Coz z niej za jedza – pomyslal. Zachowuje sie, jakby moja wizyta w Greyfaire byla zupelnie niespodziewana, jak gdybym przejezdzal tedy przy okazji i wstapil na chwile.

Mial przez moment ochote powiedziec, ze przyjechal po corke, dowiedziawszy sie, ze jest w warowni, ktora niedlugo ma znalezc sie w oblezeniu. Ciekaw byl, co by wtedy powiedziala, czy wreszcie poprosilaby o pomoc. Watpil. Wolalaby raczej zmierzyc sie w pojedynku na miecze z sir Jasperem Keane’em.

– Twoi ludzie, panie, moga polozyc sie w tej sali – rzekla chlodno. – Dla ciebie przygotowalam komnate w czesci prywatnej zamku.

– Dziekuje, madame – odparl. – Czyzby to znaczylo, ze uwazasz mnie za rodzine? – Tavis po prostu nie potrafil sie powstrzymac, by tego nie powiedziec. W jego zielonych oczach zablysla wesolosc.

Arabella nagle zauwazyla, ze w komnacie nie bylo nikogo procz nich dwojga.

– To niewielki dom, o czym doskonale wiesz, panie. Dlatego goscie honorowi musza korzystac z naszych prywatnych komnat – rzucila sucho.

– Oczywiscie, madame – odparl smutno.

– Na pewno jestes, panie, glodny po podrozy – ciagnela beznamietnie Arabella. – Zaluje, ze nie moge podjac cie uczta, ale to, co podamy, jest smaczne, dobrze przyprawione i pozywne, obiecuje.

Hrabia Dunmor mial ochote pochwycic lady Grey i pocalowac ja mocno. Byla najbardziej uparta, irytujaca i drazniaca nerwy kobieta, jaka w zyciu znal, ale zmienila jego stosunek do kobiet. Nie widzial jej od czasu krotkiej wizyty we Francji, a mimo to piekna, odziana w proste, wiejskie stroje niewiasta, ktora stala przed nim, fascynowala go znacznie bardziej niz elegancka istota, jaka widzial w Paryzu. Cokolwiek sie miedzy nimi zdarzylo, wiedzial, ze kocha Arabelle Grey, zawsze ja kochal i przez nia juz nigdy nie pokocha innej kobiety. Chcial ja miec z powrotem jako zone, hrabine Dunmor i matke jego dzieci. Tym razem jednak nie mogl jej zabrac z Greyfaire. Wiedzial, ze musi zaczekac, az ona bedzie gotowa wyjechac stad z wlasnej woli, az bedzie gotowa wrocic do niego. Nie bylo wazne dla Tavisa, jak dlugo to moze potrwac, wazne, ze nie chcial zadnej innej.

Jego ludzie zaczeli wchodzic do sali, a sluzba z warowni wnosila jedzenie. Ojciec Anzelm, FitzWalter i hrabia zajeli miejsca przy stole obok Arabelli. Donald Fleming przyszedl pozniej i usiadl obok brata. Arabella skinela do niego glowa, a on mruknal cos niewyraznie na znak powitania.

– Pocieszajacy jest fakt, ze nasza obecna sytuacja nie zmienila ani odrobine moich relacji z twoim bratem, panie – rzucila Arabella z humorem.

– Donald sie nie zmienil – odparl rozbawiony Tavis – chociaz jest juz zonaty.

– Donald?

– Tak, ja – burknal niechetnie Donald Fleming. – Wydaje ci sie to dziwne, madame?

– Nie, panie, nie wydaje mi sie. Przeciez nawet Kosciol naucza, ze znajdzie sie kobieta dla kazdego mezczyzny. To musi byc wyjatkowa kobieta, skoro wytrzymuje z toba, Donaldzie.

– Owszem, jest wyjatkowa – chwalil sie Donald -i bardzo posluszna, nie jak niektore kobiety, ktorych imienia przez grzecznosc nie wymienie.

– Jeszcze piwa, Donaldzie? – zapytala slodko Arabella, a kiedy skinal glowa, wylala zawartosc dzbanka na jego kolana. Z wyjatkowo glosnym rykiem i wykrzykujac sprosne slowa, od ktorych wiedly uszy, Donald podskoczyl, a Arabella, udajac zdenerwowanie, jeknela:

– Och, panie, musisz mi wybaczyc. Rece mi sie trzesa na mysl o straszliwej bitwie, ktora odbedzie sie jutro.

Donald Fleming wyszedl z sali, a za nim pobiegl sluzacy, na ktorego skinela Arabella, bez slowa kazac mu pomoc mokremu w nieszczegolnym miejscu gosciowi. FitzWalter z trudem wstrzymywal smiech, nie chcac obrazic Donalda Fleminga.

– Nic sie nie zmienilas, zlosnico – zasmial sie hrabia. Spowaznial jednak, kiedy odpowiedziala chlodno:

– Sluszna uwaga, milordzie. Dobrze, ze to zauwazyles.

– Tak – przyznal. – Rozumiem. Chyba nawet wiecej, niz ci sie wydaje.

– Powiedz mi, jak chcesz pokonac sir Jaspera – rzekla, umyslnie zmieniajac temat.

– Oczywiscie podstepem – odparl hrabia. – Zanim wzejdzie swit, Donald z polowa moich ludzi opusci Greyfaire. Skryja sie za wzgorzem. Gdy nasz stary wrog zaatakuje, znajdzie sie w srodku naszych wojsk. Ja z polowa ludzi rusze na niego z warowni, a Donald z druga polowa zagrodzi mu odwrot. Sir Jasper nie bedzie sie spodziewal zadnego oporu, bo nie wie, ze tu jestesmy. Sadzi, ze jestes bezbronna i mysli teraz tylko o ostatecznym zwyciestwie nad toba i Greyfaire. Nim nastanie zmierzch, ten czlowiek bedzie martwy, przyrzekam!

– To dobry plan – odparla. – Jeszcze potrawki z krolika?

– Tak – poprosil, a Arabella napelnila jego talerz i dodala swiezego chleba i ostrego, zoltego sera.

– Niestety, nie mam nic slodkiego – powiedziala przepraszajacym tonem. – Sady wymarly, a nie moglam jeszcze jechac do Yorku po towary.

– Twoje towarzystwo, Arabello Grey, wystarczy za wszelkie slodycze.

Zaskoczona komplementem otworzyla usta i zamarla. Czy to mozliwe, ze on jeszcze ja kochal, skoro wiedzial, ze byla naloznica ksiecia de Lambour? Jego twarz nie zdradzala zadnych uczuc, wiec Arabella pomyslala, ze po prostu staral sie byc uprzejmy. Zawsze umial przyjemnie sie wyrazac i prawic komplementy damom.

– To mile z panskiej strony, hrabio, ale prawda jest taka, ze nie jestem dzis dobra gospodynia. Postaram sie byc bardziej uprzejma, kiedy pokonamy wspolnego wroga. Kiedy wrocisz znow do Greyfaire, a przeciez przyjedziesz zobaczyc Margaret, postaram sie o znacznie ciekawsze rozrywki.

Gdy Szkoci napelnili brzuchy potrawka z krolika, pstragiem, przepiorkami, chlebem i serem, przyniesli kobzy i zaczeli na nich grac. Arabella dopilnowala, by na stole znalazla sie jeszcze beczka piwa, i przeprosila wszystkich.

– FitzWalter pokaze panu pokoj, milordzie – rzekla do Tavisa, sklonila sie uprzejmie i poszla do swojej komnaty, gdzie czekala juz na nia Lona.

– Wszyscy mowia, ze jutro jeszcze przed zmierzchem sir Jasper Keane bedzie lezal w grobie, i to za sprawa hrabiego – powiedziala szybko Lona.

– Miejmy nadzieje – odparla Arabella.

Rozbierajac sie, pomyslala, jak by to bylo, raz jeszcze lezec w ramionach swego bylego meza. Zadrzala na sama mysl.

– Obudz mnie o swicie, Lono. Musze dostac sie na wieze, chce zobaczyc mego… Chce zobaczyc hrabiego w walce. Chce widziec, jak zada temu przekletemu czlowiekowi smiertelny cios. Mam nadzieje, ze umierajac, bedzie patrzyl w gore i zobaczy mnie, jak stoje i przygladam sie jego konaniu. Lono… wszystko, co przydarzylo mi sie w ciagu tych ostatnich kilku lat, stalo sie za sprawa sir Jaspera Keane’a. Smierc mojej matki, Jamie Stewart, zniszczenie Greyfaire, moj pobyt we Francji! To wszystko wina tego jednego czlowieka. On musi umrzec!

– Przez te lata zdarzyly sie tez dobre rzeczy – powiedziala cicho Lona – malzenstwo z hrabia, mala Margaret.

Arabella nic nie dodala. Polozyla sie na lozku i odwrocila plecami do swojej sluzki, ale Lona zauwazyla, jak bardzo zaczerwienily sie policzki jej pani na wspomnienie hrabiego, i wiedziala, ze trafila w czule miejsce.

Arabella wcale nie powinna spac tej nocy, a mimo to spala jak zabita. Od wielu miesiecy nie spala tak spokojnie, a kiedy sie w koncu obudzila, uslyszala podniesiony pod wplywem wielkiego gniewu glos Tavisa Stewarta:

– Lono, Lono, jestes tutaj? – zawolala Arabella, a dziewczyna pospiesznie przybiegla. Widac bylo, ze ma wazne wiesci.

– Hrabia wpadl w furie, milady. Sir Jasper Keane nie zyje! Hrabia i jego brat bija sie jak para rzezimieszkow. Jeszczem ich takich wscieklych nie widziala. Chyba sie pozabijaja!

– Daj mi okrycie! – zawolala Arabella, wstajac. Szybko wlozyla podane odzienie i boso zbiegla na dol, skad dochodzily wrzaski Tavisa:

– Nie miales prawa! – krzyczal na mlodszego brata i uderzyl go tak silnie, ze ten zatrzymal sie na scianie.

– Co ma z tym wspolnego prawo, do diaska? – wrzasnal wsciekly Donald, z trudem wstal i podbiegl z powrotem do brata, by odwdzieczyc sie hrabiemu podobnym ciosem.

– To ja powinienem byl go zabic, a nie ty! – krzyknal Tavis i znow uderzyl Donalda, zwalajac go z nog.

– A coz to za roznica? – ryczal Donald, wstajac. – Ten bekart nie zyje i tylko to sie liczy. – Zdzielil Tavisa w brzuch, az ten zgial sie wpol.

Вы читаете Sekutnica
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×