Emelina biegla ulica w strone swojego domu, a Kse-rkses tuz za nia. W blasku ksiezyca jej wlosy lsnily, a zaokraglone ksztalty wygladaly bardzo kuszaco. Julian zblizal sie do niej pomalu, z ponura swiadomoscia, ze staje sie coraz bardziej podniecony. W tym sciganiu wlasnej kobiety bylo cos prymitywnego, co napelnialo go zadowoleniem. Czul dziwna euforie i byl zdeterminowany wygrac te probe sil.

Dogonil ja wreszcie, otoczyl ramieniem i zatrzymal posrodku drogi. Emelina wydala z siebie slaby jek protestu. Kserkses stanal i spojrzal na nich pytajaco.

– Julianie! – Emelina gwaltownie lapala oddech. – Pusc mnie natychmiast!

Ignorujac to zadanie, przerzucil ja sobie przez ramie i trzymal mocno, swiadomy wypuklosci jej uda pod swoja dlonia. Zastanawial sie, co zrobic najpierw: przelozyc ja przez kolano i spuscic manto, czy tez kochac sie z nia. Gdy probowala sie uwolnic, dal jej lekkiego klapsa.

– Przestan sie wyrywac i badz grzeczna, bo i tak cie nie puszcze – powiedzial, wspinajac sie na schody. Otworzyl drzwi kopniakiem. Emelina docenila powage sytuacji i z niepokojem przelknela sline.

Julian przeniosl ja przez prog i bez wahania skierowal sie prosto do sypialni. Pochylil sie i bezceremonialnie rzucil ja na srodek lozka. Wyprostowal sie, oparl rece na biodrach i patrzyl na swego wieznia z mieszanina satysfakcji i wyczekiwania.

Emelina przygladala mu sie niepewnie. Nadal czula odraze do tego, co zrobil, ale niejasno uswiadomila sobie, ze w gruncie rzeczy nie boi sie go. Julian Colter byl tego wieczoru naladowany emocjami, urazony i bardzo z niej niezadowolony, ale z niezawodnym kobiecym instynktem wiedziala, ze nigdy nie wyrzadzi jej zadnej krzywdy. Pomimo agresywnego nastroju, obchodzil sie z nia ostroznie. Mezczyzna, ktory ma zamiar fizycznie skrzywdzic kobiete, dotyka jej w zupelnie inny sposob.

To wszystko nie oznaczalo jednak, ze nastepnych kilka minut bedzie dla niej latwe. Tym razem trudno bedzie ulagodzic Juliana.

– Prosze, Julianie, sprobuj sie uspokoic i badz rozsadny – zaczela ostroznie, cofajac sie nieco na lozku. – Przykro mi, ze tak sie przeze mnie zdenerwowales, ale jesli sie przez chwile nad tym zastanowisz, to zrozumiesz, ze mialam prawo dzisiaj tam byc.

Powoli zaczal rozpinac guziki swojej koszuli, patrzac na nia przymruzonymi oczami.

– Przez cala droge tutaj zastanawialem sie, czy powimenem dac ci lanie, czy kochac sie z toba az do chwili gdy nie bedziesz w stanie sie ruszyc. Chyba w koncu sie zdecydowalem.

Oczy Emeliny rozszerzyly sie nerwowo. Przesunela sie jeszcze dalej na drugi koniec lozka. Niestety, byl to slepy zaulek, gdyz lozko przylegalo do sciany. Sprobowala jeszcze raz.

– Julianie, wydaje mi sie, ze powinnismy porozmawiac. S…seks nie jest zadnym wyjsciem w takiej sytuacji. Przyznaje, ze zdarzylo sie miedzy nami m…male nieporozumienie. Rozumiem twoj punkt widzenia – dodala szybko, gdy rzucil koszule na drugi koniec pokoju i zaczal rozpinac spodnie. Po chwili stal przed nia zupelnie nagi. Z fascynacja spojrzala na jego podniecone, imponujace cialo.

– Chodz tu, Emmy – nakazal zbyt lagodnym glosem. – Chodz tu i porozmawiajmy o naszym malym nieporozumieniu. Pozwol, ze wyjasnie ci lepiej moj punkt widzenia.

Bezradnie powiodla wzrokiem po ciemnym zaroscie na jego piersi w dol az do mocnych ud, po czym znow napotkala spojrzenie jego blyszczacych oczu.

– Julianie, seks niczego nie rozwiazuje! – tlumaczyla.

– Nie zgadzam sie. – Oparl kolano na lozku. – Mysle, ze dostarczy mi wiele satysfakcji. A jesli nie, sprobuje drugiej mozliwosci.

– Sprawisz mi lanie? Nie osmielilbys sie! Usmiechnal sie tylko w odpowiedzi.

– Chodz tu, moja slodka Emmy. Mam zamiar cie dzisiaj tak zmeczyc, zebys juz nie miala sily ode mnie uciekac.

Emelina wziela gleboki oddech i skurczyla sie pod sciana.

– Do cholery, Julianie, nie dam sie zastraszyc! Nie zawracal sobie wiecej glowy mowieniem. Oczy mu pociemnialy. Siegnal po swoja kobiete ze zdeterminowana arogancja mezczyzny, ktory ma zamiar wziac to, co do niego nalezy.

ROZDZIAL SIODMY

Mocno, lecz niespodziewanie lagodnie Julian pochwycil kostki Emeliny i przyciagnal ja do Siebie. Lezala przed nim bezwladnie, a on kleczal miedzy jej udami i patrzyl na nia z ogniem w oczach.

– Czy myslalas, ze pozwole ci uciec ode mnie, kochanie? – Powoli opadl na nia, przepalajac jej ubranie swoim goracym dotykiem. Probowala sie poruszyc pod jego ciezarem, ale nie mogla. Julian otoczyl jej twarz szorstkimi dlonmi.

– Potrafisz byc bardzo arogancki, Julianie – oskarzyla go gardlowym glosem, spod wpolopuszczonych powiek patrzac na jego sciagnieta twarz. Jej tetno, przedtem przyspieszone z powodu wyscigu, teraz dudnilo z podniecenia. – Arogancki i niewychowany.

– Przy tobie zmieniam sie w jaskiniowca – przytaknal, chowajac twarz w zaglebieniu jej szyi. – A jesli mamy sie obrzucac obelgami, to tez moglbym poczynic kilka uwag na temat twojej inteligencji, czy tez raczej jej braku! Nigdy wiecej nie rob czegos takiego, jak dzisiaj. Slyszysz mnie, Emmy?

– To byl moj plan i nadstawialam swojego karku – zauwazyla ostroznie. Przyszlo jej do glowy, ze martwil sie o nia o wiele bardziej, niz sie spodziewala.

– Pamietaj, ze twoj uroczy kark nalezy do mnie! Mam do niego prawo, dopoki nie splacisz swojego dlugu!

Oczy Emeliny rozszerzyly sie z oburzenia.

– Dlugu! Tylko o to sie martwisz? Czy bede zyla wystarczajaco dlugo, by ci zaplacic? Ty samolubny draniu! Jesli wydaje ci sie, ze po tym, co powiedziales, zaciagniesz mnie do lozka, to chyba masz zle w glowie!

– Emmy, Emmy – lagodzil Julian z humorem.

– Dobrze wiesz, ze jestes ze mna w lozku dlatego, ze ja tego chce i potrafie sprawic, bys ty tez tego chciala. Zapomnij teraz o dlugu i kochaj sie ze mna.

Uciszyl jej dalsze protesty mocnym pocalunkiem. Calowal ja, az zakrecilo jej sie w glowie. Trzymal jej twarz w dloniach i jednoczesnie wiezil jej cialo swoim.

Emelina rozluznila sie z nieswiadomym westchnieniem poddania. Ten mezczyzna potrafil rozbudzic w niej namietnosc. Przez kilka ostatnich dni tesknila do dotyku jego rak na swoim ciele, jak jeszcze nigdy w zyciu nie tesknila do zadnego mezczyzny. Podniosla reke i w mroku przesunela palcami po jego posrebrzonych skroniach. Nogami niespokojnie oplotla jego nagie uda. W tej chwili byla pewna, ze jest tu, gdzie pragnie byc. Dlaczego mialaby opierac sie temu co nieuniknione?

– Ach, Emmy. Jestes taka miekka, ciepla i doskonala – szeptal Julian, czujac jej reakcje. – Scigalbym cie po calym swiecie, a nie tylko przez krotka ulice.

Emelina poruszyla sie pod nim z dreszczem podniecenia. Czula przy sobie jego nagie cialo i pragnela, by Julian ja takze rozebral. Napiecie miedzy nimi powstawalo tak latwo! Potrzebowala jedynie jego dotyku i swiadomosci, ze on jej pragnie.

– Czy mnie potrzebujesz tak jak ja ciebie? – spytal prowokujaco. – Powiedz mi o tym – poprosil. Jego dlon wsliznela sie pod jej czarny sweter i znalazla piers.

– Chce uslyszec, jak to mowisz.

– Pragne cie, Julianie! – Zadrzala, gdy lekko piescil czubek jej piersi wnetrzem dloni. Przesunela palcami po jego nagich ramionach.

– Chce, zebys mi powiedziala, jak bardzo mnie pragniesz. Co czujesz, gdy cie tak dotykam? – nalegal.

Emelina niespokojnie poruszyla glowa. Z zamknietymi oczami wczuwala sie w rozkoszne wrazenia przebiegajace przez jej cialo.

– To az boli, Julianie. Nigdy nie wiedzialam, co to jest bolesne pragnienie, dopoki nie spotkalam ciebie – wyznala.

Ukleknal miedzy jej rozsunietymi nogami. Rozchylila powieki i zobaczyla, ze patrzy na nia z namietna intensywnoscia.

– Julianie?

– Rozbierz sie dla mnie, kochanie – poprosil gardlowym glosem. – Zdejmij dla mnie dzinsy. Chce patrzec, jak

Вы читаете Diabelska cena
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату