przygotowujesz sie do pojscia ze mna do lozka.

Emelina zawahala sie, nagle oniesmielona. Nie byla pewna, czy pod ciezarem jego spojrzenia bedzie w stanie sie poruszyc. Latwiej bylo pozwolic jemu przejac inicjatywe. Jesli rozbierze sie sama, bedzie to kolejny dowod zaangazowania, gest akceptacji.

Ale przeciez i tak juz zaakceptowala go jako kochanka! Jaki sens mialo wycofywanie sie teraz? Powoli jej rece powedrowaly do zapiecia spodni.

– Nie patrz tak na mnie – blagala, rozpinajac suwak.

– Denerwuje sie!

– Aja przy tobie trace glowe – odparl. Odsunal sie, by zrobic jej miejsce. Gdy niezrecznie zsunela spodnie do kostek, Julian wyciagnal reke i leciutko dotknal wrazliwego wnetrza jej uda. Emelina miekko zaczela powtarzac jego imie. Prowokujaco wyciagnela ramiona i znow go do siebie przyciagnela.

– Jeszcze majtki – przypomnial jej, przesuwajac palcem po kawalku nylonu, ostatnim fragmencie jej ubrania.

– Co za bestia! – Uniosla jednak biodra wyzej. -Jestem tylko mezczyzna, ktory bardzo cie pragnie.

I mysle, ze ty tez mnie pragniesz. Czuje, jaka jestes wilgotna i goraca, kochanie. Jestes takim zmyslowym stworzeniem. Boze, Emmy, rozbierz sie do konca!

Pod wrazeniem pozadania plonacego w jego oczach Emelina drzacymi palcami z trudem zdjela ostatni fragment swego ubrania.

– Moja slodka Emmy! – Ze stlumionym okrzykiem pragnienia Julian wszedl w nia gleboko. Emelina westchnela glosno i mocniej przytulila sie do niego.

Julian powoli ustanowil rytm, ktory podtrzymywal gromadzace sie w niej napiecie az do chwili, gdy zaczela miec wrazenie, ze wybuchnie. Sluchala podniecajacych slow, ktore szeptal z ustami przy jej szyi i w zapamietaniu powtarzala niektore z nich.

– Trzymaj mnie mocno, kochanie – poprosil Julian, wyczuwajac, ze przebiegajacy przez nia prad przybiera na sile. – Trzymaj mnie mocno i niech sie dzieje, co chce!

Emelina poddala sie ekstazie, nie zdajac sobie sprawy, ze jej paznokcie pozostawiaja czerwone slady na jego ramionach. Gdy wyprezyla sie pod jego cialem, Julian podniosl glowe i patrzyl na emocje odbijajace sie na jej twarzy. Nie byl juz w stanie kontrolowac sie ani chwili dluzej.

Patrzyl na nia nadal, gdy w jego ramionach wracala do przytomnosci. Odsunal z jej twarzy kosmyk wlosow. Otworzyla oczy i napotkala jego wzrok.

– Tu jest twoje miejsce, Emmy. Tu, w moich ramionach. Nigdy wiecej nie probuj ode mnie uciekac. I tak pobiegne za toba.

– Naprawde, Julianie?

Julian westchnal. Jak by zareagowala, gdyby jej powiedzial, czego postanowil zadac jako zaplaty za jej zobowiazanie? Czy probowalaby sie klocic i targowac, zanim by sie zgodzila? Czy tez probowalaby uciec, wolalaby ucieczke niz wyrok, ktory mial zamiar na nia nalozyc?

Nie, pomyslal z glebokim zadowoleniem. Nie ucieknie. Moze bedzie wsciekla, sytuacja, w ktorej sie znajdzie, moze ja oburzyc, ale jego Emmy splaci swoj dlug.

Mial to jak w banku.

– Wygladasz, jakbys byl bardzo z siebie zadowolony – zauwazyla Emelina, unoszac glowe lezaca w zgieciu jego ramienia.

– Bo jestem – odrzekl szczerze, pochylajac sie i calujac ja w czubek nosa. – I to w dodatku dzieki tobie.

– Naprawde?

– Mhm. Lubie, gdy udaje mi sie wylozyc moj punkt widzenia w tak satysfakcjonujacy sposob – usmiechnal sie leniwie.

– Czesto to robisz? – zapytala lekko.

Usmiech zniknal z jego twarzy, zastapiony uwaznym spojrzeniem.

– A jak myslisz?

Z jakiegos powodu Emelina potraktowala to pytanie bardzo powaznie.

– Mysle, ze nie – odrzekla powoli. – Nie wydaje mi sie, bys uzywal seksu do kontrolowania kobiety. Nie w ostatecznym rozrachunku.

Spojrzal na nia z zainteresowaniem.

– Dlaczego nie?

– Bo to nie jest bron, na ktorej mozna polegac, a ty masz dosyc inteligencji, by to rozumiec. Wiesz, ze lojalnosci i zaangazowania, ktorych oczekujesz od kobiety, nie mozna kupic za seks.

– Masz dzisiaj bardzo filozoficzny nastroj – stwierdzil. – Ale to prawda. – Wydawal sie nieco rozczarowany, ze nie moze uzyc tej akurat broni.

– A wolalbys, zebym obiecala robic, co zechcesz, tylko dlatego, ze jestes dobry w lozku? – zapytala zaczepnie.

– Wtedy wszystko byloby prostsze.

– Ale ja okazalabym sie dosyc plytka istota, zdana na laske i nielaske wlasnych namietnosci – zauwazyla chlodno.

– Zamiast tego jestes zdana na laske i nielaske wlasnego poczucia honoru, prawda? – odparowal.

– Co to ma znaczyc? Leniwie przesunal dlonia po jej ciele.

– Ktoregos dnia ci to wyjasnie. Wkrotce. Spij juz, Emmy. Rano porozmawiamy o tym, co trzeba zrobic dalej.

Emelina ziewnela szeroko i naraz poczula sie bardzo zmeczona.

– O Leightonie i jego gangu? -I o twoim bracie. Ma prawo wiedziec, co sie tu zdarzylo. Dalsze dzialanie bedzie zalezalo od niego.

– Masz jakis plan? – zapytala sennie.

– Powiem ci o tym rano. – Przytulil ja do siebie i nakazal zasnac. Ale jeszcze dlugo po tym, gdy ona juz ucichla w jego ramionach, Julian lezal bezsennie w mroku i rozwazal jej slowa. Emelina miala racje. Wiedzial, ze nie moze jej kontrolowac za pomoca seksu. Nic by mu z tego nie przyszlo. Czy podejrzewala, w jaki sposob zamierzal uzyskac nad nia kontrole? Prawdopodobnie nie. Patrzyl na cienie na suficie i ocenial ryzyko, jakie chcial podjac.

Pierwsze slowa, jakie Julian wypowiedzial nastepnego ranka, zaskoczyly Emeline. Stal pod prysznicem, a ona wlasnie podawala mu kubek z kawa, gdy odezwal sie:

– Dzis po poludniu pojedziemy do Seattle. Przedtem posluchamy tych tasm.

– Do Seattle! Dzisiaj?

– Emmy, mowie to z wielka przykroscia, ale twoja kawa wcale sie nie poprawia. Wydaje mi sie, ze za malo sie starasz.

– Powiedz mi, po co jedziemy do Seattle.

– Chce porozmawiac z twoim bratem.

– Dlaczego, Julianie? – Jej glos zabrzmial powaznie.

– Mowilem ci wczoraj wieczorem. Ma prawo do tego, zebysmy z nim uzgodnili, co robic dalej. Jest kilka mozliwosci.

– Nie wydaje mi sie, Julianie.

– Emmy, dobrze wiesz, ze nie masz prawa podejmowac za niego takiej decyzji -powiedzial lagodnie.

– Wiem. Zgadzam sie, ze to zalezy od Keitha. To on jest ofiara tego szantazu. Ale chyba nie chce, zebys z nim rozmawial o tej sytuacji lub dawal mu jakies rady.

– Przygryzasz dolna warge, co znaczy, ze bardzo sie czyms denerwujesz. Mysle, ze zaczynam rozumiec, o co ci chodzi. – Jego glos brzmial teraz ostrzej.

– Obawiasz sie, ze bede probowal wlaczyc Keitha w nasz uklad, tak?

– A nie bedziesz?

– Dalem ci slowo, Emelino. Oczekuje zaplaty wylacznie od ciebie.

– Ale jesli porozmawiasz z Keithem i on zgodzi sie przyjac twoja pomoc w zakonczeniu tej sprawy – powiedziala Emelina z zapartym tchem – to czy ty nie… czy nie bedziesz uwazal go za zaangazowanego?

– Nie. Jesli o mnie chodzi, to jest czesc tego samego ukladu. Czy ty mi ufasz, Emmy? Czy wierzysz, ze zatrzymam to tylko miedzy nami? – zapytal z wyraznym naciskiem w glosie.

– Tak, Julianie. Wierze ci. – To byla prawda. Po tym, co slyszala o szefach mafii, nie rozumiala, dlaczego ma do

Вы читаете Diabelska cena
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату