragment odkopanego muru i skinal w moja strone. Ja z kolei powiadomilem kierowce i wlasciciela lodzi, ze bede chwilowo zajety. Przewoznikowi wreczylem kilka srebrnych monet. Mezczyzna dotknal daszka czapki i szybko zniknal. Kierowca rozsiadl sie obok ruin, oparl o nie plecami i wyciagnal z kieszeni cwiarteczke.

«Doskonale, najpierw oprowadze pana dookola tego miejsca. – Georgescu zatoczyl ramieniem szeroki luk. - Czy zna pan historie wyspy? Niewiele? W czternastym wieku stal tu kosciol, monaster wzniesiono troche pozniej, ale tez w tamtym stuleciu. Pierwszy kosciol byl drewniany, nastepny z kamienia, ale ten pochlonely wody jeziora w roku tysiac czterysta piecdziesiatym trzecim. To dziwny zbieg okolicznosci, nie sadzi pan? Dracula po raz drugi przejal wladze nad Woloszczyzna w tysiac czterysta piecdziesiatym roku i mial wlasne pomysly. Sadze, ze lubil ten monaster, poniewaz samo polozenie na wyspie chronilo go w naturalny sposob. Zawsze szukal miejsc, gdzie moglby ufortyfikowac sie przeciw tureckim najazdom. A ta wyspa stanowila idealne miejsce'.

Nie patrzac w jego strone, skinalem glowa. Jego ostatnie stwierdzenie dotarlo do mnie z cala ostroscia. Wystarczyl jeden rzut oka, by zorientowac sie, ze takiego miejsca i takiej warowni moglo skutecznie bronic niewielu mnichow. Velior Georgescu popatrzyl na mnie i na siedzacego na ziemi kierowce z ogromnym zadowoleniem.

«Dlatego wiec Vlad przeksztalcil istniejacy monaster w fortece. Otoczyl dookola murem, a w podziemiach umiescil wiezienne lochy i izbe tortur. Kazal tez wykopac sekretny tunel, ktory ulatwilby ucieczke obroncom, oraz zbudowal most laczacy wyspe z ladem. Most od dawna juz nie istnieje, aleja odkrylem jego resztki. Tam gdzie obecnie kopiemy, znajdowaly sie lochy. Natrafilismy juz na kilka ludzkich szkieletow '.

Twarz rozjasnil mu szeroki usmiech i w promieniach slonca zalsnily zlote zeby.

«A wiec jest to kosciol Vlada?' - spytalem, wskazujac przepiekna swiatynie ze strzelistymi kopulami w otoczeniu drzew o bujnej, soczystej zieleni.

«Obawiam sie, ze nie - odparl Georgescu. – Monaster zostal czesciowo zniszczony przez Turkow w tysiac czterysta szescdziesiatym drugim roku, kiedy na tronie Woloszczyzny zasiadal jeszcze Radu, brat Vlada, marionetka w rekach Turkow. Wkrotce po pogrzebie Vlada straszliwa burza zdmuchnela klasztor do jeziora. - A wiec jednak Vlad zostal tu pochowany? -pomyslalem. Chcialem o to spytac, ale poskromilem jezyk. Okoliczni wiesniacy uwazali to za dopust bozy i kare za grzechy ksiecia. Swiatynie odbudowano w tysiac piecset siedemnastym roku. Prace trwaly trzy lata, a ich wynik ma pan przed oczyma. Zewnetrzne mury monasteru zostaly odbudowane zaledwie przed okolo trzydziestoma laty '.

Dotarlismy do samego kosciola. Georgescu poklepal starodawna robote kamieniarska niczym zad ulubionego konia. Nieoczekiwanie zza zalomu muru wylonil sie jakis czlowiek i ruszyl w nasza strone. Byl to przygarbiony mezczyzna o siwej brodzie, w czarnych szatach i obszernym kapturze. Posuwal sie o lasce. Habit przepasany mial zgrzebnym sznurem, na ktorym wisial metalowy kablak z pekiem kluczy. Z szyi zwieszal mu sie przepiekny, starodawny krzyz, przypominajacy ksztaltem krzyze zdobiace kopuly monasteru.

Jego nieoczekiwane pojawienie sie tak mnie zaskoczylo, ze o malo sie nie przewrocilem. Odnioslem wrecz wrazenie, iz to Georgescu wywolal ducha. Ale archeolog postapil smialo z usmiechem w strone mnicha, poklonil sie nad jego wyciagnieta, sekata dlonia z blyszczacym zlotym pierscieniem, ktory z wielkim uszanowaniem pocalowal. Starzec najwyrazniej darzyl archeologa wielkim uczuciem, gdyz dotknal na chwile palcami jego glowy, a na twarzy pojawil mu sie nikly usmiech, odslaniajacy jeszcze mniej zebow, niz mial ich Georgescu. Kiedy Rumun mnie przedstawial, uslyszalem swoje nazwisko. Uklonilem sie wiec nisko i z szacunkiem mnichowi, choc nie zdobylem sie na ucalowanie jego pierscienia.

«To jest opat - wyjasnil Georgescu. – Jest najstarszy. Wraz z nim mieszka tu jeszcze trzech innych mnichow. Zyje w tym miejscu od najwczesniejszej mlodosci i zna wyspe lepiej niz ja. Wita pana i przekazuje swoje blogoslawienstwo. Mowi, ze gdyby mial pan do niego jakies pytania, z checia na nie odpowie'.

W odpowiedzi ponownie nisko sie uklonilem i starzec powoli sie oddalil. Kilkanascie minut pozniej dostrzeglem, jak siedzi na pietrzacych sie za nami ruinach murow, grzejac sie niczym wrona w swietle popoludniowego slonca.

«I zyja tu tak przez caly, okragly rok? ' – zapytalem Georgescu.

«Oczywiscie. Nie opuszczaja wyspy nawet podczas najostrzejszych zim – wyjasnil moj przewodnik i pokiwal glowa. -Jesli nie bedzie sie pan spieszyl na wieczerze, uslyszy pan, jak spiewaja msze. – Zapewnilem go, ze za zadne skarby nie moge przepuscic takiej okazji. - A teraz chodzmy do samego kosciola '.

W srodku panowal przenikliwy chlod, ale zanim zdazylem cokolwiek dostrzec w zalegajacym swiatynie polmroku, poczulem unoszaca sie w powietrzu won kadzidel i osobliwy, lepki opar bijacy ze scian, jakby

Вы читаете Historyk
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату