slowo. – Najchetniej powiedzialby mu o kutrze Marynarki Wojennej, ktory zatrzyma lodz gangsterow, zanim ta zdola dotrzec do brzegu, ale obawial sie, ze ktos moglby go uslyszec.
Joe wycelowal rewolwer w Marka.
– Albo idziesz z nami, albo twoj facet dostanie kulke miedzy oczy – warknal do Diany.
Natychmiast zaprzestala walki i juz tylko lkala rozpaczliwie.
– Musicie mnie zabrac – oswiadczyl Luther. – Nie przyplyneli po mnie.
– Od poczatku wiedzialem, ze tak bedzie – odparl Vincini. – Zaden okret podwodny nie zdola doplynac z Europy do Stanow.
Vincini nie mial najmniejszego pojecia o okretach podwodnych. Eddie domyslal sie, dlaczego U – boot nie pojawil sie na powierzchni; prawdopodobnie dowodca okretu zauwazyl krazacy w poblizu kuter Marynarki Wojennej USA. Zapewne czail sie gdzies niedaleko w nadziei, ze patrolowiec odplynie na inny akwen, pozostawiajac mu wolny teren.
Decyzja Luthera znacznie poprawila nastroj Eddiego. Wszystko wskazywalo na to, ze Hartmann zostanie po raz drugi wyrwany z rak nazistow. Jezeli cena za to mialo byc pare szwow na twarzy Marka Aldera, Eddie nie posiadalby sie ze szczescia.
– W takim razie chodzmy – polecil Vincini. – Najpierw Luther i Szkop, potem Maly, ja i inzynier – wole miec cie pod reka, dopoki nie zleziemy z tego wraka – na koncu Joe z blondyna. Ruszac sie!
Mark probowal uwolnic sie z uscisku Eddiego.
– Przytrzymacie tego faceta, czy wolicie, zeby Joe go sprzatnal? – zapytal Vincini dwoch agentow FBI. Obaj mezczyzni zlapali Aldera za ramiona.
Eddie szedl tuz za Vincinim. Pasazerowie z kabiny numer trzy przygladali im sie szeroko otwartymi oczami. W chwili gdy mineli jadalnie i weszli do kabiny numer dwa, Clive Membury zerwal sie z miejsca, wyciagnal pistolet i wycelowal go w glowe Vinciniego.
– Stojcie! – zawolal. – Niech nikt sie nie rusza, bo zalatwie waszego szefa!
Eddie cofnal sie o krok, by zejsc z linii strzalu, Vincini zas zbladl jak sciana i wykrztusil:
– W porzadku, chlopcy. Robcie, co wam kaze.
Kilkunastoletni bandyta rzucil sie raptownie w bok i strzelil dwa razy. Membury runal na podloge.
– Ty pieprzony kretynie! – ryknal z wsciekloscia Vincini. – Przeciez mogl mnie zabic!
– Nie slyszales jego akcentu? – zapytal Maly. – Przeciez to Anglik.
– I co z tego, do kurwy nedzy?
– Ogladalem mnostwo filmow, ale nigdy nie widzialem, ze Anglik kogos naprawde zastrzelil.
Eddie uklakl przy lezacym nieruchomo Memburym. Oba pociski trafily go w piers. Jego krew miala ten sam kolor co kamizelka.
– Kim pan jest? – zapytal Eddie.
– Scotland Yard, Sekcja Specjalna – wyszeptal Membury. – Mialem pilnowac Hartmanna. – A wiec jednak nie byl pozbawiony ochrony – pomyslal Eddie. – Cholerny pech… – wycharczal Membury, po czym zamknal oczy i przestal oddychac.
Eddie zaklal pod nosem. Przysiagl sobie, ze uczyni wszystko, by nikt nie zostal zabity, i tak niewiele brakowalo, by udalo mu sie dotrzymac przyrzeczenia.
– Tak niepotrzebnie… – powiedzial glosno.
– Czasem trafiaja sie ludzie, ktorzy koniecznie chca zostac bohaterami – wycedzil Vincini. Eddie podniosl glowe i zobaczyl, ze gangster przyglada mu sie podejrzliwie. Boze, ten wariat chce mnie zabic! – zaswitala mu okropna mysl. – Czy ty przypadkiem czegos przed nami nie ukrywasz? – dodal Vincini.
Eddie otwieral juz usta, by odpowiedziec, kiedy do kabiny wpadl zadyszany sternik lodzi, ktora przyplyneli bandyci.
– Vinnie, wlasnie dostalem wiadomosc od Willarda…
– Przeciez wyraznie powiedzialem, zeby uzywac radia tylko w ostatecznosci!
– No, wlasnie! Wzdluz brzegu w te i z powrotem plywa kuter Marynarki Wojennej, zupelnie jakby kogos szukal!
Serce zamarlo Eddiemu w piersi. Nie wzial pod uwage mozliwosci, ze gangsterzy zostawia na brzegu czlowieka z krotkofalowka. Caly plan wzial w leb, a on przegral swoja ostatnia szanse.
– Oszukales mnie – wycedzil Vincini. – Ty sukinsynu! Zabije cie za to.
Eddie spojrzal na kapitana Bakera. Na twarzy dowodcy malowal sie wyraz zdumienia i podziwu.
Vincini podniosl pistolet.
Wszyscy wiedza, ze zrobilem, co moglem – pomyslal Eddie. – Nic mnie nie obchodzi, ze zaraz umre.
– Zaczekaj, Vincini! – wykrzyknal Luther. – Slyszysz?
W kabinie zapadla cisza. Po chwili wszyscy uslyszeli narastajacy warkot silnika. Luther wyjrzal przez okno.
– To lodz latajaca! Woduje tuz kolo nas.
Vincini opuscil bron, a Eddie poczul, jak uginaja sie pod nim kolana. Zblizywszy twarz do szyby ujrzal maly hydroplan, ktory cumowal obok Clippera w Shediac. Maszyna podskoczyla kilka razy na falach, po czym wytracila predkosc i zatrzymala sie.
Sternik wrocil pospiesznie do lodzi.
– I co z tego? – warknal Vincini. – Jesli wejda nam w droge, wystrzelamy ich jak kaczki.
– Nie rozumiesz? – zapytal z podnieceniem Luther. – Mamy szanse ucieczki! Zostawimy lodz i polecimy samolotem!
Vincini skinal powoli glowa.
– Dobry pomysl. Tak wlasnie zrobimy.
Eddie uswiadomil sobie, ze bandytom jednak uda sie uciec.
Zachowal zycie, ale poniosl dotkliwa porazke.
ROZDZIAL 28
Lecac wynajetym samolotem wzdluz wybrzezy Kanady, Nancy Lenehan znalazla sposob na rozwiazanie dreczacych ja problemow.
Pragnela pokonac brata, ale zalezalo jej rowniez na tym, by wyswobodzic sie ze schematu narzuconego przez ojca i wreszcie zaczac samodzielnie ksztaltowac swoje zycie. Chciala byc z Mervynem, lecz obawiala sie, ze jesli porzuci Buty Blacka i przeniesie sie do Anglii, wkrotce stanie sie znudzona kura domowa, taka jak Diana.
Nat Ridgeway powiedzial, ze jest gotow zaproponowac jej znacznie wyzsza cene i jednoczesnie zatrudnic ja w General Textiles. Nancy uswiadomila sobie, ze General Textiles ma wiele fabryk w Europie, a szczegolnie w Wielkiej Brytanii, i ze Ridgeway bedzie mogl odwiedzic je dopiero po zakonczeniu wojny, a wiec kto wie, czy nawet nie za kilka lat. Postanowila wiec zglosic chec objecia stanowiska dyrektora europejskiej filii General Textiles. Dzieki temu bedzie mogla zostac z Mervynem, a jednoczesnie uzyska szanse dalszego prowadzenia interesow.
To rozwiazanie ogromnie przypadlo jej do gustu. Jego jedyna wada polegala na tym, ze w Europie trwala teraz wojna, w ktorej mozna bylo zginac.
Wlasnie rozmyslala o tej bardzo malo prawdopodobnej, lecz mimo to mrozacej krew w zylach mozliwosci, kiedy siedzacy w fotelu drugiego pilota Mervyn odwrocil sie i wskazal na okno i w dol; kiedy spojrzala we wskazanym kierunku, ujrzala Clippera unoszacego sie na powierzchni morza.
Mervyn staral sie nawiazac lacznosc radiowa, ale nie otrzymal odpowiedzi. Nancy zapomniala o swoich problemach, obserwujac potezna maszyne z okna zataczajacej szerokie kregi Gesi. Co sie stalo? Czy pasazerowie nie odniesli zadnych obrazen? Z tej odleglosci samolot wygladal na nie uszkodzony, ale nie sposob bylo dostrzec zadnych sladow zycia.
– Musimy wodowac i sprawdzic, czy potrzebuja pomocy! – powiedzial Mervyn, przekrzykujac ryk silnikow.
W odpowiedzi Nancy pokiwala energicznie glowa.
– Zapnij pas i trzymaj sie mocno! Przy tej fali bedzie troche trzeslo.