pierwszym wieku, dlatego tez musimy je tlumaczyc i aktualizowac ciagle na nowo, przez co kolejne wersje Nowego Testamentu zyskuja na dokladnosci. Poza tym wielu ludzi ma po kilka egzemplarzy Biblii albo kupuja nowe komus w prezencie. To motywuje nas do przygotowywania kolejnych edycji, z coraz lepsza typo-grafia, w poreczniejszych formatach, z poprawionymi komentarzami lub w zmienionej oprawie.

– Jednym slowem chodzi o zwiekszenie sprzedazy – skwitowal Randall.

– A czemu nie? – odparl Wheeler. – Musi pan zrozumiec, ze wierzac w Pismo Swiete, dzialamy jednoczesnie na polu wydawniczym i handlowym, wsrod ogromnej konkurencji. Oczywiscie, ze nowe wersje publikuje sie takze w celu zwiekszenia sprzedazy, zeby utrzymac sie na rynku.

– To dosc uczciwe postawienie sprawy – rzekl Randall. – A jednak panska odpowiedz nie rozwiala moich watpliwosci. Moze to moja wina, moze nie wyrazilem sie dosc jasno. Pozwole sobie zapytac wprost. Dlaczego wlasciwie chce pan wydac tak wielkie pieniadze na publikacje Miedzynarodowego Nowego Testamentu? Jaka jest glowna przyczyna tej kosztownej inwestycji? Czy motywacja jest tylko chec przedstawienia lepszego przekladu, czy moze potrzeba odswiezenia informacji zalaczonej do tej edycji konkordancji albo w slowniku? A moze wynalazl pan czytelniejsza czcionke albo wymyslil estetyczniejsza oprawe? Jezeli to jest podstawowa motywacja do opublikowania nowej Biblii, to, szczerze mowiac, nie wiem, co smialbym sprzedawac. Nie widza tu mojej roli. I nie widza niczego niezwyklego w tej kilkuletniej sekretnej pracy. Mysle, ze nikt w ogole nie da zlamanego grosza za kolejna edycje Nowego Testamentu, szczegolnie w dzisiejszych czasach, kiedy na swiecie jest tyle zmian, tyle oznak niezadowolenia i dochodzi do niepokojow spolecznych. Mowil pan, ze pojawienie sie nowej Biblii bedzie mozna nazwac sensacja, a nie tylko kolejna wiadomoscia w gazetach. Prosze wybaczyc, panie Wheeler, ale nie uslyszalem jednego faktu, ktory by chociaz zatracal o sensacje. Pragne byc z panem uczciwy i nie chce, zeby pan wydawal pieniadze na marne. Na podstawie tego, co mi pan powiedzial, obawiam sie, ze nic nie moge zrobic dla pana i panskiego Nowego Testamentu. Nie jestem panu potrzebny, a mnie nie jest potrzebne takie zlecenie. Zmuszony jestem odrzucic panska propozycje.

W pokoju zalegla krepujaca cisza. Randall nawet nie spojrzal na Naomi Dunn i pozostalych, zeby sprawdzic ich reakcje. Byl pewien, ze wszystkich przerazila ta obraza majestatu. Ale do diabla z nimi.

George L. Wheeler siedzial skonfundowany, drapiac sie machinalnie po glowie.

– Panie Randall, powiedziano mi… Ogden Towery zapewnil mnie, ze pan przyjmie to zlecenie – powiedzial w koncu.

– Nie mial prawa mowic czegos takiego.

– No ale przeciez on… jego Cosmos Enterprises jest teraz wlascicielem panskiej agencji.

– Jeszcze nie – rzekl Randall ostro. – Zreszta to nie ma znaczenia. Przyjmuje zlecenia ze wzgledu na ich jakosc. Byc moze w przeszlosci nie zawsze moglem tak robic, bralem wszystko, co przynosilo zysk. Ale juz tak nie jest. Teraz akceptuje tylko te zlecenia, ktore sa warte mojego czasu i wysilku, mojego poswiecenia, a w panskich slowach nie odnalazlem tego rodzaju uzasadnienia.

Zaczal odsuwac krzeslo, gotow wstac i wyjsc, lecz Wheeler wyciagnal reke i plasnal dlonia o stol.

– Chwileczke, panie Randall. Nie powiedzialem panu jeszcze… tak naprawde nie powiedzialem panu wszystkiego.

– Dlaczegoz to?

– Poniewaz obowiazuje mnie przysiega milczenia. Ta sprawa byla utrzymywana w scislej tajemnicy przez szesc lat, poza kregiem osob bezposrednio zwiazanych z projektem. Nie moge wyjawic panu prawdy, bo nie wiem, czy pan przyjmie to zlecenie, nawet gdy ja pan pozna. Ale kiedy pan sie zgodzi, ujawnie wszystko.

Randall pokrecil glowa.

– Obawiam sie, ze widze to odwrotnie. Dopoki nie poznam prawdy, nie moge sie zgodzic na przyjecie panskiego zlecenia.

Wheeler wpatrywal sie w niego przez kilka pelnych napiecia sekund, po czym wypuscil ze swistem powietrze.

– Czy to panskie ostatnie slowo? – zapytal.

– To warunek konieczny, panie Wheeler. Wydawca skinal powoli glowa na znak ustepstwa.

– A wiec dobrze. – Odwrocil sie do Naomt Dunn, uniosl palec, a ona odpowiedziala na jego gest przymknieciem oczu. Nastepnie dotknela ramienia starszej sekretarki, skinela na trzech mezczyzn i cala piatka nagle wstala.

Wheeler nie patrzyl, jak wychodza, lecz zaczekal, az drzwi za nimi sie zamkna, i znow zwrocil sie do Randalla.

– A wiec dobrze, panie Randall – powtorzyl – Jestesmy sami. Postanowilem podjac ryzyko. Bede z panem szczery.

Randall spostrzegl, ze jego postawa sie zmienila i glos takze. Nie byl juz pewnym siebie swiatobliwym mezem, samozwanczym Straznikiem Ksiegi nad Ksiegami. Stal sie biznesmenem, handlowcem zachwalajacym swoje wyroby. Zniknelo takze jego wielbladzie porykiwanie, glos nabral lagodniejszych tonow, byl bardziej opanowany i rzeski, a slowa konkretne i rzeczowe.

– Powiedzialem panu, ze nasz projekt przez szesc lat byl trzymany w scislej tajemnicy – rzekl Wheeler. – Nie zastanawial sie pan dlaczego?

– Szczerze mowiac, nie. Sluchajac pana, uznalem, ze to tylko taka zagrywka wydawcy, zeby rzecz calkowicie zwyczajna i rutynowa przedstawic jako interesujaca.

– Mylil sie pan – odparl Wheeler spokojnie. – I to dokumentnie. Zaraz wyprowadze pana z bledu. Trzymalismy to w tajemnicy, poniewaz wiedzielismy, ze siedzimy na beczce prochu, skrywajac najbardziej porazajaca informacje wszechczasow. Nie staram sie szokowac, panie Randall, nawet okreslam to zbyt powsciagliwie.

Randall znow poczul przyplyw zainteresowania. Czekal.

– Jezeli prawda przecieklaby na zewnatrz – ciagnal Wheeler – moglaby nas zrujnowac, a w kazdym razie powaznie zaszkodzic naszej gigantycznej inwestycji. Dziennikarze juz wesza, ale nie dotarli do prawdy. Koscioly na calym swiecie tez juz podejrzewaja, ze cos sie szykuje, ale nie domyslaja sie, co, to jest. Mamy tez wrogow, ktorzy za wszelka cene staraja sie zdobyc jakies informacje, zeby wypaczyc i przedstawic w falszywym swietle tresc Miedzynarodowego Nowego Testamentu. Przysieglismy wiec zachowac wszystko w tajemnicy i nasi wspolpracownicy w Europie takze. Gdy teraz wyjawie panu prawde, bedzie pan pierwsza osoba spoza projektu, niezwiazana przysiega, ktora pozna najwazniejsze fakty. Randall opuscil fajke.

– Dlaczego pan to robi?

– Po pierwsze dlatego, ze chce miec pana w zespole – odparl Wheeler. – Jest pan ostatnim ogniwem potrzebnym do zapewnienia nam sukcesu. Po drugie, po rozwazeniu wszystkich za i przeciw doszedlem do wniosku, ze wiem o panu dosc, zeby go uznac za godnego zaufania.

– Dopiero sie poznalismy. Coz pan moze o mnie wiedziec?

– Wiem o panu calkiem sporo, panie Randall. Wiem, ze jest pan synem duchownego ze Srodkowego Zachodu, przyzwoitym czlowiekiem z przyzwoitej rodziny. Wiem, ze zbuntowal sie pan przeciwko religijnej ortodoksji i zostal agnostykiem. Wiem, ze ma pan zone i nastoletnia corke, ale nie mieszkacie razem. Wiem, gdzie pan mieszka i jak pan zyje. Wiem, ze mial pan wiele przyjaciolek i ma pan jedna obecnie. Wiem, ze pan ostro pije, ale nie jest pan alkoholikiem. Wiem…

– Nie opisuje pan czlowieka wartego ryzyka, panie Wheeler- przerwal mu Randall, krzywiac sie.

– Wrecz przeciwnie – stwierdzil szybko wydawca. – Opisuje, poniewaz wiem o panu jeszcze jedna rzecz. Mimo panskich bliskich zwiazkow z wieloma kobietami, mimo picia na imprezach, nigdy nie rozmawia pan o swoich interesach z osobami z zewnatrz i nigdy nie zdradzil pan klienta. Prowadzil pan najwieksze kampanie reklamowe w tym kraju i nigdy nie ujawnil pan zadnej zwiazanej z nimi tajemnicy. Chroni pan swoja prywatnosc, starannie oddzielajac zycie osobiste od zawodowego. Nie zdarzylo sie nigdy, zeby jakis klient zalowal, ze obdarzyl pana zaufaniem. Dlatego rowniez i ja postanowilem zwrocic sie do pana.

Wszystko to bardziej poirytowalo Randalla, niz mu pochlebilo.

– Nie przywyklem do tego, zeby inni wsciubiali nos w moje sprawy, panie Wheeler – powiedzial.

Wydawca przechylil glowe w przepraszajacym gescie.

– W normalnych okolicznosciach byloby to niewlasciwe i nieuzasadnione – odrzekl – lecz to jest wlasnie rzadki wyjatek od reguly. Zapewne rozumie pan, ze jesli wielka korporacja przymierza sie do kupna innej firmy za cene dwoch milionow dolarow, a szczegolnie kiedy przedmiotem zakupu sa zdolnosci tworcze i menazerskie, przed dokonaniem tego musi dobrze obejrzec towar.

– Ogden Towery – mruknal Randall.

– Jest moim najblizszym przyjacielem. Chcial mi dac pewnosc na wypadek, gdybym musial posunac sie az tak daleko. Mialem nadzieje, ze na tym etapie nie bedzie to konieczne, ale gdyby okazalo sie niezbedne, tak jak sie okazalo, musialem miec pewnosc. I teraz podejmuje to ryzyko, panie Randall. Nie bede wchodzil w szczegoly i powiem panu tylko to, co musze. Potrwa to nie dluzej niz piec minut, tyle powinno wystarczyc. – Obrzucil rozmowce badawczym spojrzeniem i zapytal: – Jaki konkretnie rodzaj kampanii moglby pana naprawde pociagnac, zaciekawic i rozruszac, panie Randall?

– Nie mam pewnosci. Jestem juz dosc znuzony praca, wiec… – zamilkl na chwile, po czym rzekl po prostu: – Wciagneloby mnie cos, w co bym uwierzyl. Cos, co chcialbym pokazac i sprzedac calemu swiatu, poniewaz bylby to choc raz produkt naprawde wartosciowy.

– To dobrze – odrzekl Wheeler z usmiechem zadowolenia. – Powiedzialem juz panu, ze trzymamy pod korcem najwieksza sensacje wszech czasow i ze nie mowie tego tylko dla efektu. Czy taka najwieksza sensacja wszech czasow moglaby pana poruszyc i pobudzic do dzialania? – Nie czekajac na odpowiedz, mowil dalej: – Kilka lat temu przeprowadzono sondaz wsrod czolowych dziennikarzy w kraju. Zapytano ich, jaka informacje, w granicach naukowego prawdopodobienstwa lub poza nimi, uznaliby za najwieksza sensacje stulecia. Odpowiedzi bylo wiele. Niektorzy glosowali za odkryciem lekarstwa na raka. Inni za kuracja, ktora wydluzylaby zycie ludzkie do stu lat. Jeszcze inni za ladowaniem na Ziemi istot z kosmosu albo dotarciem czlowieka do planety, na ktorej istnieje obca cywilizacja. Czesc wybrala dzien, w ktorym powstalyby Stany Zjednoczone Swiata. Ale czy wie pan, jaka informacje uznala wiekszosc dziennikarzy za najwieksza sensacje naszych czasow? Drugie Przyjscie.

– Drugie Przyjscie? – zapytal Randall zmieszany.

– Jezusa Chrystusa – dopowiedzial Wheeler. – Gdyby Jezus pojawil sie na swiecie jako osoba z krwi i kosci, gdyby udowodnil, ze zmartwychwstanie bylo faktem, gdyby znalazl sie jutro wsrod nas, to wlasnie, zdaniem dziennikarzy, byloby najwieksza sensacja wszech czasow.

Steve Randall poczul dreszcz wzdluz kregoslupa.

– Co pan probuje mi powiedziec, panie Wheeler? – zapytal.

– Chce panu powiedziec, przyjacielu, ze to sie wydarzylo. Nie doslownie, lecz w przenosni. Natknelismy sie na najwieksza sensacje dziejow.

Randall nachylil sie powoli ku niemu.

– Prosze mowic dalej.

– Niech pan slucha – rzekl Wheeler naglacym tonem. – Szesc lat temu najwybitniejszy wloski archeolog, profesor Augusto Monti z uniwersytetu w Rzymie, prowadzil wykopaliska w Ostii, w ruinach antycznej Ostii, wielkim morskim porcie handlowym w pierwszym wieku naszej ery. Po latach poszukiwan i badan profesor Monti mial nadzieje odnalezc cos, cokolwiek, co przyblizyloby nam prawde o historii Zbawiciela, tak jak zostala przedstawiona w Nowym Testamencie. I dzieki swej wytrwalosci, geniuszowi, a moze szczesciu odnalazl to, na co liczyl. Odnalazl prawde, ostateczna prawde.

– Jaka… ostateczna prawde? – zapytal Randall, lekko zaszokowany.

– Monti odkopal miny starozytnej rzymskiej willi, najpewniej nalezacej do bogatego kupca z pierwszego stulecia. Tam, w rozsypujacych sie murach tablinum, gabinetu, w ktorym pan domu trzymal zwoje i recznie pisane kodeksy, profesor dokonal niezwyklego odkrycia. Teolodzy i uczeni w przeszlosci twierdzili zawsze, ze takie odkrycie jest niemozliwoscia w wilgotnym klimacie Wloch i zreszta gdzie indziej takze. A jednak stalo sie faktem i zostalo zweryfikowane wszelkimi dostepnymi nam metodami naukowymi. Profesor Monti natrafil na starozytny kamienny blok, wlasciwie granitowy cokol posagu, ktory zostal rozpolowiony, wydrazony, a potem na powrot zlepiony i zapieczetowany smola. Wewnatrz znajdowaly sie dwa dokumenty, ktore przetrwaly ponad dziewietnascie stuleci. Pierwszy z nich, krotszy i w gorszym stanie, skladal sie z pieciu fragmentow pergaminu, na jakim pisano w Rzymie w tamtych czasach. Polaczone w calosc, okazaly sie krotkim oficjalnym raportem kapitana strazy podleglej Poncjuszowi Pilatowi, niejakiego Petroniusza, napisanym po grecku do dowodcy pretorianow w Rzymie, Sejana*, ktory zarzadzal imperium w imieniu cesarza Tyberiu * Lucius Aelius Seianus sza. Dluzszy dokument, niezle zachowany, skladal sie z dwudziestu czterech sporych fragmentow papirusu, zapisanych pismem aramejskim. Tekst zostal podyktowany

Вы читаете Zaginiona Ewangelia
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату