– Nie. Ale nie chce zastanawiac sie nad tym morderstwem, dopoki nie dowiem sie czegos wiecej. Nic tak nie przeszkadza w sledztwie jak podejrzenie czy uprzedzenie, ktore powezmie sie z gory. Wtedy mimowolnie czlowiek chce nagiac fakty do swojej tezy, co moze miec fatalny skutek, bo traci sie ostrosc widzenia i mozna nie zauwazyc prawdy, ktora zwykle wyglada zupelnie inaczej, niz to sobie poczatkowo wyobrazalismy. Dlatego staram sie odwrocic wlasna uwage od tego zabojstwa. Bedzie wiele halasu w prasie… znowu wiele halasu… Bez wzgledu na to, czy przyjdzie to latwo, czy trudno, chcialbym miec morderce w ciagu dwudziestu czterech godzin pod kluczem…

– Nie wiesz przeciez jeszcze nawet, czy nie ma juz sladow, ktore pozwola ci go zamknac za pol godziny.

Parker potrzasnal glowa.

– Juz teraz nie bardzo mi sie to podoba. Jezeli aktor nie wyszedl sie klaniac, a potem pozostal w garderobie i nikt z kolegow ani nawet garderobiany nie zauwazyli, ze cos jest nie w porzadku, to znaczy, ze morderca dzialal nie w pasji, lecz z premedytacja, ze wybral odpowiednia chwile, zeby zatrzec za soba slady… Ale nie uprzedzajmy faktow.

– Wlasnie. Nie uprzedzajmy. Przeciez mogl zginac w godzine po przedstawieniu. Mogl miec goscia, mogl sie ktos na niego zaczaic…

Parker polozyl palec na ustach.

– Przestanmy wrozyc. Zaczekajmy.

W tej samej chwili woz zahamowal gwaltownie. Wyjrzawszy przez okno Alex zauwazyl, ze mijaja fronton teatru i skrecaja w jakas mala uliczke, Auto przejechalo kilkanascie jardow i zatrzymalo sie.

Wysiedli. Przed nimi bylo boczne wejscie Chamber Theatre. Uliczka byla waska i cicha. Kilka kamiennych stopni prowadzilo do oszklonych, zaopatrzonych misterna krata drzwi, obok ktorych lsniaca tabliczka glosila: CHAMBER THEATRE WEJSCIE TYLKO DLA PERSONELU TEATRALNEGO. Parker natychmiast ruszyl w gore, przeskakujac po dwa stopnie naraz. Na odglos hamujacego auta w drzwiach ukazala sie rosla, barczysta postac w mundurze policyjnym.

– Panowie do kogo?… – policjant urwal i usunal sie salutujac, wyprezony w sluzbistej postawie. – Dobry wieczor, panie inspektorze. Przepraszam, ze nie poznalem pana.

– Dobry wieczor, MacGregor – odpowiedzial Parker i rozejrzal sie.

Wejscie do teatru oswietlone bylo silna zarowka umieszczona nad zaslonietym zolta firanka okienkiem lozy portiera. Od lozy bieglo kilka schodkow w gore, gdzie byla mala platforma. W scianie po lewej stronie byly zamkniete drzwi z napisem: SZATNIA PERSONELU TECHNICZNEGO, dalej byl odchodzacy w lewo korytarz. Wynurzyl sie wlasnie z niego mlody i pyzaty sierzant Jones.

– Dobry wieczor, szefie! – Dostrzegl Alexa i uniosl brwi z wyrazem lekkiego zdziwienia, ale zaraz rozpromienil sie. – Dobry wieczor panu! Spotykamy sie znowu w takich okropnych okolicznosciach. Pewnie bedzie z tego nowa ksiazka, co?…

– Jones! – powiedzial Parker – wasze zainteresowania literackie bedziecie zaspokajac poza godzinami sluzbowymi. Na razie mowcie o tym, co sie tu stalo.

– Tak jest, szefie! Cialo znalazl nocny portier… – Jones zerknal na zegarek – dwadziescia minut temu, o godzinie dwunastej piec, kiedy po zmianie obchodzil gmach, zeby sprawdzic, czy wszystko w porzadku i czy nikt nie zaproszyl ognia. Natychmiast zadzwonil do dyrektora Davidsona, ktory polaczyl sie z nami. Dyrektor Davidson jest u siebie w gabinecie i czeka na pana, szefie, tak jak pan sobie tego zyczyl. Stefan Vincy zostal zabity uderzeniem sztyletu, sadzac z tego, co widzialem. Albo moze sam sie zabil, chociaz nie wyglada mi na to. Lezy u siebie na kozetce. Na razie nic wiecej nie umiem powiedziec. Doktor, fotograf i daktyloskop sa zawiadomieni i zaraz tu beda. Ani dyrektor Davidson, ani portier nie informowali nikogo o zbrodni, tak ze poza nimi i nami nikt jeszcze o niczym nie wie.

– Wie o tym jeszcze ten facet, ktory wbil sztylet w Stefana Vincy – dodal Parker z ponurym usmiechem – ale miejmy nadzieje, ze dowie sie on wkrotce wielu innych rzeczy, mniej przyjemnych dla niego niz mordowanie aktorow w ich garderobach. Chodzmy!

Weszli po stopniach i skrecili w korytarz. Byly tam tylko jedne drzwi, po lewej stronie, w dosc duzej odleglosci od wylotu; dalej szedl inny, poprzeczny korytarz. Naprzeciw byla sciana, a na niej wielki, czarny napis: CISZA!

– To tam, szefie! – powiedzial Jones, wskazujac owe jedyne drzwi w korytarzu. Przed drzwiami stal barczysty mezczyzna w cywilnym ubraniu. Na widok inspektora wyprostowal sie.

– Garderoba Vincy’ego?

– Tak, szefie.

– Stephens!

Czlowiek w cywilnym ubraniu zblizyl sie i stanal na bacznosc.

– Idzcie do dyrektora Davidsona, ktory oczekuje mnie, i powiedzcie, ze musi jeszcze zaczekac, bo musze zalatwic najpierw pewne formalnosci.

– Tak jest, szefie.

Detektyw Stephens zawrocil i zniknal na koncu korytarza, zakreciwszy w prawo.

– Gdzie jest nocny portier, ten, ktory znalazl cialo?

– U siebie, w portierce. Ale kazalem mu siedziec za firanka i zabronilem krecic sie po gmachu. Czeka, az go pan wezwie, szefie. Czy mam go zawolac?

– Jeszcze nie. Tymczasem przyjrzymy sie miejscu zbrodni, zanim przyjdzie lekarz i reszta ludzi. Niech nikt nam nie przeszkadza, Jones. Zawiadom mnie, gdy tamci przyjda. Chodz, Joe.

– Tak, szefie – powiedzial Joe.

Parker zblizyl sie do nie domknietych drzwi po lewej stronie korytarza i lekko pchnal je noga. Na korytarz padla waska smuga ostrego swiatla. Inspektor wpuscil Alexa do pokoju, oslaniajac ostroznie lokciem klamke.

W garderobie Stefana Vincy bylo niezwykle jasno..Oswietlona byla ona kilkusetswiecowa zarowka umieszczona posrodku sufitu, a poza tym dwiema silnymi lampami, znajdujacymi sie po obu stronach wielkiego lustra wspartego o niska toaletke, przed ktora stalo wygodne, proste krzeslo z oparciem. Po prawej stronie pokoju stala wielka, zajmujaca prawie cala sciane, zamknieta szafa dwudrzwiowa. Po lewej stolik i dwa krzeselka, a naprzeciw drzwi kozetka, obita jasnym, kwiecistym materialem.

Na kozetce lezal Stefan Vincy. Byl wyprostowany, lewa reke trzymal na sercu, a prawa zwisala bezwladnie, dotykajac podlogi. Tuz przy lezacym stal obok kozetki wielki kosz czerwonych roz, smuklych i eleganckich jak baletnice.

Inspektor podszedl i pochylil sie nad cialem. Alex takze zblizyl sie i stojac obok siebie, patrzyli przez chwile w milczeniu na zmarlego.

Lezaca na piersi reka zabitego zamykala sie na rekojesci pozlocistego sztyletu, jak gdyby pragnac go wyrwac z rany albo spoczywajac po zadaniu samobojczego ciosu. Byl to prawdopodobnie ostatni odruch konajacego: pragnienie oswobodzenia sie od tkwiacego w piersi obcego ciala. Rana byla na pewno straszliwa, bo sztylet tkwil wbity po sama rekojesc.

– To nie wyglada na samobojstwo… – mruknal Parker. – Czlowiek nielatwo moze wbic sobie noz tak gleboko, lezac na wznak. Raczej zamordowano go… Doktor chyba powie to samo co ja… Chociaz oczywiscie lepiej by bylo, gdyby to sie okazalo samobojstwem… – Urwal i po chwili znowu mruknal: – Byloby znacznie lepiej… Kiedy czlowiek odbiera sobie zycie, to chociaz robi glupstwo, ale odbiera sobie tylko to, co do niego nalezy. Ale kiedy odbiera je drugiemu czlowiekowi… – Znowu urwal. – Tak. To jednak chyba morderstwo. Nie mogl wbic sobie noza siedzac, a pozniej upasc na wznak. Cialo nie mialoby takiego polozenia. Nie, to byloby niemozliwe. Zabojca pochylil sie i uderzyl z gory, dodajac do ciosu cala wage swego ciala. Vincy zginal w ulamku sekundy… A ty jak sadzisz?

Alex stal nie odpowiadajac i spogladal w piekna, nieomal spokojna twarz umarlego aktora. Poczatki siwizny na skroniach. Geste, ciemne brwi. Duze, zmyslowe usta. Prosty, wspanialy nos. Jakze inna twarz niz ta, ktora wyrazala jego maska wieczorem na scenie. Tamta byla stara i nieruchoma. Ta, nawet po smierci, swiadczyla o zadzy zycia.

Vincy ubrany byl nadal w swoj dziwaczny, na pol wojskowy, na pol blazenski kostium. Szara, workowata, bezksztaltna bluza ze sztywnymi epoletami na ramionach. Huzarskie spodnie z czerwonym lampasem i bambosze na nogach. W miejscu, gdzie wbite bylo ostrze sztyletu, widniala waska, ciemna, wilgotna obwodka. Poza tym krwi nie bylo widac. Ale na prawej piersi – na tle jasnoszarego materialu bluzy odcinala sie jaskrawa, czerwona smuga. Parker pochylil sie nad tym.

Вы читаете Smierc mowi w moim imieniu
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×