W tej chwili pragne jedynie zapomniec – stwierdzila Lisa, ale wziela wizytowke.
Mish pokiwala glowa.
– Niech pani poslucha i schowa te kartke do szuflady. Pani uczucia beda przechodzic przez rozne fazy i po jakims czasie moze pani dojrzec do tego, zeby skorzystac z porady.
– Dobrze.
Jeannie uznala, ze Mish zasluzyla sobie na troche grzeczniejsze traktowanie.
– Napije sie pani kawy? – zapytala.
– Z mila checia.
– Zrobie swiezej – powiedziala Jeannie, po czym wstala i nalala wody do ekspresu.
– Pracujecie panie razem? – zapytala Mish.
– Tak – odparla Jeannie. – Badamy blizniaki.
– Blizniaki?
– Odnotowujemy podobienstwa i roznice i probujemy stwierdzic, w jakim stopniu zaleza one od genow, a w jakim od sposobu, w jaki je wychowywano.
– Jaka jest twoja rola w tym wszystkim, Liso?
– Odnajduje bliznieta, ktore powinno sie poddac badaniom.
– W jaki sposob?
– Zaczynam od rejestrow, ktore w wiekszosci stanow sa jawne. Bliznieta stanowia srednio jeden procent urodzen, trafiamy wiec na nie w co setnym sprawdzanym swiadectwie. W dokumencie jest data i miejsce urodzenia. Robimy jego kopie i zaczynamy poszukiwania.
– Jak to wyglada?
– Mamy na CD-romie wszystkie amerykanskie ksiazki telefoniczne. Korzystamy rowniez z rejestrow praw jazdy i agencji kredytowych.
– Zawsze odnajdujecie blizniaki?
– Skadze. Nasza skutecznosc zalezy od ich wieku. Udaje nam sie zlokalizowac dziewiecdziesiat procent dziesieciolatkow, ale tylko piecdziesiat procent osiemdziesieciolatkow. Jesli chodzi o starszych ludzi, istnieje wieksze prawdopodobienstwo, ze zmienili miejsce zamieszkania lub nazwisko, albo zmarli.
Mish spojrzala na Jeannie.
– A potem pani ich bada.
– Specjalizuje sie w identycznych blizniakach, ktore byly oddzielnie wychowywane. O wiele trudniej je zlokalizowac powiedziala Jeannie. Nalala kawy Mish i postawila na stole dzbanek. Jesli ta policjantka miala zamiar wziac w obroty Lise, najwyrazniej jej sie nie spieszylo.
Mish wypila lyk kawy.
– Czy w szpitalu brala pani jakies leki? – zapytala Lise.
– Nie, nie bylam tam dlugo.
– Powinni zaproponowac pani tabletke, ktora zazywa sie po stosunku. Nie chce pani chyba zajsc w ciaze.
Lisa zadrzala.
– Oczywiscie, ze nie. Zastanawiam sie, co mam z tym zrobic.
– Niech pani idzie do swojego lekarza. Powinien pani dac te tabletke, chyba ze ma obiekcje natury religijnej. Niektorzy katoliccy lekarze maja z tym problemy. W takim wypadku osrodek poleci pani innego lekarza.
– Jak dobrze jest porozmawiac z kims, kto sie na tym wszystkim zna – stwierdzila Lisa.
– Pozar nie byl przypadkowy – kontynuowala Mish. – Rozmawialam z komendantem strazy. Ktos rozpalil ogien w magazynku po drugiej stronie korytarza i odkrecil przewody wentylacyjne, zeby dym dostal sie do szatni. Tak naprawde gwalcicieli nie interesuje seks; najbardziej podnieca ich strach. Dlatego mysle, ze pozar stanowil czesc fantazji tego drania.
Jeannie nie wziela tego wczesniej pod uwage.
– Myslalam, ze to po prostu cwaniak, ktory wykorzystal pozar.
Mish pokrecila glowa.
– Gwalty, w ktorych sprawca wykorzystuje sytuacje, zdarzaja sie podczas randki, kiedy facet widzi, ze dziewczyna jest zbyt nacpana lub pijana, zeby sie bronic. Ale mezczyzni, ktorzy gwalca nieznajome, sa inni. To organizatorzy. Wyobrazaja sobie cale wydarzenie, a potem planuja, jak je zrealizowac. Moga byc bardzo sprytni. To sprawia, ze sa jeszcze bardziej niebezpieczni.
Jeannie poczula, jak ogarnia ja gniew.
– O malo nie zginelam w tym cholernym pozarze – stwierdzila.
– Czy nie myle sie, sadzac, ze nie widziala pani tego mezczyzny nigdy przedtem? – zapytala Mish, zwracajac sie do Lisy. – Byl zupelnie obcy?
– Wydaje mi sie, ze widzialam go godzine wczesniej. Kiedy bylam na treningu z druzyna hokeja na trawie, zwolnil kolo nas samochod i kierowca zaczal sie nam przypatrywac. Mam wrazenie, ze to byl on.
– Co to za samochod?
– Stary, jestem tego pewna. Bialy, przerdzewialy. Chyba datsun.
Jeannie myslala, ze Mish zapisze to w notesie, ale ona nie przerywala rozmowy.
– Odnosze wrazenie, ze mamy do czynienia z inteligentnym i bezwzglednym zboczencem, ktory zrobi wszystko, aby urzeczywistnic swoje fantazje – powiedziala.
– Powinno sie go zamknac do konca zycia – stwierdzila z gorycza Jeannie.
Mish postanowila wyciagnac swoja atutowa karte.
– Ale nie zamkniemy go – odparla. – Jest wolny. I zrobi to ponownie.
– Skad pani to moze wiedziec? – zapytala ze sceptycyzmem Jeannie.
– Wiekszosc gwalcicieli to recydywisci. Jedynym wyjatkiem jest facet, ktory wykorzystuje dziewczyne podczas randki; ktos taki moze to zrobic tylko raz w zyciu. Ale mezczyzni, ktorzy gwalca nieznajome, robia to wielokrotnie… az do momentu kiedy uda sie ich aresztowac. – Mish spojrzala Lisie prosto w oczy. – Za siedem do dziesieciu dni mezczyzna, ktory pania zgwalcil, podda tym samym torturom inna kobiete… chyba ze go wpierw zlapiemy.
– O moj Boze – westchnela Lisa.
Jeannie domyslala sie, do czego zmierza Mish. Tak jak przewidywala, policjantka probowala namowic Lise, zeby ta pomogla jej w identyfikacji przestepcy. W dalszym ciagu gotowa byla interweniowac, gdyby Mish wywierala nacisk na Lise, ale nie mogla nie zgodzic sie z tym, co policjantka teraz mowila.
– Potrzebna nam jest probka jego DNA – powiedziala Mish.
Lisa skrzywila sie z niesmakiem.
– Ma pani na mysli jego sperme.
– Tak.
Lisa potrzasnela glowa.
– Wzielam prysznic, wykapalam sie i jeszcze raz wzielam prysznic. Mam nadzieje, ze nic z niego we mnie nie pozostalo.
Mish nie dawala za wygrana.
– Slady spermy pozostaja w ciele kobiety przez czterdziesci osiem do siedemdziesieciu dwu godzin po stosunku. Musimy zrobic wymaz z pochwy, wyczesanie wlosow lonowych i badanie krwi.
– Doktor, z ktorym mialysmy do czynienia w Santa Teresa, byl prawdziwym dupkiem – stwierdzila Jeannie.
Mish pokiwala glowa.
– Lekarze nie lubia zajmowac sie ofiarami gwaltu. Potem musza zeznawac w sadzie i traca czas i pieniadze. Przede wszystkim jednak nie powinna pani jechac do Santa Teresa. To jeden z wielu bledow, ktore popelnil McHenty. W tym miescie osrodki badajace urazy o podlozu seksualnym dzialaja w trzech szpitalach. Santa Teresa do nich nie nalezy.
– Gdzie pani chce, zebym pojechala? – zapytala Lisa.
– W szpitalu Mercy istnieje specjalny zespol dochodzeniowy do spraw urazow o podlozu seksualnym.
Jeannie pokiwala glowa. Mercy byl duzym srodmiejskim szpitalem.
– Zajmie sie tam pania pielegniarka zespolu. Zostala specjalnie wyszkolona, czego nie mozna powiedziec o lekarzu, ktorego widziala pani wczoraj i ktory najprawdopodobniej i tak nie zrobilby tego, jak trzeba.
Mish nie darzyla najwyrazniej lekarzy wielkim szacunkiem.
Otworzyla swoja walizeczke i zaciekawiona Jeannie pochylila sie do przodu. W srodku byl laptop. Mish