dzisiaj duzo do roboty.

37

Jane Edelsborough wygladala o wiele lepiej nago niz w ubraniu.

Lezala w swietle pachnacych swiec na jasnorozowym przescieradle. Jej jasne, miekkie cialo bylo ladniejsze niz utrzymane w blotnistych burych kolorach luzne ubrania, w ktorych zawsze chodzila. Z szerokimi biodrami i duzym biustem miala w sobie cos z amazonki. Byla ciezka, ale pasowalo to do jej urody.

Lezac na lozku usmiechnela sie leniwie do Berringtona, ktory wciagal niebieskie szorty.

– Bylo lepiej, niz sie spodziewalam.

Berrington czul to samo, ale nie byl taki glupi, zeby sie do tego przyznac. Jane znala rzeczy, ktorych normalnie musial uczyc mlode kobiety. Zastanawial sie, kto ja tak wyedukowal. Byla kiedys zonata; maz, nalogowy palacz, zmarl na raka pluc przed dziesieciu laty. Musieli miec wspaniale zycie seksualne.

Doznal tyle przyjemnosci, ze nie potrzebowal snuc swoich normalnych fantazji, w ktorych kochal sie z jakas slynna pieknoscia, Cindy Crawford, Bridget Fonda albo ksiezniczka Diana, a ona lezala potem obok na lozku, mruczac mu do ucha: „Dziekuje, Berry, nigdy jeszcze nie bylo mi tak dobrze, jestes wspanialy, dziekuje”.

– Mam wyrzuty sumienia – stwierdzila Jane. – Dawno juz nie zrobilam czegos tak podlego.

– Podlego? – zdziwil sie, zawiazujac sznurowadla. – Nie bardzo rozumiem. Jestes, jak to mowia, wolna, biala i pelnoletnia. – Zauwazyl, ze sie skrzywila. Zwrot „wolna, biala i pelnoletnia” naruszal reguly politycznej poprawnosci.

– Podle bylo nie to, ze sie ze soba przespalismy – powiedziala ospale – ale to, ze wiem, iz zrobiles to tylko z powodu jutrzejszego posiedzenia.

Berrington, ktory zawiazywal wlasnie krawat, zastygl w bezruchu.

– Czy mam uwierzyc, ze zobaczyles mnie po prostu w studenckiej kafeterii i nie mogles sie oprzec mojemu seksualnemu magnetyzmowi? – Poslala mu smutny usmiech. – Nie jestem obdarzona seksualnym magnetyzmem, Berry, w kazdym razie nie dla kogos tak plytkiego jak ty. Musiales kierowac sie jakims niskim motywem i odkrycie, o co moze ci chodzic, zajelo mi mniej wiecej piec sekund.

Berrington poczul sie jak glupek. Nie wiedzial, co powiedziec.

– Tobie natomiast, Berry, wcale nie brakuje seksualnego magnetyzmu. Masz ladny tylek i mile cialo, elegancko sie ubierasz i przyjemnie pachniesz. A przede wszystkim kazdy widzi, ze naprawde lubisz kobiety. Mozesz nimi manipulowac, wykorzystywac je i eksploatowac, ale poza tym je kochasz. Jestes idealnym partnerem na jedna noc i bardzo ci dziekuje.

Powiedziawszy to, naciagnela przescieradlo na nagie cialo, obrocila sie na bok i zamknela oczy.

Berrington ubral sie tak szybko, jak mogl.

Przed wyjsciem usiadl na skraju lozka. Jane otworzyla oczy.

– Czy mnie jutro poprzesz? – zapytal.

Usiadla na lozku i czule go pocalowala.

– Przed podjeciem decyzji bede musiala wysluchac obu stron – stwierdzila.

Berrington zacisnal zeby.

– Ta sprawa jest dla mnie wyjatkowo wazna. Bardziej niz ci sie wydaje.

Jane pokiwala ze wspolczuciem glowa, ale nie chciala mu udzielic jednoznacznej odpowiedzi.

– Przypuszczam, ze jest tak samo wazna dla Jeannie Ferrami.

Scisnal jej miekka ciezka piers.

– A kto jest dla ciebie wazniejszy: ja czy Jeannie?

– Wiem, jaki jest los mlodej asystentki w uczelni zdominowanej przez mezczyzn.

– Cholera – zaklal, cofajac reke.

– Moglbys zostac na noc. Zrobilibysmy to znowu rano.

Berrington wstal.

– Za duzo mam na glowie.

Jane zamknela oczy.

– Wielka szkoda.

Berrington wyszedl.

Samochod zaparkowal na podjezdzie podmiejskiego domu Jane, tuz obok jej jaguara. Ten jaguar powinien dac mu do myslenia: byl znakiem, ze Jane Edelsborough nie jest taka nieskomplikowana, jak na to wyglada. Zostal wykorzystany, ale bylo mu milo. Zastanawial sie, czy kobiety maja czasami to samo uczucie, kiedy sie z nimi przespi.

Wracajac do domu, martwil sie o jutrzejsze posiedzenie. Czterech mezczyzn – czlonkow komisji – bylo po jego stronie, nie udalo mu sie jednak uzyskac obietnicy poparcia od Jane. Czy mogl zrobic cos jeszcze? W tym momencie wydawalo sie to niemozliwe.

W domu nagral mu sie na automatyczna sekretarke Jim Proust. Berrington mial nadzieje, ze nie uslyszy od niego kolejnej zlej wiadomosci. Siadl przy biurku w gabinecie i zadzwonil do Jima do domu.

– Tu Berry.

– FBI spieprzylo sprawe – oznajmil Jim bez zbednych wstepow.

Berrington kompletnie upadl na duchu.

– Opowiadaj.

– Mieli nie dopuscic do uruchomienia tego programu, ale polecenie nie dotarlo na czas.

– Niech to szlag.

– Rezultaty wyslali do niej poczta elektroniczna.

Ogarnal go lek.

– Kto byl na liscie?

– Nie wiemy. Biuro nie zachowalo kopii.

To bylo karygodne.

– Musimy to wiedziec!

– Moze ty sie czegos dowiesz. Lista moze byc w jej gabinecie.

– Ferrami nie ma do niego wstepu. – Berrington odzyskal nadzieje. – Mogla nie odebrac poczty.

– Jestes w stanie to zrobic?

– Jasne. – Berrington spojrzal na swojego zlotego rolexa. – Zaraz jade na wydzial.

– Zadzwon do mnie, kiedy tylko bedziesz cos wiedzial.

– Dobrze.

Berrington wsiadl do samochodu i pojechal na uniwersytet. Kampus byl ciemny i pusty. Zaparkowal przy wydziale psychologii i wbiegl do srodka. Wchodzac do pokoju Jeannie, nie odczuwal juz takiego zaklopotania jak za pierwszym razem. Stawka byla zbyt wysoka, zeby przejmowal sie koniecznoscia zachowania twarzy.

Wlaczyl komputer i otworzyl poczte. Byla tam tylko jedna wiadomosc. Prosze Cie, Boze, niech to bedzie lista z FBI. Wczytal ja. Ku jego rozczarowaniu mial przed oczyma kolejny list od jej przyjaciela z Uniwersytetu Minnesota.

Czy dostalas ode mnie wiadomosc? Bede jutro w Baltimore i naprawde chcialbym sie z toba spotkac, chociaz na pare minut. Prosze, zadzwon. Kocham cie, Will.

Nie dostala wczorajszej wiadomosci, poniewaz Berrington skasowal ja zaraz po przeczytaniu. Ten list rowniez do niej nie dotrze. Ale gdzie byla lista z FBI? Musiala ja odebrac wczoraj rano, zanim ochrona zamknela przed nia gabinet.

Gdzie ja skopiowala? Berrington poszukal na jej twardym dysku slow Federalne Biuro Sledcze, FBI i F.B.I, z kropkami. Nie znalazl niczego. Przejrzal dyskietki w pudelku, lecz byly tam wylacznie kopie zbiorow z komputera.

– Ta kobieta przechowuje nawet kopie listy zakupow – mruknal.

Skorzystal z telefonu Jeannie, zeby zadzwonic ponownie do Jima.

Вы читаете Trzeci Blizniak
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату