widywalem sie w szkole, to jedno – natomiast to, z kim widywalem sie po szkole, to byla zupelnie inna sprawa i Jamie nigdy nie nalezala do grona moich znajomych.

Nie chodzi o to, ze byla nieatrakcyjna: nie zrozumcie mnie zle. Nie byla szkaradna czy cos w tym rodzaju. Urode na szczescie odziedziczyla po matce, ktora, sadzac po widzianych przeze mnie zdjeciach, nie byla taka brzydka, zwlaszcza kiedy sie zwazy, za kogo w koncu wyszla za maz. Ale Jamie nie posiadala cech, ktore uwazalem za atrakcyjne. Chociaz miala szczupla sylwetke, wlosy koloru miodu i lagodne, blekitne oczy, wygladala przewaznie jakos tak zwyczajnie – i to pod warunkiem, ze sie ja w ogole zauwazalo. Nie dbala specjalnie o wyglad zewnetrzny, poniewaz zwracala przede wszystkim uwage na tak zwane „piekno duchowe” i przypuszczam, ze czesciowa dlatego tak wlasnie wygladala. Odkad ja znalem – a bylo to, pamietajcie, kawal czasu – zawsze nosila wlosy zwiazane w ciasny kok, niczym stara panna, i nigdy nie robila sobie makijazu. W polaczeniu z brazowym pulowerem i plisowana spodniczka, ktore zawsze nosila, wygladala, jakby wybierala sie na rozmowe w sprawie pracy w bibliotece. Uwazalismy, ze to tylko chwilowe i ze w koncu z tego wyrosnie, ale tak sie nie stalo. Przez pierwsze trzy lata szkoly sredniej w ogole sie nie zmienila. Zmienily sie tylko rozmiary jej ubran.

Jej innosc nie polegala wylacznie na tym, jak wygladala; chodzilo rowniez o to, jak sie zachowywala. Jamie nie przesiadywala w barze „U Cecila”, nie chodzila na nocne pogaduszki do swoich kolezanek i wiedzialem na pewno, ze nigdy nie miala chlopaka. Stary Hegbert skonalby pewnie na zawal serce, gdyby ja ktos poderwal. Ale nawet gdyby jakims dziwnym trafem na to pozwolil, i tak nie mialoby to wiekszego znaczenia. Jamie nosila ze soba wszedzie Biblie i juz to jedno moglo wystraszyc, gdyby kogos nie odstraszyl wczesniej jej wyglad oraz sam Hegbert. Jesli o mnie chodzi lubilem Biblie tak samo jak kazdy nastolatek, ale Jamie fascynowala sie nia w sposob, ktory wydawal mi sie kompletnie niezrozumialy. Nie tylko zapisywala sie kazdego sierpnia do wakacyjnej szkolki biblijnej, lecz rowniez czytala Biblie podczas kazdej dlugiej przerwy. Moim zdaniem to nie bylo normalne, nawet w przypadku corki pastora. Jakkolwiek by na to patrzec, lektura listow swietego Pawla do Efezjan nie moze byc nawet w przyblizeniu tak przyjemna jak flirtowanie.

Jamie nie poprzestawala na tym. Z powodu tego rozczytywania sie w Biblii, a moze rowniez pod wplywem Hegberta doszla do wniosku, iz trzeba pomagac innym, i to wlasnie przez caly czas robila. Wiem, ze udzielala sie spolecznie w sierocincu Morehead City, ale to jej nie wystarczalo. Zawsze zbierala pieniadze na ten lub inny cel, pomagajac wszystkim, poczynajac od skautow po indianskie ksiezniczki, i wiem, ze w wieku czternastu lat poswiecila czesc wakacji, zeby odmalowac z zewnatrz dom sasiada staruszka. Jamie byla dziewczyna, ktora z wlasnej inicjatywy mogla wyplewic grzadki w czyims ogrodzie albo zatrzymac ruch, zeby male dzieci mogly przejsc na druga strone ulicy. Mogla kupic sierotom za soje kieszonkowe pilke do kosza albo wrzucic po prostu pieniadze do koscielnej puszki w niedziele. Byla, innymi slowy, dziewczyna, przy ktorej wszyscy pozostali wydawali sie gorsi, i za kazdym razem, gdy spogladala w moja strona, nie moglem opanowac poczucia winy, choc przeciez nie zrobilem noc zlego.

Nie ograniczala swoich dobrych uczynkow wylacznie do ludzi. jesli trafila na przyklad na jakies ranne zwierze, rowniez probowala mu pomoc. Oposy, wiewiorki, psy, koty, zaby… nie mialo dla niej znaczenia, jakie to zwierze. Weterynarz, doktor Rawlings, znal ja z widzenia i potrzasal glowa za kazdym razem, gdy podchodzila do drzwi, niosac tekturowe pudelko z kolejnym stworzeniem. Zdejmowal okulary i wycieral je chusteczka, a Jamie wyjasniala, jak znalazla biednego zwierzaka i co mu sie stalo.

– Przejechal go samochod, doktorze Rawlings. Mysle, ze Pan Bog chcial, zebym go znalazla i sprobowala uratowac. Pomoze mi pan, prawda?

Wedlug Jamie wszystko stanowilo czesc Bozego planu. To kolejna sprawa. Zawsze napomykala o Bozych zmyslach, bez wzgledu na to, na jaki temat sie z nia rozmawialo. Odwolany z powodu deszczu mecz baseballu? Widocznie Pan Bog nie chcial dopuscic, zeby stalo sie cos gorszego. Niespodziewany sprawdzian z trygonometrii, ktory oblala cala klasa? Widocznie Pan Bog chcial poddac nas probie. Tak czy inaczej, wiecie, o co mi chodzi.

No i byla jeszcze cala ta historia z Hegbertem, ktora wcale nie ulatwiala jej zycia. Rola corki pastora nie moze byc latwa, ona jednak zachowywala sie, jakby to byla najzwyczajniejsza rzecz pod sloncem i w dodatku wielkie szczescie. Tak wlasnie to okreslala: „Jakie to szczescie miec takiego ojca jak moj”. Kiedy to mowila, moglismy tylko potrzasac glowami i zastanawiac sie, z jakiej spadla planety.

Abstrahujac od tych innych spraw, najbardziej doprowadzalo mnie u niej do szalu, ze byla zawsze taka cholernie pogodna, bez wzgledu na to, co sie wokol niej dzialo. Przysiegam, ta dziewczyna nigdy nie powiedziala zlego slowa o niczym i o nikim, nawet o tych z nas, ktorzy wcale nie byli dla niej mili. Idac ulica nucila sobie cos pod nosem i machala do obcych ludzi jadacych samochodami. Czasami, widzac przechodzaca obok ich domu Jamie, kobiety wybiegaly i zapraszaly ja na chleb z dyni, jesli go akurat piekly, albo na lemoniade, jesli slonce bylo w zenicie. Mialo sie wrazeniem, ze uwielbiaja je wszyscy dorosli obywatele miasteczka.

– To taka mila panienka – powtarzali, kiedy padalo jej imie. – Swiat bylby lepszy, gdyby zylo na nim wiecej ludzi podobnych do niej.

Moi przyjaciele i ja patrzylismy na to inaczej. Naszym zdaniem jedna Jamie Sullivan w zupelnosci wystarczala.

Wszystko to przyszlo mi na mysl, gdy Jamie stanela przed nami pierwszego dnia zajec z dramatu i przyznaje, ze jej widok zbytnio mnie nie uradowal. Kiedy jednak odwrocila sie do nas, doznalem czegos w rodzaju szoku, zupelnie jakbym siedzial na golym elektrycznym kablu. Miala na sobie plisowana spodniczke i biala bluzke pod tym samym brazowym swetrem, ktory widzialem juz milion razy, ale z przodu pojawily sie dwie wypuklosci, ktorych sweter nie mogl ukryc i ktorych, przysiegam, nie bylo jeszcze trzy miesiace wczesniej. Nigdy sie nie malowala, tym razem tez nie, ale opalila sie – prawdopodobnie w tej swojej szkolce biblijnej – i po raz pierwszy wygladala…no, prawie ladnie. Oczywiscie natychmiast oddalilem od siebie te mysl, ale Jamie, rozgladajac sie po klasie, zatrzymala wzrok i usmiechnela sie prosto do mnie, najwyrazniej cieszac sie, ze tam jestem. Dopiero pozniej dowiedzialem sie dlaczego.

Rozdzial 2

Po szkole sredniej zamierzalem podjac studia na Uniwersytecie polnocnej Karoliny w Champel Hill. Ojciec wolalby, zebym podobnie jak synowie innych kongresmanow studiowal na Harvardzie albo Princeton, z moimi ocenami nie bylo to jednak mozliwe. Nie dlatego, zebym byl zlym uczniem. Nie koncentrowalem sie po prostu zbytnio na nauce i oceny nie kwalifikowaly mnie do Bluszczowej ligi. W ostatniej klasie pod znakiem zapytania stanelo nawet to, czy przyjma mnie na Uniwersytet Polnocnej Karoliny, a byla to uczelnia mojego ojca, gdzie mial pewne znajomosci. Podczas jednego ze spedzonych w domu weekendow ojciec wyluszczyl mi, w jaki sposob moglbym poprawic swoje szanse. Skonczyl sie wlasnie pierwszy tydzien szkoly i siedzielismy przy kolacji. Ojciec przyjechal do domu na trzy dni w zwiazku z przypadajacym na pierwszy poniedzialek wrzesnia Dniem Pracy.

– Wydaje mi sie, ze powinienes wystartowac w wyborach na przewodniczacego samorzadu szkolnego – powiedzial. – Konczysz szkole w czerwcu i mysle, ze to bedzie dobrze wygladalo w twoich aktach. Twoja matka jest zreszta tego samego zdania co ja.

Matka kiwnela glowa, przezuwajac fasolke. Nie odzywala sie wiele, gdy ojciec przemawial, ale mrugnela do mnie. Czasem wydaje mi sie, ze chociaz byla slodka i dobra, lubila patrzec jak przezywam katusze.

– Nie sadze, zebym mial szanse wygrac – odparlem.

Mimo ze bylem prawdopodobnie najbogatszym dzieciakiem w szkole, z cala pewnoscia nie bylem najbardziej lubiany. Zaszczyt ten przypadl mojemu najlepszemu kumplowi, Ericowi Hunterowi, ktory rzucal pileczke baseballowa z predkoscia niemal dziewiecdziesieciu mil na godzine i jako fenomenalny quarterback dwa razy pod rzad doprowadzil do zdobycia przez nasza druzyne futbolowa tytulu mistrza stanu. Dziewczyny szalaly za nim. Nawet jego nazwisko brzmialo odjazdowo.

– Oczywiscie, ze wygrasz – oswiadczyl ojciec. – My, Carterowie, zawsze wygrywamy.

Byla to kolejna przyczyna, dla ktorej nie lubilem z nim przebywac. W trakcie tych rzadkich chwil, ktore spedzal w domu, chcial chyba ulepic ze mnie miniaturowa wersje samego siebie. Dorastalem przewaznie bez niego i wskutek tego nie czulem sie najlepiej, gdy przyjezdzal do domu. To byla pierwsza rozmowa, jaka odbylismy od kilku tygodni. Rzadko mowil ze mna przez telefon.

– A moze ja wcale tego nie chce? – bronilem sie dalej.

Ojciec odlozyl widelec, z wciaz tkwiacym na nim kawalkiem wieprzowego kotleta, i poslal mi ostre spojrzenie. Mial na sobie garnitur, mimo ze w domu bylo ponad dwadziescia piec stopni, i to sprawialo, ze jeszcze bardziej

Вы читаете Jesienna Milosc
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×