nienawidzil Japonczykow i bawiac sie zabijal ich calymi dziesiatkami we wlasnej wyobrazni. A jego tato byl niezwyciezonym bohaterem, wysokim i przystojnym, dzielnym, silnym i bitnym. Wciaz pamietal ten niepohamowany gniew, ktory ogarnal go na wiesc o tym, ze Japonczycy zabili tate. Modlil sie wtedy do Boga, zeby wojna trwala dostatecznie dlugo i mogl dorosnac, zaciagnac sie do marynarki i samemu zabic miliony zoltkow.
Nigdy nikogo nie zabil. Ale nigdy nie zatrudnil zadnego Japonczyka i nigdy nie przyjal do szkoly japonskiego studenta.
Wielu mezczyzn, postawionych przed jakims problemem, zadaje sobie pytanie, jak postapilby w tej sytuacji ich ojciec. To przywilej, ktorego nigdy nie dostapisz, powiedzieli mu przyjaciele. Byl zbyt mlody, zeby znac swojego ojca. Nie mial pojecia, jak postapilby porucznik Jones w kryzysowej sytuacji. Tak naprawde nie mial normalnego ojca, lecz herosa.
Zapyta doktor Ferrami o metody rekrutacji. A potem zaprosi ja na kolacje.
Wybral wewnetrzny numer Jeannie. Zglosila sie po pierwszym dzwonku.
– Jeannie? To ja, Berry – odezwal sie cichym tonem, ktory jego byla zona, Vivvie, nazywala kosmatym.
– Co sie, u licha, stalo? – Ferrami w charakterystyczny dla siebie sposob nie bawila sie w dyplomacje.
– Czy moglbym z toba chwile porozmawiac?
– Jasne.
– Mozesz wpasc do mojego gabinetu?
– Zaraz tam bede.
Czekajac na nia, zastanawial sie leniwie, z iloma kobietami przespal sie w zyciu. Policzenie ich wszystkich po kolei zajeloby za duzo czasu, ale mogl podejsc do problemu naukowo. Mial wiecej niz jedna, z pewnoscia wiecej niz dziesiec. Czy bylo ich wiecej niz sto? To dawaloby dwie i pol rocznie od czasu, kiedy skonczyl dziewietnascie lat; srednia byla na pewno wyzsza. Tysiac? Dwadziescia piec rocznie, nowa kobieta co dwa tygodnie przez bite czterdziesci lat? Nie, tak dobrze mu nie szlo. W ciagu dziesieciu lat malzenstwa z Vivvie Ellington pozwolil sobie najwyzej na dwadziescia skokow w bok. Nadrobil to po rozwodzie. Wynik sytuowal sie zatem gdzies miedzy setka a tysiacem. Na razie nie mial jednak zamiaru zaciagac Jeannie do lozka. Mial zamiar dowiedziec sie, w jaki sposob skontaktowala sie ze Steve'em Loganem.
Jeannie zapukala do drzwi i weszla do srodka. Bialy laboratoryjny fartuch wlozony miala na bluzke i spodniczke. Berrington lubil, kiedy mlode kobiety nosily fartuch jak sukienke, majac pod spodem tylko bielizne. Uwazal, ze to seksowne.
– Dobrze, ze wpadlas – powiedzial. Podstawil jej krzeslo, a potem przesunal swoje zza biurka, zeby nic ich nie dzielilo. Przede wszystkim musial wyjasnic jej w jakis wiarygodny sposob swoje zachowanie w trakcie spotkania ze Stevenem Loganem. Zalowal, ze nie poswiecil na to chwili czasu, zamiast liczyc swoje milosne podboje.
Usiadl i poslal jej swoj najbardziej rozbrajajacy usmiech.
– Przepraszam cie za swoje dziwaczne zachowanie. Sciagalem po prostu pewne dane z uniwersytetu w Sydney w Australii – powiedzial, pokazujac stojacy na biurku komputer – i w momencie, kiedy przedstawilas mi tego mlodego czlowieka, uswiadomilem sobie, ze nie wylaczylem komputera i zapomnialem zwolnic linie. Zrobilo mi sie po prostu glupio i zachowalem sie jak prostak.
Wyjasnienie nie bylo zbyt przekonujace, ale Jeannie przyjela je chyba do wiadomosci.
– Spadl mi kamien z serca – oznajmila szczerze. – Myslalam, ze cie w jakis sposob urazilam.
Jak na razie niezle.
– Chcialem porozmawiac na temat twojej pracy – podjal gladko. – Nie ukrywam, ze wspaniale wystartowalas. Jestes tutaj dopiero cztery tygodnie, a badania sa w pelnym toku. Moje gratulacje.
Jeannie pokiwala glowa.
– Zanim przeszlam tu oficjalnie na etat, prowadzilam latem dlugie rozmowy z Herbem i Frankiem – stwierdzila. Herb Dickson byl dziekanem wydzialu, a Frank Demidenko kierownikiem katedry. – Dopracowalismy wczesniej wszystkie szczegoly.
– Powiedz cos wiecej. Czy wylonily sie jakies problemy? Cos, w czym moglbym pomoc?
– Najwiekszym moim problemem jest rekrutacja – przyznala. – Poniewaz nasi badani sa ochotnikami, wiekszosc z nich, podobnie jak Steve Logan, to przedstawiciele klasy sredniej, ktorzy wierza, ze porzadny obywatel ma obowiazek wspierac badania naukowe. Alfonsi i handlarze narkotykow nie podzielaja raczej tego zdania.
– O czym zapominaja oczywiscie wspomniec nasi liberalowie.
– Z drugiej strony, nie sposob dowiedziec sie wiele na temat agresji i przestepczosci, kiedy studiuje sie praworzadne amerykanskie rodziny. Rozwiazanie problemu rekrutacji bylo wiec kluczowa sprawa dla moich badan.
– I rozwiazalas go?
– Tak mi sie wydaje. Uswiadomilam sobie, ze informacje medyczne na temat milionow Amerykanow opieraja sie dzisiaj na wielkich bankach danych, gromadzonych przez firmy ubezpieczeniowe i agencje rzadowe. Sa tam miedzy innymi dane, ktore pozwalaja rozstrzygnac, czy bliznieta sa jedno – czy dwu-jajowe: fale mozgowe, elektrokardiogramy i tak dalej. Gdybysmy zdolali na przyklad odszukac pare identycznych elektrokardiogramow, bylby to swietny sposob identyfikacji blizniakow. A gdyby bank danych byl dosc duzy, mogloby sie okazac, ze niektore z nich byly wychowywane oddzielnie. Malo tego: niektorzy mogliby nawet nie wiedziec, ze sa blizniakami.
To genialny pomysl – stwierdzil Berrington. – Prosty, ale oryginalny. – Naprawde tak uwazal. Wychowywane oddzielnie bliznieta jednojajowe byly bardzo wazne dla badan genetycznych i naukowcy chwytali sie roznych sposobow, zeby je odszukac. Do tej pory jedyna metoda byla rekrutacja poprzez srodki przekazu: blizniaki czytaly artykuly na temat prowadzonych badan i zgadzaly sie wziac w nich udzial. Uzyskany w ten sposob material obejmowal jednak w przewazajacej czesci, jak slusznie zauwazyla Jeannie, cieszaca sie powazaniem klase srednia, co wypaczalo wyniki i stanowilo zasadniczy problem w studiach nad przestepczoscia.
Dla niego osobiscie byla to jednak katastrofa. Patrzac Jeannie prosto w oczy, Berrington staral sie ukryc zdenerwowanie. Sytuacja byla gorsza, niz sadzil. Nie dalej jak wczoraj Preston Barek powiedzial: „Wszyscy wiemy, ze ta firma ma pewne sekrety”. Jim Proust odparl, ze nikt ich nie odkryje. Nie wzial pod uwage Jeannie Ferrami.
– Odnalezienie identycznych elementow w banku danych nie jest takie latwe, jak sie wydaje – stwierdzil Berrington, czepiajac sie nadziei.
– To prawda. Obrazy graficzne zajmuja wiele megabajtow. Przeszukanie takich danych jest z pewnoscia trudniejsze niz sprawdzenie Spellcheckiem pracy doktorskiej.
– Przypuszczam, ze to dosc powazny problem dla programisty. I co zrobilas?
– Napisalam swoj wlasny program.
Berrington nie kryl zdumienia.
– Wlasny program?
– Jasne. Zrobilam, jak wiesz, dyplom z informatyki na Princeton. Kiedy bylam w Minnesocie, pracowalam z moja profesor nad neurosieciowym systemem rozpoznawania obrazow.
„Czy ta kobieta jest az tak sprytna?”
– Na czym to polega?
– Uzywa sie fuzzy logic, zeby przyspieszyc porownywanie obrazow. Pary, ktorych szukamy, sa podobne, ale nie do konca identyczne. Zdjecia identycznych zebow, zrobione przez roznych technikow przy uzyciu roznej aparatury nie sa zupelnie takie same. Ale ludzkie oko widzi, ze sa takie same. I kiedy te zdjecia sie zeskanuje, zdygitalizuje i zmagazynuje w formie elektronicznej, wyposazony w fuzzy logic komputer moze rozpoznac w nich pare.
– Wyobrazam sobie, ze twoj komputer jest wielkosci Empire State Building.
– Opracowalam metode skrocenia procesu porownywania przez sprawdzanie wylacznie malego fragmentu przetworzonego cyfrowo obrazu. Pomysl tylko: zeby poznac przyjaciela, nie potrzebujesz przygladac sie calej postaci… wystarczy ci jego twarz. Samochodowi entuzjasci potrafia zidentyfikowac najbardziej znane marki na podstawie fotografii przedniej lampy. Moja siostra rozpoznaje wszystkie przeboje Madonny po wysluchaniu dziesieciu sekund nagrania.
– Ale to stwarza mozliwosc bledu. Jeannie wzruszyla ramionami.
– To prawda, nie przegladajac calosci obrazu, ryzykujemy pominiecie pewnych par. Z drugiej strony, caly proces udaje sie jednak w radykalny sposob przyspieszyc, a margines bledu jest bardzo niewielki. To kwestia statystyki i rachunku prawdopodobienstwa.
Mogl sie tego spodziewac: wszyscy psychologowie studiuja statystyke.