– Towarzyszu generale, jak mam go traktowac w drodze?

– W tej kwestii nie mamy wytycznych. Masz go razem z ladunkiem dostarczyc calego i zdrowego, to wszystko. Sam nie mam pojecia, co to za ptaszek. Jezeli szpieg – wieziesz go do aresztu. Jezeli konsultant, ktory wie, jak sie obchodzic z tym tajnym sprzetem – to znaczy, ze pracuje dla naszych. Kiedy go powitalem, z pelna pompa, a jakze, to wcisnal mi legende, ze jest biznesmenem. Wiezie kontener mydla do Moskwy wedlug umowy z jakas spolka. Na wszelki wypadek przyjalem legende za dobra monete i zaproponowalem mu pomoc. Wytlumaczylem, ze szybciej niz eszelon wojskowy nikt go nie dowiezie. Rznie glupa: wszystkim sie zachwyca, o wszystko wypytuje. Trzeba przyznac, ze zrecznie to robi. Wiec dopoki nie bryka, najlepiej udawaj, ze wierzysz w te banialuki. Ale nie spuszczaj go z oka!

– Tak jest, towarzyszu generale!

Lokomotywa szarpnela wagonami. Zubrow wskoczyl do ostatniego i general Gusiew nie zdazyl ani uscisnac mu reki, ani zyczyc szerokiej drogi.

Tak wiec ruszyl eszelon: z batalionem, z nieznanym ladunkiem, z tajemniczym cudzoziemcem, z partyjnymi bossami, z portowymi prostytutkami, ktore sie don nielegalnie zakradly, i z bezzasadnie pompatyczna nazwa „Zloty”.

Rozdzial 6

NIESPOKOJNE CZASY

Tu Glos Ameryki z Waszyngtonu. Po trzydniowym pobycie w Zimbabwe, do Antananarivo, stolicy Demokratycznej Republiki Madagaskaru, przybyl z wizyta panstwowa prezydent Gorbaczow. Dostojnego goscia witali: prezydent republiki, przewodniczacy Narodowego Frontu na Rzecz Obrony Malgaskiej Rewolucji Socjalistycznej admiral Didier Ratsiraka, prezes Rady Ministrow podpulkownik Victor Ramahatra i pozostali czlonkowie Najwyzszej Rady Rewolucyjnej. Po krotkiej paradzie, w ktorej wziely udzial obydwa bataliony Armii Rewolucyjnej i wszystkie dwanascie MiG-ow Obrony Powietrznej Kraju, prezydent Gorbaczow wyglosil do zgromadzonych dlugie przemowienie, wielokrotnie przerywane oklaskami. Obecni z ogromnym entuzjazmem wysluchali relacji radzieckiego goscia o sukcesach pierestrojki. Czesc oficjalna spotkania zakonczyl pozna noca tradycyjny taniec wojownikow Betsimisaraka i uroczysty bankiet na swiezym powietrzu.”

Ostatnio Harding zupelnie nie potrafil rozroznic informacji moskiewskiego radia i Glosu Ameryki – ogolny ton i tresc byly dziwnie podobne. Glos Ameryki podawal moze wiecej szczegolow, a Moskwa wiecej muzyki. I chociaz w zakres obowiazkow sluzbowych wchodzilo sluchanie obu stacji, najczesciej poprzestawal na jednej. Szkoda mu bylo czasu – zbyt go ciekawily inne rozglosnie.

Mial juz nawet swoje ulubione stacje. Na przyklad w Kaliningradzie, czyli w dawnym Krolewcu, okopali sie „internacjonalisci-leninowcy” z calego kraju. Ci nie mowili o moskiewskim kierownictwie inaczej niz jako o „przestepczej szajce rewizjonistow i renegatow, ktorzy sprzedali swiatowej burzuazji kraj zwycieskiego socjalizmu”. Ich audycje rozpoczynaly sie oczywiscie od Miedzynarodowki, spiewanej najwyrazniej przez grupe pulkownikow w stanie spoczynku i zasluzonych emerytow, a konczyly piesniami Wielkiej Wojny Ojczyznianej. W przerwach dyskusji politycznych nadawano zas wiadomosci polityczne i informacje o sukcesach gospodarczych Obwodu Kaliningradzkiego.

Z kolei miasto Wlodzimierz znajdowalo sie najwyrazniej w rekach prawoslawnych i prawie bez przerwy nadawalo liturgie cerkiewna, modlitwy i zywoty swietych. Trudno sie bylo jednak polapac, do jakiego odlamu Cerkwi wlodzimierzanie naleza, jako ze nie uznawali ani wladzy patriarchy Wszech Rusi, ani wladzy Synodu.

Najciekawsza byla oczywiscie rozglosnia 4. Armii Uderzeniowej, ktora juz od miesiecy walczyla z basmaczami i duszmanami na bezkresnych obszarach Azji Srodkowej. Doslownie kazdego dnia rozglosnia informowala o nowych, absolutnie druzgocacych zwyciestwach nad nieprzyjacielem, ale tak sie dziwnie skladalo, ze juz nastepnego dnia oddzialy armii wycofywaly sie na z gory upatrzone pozycje. Poczatkowo Harding usilowal sledzic ruchy armii i zaznaczac na mapie owe pozycje, ale wkrotce zupelnie sie pogubil. Nie mial przygotowania specjalistycznego, totez trudno mu sie bylo polapac w arkanach sztuki wojennej. Na przyklad, przez bite dwa tygodnie trwalo „skuteczne natarcie szerokim frontem na przedmiesciach Alma-Aty i Frunze”, w trakcie ktorego „spore grupy basmaczy zostaly okrazone i calkowicie zlikwidowane, a glowne sily przeciwnika kontynuowaly odwrot, ponoszac ciezkie starty w ludziach i sprzecie”. Az tu nagle podawano informacje, ze „zwycieska 4. Armia Uderzeniowa wycofala sie szczesliwie na przeformowanie do miasta Semi-palatynsk”, a bylo to tysiac wiorst na polnoc. Harding wzdychal, drapal sie po glowie. Moze zle uslyszal, moze ma nieaktualna mape? Najprosciej bylo pisac raporty, nie probujac sie zorientowac w tym chaosie. Willie bynajmniej nie zamierzal marnowac wszystkich swoich dni i nocy na analizowanie sytuacji, ktora i tak sie nazajutrz zmieniala.

Podpulkownik KGB Nowikow czul sie niedobrze. Zblizalo sie, wyczuwal to instynktownie, ale jak tu pisac w raporcie o przeczuciach! Gdyby zas nawet taki raport potraktowano powaznie – kogo by tym zaskoczyl? Co – moze by mu przyslali dywizje na odsiecz? Przeciez jeszcze od czasow wojny azerskiej cale kierownictwo lagrow modlilo sie tylko o jedno – zeby pozostawiono chociaz takie sily jak wczesniej!

Nowikow jeknal i az zasyczal, przypominajac sobie jak ze scislego wiezienia KGB w Saransku* [* Stolica Mordwinskiej ASRR w dorzeczu Wolgi] wycofano polowe nadzorcow, rzekomo dlatego, ze okazali sie niepotrzebni. Ach, coz to byli za chlopcy! Oczywiscie, wyszkolono ich nie po to, zeby pilnowali politycznych: polityczni nawet kaleki nie umieliby zaciukac, zwlaszcza kobiety. Choc co prawda w nerwach czlowiek jest zdolny do wszystkiego. Ale przeciez nie z ich powodu chlopcy jak jeden maz chodzili na kursy karate i nudna sluzbe na wieziennych korytarzach urozmaicali sobie treningami z nunczaku!

Przeciez wtedy szykowali sie na najgorsze! Przeciez przez cala te idiotyczna pierestrojke bombardowali Moskwe raportami o rosnacym mordwinskim nacjonalizmie! Dla uwiarygodnienia raportow trzeba bylo przy pomocy wlasnych wtyczek zorganizowac demonstracje studentow Uniwersytetu Saranskiego, domagajacych sie nie wiadomo czego. Wydawaloby sie, ze sprawa jest jasna: Mordowia lezy o osiemset kilometrow od Moskwy, a Azerbejdzan i Armenia – tam, gdzie diabel mowi dobranoc. Mozna im bylo dac spokoj, i tak spokoj by tam nie zapanowal. Wyrzynaliby sie nawzajem, a pozniej mozna by poeksperymentowac co najwyzej z niedobitkami. Ale nic z tego: zignorowali mordwinskie zamieszki i wycofali najlepszych! Po co? Na tych stuknietych muzulmanow! A lagry to pies?! Cztery i pol miliona rozbestwionych niewolnikow, ktorzy nie dadza sie nabrac na zadna pierestrojke!

Zaczelo sie to jakies pol roku temu. Pierwszym komunikatom towarzyszyly pelne otuchy informacje: „Do stlumienia buntu… skierowano dywizje MSW. Szczegoly operacji przekazemy w nastepnym komunikacie”. Ale szczegoly, w dodatku bardzo skape, podano tylko dwa razy. Komunikaty stawaly sie coraz bardziej lakoniczne i wkrotce brzmialy po prostu: „Bunt AJ-195”. I data. I juz. I rob co chcesz. Ani apeli o czujnosc, ani instrukcji.

Takie komunikaty otrzymywal Nowikow raz na tydzien: stan lagrow w kraju. Nowikow zaczal zaznaczac zbuntowane obozy na wielkiej mapie ZSRR, wiszacej nad jego biurkiem. Czarnymi krzyzykami. Polnocno-wschodnia czesc kraju wyraznie poczerniala, a „droga krzyzowa” przeciela gory Uralu i zaczela sie zblizac do Mordowii.

W ciagu trzech ostatnich dni informatorzy z wszystkich dziewietnastu lagrow ZCh-385 donosili, ze wiezniowie nazywaja ich w zywe oczy kapusiami. Wczoraj umilkli, jak za dotknieciem czarodziejskiej rozdzki: ten nie zjawil sie u prowadzacego go oficera bezpieki, tamten nie wrzucil do skrzynki pocztowej kolejnego doniesienia, jeszcze inny, doprowadzony pod konwojem, prosil o przeniesienie do innej zony, a o swojej nic nie wiedzial.

I dla oslow z Zarzadu Glownego nie sa to wystarczajace oznaki buntu! Kiedy zas Nowikowowi wypruja bebechy, podadza o tym kolejny komunikat, a ktos rownie mlody i rokujacy nadzieje narysuje na mapie nowy gruby krzyzyk – od Saranska do Potmy!

Nowikow dopiero co rozstal sie z Sienia Rogiem, wiezniem nie objetym scislym nadzorem. Juz od miesiaca pobieral u Sieni lekcje wieziennych zachowan i zargonu. Okazalo sie, ze nie ma pojecia o podstawowych sprawach. Na przyklad, ktora gazeta -”Izwiestia” czy „Prawda” – lepiej sie nadaje na skrety. I ze „kon z jajami” mowi sie o kobiecie, a nie o mezczyznie, jak sadzil. Nowikow byl zrozpaczony a Rog bral za kazda lekcje po piec paczek amerykanskich papierosow.

Nowikow wlaczyl magnetofon z nagraniem lekcji i drgnal mimo woli, slyszac ochryply baryton Sieni Roga:

– Te, inteligent! Nachapales sie, scierwo! Nogi ci powyrywam i zapalki wsadze! Klawisz zasrany!

Otworzyl szafe, zdjal z wieszaka znoszona wiezienna bluze i obszarpane parciane portki. Przebral sie, spojrzal w lustro i powtorzyl:

– Klawisz zasrany!

Zabrzmialo nieprzekonujaco, bez wyczucia. Nagle zadzwonil telefon. Wsrod trzaskow i piskow Nowikow rozpoznal oszalaly glos naczelnika zony czternastej z Molocznicy:

– Mam tu bunt, przyslijcie…

Potem slychac bylo tylko loskot odleglego wybuchu.

Nowikow rzucil sie do sejfu i zaczal wygarniac do duzej torby podroznej paczki pieniedzy, torebki z narkotykami i pudelka nabojow. Na wierzch polozyl komplet igiel do tatuazu i zaciagnal suwak. Dyzurujacy przy wyjsciu chorazy drzacymi rekami zakladal bagnet na Kalasznikowa. Nie od razu poznal Nowikowa w wieziennej bluzie, a rozpoznawszy, rozpromienil sie i wykrzyknal:

– Ide z wami, towarzyszu pulkowniku, ide z wami!

– Oczywiscie, ze idziesz ze mna, Wanieczka. Pomoz mi z ta torba.

Chorazy zarzucil automat na ramie i pochylil sie nad postawiona na podlodze torba.

Wyprostowac sie juz nie zdazyl. Strzal z bliska scial mu polowe czaszki. Nowikow szybko schowal pistolet do kieszeni i wyrwal torbe z rak bezwladnego Wanieczki.

– Wszystko mozgiem obryzgal, skurwiel!

I ruszyl do wyjscia.

Jakos nikt nie zauwazyl przez tyle lat, ze obok kwatery Jawaskiego Specoddzialu KGB miesci sie cos w rodzaju wiejskiej piwniczki: niskie, zwienczone lukiem drzwi, cala reszta schowana w ziemi. Nowikow, ostroznie uchyliwszy drzwi, siegnal w przeciwlegly kat i, wsunawszy dlon w szczeline miedzy balami, namacal guziczek.

Bunkier byl niewielki, zbudowany wedlug typowego projektu. Jeszcze w czasach Brezniewa tajny wydzial Instytutu Naukowo-Badawczego Obrony Cywilnej opracowal czternascie typow bunkrow dla pracownikow wyzszego szczebla na wypadek wojny jadrowej. W bunkrach dla czlonkow Biura Politycznego byly baseny i laznie parowe. Bunkier, w ktorym schronil sie Nowikow, byl nizszej kategorii: pietrowe lozka, lodowka z zapasem zywnosci, prymitywna ubikacja i klitka z aparatura tajnej lacznosci.

Zgodnie z instrukcja, Nowikow powinien byl przede wszystkim zadzwonic do Moskwy, do centrali. Jednak od razu po znalezieniu sie w bunkrze naruszyl instrukcje. Pod ostrzami nozyczek posypaly sie na podloge jego jasne wlosy. Lustro bylo tylko jedno i wlosy z tylu glowy Nowikow strzygl na wyczucie. Potem wyrownal wszystko golarka. Za pare tygodni urosnie mu zarost, policzki sie zapadna – i kto go odrozni od zeka?

Wystukal kod takiego samego bunkra w Obozie Permskim. Tam bunt wybuchl dziesiec dni wczesniej. Po czwartym dzwonku aparat ozyl. Nowikow poznal glos swego szkolnego kolegi, pulkownika Pietina.

– Halo!

Вы читаете Zloty Eszelon
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату