Nic takiego nie nastapilo.
Na plaska twarz mlodego Holendra wyplynal kpiacy, niemal zlowrogi usmieszek.
– Jest pan smieszny, panie Randall – odezwal sie. – Panscy wielcy szefowie z pewnoscia mnie nie zwolnia.
– Tak uwazasz, Hans? – Randall nie spodziewal sie takiego zuchwalstwa. – Przeciez wystarczy, ze…
– Nie uwazam, tylko wiem – przerwal mu Bogardus. – Kiedy uslysza, co odkrylem, nie odwaza sie mnie wyrzucic. Zostane w tej pracy, dopoki sam nie zdecyduje sie odejsc. A nie odejde, dopoki nie bede mial przy sobie nowej Biblii.
On jest szalony, pomyslal Randall, nie ma sensu z nim rozmawiac.
– Dobrze, w takim razie sprawdzimy to od razu – powiedzial. – Zaraz zadzwonie do Moguncji, do Deichhardta i Wheelera.
Bogardus wsparl sie o stol, z jego ust nie schodzil kpiacy usmieszek.
– Niech pan dzwoni – odparl. – Niech pan im powie, ze Hans Bogardus jest genialny, ze odkryl w ich Biblii cos, czego nie zauwazyli wszyscy naukowcy, teolodzy i tlumacze, bo byli zbyt slepi. Niech pan im powie, ze Bogardus znalazl w Biblii fatalny blad, blad, ktory ich zniszczy, jezeli zdecyduje sie go ujawnic, swiadczy bowiem o tym, ze jest ona falszerstwem. A ujawnie to z pewnoscia, jesli mnie zmusza do odejscia.
To rzeczywiscie szaleniec, uznal Randall. A jednak Holender mowil z takim przekonaniem… Naomi powiedziala kiedys, ze Bogardus ma umysl jak komputer, ze potrafi znalezc wszystko…
– Fatalny blad w nowej Biblii, Hans? – powtorzyl, decydujac sie jednak go wysluchac. – Jak mogles znalezc blad w ksiazce, ktorej nie widziales na oczy, nie mowiac juz o przeczytaniu?
– Przeczytalem tyle, ile trzeba – odparl Bogardus. – Od roku czujnie slucham i patrze, zbieram co sie da, fragment tu, kawalek tam… Jestem bibliotekarzem dokumentalista, inni zlecaja mi znalezienie jakiegos slowa, zdania czy cytatu. To wszystko jest oczywiscie tajne, ale widzialem wiele oddzielnych kawalkow tej ukladanki. To prawda, ze wiekszosci nie znam. Nie znam nawet dokladnego tytulu nowej Biblii. Nie wiem, co wlasciwie zostalo odkryte. Nie znam pewnie dziewiecdziesieciu procent tekstu. Ale wiem, ze zawiera nieznany dotad material na temat Chrystusa, ze szczegolami jego dalszej dzialalnosci. Wiem na pewno, ze opisany zostal jego pobyt poza owczesna Palestyna, miedzy innymi rowniez w Rzymie.
Randall byl pod wrazeniem, zaczynal nabierac respektu wobec bibliotekarza.
– No dobrze, Hans – powiedzial. – Zalozmy, ze istotnie poznales drobna czesc tekstu. Czy chcesz powiedziec, ze ta odrobina wystarczyla ci, zeby znalezc pomylke…
– Fatalny blad.
– Niech bedzie, fatalny blad, ktorego nie spostrzegli najwybitniejsi badacze, ludzie, ktorzy znaja caly tekst, ktorzy czytali go i tlumaczyli latami?
– Tak – rzucil Bogardus. – Dlatego ze ci ludzie maja klapki na oczach, widza tylko to, co chca zobaczyc, i patrza oczami wiary. Cos podobnego juz sie w Amsterdamie zdarzylo, pomiedzy rokiem tysiac dziewiecset trzydziestym siodmym a tysiac dziewiecset czterdziestym trzecim. Czlowiek nazwiskiem Hans van Meegeren odkryl szesc nieznanych obrazow Vermeera, namalowanych w siedemnastym wieku, i sprzedal je najwiekszym muzeom swiatowym za trzy miliony dolarow. Krytycy i specjalisci zachwycali sie tymi obrazami jako autentykami. Nie zauwazyli, ze dlonie Chrystusa na portrecie sa dlonmi samego van Meegerena, ze krzesla na innym obrazie sa krzeslami z jego pracowni, ze olej uzyty do malowania zawiera syntetyczna zywice, ktora nie istniala przed rokiem tysiac dziewiecsetnym, podczas gdy Vermeer zmarl w tysiac szescset siedemdziesiatym piatym. Falszerstwo zostalo pozniej udowodnione. Ale jezeli ktos chcial odkryc prawde, nie musial wcale widziec obrazow w calosci. Wystarczyl centymetr kwadratowy plotna, zawierajacy syntetyczna zywice. Podobnie ja widzialem dosc, widzialem centymetr kwadratowy z calej waszej Biblii i to mi wystarczy, zeby ja uznac za falszerstwo. Wysluchawszy juz tyle, Randall postanowil pojsc dalej.
– I o tym bledzie powiadomiles Plummera i de Vroome'a, tak? – zapytal.
Bogardus zawahal sie.
– Nie, jeszcze nie – odparl.
– A to dlaczego?
– To… sprawa natury osobistej. Randall wsparl sie dlonmi o blat i wstal.
– Teraz juz wiem na pewno, ze klamiesz, Hans. Gdybys naprawde cos znalazl, natychmiast poszedlbys z tym do Plummera. Przeciez on ci za to placi, prawda?
Bogardus zerwal sie z miejsca z zarozowiona z oburzenia twarza.
– Cedric nic mi nie placi! – zawolal. – Robie to dla niego z milosci!
Randall znieruchomial. Wiec na tym rzecz polega, uprzytomnil sobie, Bogardus i Plummer sa para. Odkryl homoseksualny watek tej historii.
Bogardus mowil, nie patrzac na niego.
– Zatrzymalem to na razie dla siebie, niczego nie ujawnilem Cedricowi. Wiem, jaka to by mialo wartosc dla niego, wieksza nawet niz cala nowa Biblia. Gdyby napisal o tym bledzie, obwiescil o nim swiatu, zyskalby slawe i pieniadze. Ale zatailem moje odkrycie, to moj as w rekawie. A to dlatego, ze ostatnio Cedric nie byl dla mnie zbyt dobry i chociaz on nie wie, ze ja wiem, zrozumialem, ze nie jest mi wierny. Ma kogos mlodszego i o wiele bardziej atrakcyjnego. Cedric obiecal mi, ze kiedy to wszystko sie skonczy, kiedy zdobede dla niego nowa Biblie, zabierze mnie na wakacje do polnocnej Afryki. Tak, dzieki temu Cedric na razie jeszcze jest ze mna. Ale jezeli cos pojdzie zle, wyciagne asa z rekawa. Moge wysadzic to wszystko w powietrze.
Randall skrzywil sie, slyszac zalosna desperacje w glosie Holendra, rozpacz czlowieka, ktory boi sie utracic ukochana osobe. Zastanawial sie, ile prawdy moze byc w twierdzeniu bibliotekarza, ze znalazl w Miedzynarodowym Nowym Testamencie cos, co mogloby zdyskredytowac to dzielo. Bogardus klamie, uznal, usiluje wymyslic cos, co go uchroni przed wyrzuceniem z pracy i odcieciem od dostepu do nowej Biblii. Nie bylo wyjscia, musial rzucic wyzwanie zdrajcy.
– Hans – zaczal – nie przekonales mnie niestety. Nie mam podstaw, zeby nie powiedziec o tobie wydawcom, a to oznacza natychmiastowe zwolnienie. Przechwalasz sie tylko, ze znalazles jakas niescislosc w nowej Biblii, nazywasz to z zadeciem fatalnym bledem, a tak naprawde niczego nie masz. Jezeli jest inaczej, teraz jest wlasciwy moment, zebys to udowodnil.
– Uwaza pan, ze klamie? – rzucil Bogardus ze zloscia. Ale niczego wiecej nie dodal.
– Czekam – rzekl Randall.
Bogardus oblizal wargi, lecz wciaz milczal.
– W porzadku – powiedzial Randall – teraz juz wiem na pewno, ze jestes nie tylko zdrajca, ale i oszustem. To jasne, ze musimy sie ciebie pozbyc.
Obrocil sie na piecie i ruszyl do drzwi.
– Prosze posluchac! – zawolal Bogardus i podbiegl, by zagrodzic mu droge. – Moze im pan powiedziec, zeby mnie wyrzucili, ale lepiej niech pan na tym nie poprzestaje. Wlasciwie to nie ma znaczenia, czy sie dowiedza, dla nich i tak jest juz za pozno. Niech im pan powie, zeby zajrzeli do papirusu numer dziewiec, czwarta linijka od gory. Nikt poza mna nie odkryl, co ona oznacza. Jezeli powiem o tym Cedricowi, a on swiatu, to bedzie koniec Drugiego Zmartwychwstania. Ale – Bogardus wzial gleboki oddech – obiecam nigdy tego nie ujawnic, jesli dostane od nich nowa Biblie. Jezeli nie, sa zgubieni.
– Wylecisz stad jeszcze dzisiaj, Hans – oswiadczyl Randall.
– Papirus numer dziewiec, czwarta linijka. Sam sie pan przekona.
Randall odsunal go na bok, otworzyl drzwi i wyszedl. Dobrze, sam sie przekona.
Godzine pozniej juz wiedzial.
Siedzial przy biurku, ze sluchawka telefonu przy uchu, przytrzymywana barkiem. Czekal, az telefonistka w drukarni Henniga w Moguncji zlokalizuje Wheelera i polaczy go z nim. Jednoczesnie przegladal po raz kolejny tekst z „fatalnym bledem' w Ewangelii Jakuba, w czwartej od gory linijce na papirusie numer dziewiec.
Nielatwo bylo dotrzec do tej informacji. Po pierwsze Randall nie byl naukowcem. Po drugie nie mial dostepu do znajdujacych sie w sejfie oryginalow. Poza tym oczywiscie nie znal aramejskiego.
To ostatnie okazalo sie najpowazniejsza przeszkoda, kiedy przypomnial sobie, ze dysponuje kompletem fotografii papirusu, wykonanych przez Edlunda i lezacych w szafie pancernej.
Wpatrywal sie w blyszczace zdjecie fragmentu oznaczonego numerem dziewiec, nie bedac w stanie niczego wywnioskowac z szeregow znakow maszerujacych przez kartke niczym mrowki, pelnych zawijasow i czesciowo nieczytelnych. Jednakze do fotografii dolaczono spis tytulow kolejnych rozdzialow i numeracje akapitow, wskazujaca miejsce kazdej linijki aramejskiego tekstu w przetlumaczonej Ewangelii Jakuba. Papirus numer dziewiec, czwarty wiersz od gory, odpowiadal rozdzialowi dwudziestemu trzeciemu i wierszowi szescdziesiatemu szostemu tekstu Jakuba w angielskim wydaniu Miedzynarodowego Nowego Testamentu.
Randall nie mial juz teraz dostepu do probnego wydruku, a wydawcow nie bylo w miescie, ale przypomnial sobie, co mowil mu Knight. Profesor Jeffries mial egzemplarz w swojej aktowce.
Angielski teolog z ochota zgodzil sie mu pomoc i Randall opuscil jego gabinet z przetlumaczonym wersem: „I Pan nasz, uciekajac z Rzymu wraz z uczniami, przemierzyl tej nocy zyzne pola jeziora Fucinus, ktore zostalo osuszone przez cesarza Klaudiusza i bylo uprawiane przez Rzymian'.
Zwyczajne, nieskomplikowane zdanie.
Gdziez tu bylo miejsce na „fatalny blad', o ktorym mowil Bogardus?
Zydzi zostali wypedzeni z Rzymu w roku czterdziestym dziewiatym i Jezus wyszedl razem z nimi. Wedlug Jakuba byl to ostatni rok jego zycia. Co sie tu moglo nie zgadzac?
Randall zaangazowal do poszukiwan Elwina Alexandra i Jessice Taylor, nie mowiac im, o co konkretnie chodzi. Kazal zebrac wszelkie materialy na temat rzadow cesarza Klaudiusza, wypedzenia Zydow z Rzymu w roku czterdziestym dziewiatym oraz zyznych pol pod miastem, lezacych na terenie osuszonego jeziora Fucinus. Jego pracownicy przewertowali pisma starozytnych – Tacyta, Swetoniusza i Kasjusza Diona, a takze nowozytnych historykow, przed Gibbonem i po nim. Wkrotce zjawili sie u niego z fotokopiami znalezionych materialow.
Randall przedzieral sie bezradnie przez te wszystkie teksty, gdy nagle rzucila mu sie w oczy data, w jednej chwili zrozumial, o jakim to fatalnym bledzie mowil Bogardus.
Jezioro Fucinus lezalo w gorskiej kotlinie Apeninow Srodko wy eh i nie mialo odplywu. Podczas nawiedzajacych te tereny deszczow regularnie wylewalo i zamienialo okolice w mokradla. Cesarz Klaudiusz kazal swoim inzynierom osuszyc jezioro. Zadanie okazalo sie wyjatkowo trudne. Trzeba bylo przebic sie czterokilometrowym tunelem przez gory, by odprowadzic wode do rzeki Ciris. Klaudiusz zatrudnil trzydziesci tysiecy robotnikow, ktorzy przez dziesiec lat drazyli tunel i w koncu wody jeziora Fucinus splynely do rzeki, a jego niecke przeksztalcono w zyzne pola.
Wedlug Jakuba Jezus wedrowal przez te pola w roku czterdziestym dziewiatym.
Wedlug rzymskich historykow jezioro zostalo osuszone dopiero w roku piecdziesiatym drugim.
Oto byl blad znaleziony przez Bogardusa.
Jezus szedl przez osuszone jezioro w roku czterdziestym dziewiatym, choc wowczas jeszcze bylo pelne wody i zostalo z niej oproznione dopiero trzy lata po jego smierci.
Prawdopodobnie nikt nie zwrocilby uwagi na te niezgodnosc, tak jak nikt nie zwrocil na nia uwagi do tej pory poza holenderskim bibliotekarzem. Jezeli jednak ktos to wyciagnie na swiatlo dzienne i nada sprawie rozglos, ludzie beda zdezorientowani, tak jak zdezorientowany byl w tej chwili Steve Randall.
Musialo istniec wyjasnienie tej pomylki.
Odezwala sie telefonistka z drukarni:
– Pan Wheeler zostal powiadomiony i juz idzie do aparatu. Po chwili w sluchawce zadudnil tubalny glos George'a L.
Wheelera.
– Halo! Czy to ty, Steve?
– Tak, George, musialem…
– Wyciagneli mnie z waznego zebrania, powiedzieli, ze to bardzo pilna sprawa. Co jest takie cholernie wazne? Dlaczego nie moze poczekac, az wroce?
– Bo nie moze, George – odparl Randall, niespeszony jego poirytowaniem. – Mamy powazny problem.
– Jezeli chodzi o kampanie…
– Chodzi o caly projekt, George, o Biblie. Bede sie streszczal. Wczoraj spotkalem sie z Maertinem de Vroome'em.