– Wydaje ci sie, ze rozumiesz, co laczylo Catherine i mnie, ale tak nie jest. Niewazne, ile listow przeczytasz, niewazne, jak dlugo bedziesz mnie znala. Nigdy nie zrozumiesz. Laczylo nas cos rzeczywistego. Byla rzeczywista… – Urwal. Spojrzal na Terese, jakby byla zupelnie obca osoba. Potem powiedzial cos, co zabolalo ja bardziej niz wszystkie gniewne slowa, ktore uslyszala przedtem. – Nigdy nawet nie zblizylismy sie do tego, co laczylo mnie z Catherine.

Nie czekal na jej odpowiedz. Minal ja i chwycil swoja walizke, pospiesznie wrzucil wszystko do srodka i zasunal suwak. Teresa chciala go zatrzymac, ale znieruchomiala, slyszac jego glos.

– Te listy naleza do mnie. Zabieram je.

Nagle zrozumiala, co chce zrobic.

– Dlaczego odchodzisz?

– Nawet nie wiem, kim jestes – odparl, obrzucajac ja wrogim spojrzeniem.

Bez slowa odwrocil sie i wyszedl.

Rozdzial dwunasty

Garrett wypadl z mieszkania Teresy, nie bardzo wiedzac, dokad sie udac. Zlapal taksowke i pojechal na lotnisko. Niestety, nie bylo juz biletow na samolot, czekala go wiec noc w poczekalni, bezsenna, poniewaz nadal przepelnial go gniew. Godzinami wedrowal po porcie lotniczym, od czasu do czasu zatrzymujac sie przed witrynami zamknietych na noc sklepow i zagladajac za barierki ograniczajace ruch podroznych.

Rano udalo mu sie dostac na pierwszy samolot i okolo jedenastej byl juz w domu. Poszedl prosto do sypialni i polozyl sie, ale nie mogl zasnac, rozpamietujac wydarzenia poprzedniego wieczoru. Na prozno probowal usnac, wreszcie dal sobie spokoj. Wstal, wzial prysznic, ubral sie, po czym znowu usiadl na lozku. Dluzszy czas patrzyl na fotografie Catherine. Potem zaniosl ja do saloniku i postawil na stole, na ktorym lezaly listy. W czasie rozmowy z Teresa byl wstrzasniety. Teraz ze zdjeciem Catherine przed soba zaczal je czytac spokojnie i wolno. Obecnosc Catherine wypelnila pokoj.

– Hej, myslalem, ze zapomnialas o naszej randce! – zawolal do Catherine, ktora szla nabrzezem z siatka pelna zakupow.

Catherine usmiechnela sie, chwycila Garretta za reke i z jego pomoca weszla na poklad.

– Nie zapomnialam, tylko mialam cos do zalatwienia.

– Co?

– Wizyte u lekarza.

Wzial jej z reki siatke i odlozyl na bok.

– Wszystko w porzadku? Wiem, ze ostatnio nie czulas sie zbyt dobrze…

– Nic mi nie jest – przerwala mu szybko. – Ale dzis wieczorem nie mam ochoty zeglowac.

– Cos sie stalo?

Catherine usmiechnela sie lagodnie. Pochylila sie i z siatki wyciagnela mala paczuszke. Garrett przygladal sie, jak ja rozpakowuje.

– Zamknij oczy, a wszystko ci opowiem.

Troche niepewny, Garrett zrobil to, o co go poprosila. Slyszal szelest papieru.

– Teraz mozesz otworzyc oczy.

Catherine trzymala w reku niemowleca koszulke.

– Co to jest? – spytal, jeszcze nie rozumiejac.

Na jej twarzy pojawil sie radosny usmiech.

– Jestem w ciazy – oznajmila z zachwytem.

– W ciazy?

– Tak, oficjalnie od osmiu tygodni.

– Od osmiu tygodni?

Skinela glowa.

– Musialam zajsc w ciaze, gdy ostatnim razem plywalismy jachtem.

Garrett wzial koszulke i trzymal ja przed soba. Potem pochylil sie i przytulil Catherine mocno do siebie.

– Nie moge w to uwierzyc.

– Ale to prawda.

Usmiechnal sie szeroko, gdy wreszcie nowina w pelni do niego dotarla.

– Jestes w ciazy.

Zamknela oczy i szepnela mu do ucha:

– Bedziesz ojcem.

Garretta wyrwalo z zamyslenia skrzypniecie drzwi. Do saloniku zajrzal ojciec.

– Zobaczylem przed domem twoja ciezarowke. Chcialem sie upewnic, czy wszystko w porzadku. Nie spodziewalem sie ciebie przed wieczorem. – Garrett milczal, wiec ojciec podszedl blizej i natychmiast zauwazyl na stole zdjecie Catherine. – Dobrze sie czujesz, synu?

To pytanie zerwalo tame. Garrett wyrzucal z siebie zdanie po zdaniu. Opowiedzial ojcu o wszystkim. O snach, ktore go dreczyly, o listach wysylanych w butelkach, o wydarzeniach z poprzedniego wieczoru. Niczego nie pominal. Kiedy skonczyl, ojciec wyjal z reki Garretta listy.

– Musial to byc dla ciebie prawdziwy wstrzas – stwierdzil Jeb, zerkajac na kartki. Byl zaskoczony, ze syn nigdy mu nie wspomnial o listach. – Nie sadzisz, ze byles dla niej za surowy?

Garrett ze znuzeniem pokrecil glowa.

– Wiedziala o mnie wszystko i nic mi nie powiedziala. Wszystko sobie zaplanowala.

– To nie tak – zaprzeczyl Jeb. – Mogla przyjechac tu po to, zeby cie poznac, ale nie mogla cie zmusic, zebys sie w niej zakochal. Zrobiles to sam.

Garrett odwrocil spojrzenie od ojca i popatrzyl na fotografie.

– Nie sadzisz, ze postapila zle, ukrywajac to przede mna?

Jeb westchnal. Nie chcial odpowiadac na to pytanie. Sprobowal z innej strony.

– Dwa tygodnie temu, kiedy siedzielismy na molo, powiedziales, ze chcesz sie z nia ozenic, bo ja kochasz, pamietasz?

Garrett przytaknal.

– Dlaczego to sie zmienilo?

– Juz ci mowilem.

– Tak, wyjasniles mi powody – przerwal mu Jeb, nim dokonczyl zdanie – ale nie byles wobec mnie calkiem szczery. Ani ze mna, ani z Teresa, ani nawet z samym soba. To pewne, ze Teresa powinna byla powiedziec ci o tych listach i prawdopodobnie by to zrobila. Ale nie dlatego jestes taki zly. Jestes zly, poniewaz zmusila cie, zebys zdal sobie sprawe z czegos, do czego nie chciales sie przyznac.

Garrett, milczac, wpatrywal sie w ojca. W pewnym momencie podniosl sie z kanapy, poszedl do kuchni, jakby zapragnal uciec od tej rozmowy. Z lodowki wyjal pojemnik z kostkami lodu. Zdenerwowany, za mocno nacisnal brzeg i kostki rozsypaly sie po calym blacie. Zaklal pod nosem.

Tymczasem Jeb zapatrzyl sie na zdjecie Catherine, wracajac pamiecia do swojej zony. Odlozyl listy na bok i podszedl do szerokich szklanych drzwi. Rozsunal je i przygladal sie, jak lodowaty grudniowy wiatr znad Atlantyku goni fale, ktore z hukiem rozbijaja sie o brzeg. Ryk morza docieral az do wnetrza domu. Jeb, wpatrzony w ocean, nagle uslyszal pukanie do drzwi.

Odwrocil sie, zastanawiajac sie, kto to moze byc. Uswiadomil sobie, ze po raz pierwszy w tym domu slyszy, ze ktos stuka do drzwi.

Garrett, ktory nadal krecil sie po kuchni, nie zareagowal. Jeb wiec podszedl do drzwi wejsciowych.

– Ide! – zawolal glosno.

Kiedy otworzyl drzwi, podmuch wiatru wpadl do salonu i zdmuchnal listy Garretta ze stolu. Jeb tego nie zauwazyl, cala uwage skupil na stojacym na progu gosciu. Nie mogl oderwac wzroku od ciemnowlosej mlodej kobiety, ktorej nigdy przedtem nie widzial. Domyslil sie od razu, kim jest. Odsunal sie na bok, zeby wpuscic ja do srodka.

– Prosze wejsc – powiedzial cicho.

Вы читаете List w butelce
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату