– Medytuje – szepnal Plummer pelnym respektu tonem. Postac poruszyla sie, uniosla glowe i spojrzala w ich strone, lecz swiatlo bylo tak slabe, ze Randall nie byl pewien, czy zostali zauwazeni.

– Juz wie, ze pan przyszedl. – Dziennikarz dotknal jego ramienia. – Zaczekamy w kancelarii, on za chwile przyjdzie.

Wrocili na plebanie i weszli schodami na pietro. Bylo tu dwoje drzwi. Na tych po lewej widnial napis WACHT KAMER, a po prawej SPREEK KAMER.

– Poczekalnia i rozmownica – rzekl Plummer, kierujac sie na prawo. – Rozmownica to jego kancelaria. Widzi pan lampke nad drzwiami? Kiedy dominus chce, zeby mu nie przeszkadzano, swiatlo jest czerwone.

Wystroj pomieszczenia zaskoczyl Randalla. Spodziewal sie mimo wszystko wnetrza na miare ksiecia Kosciola o miedzynarodowej slawie, tymczasem bylo ono przytulne i bezpretensjonalne. W kaciku do siedzenia stala kanapa, dwa foteliki i stolik do kawy. Byl tez kominek, biurko i krzeslo z prostym oparciem, polki z ksiazkami, obraz z kilkoma rzedami tarcz herbowych i drugi, wspolczesny, przedstawiajacy Ostatnia Wieczerze. Pokoj oswietlalo kilka rozmieszczonych w roznych miejscach lamp.

Randall nie usiadl, wolal stac. Czul narastajace napiecie. Obawial sie, ze Wheeler i wydawcy uznaja to spotkanie za nieroztropne, a Heldering na pewno by sie na nie nie zgodzil. Nie mial pojecia, co wlasciwie de Vroome wie na temat Drugiego Zmartwychwstania, lecz bylo jasne, ze ma swoich szpiegow i wie niejedno. Randall postanowil, ze nie da sie wciagnac w pulapke.

Zafrasowany tym, ze zgodzil sie przyjsc do jaskini wroga, podszedl niespokojnie do okna. W tym momencie skrzypnely drzwi i stanal w nich pastor Maertin de Vroome, trzymajacy na rekach syjamskiego kota.

Jego wzrost i wiek rowniez zaskoczyly Randalla. Byl wysoki – prawie metr dziewiecdziesiat – i stosunkowo mlody jak na swoja pozycje w Kosciele, z pewnoscia nie mial jeszcze piecdziesiatki. Ubrany byl w prosta, ciemna sutanne bez ozdob. Mial geste, dlugie wlosy o lnianej, niemal szafranowej barwie i ascetyczna twarz o rozbrajajaco blekitnych oczach, waskich ustach i zapadnietych policzkach. Choc jego cialo okrywala sutanna, Randall domyslal sie, ze jest szczuply i zylasty.

Plummer, przykurczony i jakajacy sie niczym obludny Uriah Heep, dokonal prezentacji.

– Wielebny, to jest pan Steven Randall. Panie Randall oto dominus de Vroome.

Duchowny bezceremonialnie zrzucil kota na dywan, zrobil krok do przodu i chuda reka uscisnal krotko dlon Randalla.

– Witamy w Westerkerk – powiedzial. Glos mial lagodny, lecz gleboki i dzwieczny. – To wyjatkowo uprzejme z panskiej strony, ze zechcial sie pan zjawic o tej poznej porze. Slyszalem oczywiscie o panu i pomyslalem, ze takie spotkanie wyjdzie nam obu na dobre. Proponuje, zeby pan usiadl na kanapie. Jest szczegolnie wygodna, moze nawet przelamac panskie opory.

Twardy zawodnik, pomyslal Randall, sadowiac sie na kanapie. Twardy, uprzejmy i grozny.

– Czemu pan sadzi, ze mam jakies opory do przelamania? – zapytal. Zwracanie sie do de Vroome'a per dominus wydalo mu sie pretensjonalne, a poniewaz ten religijny radykal w ogole malo mu sie kojarzyl z ksiedzem, wybral wiec forme „pan'.

– Jak rozumiem, jest pan nowym czlonkiem w zespole Drugiego Zmartwychwstania – odparl de Vroome – cokolwiek ten idiotyczny kryptonim oznacza, chociaz przypuszczam, ze to akurat wiem. Zapewne opowiedziano juz panu o mnie jako o przeciwniku religijnej ortodoksji, reprezentowanej przez panskich pracodawcow. Wysluchal pan tylko jednej strony i kierujac sie naturalna lojalnoscia wobec swych szefow, z pewnoscia uwaza mnie pan za wcielenie samego szatana. Przyjal pan postawe obronna i postanowil stawic mi opor.

Randall nie mogl powstrzymac usmiechu.

– Czy na moim miejscu zachowalby sie pan inaczej? – zapytal. – Moim zadaniem jest chronic tajemnice, pan zas dazy do jej odkrycia.

Na waskich ustach de Vroome'a zaigral poblazliwy usmieszek.

– Panie Randall, doprawdy, nie musze sie poslugiwac panem, zeby odkryc prawdziwe cele Drugiego Zmartwychwstania i poznac tresc waszej nowej Biblii. Jest pan moim gosciem i nie zamierzam pana stawiac w niezrecznej sytuacji, ciagnac za jezyk.

– Dziekuje – odrzekl Randall. – Czego pan w takim razie ode mnie oczekuje?

– Przede wszystkim, ze mnie pan wyslucha. Powinien pan wiedziec, jakie cele przyswiecaja mnie, a jakie panskim mocodawcom i ich lokajom. Wbrew panskiemu mniemaniu nie ma pan o tym pojecia.

– Postaram sie byc otwarty – rzekl Randall.

– Nikt nie potrafi byc otwarty w pelni. – De Vroome machnal lekcewazaco dlonia. – Ludzie zazwyczaj maja glowy pelne uprzedzen, rozmaitych tabu, mitow i zwyklych klamstw. Nie oczekuje otwartosci na wszystko, co powiem, lecz mam nadzieje, ze panski umysl nie bedzie tez calkowicie zamkniety na moje argumenty.

– Nie jest zamkniety – odparl Randall, nie bardzo rozumiejac, czemu de Vroome przywiazuje do tego taka wage.

– Pragne nowego Kosciola, panie Randall – zaczal de Vroome?- podobnie jak miliony ludzi, ktorzy wierza w to samo co ja i domagaja sie tego. Pragniemy Kosciola, ktory odpowiadalby potrzebom nowoczesnych spoleczenstw i mial dla nich znaczenie. Wymaga to przede wszystkim nowego zrozumienia Pisma Swietego, ktore nalezy odczytac w swietle obecnej wiedzy. Pierwszym, ktory wezwal do broni w naszej bezkrwawej rewolucji, byl niemiecki teolog Rudolf Bultmann. Jego zdaniem poszukiwanie ziemskiego Jezusa jest strata czasu. Nalezy odkryc esencje, glebsze znaczenie i prawde w naukach wczesnego chrzescijanstwa… chodzi mi o kerygmat… poprzez odmitologizowanie Nowego Testamentu, oczyszczenie Ewangelii, jak mowi Bultmann, z elementow zmyslonych. Jesli wspolczesny czlowiek ma powrocic do religii, musimy, zdaniem Bultmanna, pozbyc sie z Nowego Testamentu postaci dziewicy, ktora urodzila dziecko, wszelkich cudow, zmartwychwstania i sprzecznego z nauka straszenia pieklem i obiecywania nieba. Jako spadkobiercy wszystkich wielkich badaczy prawdy, od Galileusza i Newtona po Mendla i Darwina, uwazamy za Allanem Wattsem, ze nie do przyjecia sa takie elementy Ewangelii, jak odziedziczony po Adamie grzech pierworodny, dogmat niepokalanego poczecia, odpokutowanie naszych grzechow przez Jezusa na krzyzu, jego fizyczne zmartwychwstanie po smierci i wstapienie do nieba w cielesnej postaci, a takze zmartwychwstanie nas wszystkich w dniu Sadu Ostatecznego, kiedy to mamy na zawsze zostac skazani, fizycznie i duchowo, na meki piekielne lub niebianskie rozkosze. Zeby uwierzyc, dzisiejszy czlowiek potrzebuje przeslania, ktore uzna za wiarygodne, przeslania od nauczyciela czy medrca, ktory byc moze mial na imie Jezus i ktorego slowa moga nam pomoc w zmaganiach z rzeczywistoscia istnienia. Innymi slowy… jak skomentowal rozwazania Bultmanna pewien oksfordzki teolog… czlowiekowi potrzeba przeslania, ktore pomoze mu „sprostac mysli o swej nieuchronnej smierci, dzieki czemu zacznie naprawde zyc'. Krotko mowiac i parafrazujac Renana, chcemy wyprodukowac czlowieka, ktory nie jest uzalezniony od wiary, lecz w tej wierze trwa. Czy wypowiadam sie jasno, panie Randall?

– Jak najbardziej, pastorze.

– Znalezlismy sie na takim etapie – ciagnal de Vroome – ze jesli Pismo Swiete ma pozostac uzyteczne dla zbawienia czlowieka i byc dla niego oparciem, niezbedna jest radykalna rewizja tresci Ewangelii. Wiara w Jezusa jako Mesjasza czy postac historyczna nie ma dzis dla religii zadnego znaczenia. Znaczenie ma jedynie odczytanie na nowo, w glebszy sposob, spolecznego przeslania pierwszych chrzescijan. Niewazne, kto je wypowiedzial albo kto je spisal, wazne jest tylko, co ono znaczy dla nas dzisiaj, szczegolnie gdy zostanie oczyszczone z elementow nadprzyrodzonych i mitycznych, stajac sie czystym przekazem milosci czlowieka do czlowieka, przekazem wiary w braterstwo wszystkich ludzi. I tutaj dochodzimy do konserwatystow podtrzymujacych wiare w starego Chrystusa i w stare mity, do ludzi, ktorych zamierza pan reprezentowac…

– Dlaczego pan uwaza, ze sa az tak konserwatywni? – przerwal mu Randall. – Skad ta pewnosc, ze oni takze nie sa gotowi do drastycznej zmiany?

– Stad – odparl duchowny – ze znam ich wszystkich osobiscie, co do jednego, i znam ich sposob myslenia. Nie mowie tu o producentach nowej Biblii. Tych pieciu jest godnych jedynie pogardy. Kieruja sie wylacznie wlasnym, egoistycznym interesem. Ich Pismo Swiete to rejestr wplywow na koncie, a ich jedyna religia to bilans zyskow i strat. Do przetrwania potrzebuja takich jak Trautmann, Zachery, Sobrier, Riccardi i Jeffries, a takze tradycyjnych rad koscielnych i anachronicznych towarzystw biblijnych. To wyznawane przez nich poglady oslabily religie i zahamowaly rozwoj Kosciola na cale stulecia. Oni wiedza, ze podstawowym powodem istnienia religii jest lek przed smiercia. Nauczaja wiec jednoczesnie o falszywym strachu i falszywej nadziei i odgradzaja sie zaslona rytualu i dogmatow od prawdziwych ludzi z ich prawdziwymi problemami. Prawdziwa teologia, jak to ujal Tillich, zajmuje sie tym, co dotyka nas ostatecznie… znaczeniem naszej egzystencji, sensem zycia. Ale ortodoksyjni teolodzy to ignoruja. Jak mowia moi przyjaciele z Centro pro Unione w Rzymie, ci ludzie chca tylko uchronic swoj stary klub religijny, ortodoksyjne status quo, przed nieuchronnym procesem rozpadu. Jezeli sienie zreformuja albo nie ustapia pola reformatorom takim jak my, pojawia sie nowe pokolenia pozbawione religii, pozbawione wiary oraz woli przetrwania, ktora tylko z wiary moze wyplynac.

– Mowil pan o zweryfikowaniu Biblii – rzekl Randall. – Ale jak chcialby pan zreformowac organizacje samego Kosciola?

– W sensie praktycznym?

– Tak, w sensie praktycznym.

De Vroome zastanawial sie chwile nad odpowiedzia, glaszczac ocierajacego sie o jego noge kota.

– Jestem oredownikiem chrzescijanskiej jednosci – powiedzial w koncu. – Katolicy i protestanci powinni byc w jednym

Kosciele. Na swiecie zwyciezy duch ekumenizmu. Bedzie to Kosciol, ktory przestanie krzewic slepa wiare, utrzymywac celibat i niepodwazalnosc autorytetu swoich duchownych. Ten Kosciol odrzuci bogaczy i bedzie lozyl na pomoc wiernym zamiast na wielkie katedry, takie jak Westerkerk albo Westminster, Notre Dame czy swietego Patryka w Nowym Jorku. Bedzie wspolpracowal ze spoleczenstwem poprzez niewielkie wspolnoty, ktore, miast wysluchiwac pouczen, beda sie cieszyc duchowym swietowaniem. Ten Kosciol bedzie integrowal mniejszosci, bedzie uznawal rownosc kobiet i podejmowal akcje spoleczne. Bedzie wspieral kontrole urodzin, zezwalal na aborcje, sztuczne zaplodnienie, pomoc psychiatryczna i edukacje seksualna. Bedzie sie przeciwstawial rzadom i przedsiebiorcom, ktorzy zabijaja, uciskaja, zatruwaja srodowisko i wykorzystuja ludzi. Bedzie to Kosciol wspolczucia, a jego duchowni i wierni beda zyc zgodnie ze slowami Kazania na Gorze, a nie tylko je powtarzac.

– I jest pan zdania, ze teolodzy i wydawcy z Drugiego Zmartwychwstania nie pragna rowniez takiego Kosciola? – zapytal Randall.

Waskie usta de Vroome'a znow ulozyly sie w poblazliwy usmieszek.

– A pan jest zdania, ze oni chca tego samego co ja i wielka rzesza innych ludzi? Prosze ich o to zapytac. Niech pan ich spyta, dlaczego zwalczaja moj ruch, jezeli nie wylacznie z checi zachowania hierarchii i anachronicznych metod dzialania. Niech pan zapyta, dlaczego w kwestiach etyki chrzescijanskiej wahaja sie zawsze pomiedzy zatwardzialym fanatyzmem a kompromisem. Kompromis to lenistwo. Fanatyzm zas to nadmiar entuzjazmu, a co za tym idzie brak milosci. Jest jednak trzecia droga, droga reagowania na potrzeby naszych bliskich i sasiadow. Niech pan zapyta swoich wspolnikow, czy zgodza sie porzucic dogmatyczne nauki i przyzwolic na swobodna dyskusje. Niech pan zapyta, co robia… tu i teraz… w sprawach rasowych, ubostwa albo nierownego rozdzialu dobr. Niech pan zapyta, czy zrezygnuja ze swych rozrosnietych instytucji na rzecz uniwersalnej wspolnoty chrzescijan, w ktorej ksiadz czy pastor nie jest kims szczegolnym, nie jest dygnitarzem, lecz raczej sluga rozwijajacym zycie duchowe tych, ktorzy go zatrudniaja. Niech im pan zada te pytania, panie Randall, a kiedy panu odpowiedza, zrozumie pan cos, czego oni nie chca zrozumiec… ze podstawowa kwestia zyciowa nie jest przygotowanie sie na to, co bedzie po smierci, lecz praca nad stworzeniem nieba tutaj i teraz, na ziemi. – De Vroome przerwal, przez chwile wpatrywal sie w Randalla, po czym mowil dalej, wazac kazde slowo. – Co do tej tajemniczej Biblii, ktora przygotowuja panscy przyjaciele, to niezaleznie od jej zawartosci, od dobrych wiesci, ktore moze zawierac, i od sensacji, ktora moze wywolac… nie jest to owoc milosci. Motywacja wydawcow tej ksiegi jest rownie obrzydliwa co grzeszna. Ich wylacznym celem jest zysk. Natomiast ortodoksyjnym teologom chodzi glownie o odciagniecie ludzi od ziemskich reform, o zastraszenie ich tak, by powrocili do starej beznadziei, do Kosciola rytualow, mistycyzmu i zludzen. Zapewniam pana, ze chca ta swoja nowa Biblia zetrzec mnie na proch i zniszczyc podziemny Kosciol. Tak, tak, panie Randall, ich motywacja jest obrzydliwa i grzeszna.

– Musze zaprotestowac, pastorze. – Randall podniosl glos. – Naprawde uwazam, ze posuwa sie pan za daleko. Takie zarzuty wobec wydawcow moga byc uzasadnione, i choc sadze, ze ocenia ich pan zbyt surowo, nie jestem w stanie reczyc za ich motywacje. Poznalem jednak takze innych czlonkow zespolu i sa to ludzie oddani, z gruntu uczciwi, ktorzy ze szczerym przekonaniem bronia tego, co uznali za boskie objawienie. Chociazby profesor Jeffries z Oksfordu, pierwszy, ktorego poznalem. Wierze gleboko, ze zaangazowal sie w projekt, powodowany wylacznie oddaniem sprawie i duchowym…

Pastor de Vroome podniosl reke, przerywajac mu.

– Niech pan juz nic nie mowi. Chociazby profesor Jeffries, powiada pan. Otoz Jeffries to wlasnie doskonaly przyklad tego, o czym mowie. Nie przecze, ze to czlowiek oddany nauce, nie kwestionuje tez jego religijnego zapalu. Lecz biorac udzial w tworzeniu nowej Biblii, Jeffries kieruje sie zupelnie innymi motywami. Sa to rachuby czysto polityczne.

– Polityczne? – zdziwil sie Randall. – Trudno mi w to uwierzyc.

– Trudno panu? A czy slyszal pan kiedys o Swiatowej Radzie Kosciolow?

Вы читаете Zaginiona Ewangelia
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату