Wloszech. Z tego, co slyszalem od ministra, ma cos do powiedzenia w wielu krajach. Prowadzi interesy w Ameryce, na Bliskim Wschodzie, w Azji… Do takiego czlowieka trzeba celowac z broni odpowiedniego kalibru.
– Mam dobre przeczucia.
– Postaraj sie, by twoje przeczucia nie sciagnely na nas nieprzyjemnosci.
– Zaufaj mi.
– Gdybym ci nie ufal, nie rozmawialibysmy o tym.
Stojac przed lustrem ze spiralka od tuszu w reku, Sofia czula narastajace zdenerwowanie. Dlugo zastanawiala sie, co wlozyc, w koncu wybrala bezowa garsonke od Armaniego.
Zjadla sniadanie w pokoju, ale zanim wyszla, pozegnala sie z Antoninem i Giuseppem.
– Powodzenia, pani doktor, wygladasz przeslicznie. Zupelnie jakbys szla na randke.
– Zebralo ci sie na zarty, Giuseppe. Jestem zdenerwowana. Jesli cos sknoce, wpakuje szefa w klopoty.
– Zgadzam sie z Giuseppem, prezentujesz sie cudownie, nie wiem, czy nie za dobrze jak na tego dziwaka. Ponoc jest odporny na kobiece wdzieki. Ale twoim atutem zawsze byla glowka i to na nia stawiam.
– Dzieki, Antonino, dziekuje wam obu. Trzymajcie za mnie kciuki.
Gdy zobaczyla sekretarza firmy, z trudem ukryla zaskoczenie. Po pierwsze, spodziewala sie ujrzec za biurkiem dlugonoga panne, nie zas mezczyzne, po drugie ten dzentelmen w srednim wieku, ubrany z dyskretna elegancja, bardziej wygladal na menedzera niz na sekretarza, nawet jesli jego szef zajmowal bardzo wysokie stanowisko. Przedstawil sie jako Bruno Moretti i zaproponowal jej kawe, proszac, by zaczekala, az pan D’Alaqua skonczy rozmawiac z innym gosciem.
Sofia podziekowala za kawe, nie chciala naruszyc starannego makijazu. Pomyslala, ze Bruno Moretti dostal zadanie, by ja wysondowac. Kiedy jednak zostawil ja sama w tym zadziwiajacym salonie, ktorego sciany udzielily gosciny plotnom Canaletta, Modiglianiego, Braque’a i Picassa, musiala przyznac, ze sie pomylila.
Zadumala sie nad dzielem Modiglianiego i nie zauwazyla, kiedy otworzyly sie drzwi i stanal w nich wysoki, przystojny i elegancki piecdziesieciolatek, ktory przygladal jej sie surowym, choc zaciekawionym wzrokiem.
– Dzien dobry, doktor Galloni.
Sofia odwrocila sie i poczula, ze jej policzki oblewa rumieniec, zupelnie jakby robila cos niewlasciwego.
D’Alaqua imponowal nie tylko wytworna sylwetka i stylem, lecz rowniez niewzruszona pewnoscia siebie. Bezpieczenstwo i opoka, skonstatowala Sofia w duchu.
– Dzien dobry. Przepraszam, zapatrzylam sie na ten obraz Modiglianiego, jest autentyczny…
– Naturalnie.
– Jest tyle falszerstw… Ten jednak to z cala pewnoscia oryginal. Za pozno ugryzla sie w jezyk. Czego spodziewala sie po obrazie wiszacym w pokoju przyjec tak poteznego czlowieka?
D’Alaqua pewnie uzna ja za glupia ges, i bedzie mial racje. On tymczasem zauwazyl jej napiecie i nie mogl zrozumiec, co ja tak zdenerwowalo. Przeciez zdazyli zamienic zaledwie pare banalnych zdan.
– Zapraszam pania do gabinetu, tam bedzie nam wygodniej – powiedzial.
Gabinet urzadzony byl zaskakujaco – nowoczesne wygodne meble od modnego projektanta, na scianach dziela wielkich mistrzow: szkice Leonarda, Madonna z okresu Quatrocenta, Chrystus El Greca, Arlekin Picassa, Miro… Na niewielkim stoliku stal ujmujacy prostota krucyfiks z drewna oliwnego.
Umberto D’Alaqua dal jej znak, by usiadla na kanapie, on zas zajal fotel obok.
– Czym moge sluzyc, pani doktor?
– Panie prezesie, podejrzewamy, ze ktos zaproszyl ogien w katedrze. Sadzimy, iz zadne z wydarzen, ktore spowodowalo szkody w swiatyni, nie bylo dzielem przypadku.
Na twarzy mezczyzny nie drgnal zaden miesien, zadnym gestem nie zdradzil niepokoju ani zaskoczenia. Patrzyl na nia spokojnie, oczekujac dalszego ciagu, jak gdyby to, co uslyszal nie mialo z nim nic wspolnego.
– Czy robotnicy pracujacy przy remoncie kosciola to zaufani ludzie?
– Pani doktor, COCSA jest jedna z wielu spolek, ktorym prezesuje. To chyba oczywiste, ze nie znam calego personelu.
Mamy od tego, jak w kazdej firmie, dzial kadr. Jestem pewny, ze moi pracownicy udostepnia panstwu wszystkie niezbedne dane na temat robotnikow pracujacych w kosciele. Jesli potrzebuje pani dodatkowych informacji, z przyjemnoscia poprosze dyrektora dzialu kadr, by oddal sie do pani dyspozycji i udzielil wszelkiej pomocy.
D’Alaqua siegnal po telefon i poprosil, by polaczono go z dyrektorem.
– Panie Lazotti, chcialbym pana prosic, by znalazl pan teraz czas dla doktor Galloni z policji, z wydzialu do spraw sztuki. Potrzebuje dodatkowych informacji o pracownikach remontujacych katedre. Za chwile moj sekretarz przyprowadzi ja do pana. Dziekuje.
Sofia byla rozczarowana. Sadzila, ze zaskoczy D’Alaque, mowiac mu wprost, ze podejrzewaja, iz „wypadki” byly starannie przygotowane, tymczasem on po prostu odsyla ja do dzialu kadr.
– Czy to, co powiedzialam, wydaje sie panu niedorzeczne?
– Pani doktor, jestescie profesjonalistami, przypuszczam, ze dobrze wykonujecie swoja prace. Nie mam zdania na temat pani podejrzen czy tez kierunku sledztwa.
Widac bylo, ze D’Alaqua uwaza rozmowe za zakonczona.
Sofia poczula sie nieswojo. Nie chciala jeszcze wychodzic, miala wrazenie, ze nie wykorzystala swojej szansy.
– Czy moge sluzyc czyms jeszcze, pani doktor?
– Nie, wlasciwie nie… Po prostu zalezalo nam, by dowiedzial sie pan, ze podejrzewamy, iz pozar nie byl nieszczesliwym wypadkiem, w zwiazku z czym przesluchamy ponownie panskich ludzi.
– Pan Lazotti udzieli policji wszelkiego wsparcia. Bedzie pani mogla zapoznac sie ze wszystkimi dokumentami dotyczacymi pracownikow przedsiebiorstwa.
Poddala sie. D’Alaqua nie powie ani slowa wiecej. Wstala i wyciagnela do niego reke.
– Bardzo dziekuje, ze okazal pan wyrozumialosc.
– Milo mi bylo pania poznac, pani doktor.
Sofia gotowala sie ze zlosci na sama siebie. Speszyla sie juz na samym poczatku. Skad mogla wiedziec, ze Umberto D’Alaqua bedzie najprzystojniejszym mezczyzna, jakiego widziala w zyciu? W jednej chwili postanowila, ze zerwie niedorzeczny zwiazek z Pietrem. Nie mogla zniesc nawet mysli, ze spotyka sie z kolega z pracy.
Bruno Moretti, sekretarz D’Alaquy, zaprowadzil ja do gabinetu Maria Lazottiego. Ten przyjal ja bardzo zyczliwie.
– Prosze powiedziec, czego pani potrzebuje?
– Chcialabym zajrzec do teczek robotnikow remontujacych katedre. Zalezy mi na poznaniu wszystkich informacji, jakimi pan dysponuje. Nawet tych dotyczacych ich zycia prywatnego.
– Przekazalem juz wszystkie informacje pani kolegom z wydzialu oraz miejscowym karabinierom, ale z ogromna przyjemnoscia przygotuje nowe dossier. Co sie zas tyczy informacji o zyciu prywatnym, obawiam sie, ze niewiele mozemy zrobic w tej sprawie. To duza firma, trudno znac osobiscie wszystkich pracownikow, ale moze majster z budowy bedzie mogl cos powiedziec.
Do gabinetu weszla sekretarka i wreczyla Lazottiemu teczke.
Podziekowal i podal ja Sofii.
– Panie Lazotti, czy pamieta pan inne wypadki, podobne do tego w katedrze turynskiej?
– Do czego pani zmierza?
– COCSA wykonuje wiele robot dla Kosciola. Konserwacje, remonty… wlasciwie pracowali panstwo we wszystkich katedrach Wloch. Wloch i sporej czesci Europy. A wypadki na budowach zdarzaja sie nawet wtedy, gdy rygorystycznie stosujemy sie do przepisow bezpieczenstwa. Niestety.
– Czy moglabym dostac od pana liste wszystkich wypadkow, do jakich doszlo podczas remontow obiektow sakralnych?
– Doloze wszelkich staran, by pani pomoc, nie bedzie to jednak latwe, bo na kazdym placu budowy dochodzi do wypadkow, nie wiem nawet, czy je gdzies odnotowujemy. Zwykle kierownik budowy pisze sprawozdanie. Jaki okres pania interesuje?
– Dajmy na to… ostatnie piecdziesiat lat.