Gdy sie zjawil, siedziala w kuchni i obierala groszek. Miala na sobie biala koszule i dzinsy, a promienie slonca wydobywaly czerwone blyski z jej kasztanowych wlosow. Zza domu dobiegal glos Rosy nawolujacej Clopette.
– Przynioslem to dla ciebie – oznajmil. – Trzymalem to wino na zupelnie wyjatkowa okazje. Pomyslalem, ze moglibysmy wypic je razem.
Przez dluzszy czas patrzyla mu prosto w oczy z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Jej spojrzenie bylo chlodne, szarozielone, taksujace. W koncu wziela z jego wyciagnietej reki butelke i spojrzala na nalepke.
– Fleurie 1962 – przeczytala i usmiechnela sie. – Moje ulubione.
I tutaj wlasnie konczy sie moja historia. W kuchni niewielkiego domu, obok winnicy w malenkiej wiosce Lansquenet. Tutaj Jay rozlewa mnie do kieliszkow, uwalniajac aromaty dawno minionych letnich miesiecy i obrazy miejsc dawno nieistniejacych. Wznosi w duchu toast za Joego i za Pog Hill Lane; jest to zarowno wyraz holdu, jak i pozegnanie. Mowcie sobie co chcecie, ale i tak nic nigdy nie przebije bukietu doskonalego winnego grona. Czy z posmakiem czarnej porzeczki, czy tez bez, roztaczam swoja wlasna magie, wypuszczona spod korka po trzydziestu siedmiu latach oczekiwania. Mam nadzieje, ze to docenia oboje, siedzacy teraz ze splecionymi rekami, przywierajacy ustami do swych ust. Od tej chwili oni beda musieli przejac te narracje. Moja rola dobiegla konca. Chce myslec, ze ich losy potocza sie szczesliwie. Ale, oczywiscie, nie moge tego wiedziec na pewno. Kiedy tak radosnie napelniam swoimi esencjami powietrze, czuje, ze zaczynam dotykac wlasnej tajemnicy bytu – ale nie widze zadnych duchow, nie potrafie przewidziec przyszlosci, nawet bloga terazniejszosc jawi mi sie jedynie niewyraznie – poprzez szklo – mgliscie i mrocznie.
Z lokalnego, bezplatnego informatora z Lansquenet:
Nekrologi
Mireille Annabelle Faizande, zmarla nagle po krotkiej chorobie. Pozostawila bratanka, PierreEmile’a, synowa, Marise, oraz wnuczke, Rose.
Sprzedaz nieruchomosci
Cztery hektary uprawnej ziemi i nieuzytkow pomiedzy Rue des Marauds, Boulevard St Espoire a rzeka Tannes, lacznie z domem mieszkalnym i zabudowaniami gospodarskimi, Pierre Emile Foudouin, zamieszkaly przy Rue Genevievre w Tuluzie, odsprzedal madame Marise d’Api.
Z gazety „Courrier d’Agen”:
Lokalny wlasciciel ziemski zostal oficjalnie uznany za pierwsza osobe, ktorej od XVII wieku udalo sie wyhodowac ziemniaka rodzaju tuberosa rosifea. Ten stary gatunek – sprowadzony, jak sie przypuszcza, z Ameryki Poludniowej w 1643 roku – odznacza sie duza, rozowa bulwa o slodkawym aromacie i zdaje sie doskonale rozwijac na naszych bagnistych, bogatych w wapn glebach. Monsieur Jay Mackintosh, byly pisarz, ktory osiemnascie miesiecy temu wyemigrowal z Anglii, planuje rekultywowac ten i inne stare, zapomniane gatunki warzyw na swojej farmie w Lansquenet sous Tannes.
„Zamierzam zajac sie reintrodukcja wielu zapomnianych gatunkow warzyw, tak by staly sie powszechnie dostepne”, oznajmil monsieur Mackintosh naszemu reporterowi. „Tylko dzieki niezwyklemu zrzadzeniu losu niektore z tych odmian nie zostaly stracone dla nas na zawsze”. Pytany o zrodlo pochodzenia nasion tych niezwyklych roslin, monsieur Mackintosh uchyla sie od jednoznacznej odpowiedzi. „Jestem kolekcjonerem”, odpowiada skromnie. „Udalo mi sie zgromadzic duzy zbior nasion w czasie moich rozlicznych podrozy po swiecie”.
Oczywiscie nasuwa sie pytanie, czemu te nasiona maja byc dla nas tak bardzo istotne. Czy to doprawdy wazne, jaka odmiane ziemniakow wykorzystujemy na nasze pommes frites?
„Alez, tak”, z cala moca twierdzi nasz kolekcjoner i ogrodnik. „To bardzo wazne. Zbyt wiele tysiecy gatunkow roslin i zwierzat zniknelo z powierzchni ziemi z powodu nowoczesnych metod gospodarowania i wytycznych plynacych z Brukseli. Trzeba koniecznie zadbac o uprawy odmian tradycyjnych dla danych regionow. Rosliny maja wiele rozmaitych wlasciwosci, ktore wciaz pozostaja dla nas nie w pelni znane. Kto wie, moze za kilka lat naukowcy stwierdza, ze dzieki jednemu z cudownie odzyskanych gatunkow, bedziemy w stanie ratowac ludzkie zycie”.
Niekonwencjonalne uprawy monsieur Mackintosha rozprzestrzenily sie juz poza teren jego niewielkiej posiadlosci. Niektorzy lokalni farmerzy tez postanowili przeznaczyc czesc swego arealu na uprawe tych starych, zapomnianych odmian. Na przetestowanie nowych nasion zdecydowali sie: madame Marise d’Api, monsieur Andre Narcisse oraz monsieur Philippe Briancon. Biorac pod uwage, ze w detalu tuberosa rosifea osiaga cene ponad stu frankow za kilogram, przyszlosc znow jawi sie w rozowych barwach dla gospodarzy z Lansquenet sous Tannes.
Natomiast sam monsieur Mackintosh, lat 37, zamieszkaly w Chateau Cox w Lansquenet, reaguje z nadzwyczajna skromnoscia na swoj niebywaly sukces. Zapytany, czemu nalezy przypisac jego tak niezwykle osiagniecie, odpowiada: „Odrobinie szczescia”. Potem usmiecha sie figlarnie i dodaje: „I, oczywiscie, czemus, co mozna okreslic magia”.
***