– Co tu wyjasniac? Niech cie szlag, Steve! Powinienes byc w swoim biurze. Czy nie dosc jasno sie wyrazilem, ze wszyscy maja harowac jak woly, jezeli mamy zdazyc z konferencja prasowa na przyszly piatek?

– George, sprobuj mnie wysluchac – nie ustepowal Randall. – Moze nie bedzie zadnej konferencji prasowej. Wiem, ze wolalbys tego nie uslyszec, ale potem bedziesz mi wdzieczny. Uwazam, ze trzeba odwolac konferencje, a byc moze takze publikacje nowej Biblii.

W sluchawce zapadla cisza. Po dluzszej chwili Wheeler otrzasnal sie z szoku i zapytal chrapliwym glosem:

– Na milosc boska, Steve, co ty wygadujesz?

Randall zebral sie w sobie. Nie bylo to latwe, ale nie mial wyboru. Musial ujawnic wszystkie okropne szczegoly tej sprawy.

– George, znam juz prawde – powiedzial. – Teksty Petroniusza i Jakuba to ewidentne falszerstwa. Odkrycie profesora Montiego jest mistyfikacja. Miedzynarodowy Nowy Testament nie moze ujrzec swiatla dziennego.

Znow martwa cisza. A potem glos Wheelera, rzeczowy i bezbarwny.

– Jestes szalony.

– Wlasciwie chcialbym, zeby tak bylo, George, wierz mi. Ale nie jestem. Znalazlem falszerza, rozmawialem z nim. Ma dowody. Wysluchasz mnie teraz?

– Marnujesz tylko moj czas. – Wheeler az kipial ze zlosci. – Ale mow, jezeli to ci poprawi samopoczucie.

Randall chcial odpowiedziec, ze nie poprawi, tylko pogorszy. Nie byl to jednak czas na rozwodzenie sie nad wlasnym emocjami.

– Dobrze – odparl ponuro. – Posluchaj, czego sie dowiedzialem w Rzymie.

Zaczal od tego, jak zmusil Angele, zeby zawiozla go do ojca, i opisal, w jakim stanie zastal profesora Montiego. Zrelacjonowal rozmowe z doktorem Venturini. Potem powiedzial o spotkaniu z de Vroome'em w hotelu Excelsior. Nie wymienil jednak nazwiska Lebruna ani nie ujawnil szczegolow, poza podstawowymi faktami, takimi jak negocjacje falszerza z Plummerem w Paryzu.

– A wiec to znow de Vroome – wszedl mu w slowo Wheeler. – De Vroome z Plummerem wymyslili tego falszerza, bo tak im pasowalo! I ty to kupiles? Wiedzialem, ze beda kombinowac do konca, zeby nas zniszczyc. Zaplacili temu czlowiekowi za odegranie komedii i tyle.

– Nie, George, to nie tak – zaprotestowal Randall. – Wysluchaj mnie.

Przedstawil zwiezle fakty, ktore doprowadzily do spotkania z Lebrunem w kawiarni Doney, a potem w hotelu.

– Ten czlowiek wyszedl z mojego pokoju zaledwie przed polgodzina – zakonczyl. – To Francuz, ktory osiadl w Rzymie. W Paryzu nazywal sie Robert Lebrun, a tutaj posluguje sie nazwiskiem Enrico Toti. Ma juz dobrze ponad osiemdziesiatke i wiekszosc swego zycia poswiecil na stworzenie papirusu Jakuba i raportu Petroniusza. Czy chcesz uslyszec, jak to zrobil?

Nie dajac wydawcy czasu na odpowiedz, Randall strescil mu historie Roberta Lebruna. Instynktownie pominal informacje zwiazane z jego przestepcza dzialalnoscia i zeslaniem do Gujany, a takze obsesje zemsty na swiatowej wspolnocie religijnej. Opowiedzial mu tylko, jak Francuz, motywowany jakas niejasna niechecia do Kosciola, stal sie ekspertem w dziedzinie Nowego Testamentu i jak poswiecil wiele lat swego zycia na zbudowanie genialnej mistyfikacji. Potem zrelacjonowal, w jaki sposob Lebrun podszedl Montiego i sprawil, ze profesor dokonal rzekomo sensacyjnego odkrycia.

– Przykro mi, ze ci to wszystko mowie, George – zakonczyl wspolczujacym tonem, rozumiejac, ze wydawca moze byc w skrajnej rozpaczy. – Ale wiem, ze ty, profesor Deichhardt i pozostali na pewno chcecie poznac prawde.

Czekal na odpowiedz Wheelera. W sluchawce panowala cisza.

– George – zapytal w koncu – powiedz, co zamierzasz zrobic?

Wreszcie rozlegl sie zgrzytliwy glos, zawziety i wrogi.

– Powiem ci, co powinienem zrobic. Powinienem cie wywalic na zbity pysk, i to juz dawno, za to, ze jestes takim przekletym durniem. Ale nie zrobie tego. Nie mamy czasu. Jestes nam potrzebny. A co do tych bzdur, to sam przyjdziesz po rozum do glowy, jak pojmiesz, ze de Vroome cie oszukal.

Kapitan idzie na dno ze swoim statkiem, pomyslal Randall. Tego sie zupelnie nie spodziewal.

– George, czy ty mnie w ogole sluchasz? – spytal. – Wiem, ile masz do stracenia, ale chyba juz jest dla ciebie jasne, ze cala ta historia to mistyfikacja, falszerstwo wymyslone przez geniusza o wypaczonym umysle? Jesli opublikujesz te Biblie i wszystko wyjdzie na jaw dopiero po fakcie, stracisz o wiele wiecej pieniedzy i stracisz wiarygodnosc.

– Nic nie wyjdzie na jaw, idioto! De Vroome chce cie tylko przeciagnac na swoja strone, zasiac wsrod nas panike. To kolejna z jego sztuczek, nic wiecej.

Randall staral sie trzymac nerwy na wodzy.

– Ty naprawde w to nie wierzysz, George? – zapytal.

– Nie wierze ani na jote. Jak mozna wierzyc jakiemus psychopacie, oszustowi na zoldzie de Vroome'a?

– W porzadku, nie musisz. – Randall opanowal wzburzenie. – Uwierzysz, kiedy przedstawie ci dowod.

– Jaki dowod?

– Lebrun ma mi pojutrze przekazac dowod falszerstwa. Spotkamy sie po poludniu w Doney.

Wheeler jakby tego nie slyszal. Przemowil znowu, lecz zupelnie zmienionym tonem, lagodnym i wyrozumialym, niczym ojciec zawracajacy syna ze zlej drogi.

– Cos ci powiem, Steve – zaczal. – Wiesz, ze jestem czlowiekiem bogobojnym. Jezus jest dla mnie Zbawicielem i wiele mysle o tym, czego moze dla nas dokonac. Ale w glebi serca zawsze wiedzialem, ze gdyby Nasz Pan powrocil na ziemie, tak jak wraca teraz dzieki cudowi i lasce Jakuba, jego brata, gdyby tak bylo, to zawsze znalazlby sie ktos gotow go zdradzic za trzydziesci srebrnikow po raz drugi. Ten twoj Lebrun to chory czlowiek, on po prostu nienawidzi Chrystusa. I gdyby Chrystus siedzial tu z nami, powtorzylby znowu: „Zaprawde, zaprawde, powiadam wam: Jeden z was Mnie wyda'. A zapytany, kto to moglby byc, Nasz Pan odparlby tak jak wowczas: „To ten, dla ktorego umocze kawalek [chleba] i podam mu' i umoczylby kawalek chleba w misie, i podal Robertowi Lebrunowi, a moze takze de Vroome'owi i tobie rowniez, Steve.

Jakie to dziwaczne, pomyslal Randall, slyszec epizod Ostatniej Wieczerzy, odgrywany przez amerykanskiego biznesmena handlujacego Biblia, podczas rozmowy telefonicznej z Amsterdamem.

– Posluchaj mojej rady, Steve – ciagnal Wheeler. – Nie bierz udzialu w tej prymitywnej zdradzie. Prawdziwy Chrystus jest posrod nas. Pozwol mu zyc. Nie dopusc, zeby Lebrun stal sie wspolczesnym Judaszem. A ty sam nie stan sie nowym Pilatem. Nie pytaj, gdzie jest prawda, bo my ja poznalismy, Steve.

– A co, jezeli to Lebrun ja poznal? Jezeli przyjdzie do mnie w poniedzialek…

– Nie przyjdzie – odrzekl glucho wydawca – ani w poniedzialek, ani kiedy indziej. Po naszej stronie sa najwybitniejsze autorytety naukowe. A ty, Steve, co masz tak naprawde? Bajeczke wymyslona przez cierpiacego na demencje starcza bylego skazanca, ktory chce zamordowac Boga i Jego Syna. Zastanow sie nad tym, Steve.

Rozlegl sie trzask odkladanej sluchawki. Randall, idac za rada swego pryncypala, zaczal sie zastanawiac nad jego slowami. A ty, Steve, co masz wlasciwie? Bajeczka wymyslona przez cierpiacego na demencje starcza, bylego skazanca… – tak brzmialo przedostatnie zdanie Wheelera.

Skad wiedzial, ze Robert Lebrun jest bylym skazancem? Randall przeciez nie wspomnial mu ani slowem o przeszlosci Francuza.

Ogarnelo go poczucie zagrozenia i zadrzal, przerazony nieznanym, ktore moglo sie okazac wcieleniem zla.

ROZDZIAL 11

Bylo poniedzialkowe popoludnie, cieply, nareszcie nieupalny dzien. Steven Randall siedzial w kawiarni Doney i czekal na Roberta Lebruna.

Bawil sie bezwiednie szklaneczka campari, stojaca przed nim na stoliku. Obserwowal przeplywajacy chodnikiem tlum przechodniow, obracajac glowe to w lewo, to w prawo, niczym na meczu tenisowym.

Czas, jaki uplynal od rozstania z Lebrunem, bylby dlan nie do zniesienia, gdyby sie nie staral wypelnic kazdej godziny praca. Tylko w sobote wieczorem, po rozmowie z Wheelerem, byl zbyt niespokojny, by robic cos sensownego, i zajal sie rozmyslaniami nad najblizsza przyszloscia. Co bedzie, jesli – mimo szyderstw Wheelera – Lebrun przedstawi niezbite dowody falszerstwa? Czy powinien wowczas udac sie do wydawcow i zmusic ich do akceptacji faktow, ktorym nie beda juz mogli dluzej zaprzeczac? Z drugiej strony, co zrobi, jezeli swiadomie odrzuca prawde?

Rozwazal najrozniejsze warianty nastepnego ruchu. Jednego tylko nie potrafil dostrzec przejrzyscie – co on sam bedzie z tego mial, poza satysfakcja z ujawnienia prawdy? Marna to byla perspektywa, w ktorej prawda musiala zniszczyc dopiero co umacniajaca sie wiare, a jednak czul, ze dzieki temu jego zycie nabierze nowego wymiaru.

Niemal cala niedziele poswiecil na prace dla Drugiego Zmartwychwstania. Skoro byl na ich liscie plac, czul, ze powinien dokonczyc to, czego sie podjal. Napisal kilka tekstow i zestawien dla prasy, lecz wychwalanie cudu Miedzynarodowego Nowego

Testamentu szlo mu bardzo opornie, bylo to bowiem promowanie przegranej sprawy, falszerstwa, ktore nigdy nie ujrzy swiatla dziennego.

Porozumiewal sie takze telefonicznie z ludzmi ze swego zespolu w Amsterdamie. O'Neal, Alexander, Taylor i de Boer, wszyscy byli na miejscu mimo niedzieli, pracujac z oddaniem. Przeczytali mu swoje artykuly, a on zaproponowal poprawki i zmiany, udzielil ostatnich wskazowek, a na koniec podyktowal im swoje teksty do ostatecznej korekty i powielenia.

