Ze zdumieniem i zachwytem Dracz stwierdzil, ze wszystko jest w porzadku.
– Skad wytrzasnelas taki sposob?
– Babcia mnie nauczyla – skromnie odpowiedziala wybawicielka i Dracz dopiero teraz spostrzegl jej idealna figure i obcisly dres, ktory ja jeszcze podkreslal.
– Jak ci na imie, laleczko?
– Lubka.
– Ach, co za slodkie imie!
– Alez co pan mowi!
– Zajmij sie teraz drugim okiem, zeby sie nie czulo pokrzywdzone.
Te noc Lubka spedzila w przedziale Dracza. I nastepna tez.
Lubka zaparzyla herbate i otulila sie szczelniej orenburska chusta. Dracz mial nocna sluzbe i dziewczyna z niecierpliwoscia oczekiwala rana. Troszczenie sie o Dracza sprawialo jej wielka przyjemnosc! Byl za wszystko taki wdzieczny! Zacerowana skarpetke, uprana koszule – wszystko od razu zauwazal.
– Och, ty moja rybenko, wszystkiego potrafisz dopilnowac!
Rozmawiajac z Lubka wstawial ukrainskie slowa, a niekiedy w ogole przechodzil na ukrainski, co mu sie nigdy nie zdarzalo w oficjalnych sytuacjach. Lubka doszla do przekonania, ze ukrainski jest najpieszczotliwszym jezykiem na swiecie. Ku zachwytowi Dracza, za puszke tuszonki kupila na stacjj ukrainska serwete w koguty i nakryla nia stolik przy oknie. Dziewczyny nie mogly sie napatrzec na gniazdko
Lubki i biegaly tam pod byle pretekstem – oczywiscie pod nieobecnosc Dracza. Cieszyly sie szczesciem Lubki bez cienia zawisci. Zreszta, szczerze mowiac, czego tu bylo zazdroscic? Kiedy eszelon dotrze do miejsca przeznaczenia, sielanka sie skonczy. Przeciez Dracz sie z Lubka nie ozeni! Dlatego wlasnie Lubka byla jedyna osoba w pociagu, ktora marzyla o tym, by ta podroz trwala bez konca.
We drzwi wepchnely sie natychmiast po zapukaniu Sonka Pufik i szykowna Zinka Krasnal w pelnym rynsztunku bojowym. Wlasnie wrocily z nocnego rajdu po partyjnych wagonach.
– Och, Luba, poznaje te chuste! Pokaz, spojrze na scieg… Tak, to nasza!
– Jak to wasza? – nie zrozumiala Lubka.
– Produkcja orenburskiego lagru! Ja tam przeciez kiblowalam! A takich chust, masz pojecie, ile narobilam? Mialysmy naczelniczke, ze nie daj Boze! Jak tylko nie wykonalas normy – pietnascie dni karceru! A karcer tam byl taki, ze wynosili z niego na noszach!
Lubka przypomniala sobie, ze Sonka rzeczywiscie siedziala – za oszustwo czy moze za naruszenie przepisow meldunkowych. Zrobilo jej sie jakos glupio i wzruszyla okrytymi chusta ramionami:
– No popatrz: nosi czlowiek cos takiego i nie wie… Moze sa na niej czyjes lzy…
– Nie przejmuj sie, nos! – radosnie odrzekla Sonka. – Co bede zalowac kolezance. Ale czlowieka az odrzuca, kiedy na filmach pokazuja w takich chustach matki z calym tym pieprzeniem o symbolu ojczyzny. Raz nam taki film w lagrze puscili. Dziewczyny, jak to zobaczyly, wszystkie w krzyk: „Mamo, nie porzucaj mnie na zatracenie!”. Oczywiscie, zapalili swiatlo, zaczelo sie sledztwo… Ale gowno wykryli, kto po ciemku krzyczal.
– U kogo dzisiaj bylas, Zina? – spytala Sonka, jakby tego nie slyszala. Zinka Krasnal zrobila straszna mine.
– U Borowa. Alez z niego swinia!
– Co chcesz – sekretarz obkomu.
– Jak byl juz dobrze nagrzany, to mi zaczal obiecywac, ze mnie wezmie na sekretarke. Od razu skumalam, ze chce zaplacic mniejsza takse, a zamiast tego bedzie mnie bajerowac swietlana przyszloscia.
– Taki juz ma zawod, Zinula! – rozesmiala sie Lubka. – A ty co na to?
– A ja mu mowie jak na spowiedzi, ze jestem nieuczona. On na to, ze nie szkodzi, jezeli bede pracowac z sercem.
– Patrzcie go, o serce mu chodzi! Cos ty Zina, samym cialem mu nie dogodzilas?
– Nie smiejcie sie, dziewczyny, i tak mam nerwy w strzepach. Skonczyl, zaraza, i od razu sie nadal: bez gaci, a taki wazny. I ciagle mnie popedzal, zebym sie szybciej ubierala. Jak doszlo do placenia, zaczal krecic. Nie chcial dac kielbasy i od razu zaczal mi wciskac ideologiczny kit: ze to towar deficytowy i moze sie przydac w jakiejs wazniejszej sprawie. A ja jestem mloda i zdrowa, po co mam jesc kielbase, powinnam dbac o linie. Pytam go: kto tu u nas w pociagu choruje? Wezme kielbase i mu zaniose. A on na to: „Ja jestem chory na watrobe!”. No wiec postraszylam go, ze poskarze sie Salymonowi. Salymon mnie lubi, on wie. I Borow tylko dlatego oddal mi kielbase. A na ostatek nawymyslal od wyrzutkow spolecznych. Osiem lat pracowalam w porcie, a takiego drania nie spotkalam.
– Co fakt, to fakt – przytaknela Sonka – z marynarzami albo z knajactwem o wiele lepiej. Moga, co prawda, po pijaku podbic limo, ale potraktuja przyzwoicie. I nie prawia moralow, i placa wedlug umowy. A ci… Nawet taki nie podziekuje za numerek ani zadnego prezentu nie da. Kutwy.
– Co tam, dziewczynki! – machnela reka Zinka. – Mam dzis urodziny, zabalujemy! Luba, pokroj kielbase: bedziemy sobie psuc linie!
Do przedzialu wpadla Kaska Lalucha z jakims etui w rekach i butelka pod pacha.
– Oj, dziewczyny, opowiem wam cos takiego, ze skonacie ze smiechu! Tylko najpierw sie napijmy. – Usiadla obok Lubki i rzucila etui na stolik. – Zgadnijcie, co tam jest?
– Daj spokoj, opowiadaj.
– Bylam dzisiaj u Uszatka. Wiecie, tego szefa odeskiego urzedu celnego. Zaprowadzil mnie do przedzialu, zapalil perfumowana swiece. Oczka staremu pierdole biegaja, jak u chlopaczka. Rozbieraj sie, mowi, kladz sie i zamknij oczy. Polozylam sie, ale oczywiscie zerkam jednym okiem: licho wie, co wymyslil? A on otwiera ten futeralik i zaczyna mnie obkladac kartami; wszystkie kladzie koszulka w dol, a co na odwrocie – nie moge zobaczyc. A jak potem zobaczylam – to ze smiechu o malo majtek nie polknelam. A on sie caly trzesie, slina mu cieknie, glaszcze lapami te karty, a mnie nawet nie dotknal. Potem siadl na podlodze i ucichl. Zleklam sie, mysle: moze kopnal w kalendarz? A on lezy z zamknietymi oczami, pochrzakujac jak swinia. I morda cala szczesliwa. Nie ruszalam go, niech ma ten swoj orgazm. Ubralam sie szybciutko, wzielam butelke jako honorarium i etui z kartami.
Kaska otworzyla etui. Pelne bylo kart z pornograficznymi obrazkami.
– Och, ty swintucho, pozbawilas Uszatka seksualnej satysfakcji!
– Nie pozbawilam, nie boj sie! Ma takich futeralow cala skrzynie. Widzialam, jak w nich przebieral. Zeby szef urzedu celnego mial zostac bez pornosow – nie rozsmieszaj mnie! Lubka, ty umiesz wrozyc. Postaw karty, raczke ci pozloce, jak Cygance.
– Najpierw powroze Zince, ma dzis urodziny.
– Oj, Zinula, nie wiedzialam. Wszystkiego najlepszego!
Przy wtorze smiechu i radosnych piskow Luba powiedziala kazdej, „ktory krol jej pisany”, „co ma na sercu”, a na koniec wywrozyla Zince nieslychane, nieprawdopodobne szczescie.
„Kryzys w Radzie Bezpieczenstwa ONZ!” – ryknelo nagle tak glosno i nieoczekiwanie, ze major Brusnikin az podskoczyl.
Uzywanie aparatury lacznosci rzadowej do innych celow i tak bylo surowo wzbronione, a sluchanie wrogich radiostacji uwazano wrecz za przestepstwo. Tu nawet pulkownikowi Zubrowowi dostaloby sie porzadnie od naczalstwa. Mimo to Brusnikin przyciszyl dzwiek i nadal sluchal chciwie, tym bardziej ze nowiny byly sensacyjne. Jakby kula ziemska – niby wrzod, ktory rosl i cmil przez dziesiatki lat – pekla nagle, wybuchajac setkami konfliktow. Wojny rozdzieraly swiat we wszystkich szwach.
Korea Polnocna walczyla z Poludniowa, Kambodza i Wietnam znow sie nawzajem mordowaly. Chinska Armia Ludowo-Wyzwolencza oblegala Ulan-Bator, pomyslnie oswobodziwszy wieksza czesc „Mongolii Zewnetrznej”, a oddzialy partyzantow salwadorskich z organizacji Farabundo Martiego zblizaly sie do Mexico City. Iran znow walczyl z Irakiem, Syria okupowala cale terytorium Libanu, a pulkownik Kadafi na czele wojsk szedl na pomoc swemu przyjacielowi pulkownikowi Mengistu Haile- Mariamowi, pobitemu przez powstancow erytrejskich.
Podobnie bylo w Europie. Armia rumunska walczyla w Siedmiogrodzie z miejscowa ludnoscia i oddzialami wegierskich ochotnikow, Bulgarzy i Turcy wyrzynali sie nawzajem wzdluz calej granicy, Jugoslawia rozpadla sie na szesc czesci, i nawet na granicy polsko-niemieckiej narastalo napiecie, wywolane przez ruch obywateli polskich pochodzenia niemieckiego, opowiadajacych sie za zniesieniem porozumien jaltanskich.
Rada Bezpieczenstwa ONZ obradowala praktycznie bez przerwy, ale nie mogla znalezc zadnego rozwiazania. Wszystkie walczace strony domagaly sie wyslania wojsk ONZ w strefe swoich konfliktow, wobec czego nie osiagaly niczego, blokujac sie nawzajem.
Zreszta Rada Bezpieczenstwa bynajmniej sie nie kwapila wysylac w te rejony obserwatorow, zwlaszcza po tym, jak zniknelo bez sladu kilka oddzialow tajlandzkich i finskich, ktore wyslano pare miesiecy wczesniej w rejon pomiedzy Armenia i Azerbejdzanem. Proby ich odnalezienia spelzly na niczym. Radio ormianskie powtarzalo w kolko, ze „zadnych informacji o obserwatorach ONZ Armansky radyo ne posada” i stanowczo prosilo o niezadawanie pytan w tej kwestii. I to wszystko. Tylko rzad Iraku oznajmil nieoczekiwanie, ze u niektorych wzietych do niewoli zolnierzy iranskich wykryto niebieskie helmy.
Zdumiony ta burza informacji Brusnikin jezdzil strzalka po skali, probujac sie dowiedziec, co sie dzieje w Zwiazku Radzieckim, ale nie uslyszal nic pocieszajacego. W eterze pelno bylo marszow wojskowych, apeli i komunikatow o dzialaniach wojennych w roznych zakatkach kraju.
Szczo za szum, szczo za ham uczynywsia? To Sawela na Ukrainie pojawywsia
– dobiegal skads z poludnia dziarski spiew.
Wiec za cara, Rus i nasza wiare Wzniesmy gromki krzyk: hura! hura!
– odpowiadali z polnocy monarchisci, a z Kaliningradu grzmialo:
Przeszkod dla nas nie ma, wrog nam nie da rady, Zlamie jego sile nasz czerwony front…* [* „Czerwona mlodziez”, tekst S. Fejgin, przel. J. Tomski].
To internacjonalisci-leninowcy rozpoczynali dzialania wojenne przeciw rewizjonistom i renegatom.
„Dzis o swicie po dlugotrwalym przygotowaniu artyleryjskim oddzialy zwycieskiej 4. Armii Uderzeniowej szturmem zdobyly miasto Karaganda. Nieprzyjaciel wycofal sie, ponoszac ciezkie straty” – donoszono z Azji Srodkowej.
„Przy dzwiekach dzwonow i choralnym spiewie mieszkancow wyruszylo dzis z miasta Nowogrodzkie Pospolite Ruszenie ze sztandarami w rekach i modlitwa w sercach” – informowala patetycznie daleka polnocna rozglosnia. Nie sposob bylo zrozumiec, dokad wyruszylo pospolite ruszenie, ani z kim ma walczyc. A tymczasem wziete w kleszcze w Karpatach dwa pulki wojsk KGB, ktore mialy ze soba kilka miedzykontynentalnych rakiet balistycznych z glowicami jadrowymi, grozily, ze wysadza w cholere caly swiat, jezeli nie umozliwi sie im bezpiecznego przejscia do Albanii.
Moj Boze! – myslal ze zgroza Brusnikin. Coz to sie wyprawia? Co na to Moskwa, Sztab Generalny, KC? I, goraczkowo krecac galkami, usilowal sie dowiedziec, jakie kroki podjely w tej sytuacji wladze centralne. Lapal jednak wszystko, tylko nie Moskwe. Samara zakatarzonym glosem odczytywala projekt nowej konstytucji opracowany przez Rzad Tymczasowy socjalistow-reformatorow: