interes.

· Zla wiadomosc, Dougie. Latajaca maszyna miala katastrofe.

· Dziewczynko, latajaca maszyna to jedna wielka katastrofa. Wydawalo mi sie, ze to bedzie cos, ale teraz nie moge sie jej pozbyc. Mialem zamiar zepchnac ten woz z mostu, jak tylko go oddasz. Chyba ze chcesz go kupic.

· Tak naprawde nie odpowiada moim potrzebom. Za bardzo zapada w pamiec. Potrzebuje samochodu, ktorego sie nie pamieta.

· Samochod widmo. Diler powinien miec cos takiego – powiedzial Dougie. – Chodzmy na podworko, rozejrzymy sie.

Na podworku staly samochody, jeden przy drugim. Samochody staly na drodze, na podworku, a w garazu tez stal samochod.

Dougie zaprowadzil mnie do czarnego forda escorta.

· To jest prawdziwy samochod widmo.

· Ile sobie liczy lat?

· Dokladnie nie wiem, ale ma nieduzy przebieg.

· Nie podaja rocznika w papierach?

· Ten szczegolny samochod nie ma papierow. Hm. Diler to chyba raczej ksywa.

· Jesli potrzebujesz samochodu z papierami, bedzie to mialo niekorzystny wplyw na cene – powiadomil mnie Dougie.

· Do jakiego stopnia niekorzystny?

· Mysle, ze mozemy przejsc do omowienia warunkow. Mimo wszystko jestem przeciez dilerem.

Dougie Kruper byl najwiekszym trepem w naszej klasie maturalnej. Nie umawial sie na randki, nie uprawial zadnego sportu i nie jadl jak normalny czlowiek. Jego najwiekszym osiagnieciem w szkole sredniej bylo to, ze zdolal wciagnac do nosa kawalek galaretki przez slomke.

Ksiezyc spacerowal miedzy samochodami, kladac na nich dlonie, by wyczuc karme.

· To jest to – oswiadczyl, stojac kolo malego jeepa w kolorze khaki. – Ten samochod ma wlasciwosci obronne.

· Masz na mysli to, ze jest jak aniol stroz?

· Mam na mysli to, ze sa w nim pasy bezpieczenstwa.

· A co z papierami? – zapytalam Dougiego. – I czy woz dziala?

· Jestem niemal pewien, ze dziala – odpowiedzial Dougie.

W pol godziny pozniej mialam dwie pary nowych dzinsow i nowy zegarek, ale nie mialam nowego samochodu. Dougie chcial sprzedac mi jeszcze kuchenke mikrofalowa, tyle ze juz jedna posiadam.

Bylo wczesne popoludnie i okropna pogoda, wiec udalam sie do domu moich rodzicow i pozyczylam bui-cka rocznik 1953, ktory nalezal kiedys do wujka Sando-ra. Nikt tego wozu nie uzywal, samochod dzialal, no i mial papiery. Powiedzialam sobie, ze to bardzo fajny samochod. Klasyka. Wujek Sandor kupil go jako nowke i buick nadal znajdowal sie w idealnym stanie, czego nie mozna bylo powiedziec o wujku Sandorze, ktory lezal gleboko pod ziemia. Woz byl w kolorze niebieskobialej farbki do bielizny, ze swiecacymi chromowanymi swiatlami i duzym silnikiem V-8. Spodziewalam sie, ze dostane pieniadze z ubezpieczenia, zanim babcia zrobi prawo jazdy i bedzie potrzebowala buicka. Mialam nadzieje, ze szybko dostane te forse, bo szczerze nienawidzilam tego auta.

Kiedy w koncu dotarlam do domu, slonce juz zachodzilo. Parking przed moim domem byl prawie zapelniony, a obok nielicznych wolnych miejsc stal czarny lincoln. Zaparkowalam buicka na jednym z tych miejsc, a szyba w lincolnie od strony pasazera zjechala w dol.

· Co to jest? – zapytal Mitchell. – Inny samochod? Nie probowalabys wprowadzic nas w blad, prawda? Ach, jakby tylko o to chodzilo!

· Mam troche problemow z samochodem.

· Jezeli nie znajdziesz wkrotce tego kolesia Komandosa, to bedziesz miala inne problemy, ktore moga okazac sie dla ciebie zgubne.

Mitchell i Habib byli z pewnoscia gangsterami, ale ja przeszlam wlasnie ciezka probe radzenia sobie z autentycznym strachem. Jakos nie wygladali mi na kolesi z tej samej druzyny co psychol Morris Munson.

· Co sie stalo z twoja koszula? – zapytal Mitchell.

· Ktos usilowal mnie podpalic. Pokiwal glowa.

· Ludzie sa kopnieci. W dzisiejszych czasach trzeba miec oczy z tylu glowy – powiedzial gosc, ktory przed chwila grozil mi smiercia.

Weszlam do holu, wypatrujac Komandosa. Drzwi od windy otworzyly sie i zajrzalam do srodka. Pusta. Sama nie wiedzialam, czy poczulam ulge, czy rozczarowanie. Na pietrze tez nikogo nie bylo. W moim mieszkaniu natomiast sytuacja nie wygladala juz tak rozowo. Babcia wyjrzala z kuchni natychmiast, jak uslyszala, ze otwieram drzwi wejsciowe.

· W sama pore – oswiadczyla. – Kotlety sa gotowe. Zrobilam tez makaron z tartym zoltym serem. Brakuje tylko jarzyn, poniewaz pomyslalam, ze skoro nie ma tutaj twojej matki, to mozemy jesc, co chcemy.

Stol w czesci jadalnej byl nakryty, staly na nim talerze, lezaly noze i widelce, i papierowe serwetki, zlozone na pol.

· Ho, ho – powiedzialam. – Milo z twojej strony, ze przygotowalas taka kolacje.

· Zrobilabym jeszcze lepsza, ale masz tylko jeden garnek. Co sie stalo z tym kompletem, ktory dostalas na prezent slubny?

· Wyrzucilam go, jak przylapalam Dicka… na wiesz czym, z Joyce.

Babcia przyniosla makaron z serem.

· Mysle, ze cie rozumiem. – Usiadla przy stole i wziela sobie kotlet. – Musze sie gdzies ruszyc. Nie mialysmy z Melvina czasu, zeby pojsc do Stivy dzis po poludniu, wiec wybieramy sie tam wieczorem. Mozesz pojsc z nami. Nastepna rzecza, za ktora przepadam, zaraz po wsadzeniu sobie widelca do oka, jest ogladanie zwlok.

· Dzieki, ale dzis wieczor pracuje. Robie wywiad dla przyjaciela.

· To kiepsko – powiedziala babcia. – Zapowiada sie dobra zabawa.

Po wyjsciu babci obejrzalam powtorke Simpsonow, powtorke Niani i pol godziny Milionerow, usilujac oderwac sie od mysli o Komandosie. Malutka, zlosliwa czastka mojego umyslu watpila w niewinnosc Komandosa w zwiazku z morderstwem Ramosa. Reszta mojego umyslu odczuwala niepokoj, ze Komandos moglby zostac zastrzelony lub zabity, zanim znajda prawdziwego morderce. A zeby jeszcze bardziej skomplikowac sprawe, zgodzilam sie zrobic dla niego wywiad. Komandos byl najlepszym lowca nagrod u Yinniego, ale zaangazowanym rowniez w mnostwo podejrzanych interesow, choc czasami legalnych. Pracowalam kiedys dla Komandosa ze zmiennym powodzeniem. W koncu wypisalam sie z listy jego pomocnikow, poniewaz doszlam do wniosku, ze nasze wspoldzialanie nie przyniosloby nikomu korzysci. Wygladalo na to, ze teraz mialam zrobic wyjatek. Mimo ze nie bylam pewna, dlaczego potrzebuje akurat mojej pomocy. Nie wydawalam sie tez sobie szczegolnie kompetentna.

Z drugiej strony, bylam lojalna, mialam szczescie i, jak mi sie wydaje, niewielkie wymagania finansowe.

Kiedy bylo juz prawie ciemno, przebralam sie. Czarne spodnie do joggingu z ortalionu, czarny podkoszulek, buty do biegania, czarna bluza z kapturem i jako dopelnienie calosci kieszonkowy sprej na psy. Gdyby zlapali mnie na weszeniu, zawsze moge powiedziec, ze uprawiam jogging. Kazdy perwersyjny podgladacz w podobnych sytuacjach wykorzystuje to alibi, i zawsze z powodzeniem.

Dalam Reksowi kawalek zoltego sera i wytlumaczylam mu, ze bede z powrotem za pare godzin. Kiedy znalazlam sie na parkingu, zaczelam szukac wzrokiem hondy civic, ale przypomnialam sobie, ze zostala spalona. Potem jelam sie rozgladac za latajaca maszyna, ale i z tego nic nie wyszlo. W koncu westchnelam ciezko i podeszlam do buicka.

Noca ulica Fenwood wygladala przytulnie. W oknach sie swiecilo, a sciezki prowadzace do domow byly usiane sladami podeszew. Na ulicy panowal zupelny spokoj.

Rolety w domu Hannibala Ramosa nadal byly spuszczone, ale przeswitywalo przez nie swiatlo. Objechalam blok dookola i zaparkowalam przy sciezce rowerowej, ktora szlam tego samego dnia rano.

Zrobilam pare sklonow i troche pobiegalam na wypadek, gdyby ktos mnie obserwowal, zastanawiajac sie, czy nie jestem jakas podejrzana postacia. Ruszylam powolnym truchtem i szybko dotarlam do sciezki, ktora biegla wzdluz znanego mi terenu za domami. Przycmione swiatlo przeswitywalo zza drzew az tutaj. Przez chwile

Вы читаете Wytropic Milion
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату