Dlaczego opuscilam dom! – plakala Deja. – Oj, durna ja, durna, widocznie tak musi byc, umre na tej rowninie, bede miala nauczke na cale zycie!

Gran-Grem chcial ja rozweselic, ale nie wiedzial, jak. To znaczy, mogl powiedziec, ze z calej trojki to wlasnie Deja ma najwieksze szanse na przezycie w Dolinie Sumienia, a jej biczowanie sie – nie jest niczym wiecej, jak tylko kaprysem, i za chwile znowu bedzie radosna i zadowolona... Ale czy takie pocieszanie spodobaloby sie Deji? Dlatego troll milczal.

Co nas czeka, Grem? – niespokojnie zapytal Filozof.

Dolina Sumienia – z niechecia powiedzial Grem.

Byles tam kiedys?

Gdybym tam byl, to byloby widac. Na pewno byscie zauwazyli.

Okaleczenia? Jakies szczegolne pietno? Dlaczego ten, kto przekroczyl Doline Sumienia, odroznia sie od innych?

Nie do konca odroznia – powiedzial Gran-Grem z jeszcze wieksza niechecia. – Niektorzy sa od urodzenia tacy...

Co chcesz przez to powiedziec?

Tylko calkowicie bezduszny, obojetny i zadufany w sobie czlowiek moze przejsc przez Doline Sumienia – powiedzial Grem. – Dlatego, ze tam, w Dolinie... jakby to najlepiej objasnic. Jezeli czlowiek jest zdolny do odczuwania swojej winy... chociaz tak naprawde nie jest w ogole niczemu winny... to ta wina materializuje sie w Dolinie Sumienia. Jezeli chociaz raz w zyciu zdarzylo wam sie byc winnym wobec bezdomnego psa, na przyklad... to w Dolinie ten pies pojawi sie przed wami i rzuci sie na was. Tak to wyglada.

Jakis czas Filozof patrzyl na oblok, zaslaniajacy niebo nad glowa Grema.

Zwykle w bajkach bywa inaczej. Tylko ten, kto jest dobry, chrobry, potrafi wspolczuc...

Wiezy – powiedzial Grem...

* * *

Zadzwonil telefon. Wlad oderwal sie od komputera i wyciagnal reke po sluchawke:

– Halo...

– Dzien dobry – uprzejmie powiedzial kobiecy glos i Wlad pomyslal, ze to pewnie goniec, ktory mial mu przywiesc rekopis scenariusza.

– Dzien dobry...

– Niepokoi pana jedna pana znajoma – powiedzial glos bardzo oficjalnie. – Prosze mi uwierzyc, w zadnym wypadku nie odwazylabym sie do pana zadzwonic... ale zostawilam w pana domu bardzo wazna dla mnie rzecz. Kiedy moge ja odebrac?

Kaciki Wladowych ust obsunely sie w dol tak szybko, jakby usta sciagnieto klejem.

– Angela? – powiedzial po chwilowej, bez watpienia, przerwie. – Ta wazna rzecz to szampon?

– Nie – powiedziala sluchawka tak chlodno, ze Wladowi omal ucho nie zamarzlo. – Chodzi o kosmetyczke – to prezent... Tak wiec, kiedy moge przyjechac po nia?

– Kosmetyczka – tepo powtorzyl Wlad.

– Szampon moze pan sobie zatrzymac – powiedziala sluchawka ironicznie.

– Dziekuje – powiedzial Wlad. – Kartka na bramie to pani sprawka?

– Tak – powiedziala sluchawka krolewskim tonem. – Wrocilam od razu, jak tylko zauwazylam zgube... ale pana juz nie bylo.

„Mozna przypuszczac, ze na spotkanie z czytelnikami przyszla po to, zeby odebrac swoja kosmetyczke” – pomyslal Wlad zjadliwie.

I w tym momencie zadrzal od jeszcze nie uformowanej, ale bardzo nieprzyjemnej mysli.

– No dobrze – powiedzial zdecydowanie. – Moze pani przyjechac, kiedy pani chce, chociazby zaraz... Zostawie pani kosmetyczke na skrzynce pocztowej. Po prostu wyciagnie pani reke i zabierze – nawet jesli nie bedzie mnie w domu.

– Jest pan bardzo mily – oznajmila sluchawka.

I Wlad nagle przypomnial sobie, jaka to mysl spowodowala w nim wewnetrzne napiecie minute temu. Siedzac logike wydarzen,

Angela przepalila juz, rozerwala powstale wiezy. Wyglada na to, ze chorobliwego popedu nie ma. Wyglada na to, ze powinna teraz okropnie wstydzic sie tego, co robila pod panowaniem wiezow.

I nawet pod grozba smierci czy w poszukiwaniu zlotej sztabki nie powinna dzwonic do Wlada, ktory wygonil ja z domu, jak zbitego psa...

Czy ta tania, plastikowa torebka z zamkiem blyskawicznym, rzeczywiscie jest dla niej tak cenna?

Sluchawka od dawna juz popiskiwala krotkimi sygnalami, a Wlad siedzial teraz i patrzyl tepo na ekran, gdzie kroczyl przez Doline Sumienia Gran-Grem z kompanami.

Ona zachowuje sie tak, jakby draznila wiezy.

Nie ma nic gorszego – przywiazac sie, uwolnic, a potem znowu przywiazac. To nie do zniesienia. To niemalze smiertelne. Wiele lat temu, zegnajac sie z Dymkiem, Wlad jeszcze tego nie wiedzial.

Jezeli otworzy sie najnizsza szuflade od stolu, jezeli podniesie sie jednoczesnie wszystkie nagromadzone tam papiery – na samym dnie zwroci wasza uwage czarno-biala fotografia, prawie nie pozolkla na przestrzeni czasu. Absolwenci zbiegaja ze szkolnych schodow, zeby z zartami-figlami wskoczyc do autobusu...

Ale teraz Wlad nie wyciagnie szuflady i nie bedzie przerzucal papierow. Teraz wstanie, zawinie w gazety nie swoja plastikowa torebke, wyniesie na dwor i polozy na wierzchu skrzynki pocztowej. I to wszystko. Na tym historia z Angela doczeka sie wreszcie upragnionego zakonczenia.

– Mam nadzieje, ze wiecej nic nie zapomniala – powiedzial Wlad na glos.

W tym momencie za oknem przejechal samochod na sygnale.

* * *

– Panie Palacz! Przesylka do pana! Rekopis z polecenia „Wszechfilmu”! Panie Palacz, jest pan w domu?

Wlad wyszedl przed dom. Na oko osiemnastoletni chlopak stal pod brama, machajac wielka koperta. Za jego plecami terkotala mala kurierska furgonetka.

– Prosze tu podpisac – chlopak polozyl papier na drzacej, cieplej masce silnika. Wlad wzial podsuniety mu dlugopis i pochylil sie nad kartka w poszukiwaniu wskazujacych ptaszkow...

Ktos go tracil w lokiec. Wlad odwrocil sie – zamiast gonca stala obok kobieta w obszernym, rudym futrze.

– Czy moge odebrac swoja torebke?

Wlad spojrzal na chlopaka. Goniec wesolo usmiechnal sie:

– Podrzucilem pana znajoma, przeciez teraz te drogi...

Wydawalo sie, ze czeka na jakas pochwale.

Wlad przeniosl wzrok na Angele.

Przyszla mu do glowy ospala mysl: Dlaczego powinien troszczyc sie o zycie i zdrowie tej baby? W koncu, jesli bedzie mu sie rzeczywiscie naprzykrzac... mozna wezwac policje. A jezeli nawet umrze... co to Wlada obchodzi?! Bog swiadkiem, zrobil wszystko, co w jego mocy, sumienie ma czyste...

Tak, Doliny Sumienia Wlad nie przeszedlby nawet w polowie.

– Czy moge odebrac swoja torebke? – chlodno powtorzyla Angela.

Wlad odwrocil sie i poszedl do domu. Goniec cos krzyknal – ach tak, przeciez Wlad nie podpisal sie po otrzymaniu koperty... Wrocil. Zlozyl swoj podpis. Znowu skierowal sie do domu. W przedpokoju wzial z polki pod lustrem torebke z przyborami toaletowymi i ponownie wyszedl na dwor. Ledwo powstrzymal sie, zeby nie cisnac torebka w Angele. Nie odwracajac wzroku, podal jej zapomniany przedmiot:

– Mam nadzieje, ze wiecej sie nie zobaczymy?

W tym momencie usmiechnela sie. Czarujaco i bezwzglednie zarazem. W tym usmiechu byla jakas podwojna, a nawet potrojna glebia, Wlada az scisnelo w srodku.

– Jak najbardziej – powiedziala Angela.

Ruszyla w strone samochodu – goniec siedzial juz za kierownica. Chwytajac za klamke, odwrocila sie do Wlada:

– A tak poza tym, jak z pana zdrowiem? Mowia, ze pan chorowal?

– Kto mowil? – spytal Wlad, czujac, jak dretwieja mu z zimna policzki.

Nie zmieszala sie:

– Probowalam pana odszukac przez wydawce i on mi powiedzial...

– Nic pani nie mowil – powiedzial Wlad szeptem. – Skad pani przyszlo do glowy, ze bylem chory?

Wzruszyla ramionami. Otworzyla drzwi.

– Chwileczka! – krzyknal Wlad.

Drzwi zatrzasnely sie. Wlad skoczyl do przodu i zagrodzil samochodowi droge. Chlopak-goniec teraz juz wiedzial, ze podwozac feralna dame, popelnil blad.

– Tak? – zapytal zmieszany, wygladajac przez uchylone okno.

– Niech pana kolezanka wysiadzie – powiedzial Wlad. – Jeszcze nie skonczylismy.

Angela, rozsiadlszy sie na siedzeniu obok kierowcy, podniosla i opuscila pokryte futrem ramiona. Wlad szarpnal drzwi. Angela zrobila jeszcze ruch, zeby je zamknac, ale bylo juz za pozno.

– Na pare slow – powiedzial Wlad, ciezko dyszac.

– Z jakiej racji? – chlodno spytala Angela. – Odzyskalam swoj przedmiot. Prosze zamknac drzwi.

– Skad pani przyszlo do glowy, ze jestem chory?

– A czy to nie prawda? – spytala rozdrazniona.

Wlad puscil drzwi, Angela zatrzasnela je i zamknela od srodka. Chlopak wcisnal pedal gazu i furgonetka szybko zniknela z pola widzenia.

Wlad dlugo stal przy bramie i patrzyl za odjezdzajacym samochodem. Swiezy snieg zasypywal juz i wygladzal zebrowate slady opon na bialej drodze.

Niedobre przeczucie.

* * *

Po co opuszczalam swoj dom! – plakala Deja. – Oj, glupia jestem, glupia, widocznie taki juz moj los, umra na tej rowninie, bede miala nauczke na cale zycie!

Nie pojdziemy przez Doline Sumienia – twardo powiedzial Grem. – Nikt z nas nie ma szans na to, zeby ja przejsc... Tylko bezduszny czlowiek, ktory nie ma poczucia winy, potrafi przezyc w Dolinie. Trzeba bedzie isc droga okrezna.

Вы читаете Dolina Sumienia
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×