W pewnym momencie Jessica Taylor poinformowala go, jakby mimochodem, ze Angela Monti wrocila z Rzymu i pytala o niego, zdziwiona, ze jeszcze go nie ma. Poprosil wiec Jessice o powiadomienie Angeli, ze jeszcze jest w Rzymie, bo wyskoczyly mu dodatkowe spotkania, i wroci dopiero we wtorek.

W przeciwienstwie do Wheelera, zaden z czlonkow ekipy nie zapytal Randalla, co, u diabla, robi w Rzymie w tak goracym momencie.

W niedziele zalatwil jeszcze dwie wazne sprawy.

Po pierwsze, zadzwonil do Thada Crawforda i polecil mu przelac w poniedzialek dwadziescia tysiecy dolarow do Rzymu.

Po drugie, poniewaz Wheeler rozdraznil go swym powatpiewaniem w prawdomownosc Lebruna, Randall postanowil dodatkowo sprawdzic starego falszerza. W biurze agencji Associated Press w Paryzu pracowal od wielu lat jego stary kumpel, Sam Halsey. Odnawiali swa przyjazn ostra popijawa, ilekroc Halsey zjawial sie w Nowym Jorku.

Udalo sie go znalezc od razu. Siedzial na nocnym dyzurze w agencji, wesoly i bezceremonialny jak zawsze.

Randall wytlumaczyl mu, czego szuka. Chcial sie dowiedziec – a odpowiedz musial znac najpozniej nazajutrz po poludniu – czy w armii francuskiej utworzono w roku tysiac dziewiecset pietnastym regiment nazwany Oddzialem Ekspedycyjnym Diabelskiej Wyspy. Chcial tez sprawdzic w archiwach Ministerstwa Sprawiedliwosci, czy jest tam jakikolwiek zapis na temat Francuza o nazwisku Robert Lebrun, ukaranego w roku tysiac dziewiecset dwunastym za falszerstwo i zeslanego na Diabelska Wyspe. Dziennikarz zaintrygowany sprawa obiecal mu, ze osobiscie sprawdzi te informacje i zadzwoni nazajutrz.

Dzis, w poniedzialek, przez caly ranek i przedpoludnie Randall nie pracowal juz dla Drugiego Zmartwychwstania, lecz wrecz przeciwnie, dzialal przeciwko swoim pograzonym wciaz w zludzeniach pracodawcom.

Thad Crawford zgodnie z poleceniem przeslal mu – jakby to nazwal Wheeler, gdyby wiedzial – trzydziesci srebrnikow w postaci dwudziestu tysiecy dolarow do pobrania w biurze American Express przy Piazza di Spagna. Pieniadze w banknotach o duzych nominalach spoczywaly bezpiecznie w sejfie hotelu Excelsior, w oczekiwaniu na sfinalizowanie transakcji z Lebrunem.

Wczesniej jeszcze zadzwonil dwukrotnie z Paryza Sam Halsey. W pierwszej rozmowie opowiedzial, jak po ciezkich bojach z rzecznikiem prasowym Ministerstwa Obrony uzyskal wreszcie dostep do tajnych dokumentow w Service Historique de l'Armee w Vincennes. Kurator archiwum byl bardzo zyczliwy i z jego pomoca Samowi udalo sie potwierdzic, ze w roku tysiac dziewiecset pietnastym istotnie utworzono regiment skazancow z Gujany, walczacy pod dowodztwem generala Petaina. Byla tez jednak zla wiadomosc. Niestety w spisie werbunkowym Oddzialu Ekspedycyjnego Diabelskiej Wyspy nie bylo Roberta Lebruna. Najbardziej zblizone nazwisko nosil niejaki Robert Laforgue. Ale Sam Halsey nie zamierzal sie poddac. Wybieral sie na dalsze poszukiwania do Ministerstwa

Вы читаете Zaginiona Ewangelia
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату