– Jak sadzisz, do kogo z nich jest latwiejszy dostep, do Oka Nocy czy do Sassy?

– O Sassie nie wiem nic, ale co do tego, ze Oko Nocy poddawany jest teraz najstraszniejszym torturom, nie mam zadnych watpliwosci. Dlaczego my tak tu tylko stoimy? Czy nikt nie potrafi go ocalic?

– Pobiegne i przyniose proszek od Tsi – powiedzial Dolg. – A potem za jego pomoca sprobujemy sciagnac tu Indianina. A zreszta, to osobisty proszek Tsi, on dostal go od elfow, dlatego zapewne tylko on moze sie nim poslugiwac. Sol, pojdziesz ze mna, postaramy sie, zeby Tsi na tyle sie obudzil, zeby…

– Przeciez ja nie moge przejsc do ciebie, bo znajduje sie w jakims bardzo wyjatkowym wymiarze!

– Ach, oczywiscie, przepraszam! Marco, pojdziesz ze mna?

Obaj czym predzej pobiegli do J2, do pomieszczenia, w ktorym lezal chory Tsi. Siska, siedzaca na krzesle przy lozku, zdumiona podniosla glowe. Najwyrazniej troche sie przespala, wygladala teraz bardziej swiezo, sprawiala tez wrazenie nieco weselszej. Dolg predko wyjasnil, co sie dzieje, wytlumaczyl jej tez swoj pomysl z proszkiem, nalezacym do Tsi i mogacym byc moze ocalic ktores z zaginionych.

– Mozna z nim rozmawiac – szepnela dziewczyna. – Ale wolalam tego nie robic, chcialam, by jak najwiecej odpoczywal.

– Doskonale – ucieszyl sie Dolg.

Przysiadl na lozku Tsi, wyjal skorzany woreczek z proszkiem elfow, a potem wolno i wyraznie zaczal przemawiac do rannego:

– Wiem, jak powinienes tego uzywac – powiedzial na koniec. – Nie wolno klasc ziarenka na jezyku, jak wtedy, gdy chce sie stac niewidzialnym. Trzeba polozyc trzy drobiny na piersi nad sercem, musisz je potem nakryc dlonia i wezwac Oko Nocy. Sprobujemy zaczac od niego, latwiej go odszukac. Sol opisala miejsce. Oko Nocy jest prawdopodobnie za jakimis drzwiami w glebi Zlej Gory, za czwartymi drzwiami, liczac od dolu. Ona co prawda tylko zgaduje, lecz musimy to wyprobowac. Czy widzisz jakies zimne cuchnace stopnie z kamienia? Bardzo slabo oswietlone?

Tsi lezal z zamknietymi oczami, z wielkim wysilkiem wyszeptal wreszcie „tak”.

– Podejdz teraz do czwartych drzwi i stamtad wezwij Oko Nocy, popros, by tu przyszedl.

– Nie – przerwal mu Marco. – On tu nie moze przyjsc, znajduje sie wszak w innym wymiarze. Popros, by przyszedl do J1.

– Oczywiscie.

Obaj nie byli niczego pewni. Jesli telepatia Marca, Dolga czy duchow nie potrafila zadzialac poprzez wymiary, to jak mogl tego dokonac proszek elfow?

Ale probe podjac musieli. Dolg ostroznie wyjal trzy ziarenka ze skorzanego woreczka i polozyl je na piersi Tsi. Potem podniosl dlon lesnego elfa i nakryl je nia.

– Teraz twoja kolej, Tsi. Zazycz sobie, aby Oko Nocy powrocil do J1.

Tsi-Tsungga cichym glosem wydusil z siebie te slowa.

A wiec stalo sie, czekali.

– Wyjde sie rozejrzec – cicho powiedzial Marco.

Pospieszyl do niewidzialnego muru i stamtad zawolal do Kira:

– Czy Oko Nocy wrocil?

Cala szostka po drugiej stronie pokrecila glowami.

Marco wypuscil powietrze z pluc. Westchnal ciezko, rozczarowany.

Z rezygnacja wrocil do pokoju chorego.

– Nie udalo sie – oznajmil bezbarwnie.

Dolg i Siska spuscili glowy. Podjeli probe, teraz nie wiedzieli juz, co robic.

Tsi probowal cos powiedziec.

– Co takiego, Tsi?

Lesny elf zdolal wydusic z siebie:

– Moze to zle? Moze tutaj?

– Chcesz powiedziec, ze powinienes przywolac go do siebie, nie w jakies inne miejsce? – spytal Dolg.

– Tak.

Popatrzyli na siebie zniecheceni. Nie chcieli odbierac Tsi nadziei, opowiadac o nieprzebytych murach, rozdzielajacych wymiary.

– Sprobuj – zdecydowal z westchnieniem Marco.

No coz, jeszcze jedna proba nie zawadzi.

Wargi Tsi-Tsunggi ulozyly sie w slowa: „Oko Nocy, przybadz do mnie”.

W pokoiku zapadla cisza.

Jak dlugo powinnismy czekac, zanim powiemy Tsi, ze to do niczego nas nie doprowadzi? zastanawial sie Marco.

Nie zdazyl jednak dokonczyc tej mysli, bo w malenkim pokoiku zrobilo sie nagle bardzo ciasno. Pojawil sie w nim jeszcze jeden czlowiek.

– Oko Nocy! – wykrzykneli wszyscy troje naraz. – Tsi, udalo sie!

A Marco dodal:

– Udalo sie tez cos wiecej, Oko Nocy przedostal sie do innego wymiaru, rozumiecie chyba, co to znaczy.

Patrzyli na zmaltretowanego, zakrwawionego, poranionego Indianina, ktory wciaz jeszcze nie mogl pojac, co sie dzieje, i z wielka ulga stwierdzili, ze nie otacza go zadna rozedrgana mgielka. Oko Nocy definitywnie powrocil do ich bardzo normalnego wymiaru.

15

– Wobec tego probujemy teraz z Sassa – oswiadczyl Dolg rozjasniony, kiedy juz wytlumaczyli Oku Nocy, w jaki sposob odbyly sie te przenosiny z predkoscia blyskawicy. I Indianin podziekowal Tsi goraco za ocalenie go z rak zadnych mordu straznikow. Na pobladlych wargach Tsi-Tsunggi dostrzegli cos w rodzaju usmiechu.

– Nie – odparl Oko Nocy. – Chyba z Sassa wam sie nie uda, bo o ile dobrze zrozumialem, wiedzieliscie mniej wiecej, gdzie mnie szukac.

– To prawda – przyznal Marco. – Dzieki Sol moglismy cie niemal doskonale zlokalizowac.

– Lokalizacja w istocie byla doskonala – usmiechnal sie Oko Nocy, podczas gdy Dolg zajmowal sie jego ranami. – Jedna z tych bestii akurat podniosla nade mna topor, zdazylem jeszcze zobaczyc usmiech baraniego zdumienia na jej gebie i zaraz potem z hukiem zniknalem. W nastepnej chwili znalazlem sie tutaj. Mowi sie o samolotach ponaddzwiekowych, a ja mialem do czynienia z lataniem z predkoscia swiatla.

– Tak jak poruszaja sie elfy – mruknal Dolg. – Ale dlaczego twoim zdaniem nie mozemy sprobowac z Sassa?

– Poniewaz nie wiemy, gdzie jest. Mozemy zgadywac, ze przebywa gdzies w jakims miejscu powyzej tego, w ktore ja trafilem, ale to zbyt malo. Musisz wiedziec, gdzie masz jej szukac, prawda, Tsi?

Elf ziemi mial klopoty z odpowiedzia, lecz Dolg potwierdzil to, co Tsi usilowal z siebie wydusic.

– Owszem, masz racje. Jesli chodzilo o Oko Nocy, otrzymalismy konkretne informacje. Czwarte drzwi od dolu. Nie wiemy, jak wyglada wyzej wnetrze Gory Zla.

– A wiec dobrze, sprobujemy najpierw z innymi – oswiadczyl Marco niecierpliwie. – Trzeba jak najpredzej dotrzec do Sassy. Moze ktos z nich nam pomoze, na przyklad Sol. Sprobuj sprowadzic tu J1, Tsi!

Nie bylo to proste zamowienie. Najpierw zamierzali wyjasnic elfowi, gdzie znajduje sie J1 z reszta przyjaciol, lecz to okazalo sie zbyt klopotliwe. Mezczyzni zabrali wiec nosze z Tsi i wyniesli go do czarnej doliny, tak by sam mogl ja zobaczyc. Dolg uprzednio zaaplikowal mu porcje promieni szafiru, by zdolal zniesc taki wysilek. Siska jak zwykle nie odstepowala go nawet na krok. A jej obecnosc jakby dodawala mu sil.

Tsi szepnal z wysilkiem:

– Czy mam wezwac tu calego Juggernauta?

Zrozumieli jego wahanie.

– Nie, nie musisz, przynajmniej na poczatku – odparl Marco. – Jesli sprowadzisz tylko ludzi, ktorzy tam sie znajduja, jakos poradzimy sobie z reszta.

Dolg jednak zaprotestowal.

Вы читаете Strachy
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×