niego zaufanie, ale tak bylo. Wciagnela gleboki oddech i zapytala beztroskim tonem: -Kiedy wreszcie zrobisz jakas przyzwoita kawe?

– Chyba dzis rano pojdziemy na kawe do wsi.

– Jestes zbyt leniwy, zeby sam ja zrobic?

– Nie, ale mam ochote popatrzec, jak terroryzujesz miejscowych. Uwielbiam, gdy stajesz w mojej obronie – powiedzial. – Czuje sie taki chciany. Przy tobie i Kserksesie jestem bezpieczny!

Emelina wykrzywila sie, bo nie potrafila wymyslic zadnej odpowiedzi. Co gorsza, czula, ze on ma racje. To bylo niewiarygodnie smieszne. Jej opieka byla ostatnia rzecza, jakiej ten mezczyzna potrzebowal. Mial wystarczajaca ochrone ze strony takich ludzi jak Joe Cardellini, ktorzy nosili przy sobie bron i patrzyli na swiat pochmurnym wzrokiem.

– I tak musimy wyjsc – powiedzial Julian swobodnie.

– Musze zadzwonic do Joe'ego z automatu w sklepie. Czterdziesci minut pozniej Emelina grzebala czubkiem buta w ziemi, podczas gdy Julian dzwonil. W godzine potem czarny lincoln podjechal pod dom.

– Skad przyjechales, Joe? – zapytala Emelina z zainteresowaniem. – Tak szybko sie tu pojawiles.

– Z Portland – odrzekl i jego spojrzenie zlagodnialo. Emelina wiedziala jednak, ze Joe nigdy nie posunie sie dalej. Bylo jasne, ze Joe Cardellini nie smialby nawet marzyc o wkraczaniu na terytorium swojego szefa. W naglym przeblysku intuicji uswiadomila sobie, ze powstrzymalby go przed tym nie strach, lecz szacunek dla Juliana. Julian chyba doszedl do tych samych wnioskow, bo nie rzucal zadnych zawoalowanych pogrozek ani jej, ani Joe'emu.

– Czy przez caly ten czas byles w Portland? – zapytala.

– Zostalem tam przydzielony kilka lat temu – odrzekl uprzejmie.

– Przydzielony? Ach, rozumiem – Emelina skinela glowa, przypominajac sobie, ze wspolczesna mafia jest czyms w rodzaju skrzyzowania biznesu rodzinnego z wojskiem. Wplywy Juliana musza siegac naprawde daleko, jesli ma czlowieka zajmujacego sie „bezpieczenstwem' az tutaj, na polnocnym zachodzie. Ta mysl ja przygnebila.

Predzej czy pozniej Julian wroci do „interesow' i romantyczna idylla dobiegnie konca. Nastepnym razem uslyszy o nim, gdy wezwie ja do zaplacenia rachunku. Emelina zadrzala. Predzej czy pozniej bedzie musiala zaplacic.

– Emmy? Sluchasz mnie? – Julian przerwal jej rozmyslania. – Joe pojdzie teraz do domu Leightona pozbierac mikrofony, a potem posluchamy tasm.

Emelina skinela glowa i wyprostowala sie. W koncu po to tu przyjechala.

Tasmy okazaly sie dowodem rzeczowym, jaki mogla sobie tylko wymarzyc. Potwierdzaly i wyjasnialy urywki rozmowy, ktore slyszeli tamtego wieczoru na plazy. Eric Leighton i jego przyjaciele byli profesjonalnymi przemytnikami narkotykow i dzialali bezkarnie na Zachodnim Wybrzezu juz od prawie dwoch lat.

– Ciekaw jestem, dlaczego zawracal sobie glowe szantazem. Na tym interesie zarobil przeciez grube pieniadze – zauwazyl Joe z zainteresowaniem. – Po co ryzykowal?

– Z zawisci – westchnela smutno Emelina i widzac utkwiony w sobie wzrok obu mezczyzn, wyjasnila: -Mysle, ze Eric byl po prostu zazdrosny o to, zemojemu bratu udalo sie wybic w spoleczenstwie. Keith zdobyl to, czego Eric pragnal: sukces i troche wladzy, a wszystko w legalny sposob. Eric zawsze zazdroscil mojemu bratu. Tak mi sie wydaje. Nawet gdy przechodzili mlodzienczy radykalizm, to wlasnie Keith skupial na sobie uwage i szacunek innych, nie Eric. Moj brat jest urodzonym przywodca – zakonczyla ze wzruszeniem ramion.

Julian powoli skinal glowa, po czym zerknal na Joe'ego.

– Czy zabrales stamtad wszystko? Joe spojrzal na niego z uraza.

– Nie ma ani sladu po tym, ze cos bylo ruszane, szefie. Powinien pan wiedziec, ze nie zostawilbym zadnych dowodow.

Julian usmiechnal sie.

– Wiem. Chcialbym tylko, zeby wszystko przebieglo czysto.

Emelina zawahala sie, przygryzajac dolna warge i przenoszac wzrok z jednego na drugiego.

– Ten podsluch w domku byl nielegalny, prawda?

– Powiedzmy po prostu, ze nie mam zamiaru przedstawiac tych dowodow policji stanu Oregon. Te] informacje byly tylko do naszego uzytku, po to, zeby potwierdzic twoje podejrzenia.

– Policji?!

– Tak. Jesli uda mi sie namowic na to twojego brata, to wlasnie do policji powinnismy sie zwrocic jak najszybciej.

– Alez, Julianie! – wykrzyknela – nie mozesz tego zaryzykowac! Keith tez nie.

– Pozwol, ze ja sie tym zajme, dobrze, Emmy? Idz sie pakowac.

Przez cala droge do Portland klocili sie o to na tylnym siedzeniu lincolna. Joe prowadzil, a Kserkses siedzial przy nim z przodu. Joe obiecal, ze zajmie sie psem. Klocili sie jeszcze przy wsiadaniu do wahadlowca odlatujacego do Seattle. Gdy ladowali na lotnisku Sea-Tac, Emelina byla zachrypnieta. Julian zamowil taksowke do miasta.

– Powtarzam ci, ze to nie jest sposob, w jaki Keith j chcialby sie tym zajac! Przez caly czas chodzi o to, zeby nie mieszac w te sprawe jego nazwiska. A to bedzie niemozliwe, jesli sprawa trafi na policje!

Julian usmiechnal sie poblazliwie.

– Nie pozwolisz mi pojsc na policje, bo boisz sie, ze zostane aresztowany, i nie pozwolisz pojsc swojemu bratu, bo obawiasz sie, ze to by zrujnowalo jego kariere. Chyba wiec bedziemy musieli wyslac tam ciebie.

Te slowa uciszyly ja az do chwili, gdy taksowka zatrzymala sie przed wysokim biurowcem, w ktorym pracowal jej brat. Piec minut pozniej Keith Stratton wyszedl z windy do holu. Emelina spojrzala na niego z duma. Jej brat byl idealnym wyobrazeniem szybko awansujacego mlodego czlowieka. Kasztanowe wlosy, podobne w odcieniu do jej wlosow, mial obciete w tradycyjny sposob, a garnitur w drobne prazki uszyty byl przez dobrego krawca. Z naturalnym wdziekiem wytwarzal wokol siebie atmosfere spokoju i wladzy. Wszyscy, ktorych mijal w holu, pozdrawiali go uprzejmym skinieniem glowy. Najwyrazniej byl w swoim swiecie.

– Emmy, co sie stalo? Myslalem, ze jestes w Oregonie

– Keith szybko pocalowal siostre w policzek i odsuwajac sie o krok, spojrzal uwaznie na mezczyzne stojacego u jej boku.

– Jestem Julian Colter. – Julian wyciagnal reke.

– Chcialbym pana zaprosic na filizanke kawy. Jest kilka spraw, o ktorych musimy porozmawiac.

Emelina pomyslala, ze o ile Keith w naturalny sposob wytwarzal atmosfere rozkwitajacej sily, Julian sprawial wrazenie czlowieka, ktory posiada wladze od lat. Ubrany byl na te okazje w szyty na miare antracytowy garnitur, biala koszule i jedwabny krawat w subtelne paski. Joe przywiozl mu ten stroj z Port-land. Emelina, ubrana w dzinsy i rozpinana na calej dlugosci zolta koszule, czula sie jak dzieciek przy tych dwoch meskich uosobieniach sukcesu.

Keith powaznie skinal Julianowi glowa i poprowadzil ich do kawiarni. To zabawne, pomyslala Emelina, ze sukces w swiecie przestepczym na pierwszy rzut oka jest tak podobny do sukcesu w swiecie wielkich korporacji. Gdyby nie wiedziala, kim Julian jest naprawde, sadzilaby z wygladu, ze jest czlowiekiem stojacym na szczycie drabiny, na ktora jej brat dopiero zaczynal sie wspinac. Zajeli boks w kawiarni.

– A wiec jak ci sie udaly wakacje, Emmy? – zapytal Keith swobodnym tonem, patrzac na siostre ostrzegawczo.

– Julian wie wszystko o moich „wakacjach', Keith. Nie musisz przy nim udawac – wyjasnila, saczac kawe.

Keith nie odpowiedzial i tylko spojrzal na Juliana, unoszac pytajaco brwi. Nie ma zamiaru odkrywac sie, dopoki sie nie dowie, ile tamten wie, uswiadomila sobie Emelina. Sprytny chlopak.

– Ku mojemu nieopisanemu zdumieniu -powiedzial Julian sucho -wariacki plan panskiej siostry okazal sie trafiony. Panski przyjaciel Leighton uzywa swego domu na plazy w raczej nielegalnych celach. Przemyca narkotyki na wybrzeze. Dokladnie raz w miesiacu. Nastepna dostawa bedzie dwudziestego osmego przyszlego miesiaca.

– Zartujecie! -Keith ze zdumieniem przenosil wzrok z jednej twarzy na druga.

– Mowilam ci! – zawolala Emelina. – Nie wierzyles mi, kiedy mowilam, ze on na pewno cos tam knuje, prawda?

– Nie – przyznal Keith. – Nie wierzylem. – Odwrocil sie do Juliana. – Dlatego wlasnie pozwolilem jej tam pojechac samej. Ale kim, do diabla, pan jest? – zapytal smialo.

– Nie badz niegrzeczny, Keith. Julian mi pomogl – Emelina pospiesznie opowiedziala Keithowi cala historie. – To byl pomysl Juliana, zeby sprawdzic paragony w torbach ze sklepu. I byl ze mna na plazy tej nocy, gdy Leighton i jego przyjaciele przyjechali – zakonczyla. – Mamy wszystkie dowody, jakich potrzebujesz, Keith.

Вы читаете Diabelska cena
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату