– Tak, byla.

– I wy nie jestescie pewni, ze to ona spowodowala smierc? Hm, hm!

– Nie, nie jestesmy – spokojnie odparl Brunetti. – Jak juz panu mowilem, niczego nie mozemy byc pewni, dopoki nie otrzymamy wynikow sekcji.

– Sa jakies inne slady przemocy? – spytal dziennikarz, rozczarowany skapymi informacjami.

– Niczego nie mozemy byc pewni, dopoki me otrzymamy wynikow sekcji – powtorzyl komisarz.

– A potem zacznie mi pan wmawiac, ze on utonal, commissario?

– Panie Carlon – zniecierpliwil sie Brunetti – jak pan doskonale wie, nim zdazylby utonac w tej wodzie, szybciej by zginal od samego w niej przebywania.

Na drugim koncu linii panowala cisza.

– Pan bedzie laskaw zadzwonic do mnie po poludniu, kolo czwartej – ciagnal komisarz. – Wowczas z przyjemnoscia udziele panu dokladniejszych informacji.

– Dziekuje, commissario. Na pewno zadzwonie. Tylko jeszcze jeden drobiazg: jak sie nazywa tamten policjant?

– Luciani. Mario Luciani. Wzorowy funkcjonariusz – odpowiedzial Brunetti, ktory zwykl chwalic podwladnych, kiedy rozmawial z przedstawicielami prasy.

– Dzieki, commissario. Napisze o tym, a w artykule nie omieszkam wspomniec o panu – rzekl Carlon i bez dalszych ceregieli odlozyl sluchawke.

Niegdys Brunetti zyczliwiej traktowal prase, czasami wrecz przyjaznie, a nawet zachecal ja do publikowania informacji o jakiejs zbrodni. W ostatnich latach jednak coraz wieksza fala dziennikarstwa goniacego za sensacja sprawila, ze stosunki komisarza z reporterami staly sie bardziej niz oficjalne, poniewaz nastepnego dnia wszelkie jego supozycje przybieraly w gazetach forme niemal oskarzen. Tak wiec stal sie ostrozny i udzielal raczej skapych informacji, chocby mial do czynienia z dziennikarzami skrupulatnymi i rzetelnymi.

Zdawal sobie sprawe, ze poki z laboratorium nie dostanie wiadomosci o bilecie znalezionym w kieszeni denata albo nie otrzyma wynikow sekcji zwlok, niewiele moze zrobic. Teraz jego podwladni dzwonia do hoteli i natychmiast go poinformuja, jesli cos znajda. Zatem nie pozostalo mu nic innego, jak tylko czytac i opiniowac dokumenty personalne.

Po godzinie odezwal sie brzeczyk telefonu wewnetrznego. Podnoszac sluchawke, komisarz juz wiedzial, kto dzwoni.

– Tak, vice-questore!

Patte, zastepce komendanta, na chwile zatkalo, bo prawdopodobnie liczyl, ze podwladnego nie ma albo jeszcze spi.

– Co to za historia z tym zabitym Amerykaninem? Dlaczego nikt do mnie nie zadzwonil? Czy masz pojecie, jak to wplynie na turystyke?

Brunetti podejrzewal, ze przelozonego w istocie interesowala jedynie sprawa, ktorej dotyczylo trzecie pytanie.

– O jakim Amerykaninie pan mowi, panie komendancie? – spytal, udajac zdziwienie.

– O tym, ktorego rano wyciagneliscie z wody.

– A, tak sie uwineli z wynikami? Wiec to Amerykanin?

– Nie badz taki cwany, Brunetti! – warknal Patia. – Wynikow sekcji jeszcze nie przyslali, ale denat mial w kieszeni amerykanskie monety, wiec musi byc Amerykaninem.

– Albo numizmatykiem – usluznie podsunal komisarz.

Nastapila dluzsza przerwa, ktora Brunetti wzial za dowod, ze zastepcy komendanta obce jest znaczenie tego slowa.

– Mowilem, zebys sie nie wymadrzal. W kazdym razie zakladamy, ze to Amerykanin. Nie mozemy pozwolic, by w tym miescie mordowano Amerykanow, zwlaszcza nie przy takiej liczbie turystow, jak w tym roku. Czy trudno to zrozumiec?

Brunetti mial ochote zapytac, czy mozna pozwolic na mordowanie przedstawicieli innych narodowosci, na przyklad Albanczykow, lecz ugryzl sie w jezyk i powiedzial:

– Tak jest.

– No wiec?

– Co wiec, panie komendancie?

– Jakie dzialania podjeliscie w tej sprawie?

– Nurkowie przeszukuja kanal, w ktorym go znaleziono. Jak tylko ustalimy, kiedy nastapil zgon i zalozymy, ze zginal gdzie indziej, kazemy im przeszukac miejsca, skad moglo zdryfowac cialo. Vianello sprawdza okoliczne punkty uczeszczane przez cpunow i handlarzy narkotykow, a laboratorium analizuje to, co denat mial w kieszeniach.

– Te monety?

– Chyba analitycy nie musza nas zawiadamiac, ze to bilon amerykanski, panie komendancie.

Po dlugiej przerwie, ktora wskazywala, ze juz wiecej nie nalezy go draznic, Patta spytal:

– Co z Rizzardim?

– Obiecal, ze wyniki sekcji otrzymamy po poludniu.

– Postaraj sie przyslac mi jedna kopie.

– Tak jest. Czy ma pan jeszcze cos do mnie?

– Nie, to wszystko – odpowiedzial Patta i odlozyl sluchawke.

Brunetti wrocil do lektury dokumentow. Skonczyl czytac po pierwszej. Nie wiedzial, kiedy zadzwoni Rizzardi, a pragnal jak najszybciej dostac wyniki sekcji, wiec postanowil nie isc na obiad ani do domu, ani do restauracji, lecz wpasc do baru przy Ponte dei Greci i zjesc kilka tramezzini.

Ledwie wszedl, Arianna, wlascicielka, przywitala go po imieniu i machinalnie postawila przed Brunettim kieliszek do wina. Orso, jej wiekowy owczarek niemiecki, ktory przez lata polubil komisarza, lezal na ulubionym miejscu kolo chlodziarki z lodami. Zobaczywszy policjanta, ciezko podniosl sie na lapy usztywnione artretyzmem i przytruchtal, wachlujac ogonem. Juz dawno komisarz nie glaskal go po glowie i pieszczotliwie nie szarpal za uszy, kiedy wiec to zrobil, zadowolony pies polozyl sie u jego stop. Liczni stali goscie, przyzwyczajeni do Orsa, przechodzili nad nim i rzucali mu kawalki ciasta i kanapek. Owczarek najbardziej lubil szparagi.

– Na co masz ochote, Guido? – zapytala Arianna, majac na mysli tramezzini i machinalnie napelniajac jego kieliszek czerwonym winem.

– Daj mi jedna z szynka i karczochem i jedna z krewetkami – odpowiedzial komisarz, a potem, czujac na kostce delikatne uderzenia ogona, ktorym machal Orso, dodal: – No, i jeszcze jedna ze szparagami.

Otrzymawszy kanapki, poprosil o nastepny kieliszek wina i zaczal je saczyc, rozmyslajac o tym, jak bardzo skomplikuje sie sytuacja, jesli denat rzeczywiscie okaze sie Amerykaninem. Mogla powstac kwestia jurysdykcji. Komisarz uznal jednak, ze teraz nie bedzie o tym myslal.

– Paskudna sprawa z tym Amerykaninem – odezwala sie Arianna, jakby na przekor.

– Jeszcze nie mamy pewnosci, czy to Amerykanin.

– No coz, ale jesli sie nim okaze, ktos zacznie krzyczec o terroryzmie, a to nikomu nie przyniesie nic dobrego.

Arianna, choc urodzila sie Jugoslowianka, myslala zupelnie jak prawdziwa wenecjanka: interes przede wszystkim.

– W okolicy jest mnostwo narkotykow – dodala, jakby one byly wszystkiemu winne.

Komisarz sobie przypomnial, ze Arianna prowadzi takze hotel, a zatem nic dziwnego, ze zwykla plotka o terroryzmie napawala ja przerazeniem.

– Owszem. Sprawdzamy to, Arianno. Niemniej dziekuje.

Podczas tej rozmowy z kanapki komisarza wysunal sie szparag i upadl na podloge przed nosem Orsa, a pozniej nastepny. Pies mial trudnosci ze wstawaniem, wiec niby dlaczego by go nie pokarmic?

Brunetti polozyl na barze banknot dziesieciotysiecznolirowy i otrzymawszy reszte, wsunal ja do kieszeni. Arianna nie wlozyla pieniedzy do kasy fiskalnej, a wiec suma ta nie zostala zarejestrowana i w konsekwencji nie bedzie opodatkowana. Komisarz juz od wielu lat nie zwracal uwagi na takie nieustanne oszukiwanie panstwa. Niech sie o to martwi policja finansowa. Jednakze wedlug przepisow, Arianna powinna skorzystac z kasy i dac mu pokwitowanie. Gdyby Brunetti wyszedl bez niego, oboje mogliby zaplacic mandaty w wysokosci kilkuset tysiecy lirow. Ci z finansowej nieraz czekali przed barami, sklepami i restauracjami, obserwujac przez okna, jak sie

Вы читаете Smierc Na Obczyznie
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×