Popatrzyli na siebie. Tego nie wzieli pod uwage.

– To dla mnie nowosc – powiedzial Mitchell. – Zwykle od razu robie z ludzi miazge albo pakuje im kulke w leb.- Powinniscie miec czyste bandaze i jakis srodek dezynfekujacy.

– Mysle, ze to rozsadne – przyznal Mitchell. Popatrzyl na zegarek. – Nie mamy zbyt wiele czasu. Musze odprowadzic samochod zonie, zeby mogla odebrac dzieciaki ze szkoly. Nie chce, zeby musialy czekac na deszczu.

– Przy Broad jest apteka – powiedzial Habib. – Moglibysmy tam kupic te rzeczy.

– Kupcie mi tez panadol – polecilam.

Tak naprawde nie chcialam bandazy ani panadolu. Potrzebowalam czasu. Czyli tego, czego czlowiek potrzebuje najbardziej, kiedy staje w obliczu katastrofy. Pragnie miec wiecej czasu, zeby ludzic sie nadzieja, ze to wszystko nieprawda. Potrzebuje czasu, zeby katastrofa przeszla bokiem. Czasu, zeby dowiedziec sie, ze to byla pomylka. Czasu, aby Bog mogl zainterweniowac.

– W porzadku – rzekl Mitchell. – Idz do lazienki, tam.

Bylo to pomieszczenie bez okien, szerokie na metr, a dlugie na dwa. Toaleta. Umywalka. To wszystko. Do zewnetrznej strony drzwi byla przymocowana klodka. Poniewaz nie wygladala na nowa, wiec przyszlo mi do glowy, ze nie jestem pierwsza osoba, ktora tutaj trzymano.

Weszlam do malutkiego pomieszczenia, a oni zamkneli drzwi. Przylozylam ucho do framugi.

– Wiesz co, zaczynam nienawidzic tej roboty – powiedzial Mitchell. – Dlaczego nigdy nie mozemy tego zrobic w ladny dzien? Kiedys musialem kropnac tego goscia, Alvina Margucciego. Bylo tak cholernie zimno, ze spluwa zamarzla i musielismy zakatowac go na smierc lopata. A potem, kiedy poszlismy wykopac dla niego dol, nie moglismy zrobic nawet najmniejszej cholernej dziurki w ziemi. Byla zamarznieta jak jedna gigantyczna porcja lodow prosto z zamrazarki.

– To chyba bardzo ciezka praca – przyznal Habib. -W moim kraju jest lepiej, o wiele cieplej i ziemia jest miekka. Czesto w ogole nie musimy kopac, bo muzulmanin nie musi byc pogrzebany i mozemy po prostu wrzucic swiezego trupa do rowu.

– Tak, wiesz, my mamy rzeki, ale sztywni wyplywaja na powierzchnie, co nie jest zbyt korzystne.

– Otoz to – powiedzial Habib. – Mialem z tym do czynienia.

Wydawalo mi sie, ze slyszalam, jak wyszli, jak drzwi w holu otworzyly sie i zamknely. Sprobowalam sforsowac drzwi od lazienki. Rozejrzalam sie wokol siebie. Wzielam gleboki oddech. Znowu sie rozejrzalam. Czulam sie niczym Kubus Puchatek, ktory, jak wiadomo, byl misiem o bardzo malym rozumku. Znajdowalam sie w obskurnym, malym pomieszczeniu z brudna umywalka, brudnym klozetem i brudna podloga, na ktorej lezalo linoleum. Sciana kolo umywalki przesiakla wilgocia, a na suficie byl grzyb. Pewnie jakies problemy z hydraulika pietro wyzej. Nie mowimy tutaj o jakosci calej konstrukcji. Polozylam reke na scianie i poczulam, jak jej czesc po prostu sie odkleila. Dykta byla calkowicie przesiaknieta woda.

Mialam na nogach buty na grubych podeszwach. Usiadlam na umywalce, obiema nogami kopnelam w dykte i moje stopy przebily sciane na wylot. Zaczelam sie smiac, a potem zdalam sobie sprawe z tego, ze placze. Nie ma czasu na histerie, powiedzialam sobie. Trzeba stad wiac.

Rzucilam sie na sciane, odrywajac kawalki dykty. Zrobilam pokaznych rozmiarow otwor miedzy slupkami, po czym zajelam sie sasiednia sciana. W ciagu kilku minut zrujnowalam obie w wystarczajacym stopniu, zeby wcisnac sie miedzy slupki. Mialam polamane paznokcie, z palcow leciala mi krew, ale bylam teraz w pomieszczeniu biurowym. Sprobowalam otworzyc drzwi. Zamkniete. Ludzie, pomyslalam, nie mowcie, ze bede musiala torowac sobie w ten sposob droge przez cala te pieninska rudere! Zaczekaj chwile, glupia. W biurze jest przeciez okno. Wzielam glebszy oddech. Nie bylam w szczytowej formie, jesli chodzi o mozliwosci intelektualne. Zanadto uleglam panice. Rzucilam sie do okna, ale ani drgnelo. Zbyt dlugo bylo zamkniete. Zamek zostal zamalowanyfarba. W pokoju nie bylo zadnych mebli. Zdjelam kurtke, owinelam nia reke, zacisnelam ja w piesc i wybilam szybe. Wyjelam tyle szkla, ile sie dalo, i wyjrzalam na zewnatrz. Coz, dosc wysoko, ale chyba bylam w stanie to zrobic. Zdjelam but i wytluklam kawalki szkla, ktore jeszcze zostaly w oknie, zeby nie zranic sie bardziej niz to konieczne. Wlozylam but z powrotem i zahaczylam noge o rame okna.

Okno wychodzilo na front budynku. Prosze cie. Boze, nie pozwol Habibowi i Mitchellowi przejezdzac obok, kiedy bede przez nie wyskakiwac. Powoli wyszlam przez okno, tylem do ulicy, zeby moc zawisnac na rekach, a stopami zaprzec sie o mur. Kiedy calkiem sie wyprostowalam, skoczylam, ladujac najpierw na nogach, a potem na tylku. Lezalam tak przez chwile ogluszona, rozciagnieta jak dluga na chodniku, a deszcz splywal mi po twarzy.

Wciagnelam haust powietrza, wstalam i zaczelam biec. Przecielam ulice, popedzilam aleja i przebieglam kolejna ulice. Nie mialam pojecia, dokad tak biegne. Po prostu zwiekszalam odleglosc miedzy soba a tamtym budynkiem. To bylo najwazniejsze.

rozdzial 14

Zatrzymalam sie, zeby zlapac oddech, pochylilam sie do przodu, z oczami zacisnietymi od bolu w plucach. Dzinsy mialam podarte na kolanach, a kolana pokaleczone szklem. Obie dlonie pociete. Uciekajac w pospiechu, zgubilam kurtke. Byla owinieta wokol mojej reki i porzucilam ja gdzies po drodze. Mialam na sobie podkoszulek i flanelowa koszule i bylam przemoczona do suchej nitki. Szczekalam zebami z zimna i ze strachu. Oparlam sie o sciane jakiegos budynku i sluchalam przytlumionych deszczem odglosow samochodow, ktore dochodzily z Broad.

Nie chcialam isc na Broad. Za bardzo rzucalabym sie tam w oczy. Nie znalam zbyt dobrze tej czesci miasta, ale musialam wejsc do ktoregos z domow, zeby sprowadzic pomoc. Po drugiej stronie ulicy byl calodobowy sklep przy stacji benzynowej, ale za bardzo na widoku. Czulabym sie skrepowana. Stalam obok budynku, ktory wygladal na biurowiec. Wslizgnelam sie przez frontowe drzwi do malego holu. Po lewej stronie byla winda. Tuz obok zobaczylam metalowe drzwi, prowadzace do schodow ewakuacyjnych. Na scianie wisiala tablica z nazwami firm, ktore miescily sie w budynku. Piec pieter firm. Nie kojarzylam zadnej nazwy. Weszlam na pierwsze pietro i wybralam pierwsze z brzegu drzwi. Kiedy je otworzylam, zobaczylam pokojpelen metalowych polek, zaladowanych komputerami, drukarkami i podobnym sprzetem. Przy biurku tuz kolo drzwi pracowal koles w podkoszulku i z barankiem na glowie. Kiedy zajrzalam do srodka, podniosl na mnie wzrok.

– Czym sie tu zajmujecie? – zapytalam.

– Naprawiamy komputery.

– Czy moglabym skorzystac z telefonu? Rozmowa lokalna. Przewrocilam sie na rowerze i musze zadzwonic, zeby ktos mnie stad zabral. – Opowiadanie o facetach, ktorzy chcieli mnie okaleczyc, uznalam za zbyteczne.

Popatrzyl na mnie.

– Jest pani pewna, ze tak bylo?

– Tak. Jestem pewna. – Kiedy masz watpliwosci, zawsze klam.

Wskazal na telefon, ktory stal na drugim koncu biurka.

– Prosze bardzo.

Nie moglam zadzwonic do rodzicow. Nie bylo sensu wszystkiego im tlumaczyc. Nie moglam tez dzwonic do Joego, poniewaz nie chcialam, zeby sie dowiedzial, jaka jestem glupia. Komandos rowniez nie wchodzil w rachube, boby mnie zamknal, chociaz bylo to kuszaca perspektywa. Zostawala Lula.

– Dzieki – powiedzialam do goscia, odkladajac sluchawke, kiedy juz podalam Luli adres. – Jestem bardzo zobowiazana.

Wygladal na nieco przerazonego moim wygladem, wiec wyszlam stamtad, zeby poczekac na Lule na dole. Piec minut pozniej Lula podjechala swoim firebirdem. Kiedy wsiadlam, zamknela drzwi od srodka, wyjela z torebki rewolwer i polozyla go na desce rozdzielczej.

– Dobrze, ze do ciebie zadzwonilam.

– Dokad jedziemy?

Nie moglam wrocic do domu. Habib i Mitchell w koncu by tam dotarli. Moglabym zatrzymac sie u moich rodzicow albo u Joego, ale najpierw musialam sie umyc. Lula na pewno zgodzilaby sie, zebym zamieszkala u niej, miala jednak za ciasne mieszkanie, a ja nie chcialam, zeby wybuchla trzecia wojna swiatowa z powodu tego, ze depczemy sobie po pietach.

– Zawiez mnie do domu Dougiego – zdecydowalam.

– Nie wiem, kto cie tak urzadzil, ale zdaje sie, ze mozg tez ci uszkodzili.

Wszystko jej wyjasnilam.

– Nikomu nie przyjdzie na mysl, zeby szukac mnie wlasnie tam – powiedzialam. – Poza tym on ma ubrania z czasow, kiedy jeszcze byl Dilerem. I pewnie takze jakis samochod, ktory moglabym pozyczyc.

Вы читаете Wytropic Milion
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×