Rozdzial 16
W sali powietrze nagrzalo sie i zrobilo ciezkie. Mezczyzni przymruzyli oczy, usta im obwisly, ciala zesztywnialy. Weronika wila sie po podlodze wsrod sitowia, zadarla habit, wskazywala swoj srom, wrzeszczac, ze diabel wszedl w nia wlasnie tamtedy, tamtedy.
Stalo sie tak, jakby wazaca tyle co piorko mala plecionka okazala sie tak ciezka od win i tak ogromna, ze mniszka uznala, iz wszystko wyszlo juz na jaw. Otworzyly sie drzwi do sali, do srodka weszlo cos cuchnacego.
– Modlilam sie do Matki Przenajswietszej… ocal mnie, ocal, Maryjo… ale on przebil mnie swoim rogiem, tutaj, tutaj. Jakze to bolalo… on mial rogi… Nie potrafilam… slodki Synu Maryi, kazal mi patrzec, jak robi… straszne rzeczy, straszne… tam byla krew, tyle krwi. Pragnelam krwi Pana, ale bylam niewolnica diabla… on mnie krzywdzil, krzywdzil… on gryzl moje piersi, tutaj, o tutaj, rozbieral mnie… bil mnie., wsadzal mi swoj rog w usta… Modlilam sie, aby zjawil sie slodki Jezus… ale on byl ksieciem ciemnosci… jego glos w moich uszach kazal mi robic rozne rzeczy… balam sie… powstrzymajcie go, nie dajcie mu…
Modlitwy i ponizenie. To trwalo i trwalo.
Ale pozostawalas w sojuszu z bestia, pomyslala Adelia. Cale miesiace. Bez konca. Oprawial dziecko po dziecku, patrzylas na ich meki i nigdy nie sprobowalas sie uwolnic. To wcale nie byla niewola.
Weronika obnazala nie tylko swoja dusze, ale takze mlode cialo. Habit zadarla az ponad kolana. Spod rozdartej szaty ukazaly sie delikatne piersi.
To jest przedstawienie. Ona zrzuca wine na diabla. Ona zabila Szymona. Jej sie to podobalo. Milosc cielesna, o nia wlasnie chodzilo.
Rzut oka na sedziow zdradzil, ze sa jak urzeczeni, nawet bardziej niz urzeczeni. Reka biskupa Norwich spoczywala na kroczu, stary archidiakon ciezko dyszal. Z ust Huberta Waltera ciekla slina. Nawet Rowley oblizywal wargi.
W chwili przerwy, kiedy Weronika lapala oddech, odezwal sie biskup, niemal z czcia.
– Opetanie przez demona. Najbardziej oczywisty przypadek, jaki kiedykolwiek widzialem.
A zatem uczynily to demony. Nastapila kolejna proba podwazenia autorytetu Kosciola, dokonana przez ksiecia ciemnosci. Godny pozalowania, ale zrozumialy incydent w tej wojnie miedzy grzechem a swietoscia. Winic mozna tylko diabla. Pelna rozpaczy Adelia spojrzala w twarz jedynemu mezczyznie w tej sali, ktory patrzyl na to wszystko z sardonicznym usmieszkiem.
– Ona zabila Szymona z Neapolu – oznajmila.
– Wiem.
– Pomogla zabic dzieci.
– Wiem – odparl krol. Weronika czolgala sie teraz po podlodze jak robak w strone sedziow.
Zlapala za kapcie archidiakona, a jej miekkie ciemne wlosy kaskada opadly na jego stopy.
– Ocal mnie, moj panie, nie pozwol mu znowu mna owladnac. Pragne Pana naszego, zwroc mnie mojemu Odkupicielowi. Odeslij diabla.
Wsrod owego szalenstwa i nieladu zniknela niewinnosc, a jej miejsce zajelo zmyslowe piekno, starsze i bardziej posiniaczone niz to, ktore zastapilo – ale jednak piekno.
Archidiakon schylil sie, siegnal ku niej.
– Chodz, chodz, moje dziecko. Stol zadrzal, kiedy Henryk uderzyl piescia w blat.
– Czy hodujesz swinie, moj wielmozny przeorze? Przeor Gotfryd oderwal oczy od mniszki.
– Swinie?
– Swinie. I niech ktos postawi te kobiete na nogi. Wydano polecenia. Hugo wyszedl z sali. Dwoch zbrojnych podnioslo
Weronike, zawisla miedzy nimi.
– A teraz, pani – odezwal sie do niej krol – pomozesz nam. W oczach Weroniki, kiedy uniosly sie ku niemu, na chwile pojawilo sie zastanowienie.
– Zwroc mnie mojemu Odkupicielowi, panie. Pozwol mi obmyc moje grzechy we krwi Pana.
– Odkupic moze tylko prawda, a zatem opowiedz nam, jak ten diabel zabijal dzieci. W jaki sposob. Musisz nam pokazac.
– Czy Pan tego chce? Tam byla krew, tyle krwi.
– On na to nalega. – Henryk w ostrzegawczym gescie wyciagnal reke w strone sedziow, ktorzy nadal stali. – Ona wie, ona to widziala. Ona nam pokaze.
Zjawil sie Hugo z prosieciem, pokazal je krolowi, ktory skinal glowa. Kiedy mysliwy niosl je obok medyczki w strone kuchni, oszolomiona Adelia spostrzegla maly okragly ryjek. Zapachnialo chlewem.
Jeden ze zbrojnych ruszyl, prowadzac Weronike w tym samym kierunku, za nim szedl drugi, ceremonialnie na wyciagnietych dloniach trzymal noz o lisciastym ksztalcie. Krzemienny noz. Ten noz.
Czy wlasnie o to mu chodzi? Boze, miej nas w opiece, miej w opiece nas wszystkich.
Sedziowie, zgromadzeni oraz mrugajaca ze zdumienia Walburga ruszyli w strone kuchni. Przeorysza Joanna chciala zostac w sali, jednak krol Henryk zlapal ja za lokiec i pociagnal za soba.
Kiedy obok Adelii przechodzil Rowley, powiedziala mu:
– Ulfowi nie wolno na to patrzec.
– Poslalem go do domu z Gyltha.
Potem i on poszedl. Medyczka zostala w pustym refektarzu.
Czy to zostalo zaplanowane? Chodzilo o cos wiecej, nie tylko o udowodnienie winy Weroniki. Henryk chcial ugodzic w Kosciol, potepiajacy go za smierc Becketa.
Straszne. Pulapka zastawiona przez zmyslnego krola, nie tylko na owa kreature, co wpadlaby w nia albo i nie, zaleznie od tego, jak sama okazalaby sie zmyslna, ale takze po to, zeby pokazac najwiekszemu wrogowi jego wlasna slabosc. I niezaleznie od stopnia splugawienia istoty, na ktora zastawiono sidla, to jednak zawsze byly sidla.
Ciagly ruch pozostawil drzwi na kruzganki otwarte. Wstawal swit, kanonicy spiewali, spiewali caly czas. Kiedy Adelia sluchala ich choru, splatajacego na nowo porzadek i piekno, poczula, ze nocne powietrze chlodzi lzy na jej policzkach, te lzy, o ktorych nawet nie miala pojecia.
Z kuchni dobiegl ja glos krola.
– Polozyc je na stol do krojenia… Bardzo dobrze, siostro. Pokaz nam, co on robil.
W dlon Weroniki wlozono noz…
Nie rob tego, nie trzeba… Tylko im powiedz…
Glos mniszki bylo slychac wyraznie.
– Zostane odkupiona?
– Prawda jest odkupieniem – powtorzyl Henryk nieustepliwie. – Pokaz to nam.
Cisza.
Mniszka odezwala sie ponownie.
– Wiecie, on nie lubil, kiedy one byly tak blisko jego oczu – rozleglo sie pierwsze kwikniecie prosiaka – a potem…
Adelia zatkala uszy, ale dlonie nie zdolaly stlumic kolejnego kwikniecia, potem jeszcze jednego, jeszcze jednego… a ponad tym kobiecego glosu.
– Tak jak teraz, a potem tak. I potem… Ona jest oblakana. Jesli to cos wczesniej bylo sprytem, to sprytem szalenca. Ale teraz nawet on ja opuscil. Dobry Boze, co tez musi dziac sie w jej glowie?
Smiech? Nie, jakis chichot, wariacki, narastajacy, wysysajacy zycie z odbieranego zycia. Ludzki glos Weroniki zmienial sie w nieludzki, wznosil sie ponad agonalnymi piskami prosiaka, az wreszcie stal sie rykiem pasujacym do wielkich, umazanych trawa zebisk i dlugich uszu. Wydostal sie na normalnosc nocy, skruszyl ja.
To bylo rzenie oslicy.
Zbrojni sprowadzili mniszke z powrotem do refektarza i cisneli na podloge. Prosieca krew, ktora splamila jej habit, zaczela wsiakac w sitowie. Sedziowie omijali ja szerokim lukiem, biskup Norwich, zamyslony, wycieral swoje obryzgane szaty. Mansur i Rowley mieli skupione twarze. Rabin Gotsce byl calkiem blady. Przeorysza Joanna opadla na lawe, ukryla twarz w ramionach. Hugo oparl sie o framuge drzwi, tepo patrzyl w przestrzen.
Adelia pospieszyla do siostry Walburgi, ktora zatoczyla sie i upadla, rekoma chwytajac sie powietrza. Uklekla, dlonia ujela podbrodek zakonnicy.
– Spokojnie, oddychaj spokojnie. Spokojne, plytkie oddechy. Uslyszala glos Henryka.
– I jak, moi panowie? Wyglada na to, ze ona w pelni wspoldziala z diablem.
Wyjawszy przerazony oddech Walburgi, na sali panowala cisza. Po chwili ktos sie odezwal, jeden z biskupow.
– Oczywiscie, ona bedzie sadzona przez sad koscielny.
– Masz na mysli to – odparl krol – ze skorzysta z ochrony dawanej przez stan duchowny?
– Panie, ona wciaz jest jedna z nas.
– I co z nia zrobicie? Kosciol nie moze wieszac. Nie moze rozlewac krwi. Wszystko, co moze zrobic ten wasz sad, to ekskomunikowac ja i wyrzucic z Kosciola. Co sie stanie, kiedy znowu przyzwie ja jakis zabojca?
– Plantagenecie, strzez sie – teraz odezwal sie archidiakon. – Pragniesz sie spierac ze swietym Tomaszem? Czyz on ma ponownie zginac z rak twoich rycerzy? Bedziesz podawal w watpliwosc jego wlasne slowa? „Stan duchowny ma za krola tylko Chrystusa i tylko krolowi niebieskiemu podlega; winni rzadzic sie wlasnym prawem'. Dzwon, ksiega i swieca sa naszym najwyzszym prawem. Owa plugawa niewiasta straci swoja dusze.
Oto byl glos, ktory odbijal sie echem w katedrze, tej o stopniach splamionych krwia arcybiskupa. Zabrzmial rowniez echem w owym prowincjonalnym refektarzu, gdzie w deski podlogi wsiakala krew prosiecia.
– Ona juz stracila swoja dusze. Czy Anglia ma stracic wiecej dzieci? Zabrzmial inny glos, uzywajacy przeciwko Becketowi rozumnych, swieckich argumentow. Wciaz pozostawal rozumny.
I nagle przestal takim byc. Henryk chwycil jednego ze swoich zbrojnych za ramiona, potrzasnal nim. Ruszyl dalej, potrzasnal rabinem, nastepnie Hugonem.
– Widzicie? Widzicie? O to wlasnie klocilem sie z Becketem. Miejcie swoje sady, mowilem, ale przekazcie winnych do moich sadow, abym ich karal. – Ludzie rozpierzchali sie po sali jak szczury. – I przegralem, wiecie? Mordercy i gwalciciele chodza wolno po moim kraju, bo ja przegralem.
Hubert Walter zlapal go za ramiona, prosil, ale monarcha ciagnal go za soba.
– Panie moj, panie… pamietaj, blagam cie, pamietaj. Henryk strzasnal go, spojrzal w dol na niego.
– Nie zapomne, Hubercie. – Przesunal dlonia po ustach, scierajac rozbryzgana sline. – Slyszycie mnie, moi panowie? Nie zapomne.
Teraz sie uspokoil, patrzyl na drzacych sedziow.
– Osadzcie ja, potepcie, zabierzcie jej dusze, ale ja nie zniose, zeby oddech tej kreatury kazil moje krolestwo. Odeslijcie ja z powrotem do Turyngii, wyslijcie do dalekich Indii,