Usmiech wrocil i tym razem pozostal nieco dluzej.

– Widziales cos interesujacego?

– Aha.

– Opowiesz mi o tym?

Zerknal za siebie, na pozostalych.

– Nie tutaj – zapewnilem go. – Przejdzmy do drugiego pokoju. Tam mozemy tez rysowac i bawic sie. Tak jak ostatnim razem. Zgoda?

Zmarszczyl brwi, ale poszedl za mna. Biuro Mala zadziwilo go i kilka razy obszedl ogromne pomieszczenie, zanim sie usadowil.

– Widziales kiedys taki pokoj?

– Aha. W filmie.

– W jakim?

– O zlych facetach, ktorzy chcieli rzadzic swiatem. Mieli biuro z laserami i innymi bajerami. Wygladalo podobnie.

– Kwatera zlych facetow, co?

– Tak.

– Sadzisz, ze pan Worthy jest zlym facetem?

– Moj tata tak mowil.

– Powiedzial ci, kto jeszcze jest zly?

Chlopiec sie speszyl.

– Na przyklad ja? I doktor Daschoff?

– Aha.

– Rozumiesz, dlaczego twoj tata tak twierdzil?

– Bo oszalal z wscieklosci.

– Zgadza sie, rzeczywiscie oszalal. Ale nie z powodu czegos, co zrobiles ty czy April. Postepuje teraz bardzo nierozsadnie, bo nie chce sie zgodzic z wyrokiem sadu.

– Jasne! - warknal chlopiec z nagla wsciekloscia. – I to jest jej wina!

– Rozwod?

– Tak! Wykopala tate z domu, za ktory zaplacil wlasnymi pieniedzmi!

Posadzilem go na krzesle, usiadlem naprzeciwko niego, polozylem mu rece na drobnych ramionach i powiedzialem:

– Ricky, przykro mi, ze twoja sytuacja jest wlasnie taka. Wiem, chcialbys, zeby twoja mama i tata wrocili do siebie. Tylko ze to sie, niestety, nie zdarzy. Nie pamietasz, ze przez caly czas sie klocili?

– Tak, ale potem przestawali i bylo wszystko w porzadku.

– Wtedy bylo dobrze, prawda?

– Tak.

– Jednak awantury stawaly sie czestsze i rzadko kiedy bylo milo.

Pokiwal z rezygnacja glowa.

– Rozwod jest strasznym wydarzeniem – zauwazylem. – Jak zawsze, gdy cos sie rozpada.

Odwrocil wzrok.

– Nic nie szkodzi, ze odczuwasz zlosc, Ricky. Ja rowniez wsciekalbym sie, gdyby moi rodzice sie rozwodzili. Jednak nie wolno ci uciekac. Moglo ci sie przydarzyc cos zlego.

– Tata sie mna zaopiekuje.

– Ricky, wiem, ze bardzo kochasz swego tate. Tak byc powinno. Ojciec to dla kazdego dziecka ktos szczegolny. I kazdy powinien miec mozliwosc przebywania ze swoimi dziecmi, nawet po rozwodzie z ich mama. Mam nadzieje, ze pewnego dnia twoj tata takze bedzie mogl cie czesto widywac. Zabierze cie w rozne miejsca, gdzie bedziecie sie wspaniale razem bawili. Ale teraz… to naprawde przykre… Teraz nie moze spedzac zbyt duzo czasu z toba i April. Rozumiesz dlaczego?

– Poniewaz jest chory.

– Wlasnie. Wiesz, na jaka chorobe cierpi?

Przemyslal sobie moje pytanie.

– Staje sie coraz bardziej nerwowy.

– Tak, lecz nie tylko. Nagle dostaje szalu, znienacka staje sie bardzo smutny albo bardzo wesoly. Czasami bez jakiegokolwiek powodu. Kiedy dostaje szalu, moze robic okropne rzeczy, na przyklad strasznie sie z kims klocic albo nawet kogos pobic. Wtedy moglby sie stac niebezpieczny.

– Moglby kogos pokonac?!

– Tak, ale moglby przy tym kogos skrzywdzic. A ty i April moglibyscie zostac przypadkowymi ofiarami. Rozumiesz?

Niechetnie pokiwal glowa.

– Nie mowie, ze twoj tata zawsze bedzie chory. Na jego chorobe sa leki. Jesli bedzie je bral, wyleczy sie. Pomoc moga rowniez rozmowy z lekarzami, takimi jak ja. Niestety, na razie twoj tata nie chce w ogole przyznac, ze potrzebuje pomocy. Z tego wzgledu pani sedzia zakazala mu kontaktow z wami. Poki twoj tata nie poczuje sie lepiej. Ten zakaz sedzi bardzo go zdenerwowal i teraz nazywa wszystkich wokol zlymi ludzmi, bo mysli, ze chcemy go skrzywdzic. A my naprawde probujemy mu pomoc. I chronic was: ciebie i twoja siostrzyczke.

Popatrzyl na mnie bez slowa, po czym wstal i zaczal robic z papieru samolociki. Przez nastepny kwadrans toczyl samotna bitwe, niszczac miasta, bombardujac, krzyczac i rozrywajac na strzepy papier, az wspanialy dywan Mala caly zostal nim pokryty.

Potem przez kilka minut rysowal, ale wyraznie nie spodobaly mu sie wlasne dziela, poniewaz zgniotl kartki i wrzucil je do kosza na smieci. Sprobowalem porozmawiac z nim o ucieczce, lecz nie chcial o tym mowic. Znowu wspomnialem o niebezpieczenstwie i nawet mnie sluchal, choc wygladal na znudzonego. Kiedy go spytalem, czy ponowi swoja probe, wzruszyl tylko ramionami.

Wyprowadzilem go do poczekalni, do biura zas zaprosilem Darlene. Miala na sobie rozowy podkoszulek z cekinowym wzorkiem i srebrne sandaly. Ciemne wlosy zaczesala w wysoki kok i spryskala lakierem. Pewnie sporo czasu spedzila nad makijazem, jednak jej twarz pozostala zmeczona, przerazona i przedwczesnie postarzala. Usadowiwszy sie na krzesle, wyjela z torebki chusteczke, ktora przekladala z reki do reki.

– Musi byc pani naprawde trudno, Darlene – zauwazylem.

Z jej oczu pociekly lzy, ktore wytarla chusteczka.

– Moj eks-maz jest wariatem, doktorze. Jego szalenstwo z kazdym dniem rosnie. Czuje, ze zrobi jakies glupstwo.

– Jak znosza to dzieci?

– April to mala przylepa… Sam pan widzial. Wprawdzie wstaje po pare razy w nocy i chce spac z nami… Ale jest slodka. Ricky zas to dla mnie prawdziwe utrapienie, wiecznie nadasany, nie moze zapomniec o ojcu. Wczoraj obrzucil Carltona stekiem wyzwisk.

– Co zrobil Carlton?

– Zagrozil, ze nastepnym razem sprawi mu lanie.

No tak, doskonale.

– Nie powinna pani pozwalac swojemu przyjacielowi na wymierzanie kar dzieciom. Musza powoli przyzwyczajac sie do jego obecnosci. Jesli Carlton przejmie kontrole, syn i corka poczuja sie porzucone.

– Alez doktorze, Ricky nie powinien uzywac takiego jezyka!

– W takim razie musi pani sobie z nim jakos poradzic sama. Dzieci powinny wierzyc, ze pani najbardziej zalezy wlasnie na nich. To wazne. Musza miec pewnosc, ze czuje sie pani za nie odpowiedzialna.

– Zgoda – mruknela bez entuzjazmu. – Sprobuje.

Wiedzialem, ze nie zastosuje sie do mojej prosby. W jej sytuacji „proby” niczego nie zalatwialy, trzeba sie bylo natychmiast wziac do dzialania, co do ktorego nie przejawiala checi. A za pare miesiecy ta kobieta bedzie sie dziwila, dlaczego jej syn i corka zamkneli sie w sobie, sa rozdraznieni, nieszczesliwi i trudno nad nimi zapanowac.

Zrobilem wszystko, co moglem. Staralem sie ja przekonac, ze jej dzieci powinny skorzystac z profesjonalnej pomocy psychologicznej. Wyjasnilem, ze stan April nie budzi na razie powazniejszego niepokoju, lecz dziewczynka czuje sie nieco niepewna. Najprawdopodobniej zostanie poddana jedynie krotkotrwalej terapii, ktora zredukuje do zera ewentualne problemy w przyszlosci.

Sprawa Ricky’ego, niestety, wygladala duzo gorzej. Byl zdezorientowany i przepelniony gniewem. Byc moze znowu ucieknie z domu.

W tym momencie Darlene przerwala mi i oznajmila, ze chlopiec zaczyna sie zachowywac jak jego ojciec.

– Pani Moody – odparlem – Ricky musi jakos wyladowac swoja energie.

– Wie pan – wtracila – Ricky lepiej rozumie sie z Carltonem. Wczoraj grali w bejsbol na podworku i swietnie sie bawili. Wiem, ze Carlton bedzie mial na niego dobry wplyw.

– Ciesze sie. Tyle ze wsparcie pana Conleya nie zastapi profesjonalnej pomocy psychologicznej.

– Doktorze – jeknela – jestem splukana. Zdaje pan sobie sprawe z tego, ile kosztuja prawnicy? Po dzisiejszym spotkaniu z panem moj adwokat zabierze mi wszystkie pieniadze.

– Istnieja kliniki, ktore stosuja tak zwana elastyczna taryfe. Oplaty za leczenie pacjentow uzaleznione sa od ich mozliwosci finansowych. Dam kilka numerow panu Worthy’emu.

– Czy sa daleko? Boje sie jezdzic autostradami.

– Sprobuje znalezc polozona blisko waszego domu.

– Dziekuje, doktorze. – Westchnela, podniosla sie i poczekala, az otworze i przytrzymam dla niej drzwi.

Patrzac, jak idzie korytarzem, powloczac nogami niczym staruszka, latwo bylo zapomniec, ze ma zaledwie dwadziescia dziewiec lat.

Podyktowalem swoje spostrzezenia sekretarce Mala, ktora zapisala je na sadowej maszynie do stenografowania. Kiedy wyszla, jej szef wyjal butelke „czarnego” johnny’ego walkera i nalal po pol szklaneczki.

– Dzieki, ze przyjechales.

– Chetnie do ciebie wpadlem, choc nie wiem, czy w czyms pomoglem. Darlene chyba nie zamierza skorzystac z moich rad.

– Dopilnuje, zeby sie do nich zastosowala. Wyjasnie jej, ze sa wazne dla calej sprawy.

Przez chwile w milczeniu saczylismy szkocka.

– Nawiasem mowiac – dodal – jak do tej pory, sedzia nie otrzymala zadnej przykrej przesylki… Najwidoczniej Moody, choc szalony, nie jest glupi. Wszak Severe i tak jest na niego wsciekla. Zadzwonila do prokuratora i polecila mu wyznaczyc osobe, ktora zajmie sie sprawa Moody’ego. Prokurator obarczyl tym zadaniem wydzial z Foothill.

– A tam powiedzieli, ze juz go szukaja.

Вы читаете Test krwi
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату