Za wydawcami kryl sie. kurator sejfu Groat, powazny, ale juz spokojniejszy.

Randall – w towarzystwie profesora Jeffriesa, doktora Knighta, profesora Sobriera i monsiniora Riccardiego – stal przy wejsciu do pomieszczenia, nie mogac oderwac oczu od tego spektaklu o niewiadomym finale.

Zastanawial sie, czy nie czekaja na wyrok smierci. Spojrzal na zegarek. Minelo dwadziescia piec, nie, juz dwadziescia szesc minut.

Opat Petropoulos poruszyl sie nagle, prostujac swa krucha postac.

– Doskonale – odezwal sie mocnym glosem, gladzac brode i odwracajac sie do wydawcow. – Jestem zadowolony.

Cisza zostala przerwana.

– Moge wyjasnic te niezgodnosc – ciagnal opat. – Popelniono drobny blad, zrozumialy w tych okolicznosciach, w odczytaniu aramejskich znakow, a co za tym idzie, w przekladzie. Wystarczy poprawic ten blad i nikt juz nie bedzie kwestionowal tekstu. Jest autentyczny ponad wszelka watpliwosc.

Powazne, napiete twarze pieciu wydawcow rozpromienily sie jak na komende, emanujac uczuciem ogromnej ulgi.

– Cudownie, cudownie! – zawolal profesor Deichhardt. – Wiec na czym polegal ten blad, wielebny ojcze?

Opat siegnal po swoj notatnik.

– Zdanie, ktore sprawilo nam tyle klopotow, przelozono pierwotnie tak: „I Pan nasz, uciekajac z Rzymu wraz z uczniami, przemierzyl tej nocy zyzne pola na jeziorze Fucinus, ktore zostalo osuszone przez cesarza Klaudiusza i bylo uprawiane przez Rzymian'. Tlumacze musieli przeoczyc kilka niemal niewidocznych znaczkow, kreseczek i zawijasow. Kiedy sieje dojrzy, slowa nieco sie zmieniaja i znaczenie zdania rowniez. Prawidlowy przeklad powinien wiec brzmiec nastepujaco: „I Pan nasz, uciekajac z Rzymu wraz z uczniami, przemierzyl tej nocy zyzne pola nad jeziorem Fucinus, ktore zostanie osuszone przez cesarza Klaudiusza i bedzie uprawiane przez Rzymian'. Jak widzicie, slowo „nad' odczytano blednie jako „na' i w drugiej czesci zdania zmieniono czas przyszly na terazniejszy. – Opat popatrzyl po twarzach zebranych. – Wasz problem zostal rozwiazany, panowie. Wszystko juz jest w porzadku. Musze tez dodac, ze obejrzenie na wlasne oczy rekopisu Jakuba bylo jednym z najbardziej poruszajacych wydarzen w moim dlugim zyciu. Jego odkrycie to szczytowy moment w duchowej historii czlowieka. Ten tekst odmieni na lepsze cale chrzescijanstwo. Dziekuje wam, panowie, za mozliwosc tak bliskiego obcowania z Naszym Panem.

– To my dziekujemy! Dziekujemy z calego serca, wielebny ojcze! – zawolal profesor Deichhardt. Razem z Wheelerem pomogli opatowi wstac z krzesla. – A teraz – obwiescil niemiecki wydawca – pojdziemy na gore i uczcimy szczesliwe zakonczenie sprawy uroczystym obiadem. Mam nadzieje, czcigodny opacie, ze przylaczysz sie do nas przed wyruszeniem do Helsinek.

– To dla mnie zaszczyt – odrzekl mnich. Wheeler wzial ze stolu jego notatnik.

– Ja sie troche spoznie – powiedzial. – Musze zadzwonic do Henniga. Trzeba wstrzymac oprawianie wydrukowanych egzemplarzy. Musimy poprawic tekst i jeszcze raz wydrukowac arkusz z ta strona.

– Tak, tak, trzeba to zrobic natychmiast – zgodzil sie Deichhardt. – Powiedz Hennigowi, ze nie mozemy miec opoznienia. Zaplacimy ludziom za nadgodziny.

Kiedy ruszyli do wyjscia, stojaca przy drzwiach sejfu grupka z Randallem rozstapila sie, zeby przepuscic opata i wydawcow. Petropoulos zatrzymal sie na chwile przed Randallem.

– Widzi pan teraz, panie Randall – rzekl – co mialem na mysli, kiedy pokazal mi pan w klasztorze fotografie papirusu. Nie byla tak czytelna. Nie miala glebi, nie bylo na niej widac wszystkich wglebien i odciskow na papirusie. Dla kogos takiego jak ja, kto cale zycie spedzil wsrod starych rekopisow, oryginal przedstawia zupelnie inna wartosc badawcza.

– Ciesze sie, ze mogl go ojciec zobaczyc – odparl Randall. – Bez ojca nie rozwiklalibysmy tej sprawy.

– I bez pana rowniez – odparl z usmiechem opat.

Po tych slowach wyszedl w otoczeniu wydawcow, do ktorych dolaczyli Sobrier i Riccardi. Randall zostal w towarzystwie zdenerwowanego profesora Jeffriesa, wniebowzietego Floriana Knighta i krzatajacego sie Groata.

– Momencik, panie Groat – zwrocil sie do kuratora Jeffries. – Zanim pan schowa papirus, chcialbym jeszcze raz rzucic okiem na to przeklete zdanie.

Profesor poczlapal do stolu, na ktorym lezal miedzy szklanymi plytami papirus. Randall i Knight staneli obok niego.

Jeffries byl wyraznie przygnebiony. Odpowiadal przeciez osobiscie, jak uswiadomil sobie Randall, za praca zespolu tlumaczy i ostateczny ksztalt przekladu. Odkrycie tak powaznej pomylki musialo urazic ambicje naukowca.

Profesor przylozyl do oczu swoje binokle i wpatrywal sie w papirus, marszczac czolo.

Randall, ktory nigdy jeszcze nie widzial oryginalu, nachylil sie, zeby na niego popatrzec. Starozytny papier byl jasnobrazowy, pomarszczony, poznaczony cetkami, cienki i kruchy, o postrzepionych brzegach. Widnialy w nim dwie nierowne dziury, jakby wlokna papirusu zostaly wyskubane przez mala rybke. Najbardziej zdumiala Randalla wyrazistosc aramejskiego pisma. Golym, niewycwiczonym okiem potrafil odcyfrowac cale fragmenty ciasno stloczonych linijek.

– Hmm, nie rozumiem tego – mruczal tymczasem Jeffries. – Zupelnie nie rozumiem, jak moglem zle odczytac to zdanie. Przeciez jest takie wyrazne, ze nie da sie go przetlumaczyc inaczej, niz zrobil to opat. Sa smugi, sa zatarcia, to oczywiste, ale powinienem byl bez problemu odczytac wszystko poprawnie. – Pokrecil ze smutkiem glowa. – To chyba wiek robi swoje. Oczy juz nie te.

– Czy to pan osobiscie przetlumaczyl ten fragment? – zapytal Randall.

– Tak – westchnal profesor.

– Ale w zespole byly poza panem jeszcze cztery osoby, prawrda? I wszystkie cztery zle odczytaly to zdanie?

– To rzeczywiscie dziwne. No, ale blad jest oczywisty.

– Bledem jest przede wszystkim to – odezwal sie z krzywym usmiechem Florian Knight – ze koledzy, ktorzy pracuja z kims tak wybitnym jak profesor Jeffries, nigdy nie osmiela sie zakwestionowac jego opinii. Mowie to tylko z szacunku dla panskich osiagniec, profesorze.

– Zeby miec osiagniecia, trzeba miec bystry wzrok, Florianie – prychnal Jeffries. – A moj juz taki nie jest. Nie zamierzam uczestniczyc w tak trudnych przedsiewzieciach. W rzeczy samej – spojrzal na swego protegowanego – moje miejsce powinien zajac ktos mlodszy, kto lepiej widzi i sprawniej mysli. Niedlugo chyba zrezygnuje z mego stanowiska w Oksfordzie, byc moze przeniose sie do Genewy, gdzie czekaja mnie zupelnie odmienne zadania. Kiedy bede odchodzil, na uczelni poprosza mnie o polecenie kogos na moje miejsce. Nie zapomnialem o obietnicy, ktora ci zlozylem, Florianie. Zreszta nie znam nikogo, kto bardziej od ciebie nadawalby sie do tej roboty.

Knight sklonil sie lekko.

– Panska opinia wiele dla mnie znaczy, profesorze. Coz za pomyslny dzien. – Wskazal lezacy pod szklem papirus. – Naprawde liczy sie przede wszystkim cud. Zgadzamy sie chyba wszyscy ze slowami opata Petropoulosa, ze ten tekst zmieni calkowicie oblicze chrzescijanstwa.

Randall postukal palcem w szklana plyte.

– Profesorze, to sa te dwie linijki, ktore przetlumaczyl wlasnie opat, prawda?

– Tak, to one, wiersz czwarty i piaty – potwierdzil uczony. Randall pochylil glowe nisko nad papirusem, starajac sie dobrze przyjrzec niewielkim znakom.

– Zadziwiajace – powiedzial – ale te litery sa o wiele wyrazniejsze niz na fotografii. – Spojrzal na Jeffriesa. – Jaka moze byc tego przyczyna, profesorze? Sadzilem, ze fotografia w podczerwieni wydobywa nawet te miejsca, ktore w oryginale sa nie do odczytania. Powinna wiec byc wyrazniejsza od oryginalu. Czyz nie mam racji?

– Nie chcialbym generalizowac – Jeffries nagle stracil zainteresowanie cala sprawa.

– Mowil mi o tym Edlund, a on chyba wie najlepiej – ciagnal Randall.

– Jezeli idzie o akuratnosc, zawsze odwolujemy sie do oryginalu – odparl Jeffries wyraznie zniecierpliwiony. – No dobrze, mam juz dosc tej przekletej historii. Chodzmy na obiad, moze podadza zabe, specjalnie dla mnie.

Wjechali winda na parter, gdzie Randall pozegnal obu oksfordczykow i rezygnujac z posilku, wrocil do swojego biura. Angeli na szczescie nie bylo, bo poprzedniego dnia zlecil jej kolejna prace w towarzystwie biblijnym.

Zadowolony, ze nie bedzie musial znosic niczyjej obecnosci, wszedl do swego gabinetu, zdjal marynarke, poluznil krawat i zapalil fajke. Chodzil po pokoju pograzony w myslach, zupelnie nie majac nastroju na radosne ucztowanie w jadalni. Nekalo go zle przeczucie i staral sie zrozumiec, skad sie ono bierze. Hans Bogardus zagrozil projektowi, wynajdujac blad w tekscie Jakuba. Niekwestionowany autorytet w osobie opata wyjasnil pochodzenie tego bledu i nowa Biblia odzyskala swa nieskazitelnosc. Randalla jednak niepokoilo to, co wydarzylo sie miedzy jednym a drugim faktem.

W klasztorze na gorze Athos opat niezbyt chetnie wypowiadal sie o autentycznosci papirusu, lecz przyznal w koncu, ze przeklad jest prawidlowy. Moglo sie wydawac, ze cala Ewangelia wedlug Jakuba moze budzic pewne podejrzenia. Dzisiaj jednak, kilka dni pozniej, Petropoulos obejrzal zapis Jakuba w oryginale i zawyrokowal bez wahania, ze aramejski zostal odczytany blednie, wobec czego Miedzynarodowy Nowy Testament jest poza wszelkim podejrzeniem.

Jaka byla przyczyna tej zmiany? Ponowne zbadanie papirusu czy moze… nowy papirus poddany badaniu?

Niesamowite znikniecie papirusu i rownie niewiarygodne jego odnalezienie bylo najwieksza niedorzecznoscia w calej sprawie. Dwa zbiegi okolicznosci akurat w chwili, gdy oryginal byl tak potrzebny?

No coz, byc moze.

Byc moze.

W starozytnym aramejskim zdumiewajace bylo to, ze milimetrowej wielkosci kreseczka, umieszczona tu czy tam, mogla az do tego stopnia stanowic o roznicy miedzy oszustwem a boska prawda. Taki drobiazg mogl zadecydowac o calej przyszlosci i fortunie pieciu wydawcow.

Najbardziej nie dawala mu spokoju sprawa fotografii. Skoro opat nie mogl odczytac liter na zdjeciu, powinien miec jeszcze wieksze problemy z oryginalem. Randall byl przekonany, ze fotografia w podczerwieni wydobywa szczegoly, ktorych nie mozna dostrzec na oryginale. A jednak znaki na fotografii byly o wiele mniej wyrazne niz te, ktore widzial przed chwila na papirusie.

To przeciez kompletnie nie mialo sensu. A moze przeciwnie, moze wlasnie jest w tym sens az nadto gleboki?

Randall otworzyl ogniotrwala szarke na akta i wyciagnal szuflade, do ktorej schowal zdjecie papirusu numer dziewiec. Segregator ze zdjeciami Edlunda lezal na wierzchu. Wyjal pierwsza odbitke. Widniala na niej nie dziewiatka, lecz jedynka, chociaz byl pewny, ze polozyl fotografie na wierzchu. Przerzucil pozostale zdjecia i znalazl oznaczone numerem dziewiec na samym spodzie.

Postanowil przejsc nad tym do porzadku dziennego, poniewaz nieraz juz zdarzalo mu sie zle odlozyc dokumenty. Najpewniej wsunal do segregatora dziewiatke, nie patrzac gdzie.

Polozyl polyskliwa odbitke formatu dwadziescia na trzydziesci na biurku i usiadl, zeby ponownie sie jej przyjrzec.

Odnalazl wers czwarty i piaty i zaczal je studiowac. Byly takie same jak przedtem, a jednak wydaly mu sie jakies inne.

Przetarl oczy. Tekst byl wyrazniejszy, bardziej czytelny niz wowczas, gdy go ogladal w klasztorze na gorze Athos. A moze tak mu sie tylko zdawalo. Ale, u diabla, te znaki rzeczywiscie byly czytelniejsze, a nawet wyrazniejsze niz litery na oryginale, ktory dopiero co ogladal w sejfie. Jesli to byla fotografia, ktora pokazal opatowi, ten nie powinien miec trudnosci z odczytaniem tekstu, co wiecej, powinien go odczytac bez trudu.

Randall odlozyl zdjecie na blat i zamknal oczy.

Czy wzrok go oszukiwal? Czy zdjecie bylo to samo? A moze to znowu cynizm jego postepowania, cecha, ktorej tak bardzo nienawidzila Barbara, nienawidzil jego ojciec i on sam takze, autodestrukcyjny brak wiary we wszystko, co wartosciowe, rozrastajacy sie w nim na powrot, jak tkanka rakowata?

Czy rzeczywiscie mial powod do podejrzen, czy tylko nurzal sie w znajomym, zalosnym i bezpodstawnym sceptycyzmie?

Mogl to sprawdzic w jeden sposob.

Zerwal sie z krzesla, wlozyl marynarke i wzial do reki fotografie. Tylko jeden czlowiek mogl znac odpowiedz. Autor zdjecia, Oscar Edlund, fotograf w zespole Drugiego Zmartwychwstania.

Pol godziny pozniej Randall wysiadl z taksowki przed domem, w ktorym mieszkal Edlund, dziewietnastowieczna trzypietrowa kamienica przy nabrzezu Nassaukade.

Wynajeto ten dom na mieszkania dla kilku ludzi zwiazanych z projektem. Byli wsrod nich redaktor Albert Kremer, publicysci Paddy O'Neal i Elwin Alexander i wlasnie Edlund, ktory mial tutaj swoja

Вы читаете Zaginiona Ewangelia
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату