– Niewazne. Prosze mowic.

– Powiedzial, ze nie moga ryzykowac i chca miec podwojna pewnosc. Potem wymienil cene i to mnie zbilo z nog. Taka kwota mogla rozwiazac wszystkie moje problemy. Nie bylem w stanie sie oprzec. Zgodzilem sie zdobyc dla nich nowa Biblie, a przynajmniej te nowe rozdzialy. Obiecalem im to dostarczyc wlasnie do wczoraj.

Randall oniemial ze zdumienia.

– Jak pan mogl cos takiego obiecac? – zapytal. – Przeciez wydrukowane egzemplarze sa w drukarni pod kluczem, a probne odbitki w sejfie w Krasnapolskym.

– Nie tak do konca. – Florian Knight pokiwal przeczaco palcem. – Nie odstepujmy jednak od chronologii. Probowalem zdobyc egzemplarz nowej Biblii przedwczoraj, ale bez powodzenia. Chcialem jakos ulagodzic moich… mojego kontrahenta i dowiesc swej dobrej woli, wiec przekazalem mu to, co jeszcze sie dalo, miedzy innymi te panska notatke-pulapke.

– Rozumiem.

– Oczywiscie to ich nie zadowolilo. Chcieli Biblii i niczego innego. Bylem przekonany, ze zdobede egzemplarz wczorajszego wieczoru.

– Ale sie nie udalo – rzekl Randall.

– Wprost przeciwnie. Udalo sie w pelni – odparl Knight. Randall nachylil sie ku niemu.

– Zdobyl pan Miedzynarodowy Nowy Testament?

– Nie bez pewnych trudnosci. Musi pan wiedziec, ze nie wszystkie probne wydruki znajduja sie w sejfie. Wlasny egzemplarz ma na przyklad kazdy z glownych teologow, wsrod nich profesor Jeffries. Prosze pamietac, ze wciaz pozostaje z nim w dosc bliskich stosunkach. Moge wchodzic do jego pokoju i korzystac z ksiegozbioru. Wiedzialem, ze trzyma swoj egzemplarz w aktowce zamykanej na zamek z szyfrem. Jeffries jest roztargniony i wszystko sobie zapisuje. Przeszukalem jego pokoj i znalazlem ten numer. Nauczylem sie go na pamiec. Wczoraj wieczorem Jeffries wyszedl do miasta i wtedy zakradlem sie do jego pokoju, otworzylem aktowke i wyjalem probna odbitke Miedzynarodowego Nowego Testamentu. Wynioslem ja z hotelu i zrobilem w zakladzie na miescie fotokopie stron z przekladami Pergaminu Petroniusza i Ewangelii swietego Jakuba. Potem zanioslem odbitki na miejsce, zamknalem teczke i wrocilem do siebie z fotokopiami.

– Przekazal je pan tamtym? – zapytal Randall i czekal na odpowiedz, wstrzymujac oddech.

Knight pokrecil glowa.

– Bylem tego bliski – odparl. – Chcialem od razu zadzwonic do mojego lacznika, przekazac im teksty jeszcze tego wieczoru i zainkasowac trzydziesci srebrnikow. No, ale wie pan, jestem, kim jestem, przede wszystkim naukowcem, ciekawskim naukowcem, a nie czlowiekiem interesu. Nie moglem sie oprzec checi przeczytania Ewangelii Jakuba.

– Przeczytal ja pan – powiedzial powoli Randall – i co sie potem wydarzylo?

– Cud – odparl po prostu Knight.

– Co takiego?

– Moje spotkanie z Panem Jezusem i cud, ktory sie potem stal. Gdyby pan znal mnie lepiej, panie Randall, wiedzialby pan, ze wcale nie jestem gleboko wierzacy. Patrzylem zawsze na Chrystusa i na jego dzialalnosc obiektywnie, jako naukowiec. Nigdy tak naprawde nie wpuscilem go do serca, nie zblizylem sie do niego. Ale wczoraj przeczytalem Jakuba, a potem siedzialem na lozku jak teraz i plakalem. Po raz pierwszy zobaczylem Jezusa tak po prostu, po raz pierwszy poczulem jego wspolczucie. Doznalem najwiekszego poruszenia emocjonalnego w moim zyciu. Czy potrafi pan to zrozumiec?

Randall pokiwal w milczeniu glowa.

– Polozylem sie na lozku i zamknalem oczy – mowil Knight z narastajaca ekscytacja. – Przepelniala mnie milosc do Chrystusa, wiara i pragnienie, zeby stac sie godnym jego laski. Potem chyba zasnalem i we snie albo w poljawie, w srodku nocy, zobaczylem Jezusa, dotknalem skraju jego szaty i uslyszalem, jak mowi do mnie… do mnie!… slowa, ktore zapisal jego brat Jakub. Blagalem go, zeby mi wybaczyl grzechy, te popelnione i te przyszle, i obiecalem poswiecic mu cale swoje zycie. Jezus poblogoslawil mnie i oznajmil, ze odtad wszystko bedzie juz ze mna dobrze. Pewnie pan mysli, ze taka wizja, we snie czy na jawie, czyni ze mnie szalenca? Sam bym tak pomyslal, panie Randall, gdyby nie to, co nastapilo pozniej.

Florian Knight, nieco wyczerpany, zatopil sie w introspekcji i zamilkl. Randall, poruszony jego przezyciem, przywolal go do rzeczywistosci.

– Co nastapilo pozniej, Florianie? Knight otrzasnal sie z transu i zamrugal.

– Cos niewiarygodnego – odparl. – Obudzilem sie dzisiaj wczesnie rano, przez okno wpadalo slonce. Ociekalem potem. Czulem sie oczyszczony z wszelkiego zla. Czulem spokoj. Lezalem i nagle uslyszalem slodki, piekny dzwiek. To byl spiew ptaka. Uslyszalem spiew ptaka, ja, ktory nie slyszalem ptakow od lat, ktory ledwie moglem doslyszec, co do mnie mowia ludzie, a i to musieli stac blisko i prawie krzyczec, i uslyszalem go w dodatku bez aparatu sluchowego, bo nigdy nie zakladam go na noc! O, lezy tam na stoliku. Nie mam go przy sobie, pan tego nie zauwazyl, ale slyszalem kazde panskie slowo, wyraznie, bez zadnego wysilku. Rano prawie zwariowalem ze zdumienia i radosci. Gdy uslyszalem tego ptaka, wyskoczylem z lozka, wlaczylem radio i poplynela muzyka. Otworzylem drzwi na korytarz i sluchalem trajkotania pokojowek na korytarzu. Slyszalem wszystko. Ofiarowalem sie

Chrystusowi, a on mi przebaczyl i przywrocil mi sluch! Uzdrowil mnie. To jest cud, bez watpienia. Czy pan mi wierzy, Randall?

– Wierze panu, Florianie – odparl Randall, gleboko poruszony. Zastanawial sie, co jeszcze uslyszy. Nie musial czekac dlugo.

– Kiedy jako tako doszedlem do siebie – ciagnal Knight – zadzwonilem do mojego lacznika. Powiedzialem, ze chce sie z nim spotkac. Zamiast pojsc do pracy, pojechalem do jego mieszkania na przedmiesciach Amsterdamu. Oznajmilem mu prosto z mostu, ze nie moge zdobyc dla nich nowej Biblii. Powiedzialem, ze zaluje, ze w ogole mu to obiecalem, i zaluje przekazania mu nawet tych mniej waznych materialow, ktore juz ode mnie dostal. Zazadalem zwrotu tego, co dalem mu wczoraj, tej panskiej notatki z imieniem Mateusz. Odpowiedzial, ze jej nie ma, ze jest u kogos innego. Pewnie dotarla juz do de Vroome'a, chociaz nie wiedzialem tego.

– Ano dotarla – stwierdzil Randall.

– Ten czlowiek, ten moj lacznik, zaczal nalegac, zebym jednak postaral sie zdobyc Biblie. Odpowiedzialem, ze sama mysl o tym jest dla mnie wstretna. On na to, ze na pewno zaplaca mi wiecej, niz bylo umowione. Powiedzialem, ze nie mam zamiaru sie targowac. Zaczal mi grozic, ze jezeli odmowie, ujawni, ze dla nich pracowalem. Odparlem, ze mam to w nosie, i wyszedlem. Wrocilem tutaj, zniszczylem fotokopie, zeby przypadkiem nie wpadly w lapy de Vroome'a, i zaraz potem dowiedzialem sie, ze pan tu jest i chce sie ze mna widziec. Teraz juz pan wie, co zawdzieczam nowej Biblii, Jakubowi, mojej pracy tutaj i dlaczego modle sie o to, zeby mnie pan nie wyrzucil. Ja musze zostac, panie Randall. Musze pomagac w tym zboznym dziele.

Randall sluchal i zastanawial sie. Nie ulegalo kwestii, ze Florian Knight odzyskal sluch, wszystko jedno czy za sprawa cudu, czy psychicznej przemiany. W pewnym sensie tak czy inaczej byl to cud. Nie mialo przy tym znaczenia, czy uzdrowienie Lori Cook bylo oszustwem, czy nie, poniewaz historia Knighta sama w sobie byla dowodem mocy oddzialywania nowej Biblii. Jednakze Randall postanowil, ze tego cudu nigdy nie ujawni ani wydawcom, ani szerszej publicznosci, nie pozwoli go wykorzystac do promocji Miedzynarodowego Nowego Testamentu. Poradzi Knightowi, zeby w dalszym ciagu nosil aparat sluchowy, dopoki nowa Biblia nie ukaze sie drukiem. Nie mial najmniejszej watpliwosci, ze Knight jest teraz calkowicie wiarygodny. Pozostala jeszcze tylko jedna sprawa.

– Florianie – powiedzial – jezeli chce pan z nami zostac, chce pan pomagac, jak to pan okreslil, w zboznym dziele, to prosze zaczac od ujawnienia, kim jest prawdziwy zdrajca w naszym gronie, kim jest panski lacznik i przyjaciel de Vroome'a.

– Ten czlowiek nie jest przyjacielem de Vroome'a – odparl Knight. – Nie wiem nawet, czy zna go osobiscie. To przyjaciel Cedrica Plummera, zorientowalem sie od razu przy pierwszym spotkaniu. Zabrali mnie do nocnego klubu Fantasio. Oni obaj palili trawke i czulo sie, ze sa w wielkiej zazylosci. Wiec na pewno moj lacznik przekazywal informacje Plummerowi, a ten z kolei de Vroome'owi.

– To oczywiste – odrzekl Randall. – Teraz poprosze o nazwisko tego czlowieka. Kto jest zdrajca w Drugim Zmartwychwstaniu, Florianie?

– Kto jest naszym Judaszem? To bibliotekarz Hans Bogardus. To jego musimy sie jak najszybciej pozbyc, jesli nie chcemy, zeby nasz Chrystus zostal ukrzyzowany powtornie i juz na zawsze.

Randall wrocil do hotelu i udal sie prosto do swego biura. Siedzaca w sekretariacie Angela Monti spojrzala nan pytajaco znad maszyny do pisania.

– Czy to doktor Knight, Steve?

– Nie.

– To bardzo sie ciesze. W takim razie kto?

– Nie teraz, Angelo. Porozmawiamy pozniej. Polacz mnie z Deichhardtem, a jesli go nie ma, to z Wheelerem.

Randall wszedl do swego gabinetu, wyjal dyktafon i zabral sie do wymazywania z tasmy niektorych fragmentow rozmowy z Knightem. Gdy skonczyl, schowal urzadzenie do teczki i czekal na sygnal od Angeli.

W koncu zniecierpliwiony wzial teczke i wrocil do sekretariatu akurat w chwili, gdy dziewczyna odkladala sluchawke.

– Nie ma ich, Steve – oznajmila. – Sekretarka Deichhardta powiedziala, ze obaj pojechali do Moguncji na spotkanie z Hennigiem.

– A kiedy wroca?

– Nie wiedziala.

Randall zaklal pod nosem. Bedzie musial sam wykonac brudna robote. Zdawal sobie sprawe, ze konfrontacja z Bogardusem jest pilna. Zbyt wiele bylo do stracenia.

Wyszedl na korytarz i po chwili stanal pod drzwiami pokoju sto dziewiecdziesiat. Wisiala na nich tabliczka z napisem BIBLIOTEKA w pieciu jezykach, a pod spodem, kursywa, Hans Bogardus.

Randall zebral sie w sobie i wszedl do srodka.

Bogardus siedzial przy wielkim stole zawalonym ksiazkami i pochylony nad jakims tomem robil notatki. Dlugie wlosy opadly mu na twarz. Na odglos otwieranych drzwi podniosl glowe. Jego twarz wyrazala zaskoczenie. Chcial wstac, lecz Randall powstrzymal go gestem.

– Niech pan siedzi – powiedzial, zajmujac krzeslo naprzeciw bibliotekarza. Postawil teczke na stole i otwierajac ja, patrzyl wprost na niego. Wydal mu sie tak samo odpychajacy jak poprzednio. Pomijajac wylupiaste oczy i grube wargi, twarz mlodego Holendra byla niemal plaska, z samymi nozdrzami zamiast nosa i blada, prawie albinoska karnacja.

– Co slychac, panie Randall? – zapytal falsetem Bogardus.

– Mam cos dla pana – odparl Randall. Bibliotekarz spojrzal z ozywieniem na otwarta teczke.

– Przyszly gotowe Biblie z Moguncji? – dociekal.

– Nie, nie przyszly – odpowiedzial Randall – ale nawet gdyby, to ty i tak nie dostaniesz do reki ani jednej, Hans.

Biale rzesy Bogardusa zatrzepotaly czujnie. Zwilzyl jezykiem tluste wargi.

– Ale… dlaczego? Nic nie rozumiem.

– Zaraz zrozumiesz – rzekl Randall, stawiajac na stole dyktafon. – Pierwszy glos nalezy do doktora Floriana Knighta, ten drugi to moj. Nagralem to niecala godzine temu.

Wcisnal odtwarzanie i z miniaturowego urzadzenia poplynelo wyznanie doktora Knighta. Minuty wlokly sie bolesnie, a blade oblicze Bogardusa stopniowo nabieralo rumiencow. Bibliotekarz siedzial bez ruchu i tylko jego przyspieszony oddech akompaniowal slowom uczonego.

Nagranie dobiegalo konca. W ciszy pelnego ksiazek pokoju poplynelo wypowiedziane z bezwzgledna szczeroscia oskarzenie: Kto jest naszym Judaszem? To bibliotekarz Hans Bogardus. To jego musimy sie jak najszybciej pozbyc, jesli nie chcemy, zeby nasz Chrystus zostal ukrzyzowany powtornie i juz na zawsze.

Rozlegl sie szum pustej tasmy. Randall wylaczyl dyktafon, schowal go do teczki i lodowatym wzrokiem spojrzal w oczy Bogardusowi.

– Czy zaprzeczysz tym slowom w obecnosci doktora Knighta i wydawcow oraz inspektora Helderinga? – zapytal.

Hans Bogardus nie odpowiedzial.

– No coz, Hans, wszystko jasne – rzekl Randall. – Na szczescie dla nas to, co zdolales przekazac de Vroome'owi przez swego przyjaciela Plummera, nie mialo zbyt wielkiej wartosci. Niczego wiecej nie przekazesz, a juz z pewnoscia nie bedzie to egzemplarz nowej Biblii. Zaraz poprosze Helderinga, zeby przyslal tu straznika. Popilnuje cie do chwili, gdy skontaktuje sie z Deichhardtem albo Wheelerem i zostaniesz formalnie zwolniony.

Randall spodziewal sie wybuchu, potoku zaprzeczen, goraczkowej obrony.

Вы читаете Zaginiona Ewangelia
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату