– Nie. To znaczy, jezeli panu Bunnerowi na tym nie zalezy?

– Alez bynajmniej – odparl Bunner. – Wszyscy moga sluchac. Jezeli bedzie cos klopotliwego, to po prostu sklamie.

01iver rozesmial sie.

– Wcale niezly poczatek. Moze papierosa? – zapytal wyciagajac paczke w strone mlodego chlopca.

– Nie, dziekuje panu.

Oliver wzial papierosa, zapalil i rzucil paczke Pattersonowi.

– Moze pan nalezy do tych mlodych ludzi, co to uznaja tylko fajke?

– Nie.

– No, dobrze. A ile pan ma lat?

– Dwadziescia.

– Za kazdym razem kiedy slysze, ze ktos ma dwadziescia lat – odezwal sie Patterson – mam ochote zlapac za rewolwer.

01iver spojrzal na jezioro. Lucy wioslowala spokojnie i pewnie, lodka wydawala sie teraz o wiele wieksza, a czerwony sweter Tony’ego jaskrawiej plonal w sloncu.

– Niech mi pan powie, panie Bunner, chorowal pan kiedy?

– Przebacz mu, drogi chlopcze – wtracil doktor swoje trzy grosze. – Ten pan nalezy do ludzi, ktorzy nigdy w zyciu nie byli chorzy i dlatego uwazaja chorobe za akt rozmyslnej slabosci.

– Dlaczego? To zrozumiale – odparl Bunner. – Gdybym ja mial zaangazowac kogos do stalego przebywania z moim synem, to chcialbym tak samo wiedziec, czy facet jest zdrow, czy chory. – Tu zwrocil sie do Olivera. – Raz jeden zlamalem noge. Mialem wtedy dziewiec lat. Posliznalem sie przy baseballu. Wypchneli mnie z drugiej bazy.

01iver kiwal glowa, mlody czlowiek podobal mu sie coraz bardziej.

– I to juz wszystko?

– Mysle, ze tak.

– Uczeszcza pan na jakas uczelnie? – zapytal 01iver.

– Tak, w Dartmouth. Mam nadzieje, ze nie ma pan nic przeciwko Dartmouth?

– Nie mam zadnych uprzedzen do tej uczelni. A gdzie pan mieszka na stale?

– W Bostonie – odpowiedzial Patterson za Bunnera.

– Skad wiesz? – zdziwil sie 01iver i spojrzal na doktora.

– Bo mam uszy. Co, moze nie?

– Nie wiedzialem, ze moj akcent moze mnie tak latwo zdemaskowac – powiedzial Bunner.

– Nic nie szkodzi – pocieszyl go Patterson. – To nie jest znow takie brzydkie. Po prostu akcent bostonski.

– Dlaczegoz wobec tego nie poszedl pan do Harvard? – dopytywal sie 01iver.

– Zdaje sie, moj drogi, ze troche sie zagalopowales – zauwazyl Patterson.

Bunner rozesmial sie. Robil takie wrazenie, jakby go bawila ta indagacja.

– Ojciec twierdzil, ze powinienem sie wyniesc z rodzinnego domu – odparl spokojnie. – Dla mojego wlasnego dobra. Bo mam az cztery siostry i jestem beniaminkiem w rodzinie. Ojciec uwazal, ze dostaje mi sie troche za duza porcja milosci i pieszczot. Chcial, zebym sie przekonal, ze swiat to nie takie miejsce, gdzie piec rozkochanych kobiet mysli tylko o tym, zeby czlowiekowi bylo najlepiej.

– A co pan zamierza robic po skonczeniu studiow?- pytal dalej 01iver.

Czul wyrazna sympatie do tego chlopca, ale nie mial zamiaru rezygnowac z zadnej informacji, ktora moglaby rzucic jakies swiatlo na jego kwalifikacje.

– Chcialbym sie dostac do sluzby zagranicznej – odparl Bunner.

– Tak? A to dlaczego?

– Podroze – wyjasnil chlopak. – Obce kraje. Kiedy mialem szesnascie lat, rozczytywalem sie w Siedmiu filarach madrosci.

– Watpie, zeby kiedykolwiek powierzono panu prowadzenie szarzy wojownikow na wielbladach – wtracil znow Patterson. – Nawet gdyby pan zaszedl w ministerstwie bardzo wysoko.

– Jasne, ze nie tylko o te rzeczy mi chodzi. Czuje, ze w najblizszych latach bedziemy przezywali duzo bardzo waznych wydarzen i dobrze bedzie znalezc sie wtedy w samej kuchni tych spraw. – Zasmial sie, zazenowany wlasnymi slowami i dorzucil tonem usprawiedliwienia: – Kiedy sie komus opowiada o tym, czego by sie chcialo w zyciu dokonac, to zawsze wychodzi z tego jakas dretwa mowa, prawda? Niewykluczone, ze po prostu mam

ochote zobaczyc sie kiedys w lustrze w oficjalnym zakiecie i sztuczkowych spodniach, na przyklad w chwili, gdy oswiadczam przy stole konferencyjnym: „Nie zgadzam sie na zrezygnowanie z Wenezueli.”

01iver spojrzal na zegarek i zdecydowal, ze trzeba sprowadzic rozmowe na bardziej praktyczne tory.

– Jest pan sportowcem, panie Bunner?

– Troche gram w tenisa, plywam, poza tym narty…

– Chodzi mi o to, czy nalezy pan do jakiegos klubu.

– Nie.

– To dobrze – stwierdzil Oliver. – Sportowcy maja tyle roboty z dbaniem o wlasna kondycje, ze nigdy nie mozna liczyc na to, ze sie zaopiekuja kim innym. A moj syn moze potrzebowac sporo opieki…

– Wiem – rzekl Bunner. – Widzialem go.

– Tak? – zdziwil sie 01iver. – Kiedy?

– Jestem tutaj od kilku dni. I w zeszlym roku spedzilem tu wieksza czesc wakacji. Moja siostra ma dom o pol mili stad, nad jeziorem.

– I teraz pan mieszka u niej?

– Tak.

– Wlasciwie dlaczego pan chce wziac te posade? – zapytal niespodziewanie 01iver.

Bunner usmiechnal sie.

– Z normalnego powodu – odpowiedzial. – Plus korzysc spedzenia lata na swiezym powietrzu.

– Jest pan niezamozny? Chlopak wzruszyl lekko ramionami.

– Moj ojciec jakos przezyl kryzys, ale jeszcze dotychczas kuleje.

01iver i Patterson pokiwali glowami wspominajac okres Wielkiego Kryzysu.

– No, a lubi pan dzieci, panie Bunner? – indagowal nie zmordowany O1iver.

Mlodzieniec zawahal sie, jak gdyby musial dopiero przemyslec te sprawe.

– Mniej wiecej tak samo jak doroslych – odpowiedzial po chwili. – Sporo jest takich dzieci, ktore bym chetnie zywcem zamurowal.

– Dosyc uczciwe postawienie sprawy – pochwalil go 01iver. – Nie przypuszczam, zeby pan mial odczuwac pokuse zamurowania zywcem Tony’ego. Czy pan cos wie o jego chorobie?

Wspomniano mi, ze podobno zeszlego roku mial jakas reumatyczna goraczke.

– Tak, wlasnie. Choroba zaatakowala oczy i serce. Obawiam sie, ze przez dluzszy czas bedzie sie musial oszczedzac.

01iver spojrzal znow na jezioro. Lodz byla juz niedaleko. Lucy wioslowala rownomiernie i pewnie w strone brzegu.

– Z powodu tej choroby – podjal na nowo 01iver – nie chodzil w zeszlym roku do szkoly i troche za duzo przebywal w towarzystwie matki…

– Kazdy z nas troche za duzo przebywal w towarzystwie matki – mruknal filozoficznie Patterson oprozniajac swoja szklaneczke. – Ja takze.

– Chodzi o to – wyjasnial 01iver – zeby mu pozwolic zachowywac sie prawie zupelnie tak samo jak normalnemu chlopcu, a rownoczesnie nie dopuscic do przesady w zadnym kierunku. Nie wolno mu sie wysilac ani nadmiernie meczyc, ale nie chcialbym takze, zeby sie czul inwalida. Ten rok i nastepny to beda dla niego lata przelomowe. Nie chce, zeby dorastal w atmosferze lekliwosci, w poczuciu jakiegos uposledzenia.

– Biedny dzieciak – rzekl miekko Bunner spogladajac w strone zblizajacej sie lodki.

– O, to jest wlasnie niedobra reakcja – wytknal mu Oliver. – Zadnej litosci. Przede wszystkim zadnej litosci, prosze pana. Dlatego, miedzy innymi, rad jestem, ze nie moge tu zostac kilka tygodni dluzej razem z Tony’m. I dlatego nie chce, zeby pozostawal wylacznie z matka. Dlatego poszukiwalem mlodego mezczyzny jako towarzysza. Chce, zeby sie otrzaskal z normalna szorstkoscia i twardoscia dwudziestolatka. Mysle, ze pan to potrafi?

Bunner usmiechnal sie.

– Czy zyczy pan sobie referencji?

– Ma pan jaka dziewczyne? – zapytal 01iver.

– No nie, sluchaj… – zaprotestowal Patterson.

O1iver obrocil sie ku niemu i powiedzial spokojnie:

– Jedna z najwazniejszych rzeczy, zeby sie zorientowac w dwudziestoletnim mlodziencu, to – czy ma dziewczyne, czy tez nie ma. Czy mial juz, czy jest wlasnie pomiedzy dwiema dziewczynami.

– Wiec… mam dziewczyne – oswiadczyl Bunner, ale zaraz dodal: – To znaczy… tak jakby.

– Jest moze tutaj?

– A jak powiem, ze tak, to zaangazuje mnie pan?

– Nie.

Nie ma jej tutaj – powiedzial chlopak skwapliwie.

Oliver schylil sie, aby ukryc usmiech, podniosl z ziemi teleskop i zlozyl go dociskajac dlonia drugiej reki.

– Orientuje sie pan cos niecos w astronomii? – zapytal.

– Nie slyszalem, jak zyje, takiego kompletu pytan – wymamrotal pod nosem Patterson.

– Bo Tony stanowczo chce zostac astronomem – wyjasnial 01iver bawiac sie teleskopem. – Wiec dobrze by bylo, gdyby…

– No coz – odparl Bunner tonem powatpiewania. – Cos niby wiem…

– Jak pan mysli – zapytal 01iver zupelnie jak nauczyciel na lekcji – o ktorej godzinie bedzie dzisiaj widoczna konstelacja Oriona?

Вы читаете Lucy Crown
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату